Lenka Nová
Las,
który połyka cię żywcem: ludzie, czas i sygnał znikają w Hoia Baciu
W samym sercu rumuńskich lasów
znajduje się miejsce, gdzie zegarki się zatrzymują, a ludzie tracą pamięć. Hoia
Baciu przeraża nawet tych, którzy nie wierzą w duchy.
Mówi się, że coś dziwnego dzieje
się, gdy po raz pierwszy wchodzi się do lasu Hoia Baciu. Krajobraz zamyka się w
swoim własnym świecie – cichy, dziwnie statyczny, niekomunikatywny.
Odwiedzający opisują, że zmienia się tu poczucie czasu, zanika orientacja, a
sygnał komórkowy nagle całkowicie zanika. Kompasy zawodzą, a urządzenia
przestają działać.
Mieszkańcy i naukowcy są zgodni,
że to jedno z najdziwniejszych miejsc w Europie Wschodniej – nie tylko ze
względu na mroczną historię i legendy, ale także ze względu na dziwne zjawiska,
które wielokrotnie tu odnotowano. Niektórzy z tych, którzy tu postawili stopę,
nigdy nie wrócili. A ci, którzy wrócili, przywieźli ze sobą historie przeczące
zdrowej logice – o niewidzialnych siłach, nagłych lękach, kulach światła, a
nawet urazach bez śladu.
Hoia-Baciu (rum. Pădurea
Hoia-Baciu) to gęsto zalesiony obszar w środkowej Rumunii. Położony na zachód
od Klużu (Cluj Napoca), jest oficjalnie uznawany za obszar rekreacyjny i
turystyczny. We współczesnych subkulturach i protonaukach las ten znany jest
przede wszystkim jako „gorący punkt” rzekomych zjawisk paranormalnych.
Las Hoia Baciu w Rumunii cieszy się reputacją wśród łowców
duchów, naukowców i mediów jako jedno z najbardziej paranormalnych miejsc w
Europie. Czeski zespół badawczy, który udał się na miejsce w ramach ekspedycji,
opisał wiele niezwykłych zdarzeń, które miały miejsce podczas badań. Podczas
nocnego pomiaru temperatury na skraju lasu nastąpiła nagła awaria techniczna.
Kamera przestała nagrywać, czujniki przestały reagować. Po wielokrotnym wejściu
do środka lasu jeden z członków zespołu nagle poczuł mdłości, miał trudności z
oddychaniem i ból głowy. Inny członek zespołu poczuł ucisk na karku, jakby ktoś
go dusił. Jednak nigdzie indziej nikogo nie było. Kiedy zespół opuścił tzw.
„pustą polanę” – okrągły obszar pośrodku lasu, gdzie nie rosną żadne drzewa –
większość objawów zniknęła w ciągu kilku minut. Podczas wyprawy zarejestrowano
ponad dwadzieścia awarii sprzętu technicznego bez żadnej fizycznej przyczyny.
Nagrania audio zawierały dziwne zakłócenia i hałasy, których nie było w
otoczeniu. Niektóre zdjęcia były całkowicie puste, mimo że wykrywały wyraźny
cel. Jeden z członków zespołu stwierdził, że czuł… Jakby ktoś go obserwował,
mimo że byli sami w lesie. Tętno uczestników było nieregularne przez cały czas
trwania badań. Na obrazie termicznym pojawiły się zimne sylwetki o nieznanym
pochodzeniu. Ostatniego wieczoru badań jedno z urządzeń samoczynnie się
uruchomiło. Następnego dnia zespół opuścił teren wcześniej niż planowano.
Powodem była narastająca nerwowość, zmęczenie i poczucie zagrożenia. Raport z
wyprawy zawiera zalecenia, aby nie przebywać samotnie na terenie i pozostać tam
maksymalnie kilka godzin. „Nie można wykluczyć zjawisk paranormalnych. Wręcz
przeciwnie – należy się ich spodziewać” – czytamy we wstępie do tematu na
stronie internetowej paranormaltym.cz.
A
co jeśli to nie duchy? Las Hoia Baciu może być anomalią, której jeszcze nie
rozumiemy
Większość artykułów o Hoia Baciu koncentruje się na tajemniczych kulach światła, krzykach dochodzących z ciemności lub zagubionych wędrowcach. Ale gdy zagłębimy się głębiej, zaczynają wyłaniać się inne teorie – mniej przerażające, ale tym bardziej niepokojące. Niektórzy badacze wskazują, że las znajduje się na linii uskoku geologicznego, gdzie mogą występować wyładowania piezoelektryczne – naturalne zjawisko występujące pod wpływem nacisku na struktury krystaliczne w skałach. Wyładowania te mogą następnie wpływać na ludzki układ nerwowy, powodując zawroty głowy, halucynacje lub zaburzenia percepcji czasu. Być może więc to, co interpretujemy jako duchy, jest w rzeczywistości ekstremalną anomalią naturalną, która wymaga głębszych badań naukowych.
Równie tajemnicza jest „pusta polana” położona w środku lasu, gdzie od dawna nie rosła żadna roślinność. Gleba tutaj nie jest toksyczna, ale testy wykazują niską aktywność biologiczną i dziwnie zmienne pole elektromagnetyczne. Niektóre hipotezy głoszą, że polana mogła powstać w wyniku podziemnego wycieku gazu lub nieznanego oddziaływania geomagnetycznego. Tak czy inaczej, fakt, że nie rośnie tu nawet trawa, mimo że próbki gleby nie wykazują typowego skażenia, jest naukowo niewytłumaczalny. To obszar, który przeczy konwencjonalnej ekologii, jakby pochodził z innego świata.
Co ciekawe, Hoia Baciu przyciąga głównie osoby wrażliwe, opisujące doświadczenia znacząco odbiegające od typowych zjawisk psychologicznych. Twierdzą one, że las nie tylko je „obserwuje”, ale także wchodzi z nimi w interakcję – często bardzo emocjonalną. Niektórzy czują, że „coś” przekazuje im informacje, inni opowiadają o przebłyskach przeszłości pojawiających się przed ich oczami. Nie są to jednorazowe krzyki sensatorów – doświadczenia te są spójne, udokumentowane w dziesiątkach świadectw, często osób, które wcześniej zupełnie nie interesowały się zjawiskami paranormalnymi.
Las Hoia Baciu nosi również ślady lokalnego „zakrzywienia czasu”. Kilku turystów zgłosiło, że ich zegarki przestały chodzić w pewnym miejscu lub że mieli wrażenie, że spędzili w lesie zaledwie kilka minut, mimo że obiektywnie minęło kilka godzin. Naukowcy badający te przypadki nie znaleźli żadnych oznak manipulacji technologicznej ani amnezji psychogennej. Jest jednak coś, co wpływa na nasze postrzeganie rzeczywistości – coś, czego nie możemy zmierzyć konwencjonalnymi instrumentami. I być może dlatego ten las wydaje się niebezpieczny: nie dlatego, że jest „zły”, ale dlatego, że podważa same podstawy naszego pojmowania czasu i przestrzeni.
Możliwe, że Hoia Baciu to coś więcej niż nawiedzony las – to zwierciadło ludzkiego lęku przed nieznanym. Miejsce, które nie mieści się w naszych narzuconych kategoriach i dlatego nas przeraża.
Może nie ma tu żadnych duchów ani
demonów. Może to po prostu anomalia na planecie, która działa inaczej niż
reszta świata. Ale właśnie dlatego zasługuje na uwagę – nie jako sensacja, ale
jako wyzwanie dla nauki. Jeśli przestaniemy się go bać i zaczniemy go naprawdę
badać, może nam dać odpowiedzi nie tylko na temat siebie, ale także na temat
nas samych.
Kiedy
rzeczywistość się załamuje: Świadectwa, których nie można zignorować
Pomimo prób racjonalnego wyjaśnienia, zdarzają się przypadki, których nie sposób pojąć. Osoby, które odwiedziły Hoia Baciu, często opisują zjawiska, które nie mają logicznego wytłumaczenia. Niektórzy twierdzą, że wyszli z lasu z opóźnieniem czasowym – przez kilka godzin nie wiedzieli, gdzie byli i nie pamiętali tego czasu. Inni wyszli z zadrapaniami, siniakami lub nieokreślonymi bólami, których nie mogli powiązać z żadnym urazem. Niepokojące jest to, że podobne relacje powtarzają się wielokrotnie, nawet przez osoby, które się nie znają. Częstotliwość występowania tych doświadczeń już dawno przekroczyła granicę zbieżności.
Las Hoia Baciu w pobliżu
rumuńskiego miasta Kluż ma reputację najbardziej nawiedzonego miejsca w
Europie. Nie chodzi tu tylko o tajemniczy wygląd drzew o dziwnych kształtach,
ale przede wszystkim o tajemnicze zjawiska, które regularnie występują w lesie.
Ludzie często odczuwają silny niepokój, słyszą głosy, które nie należą do
nikogo, lub obserwują wiszące w powietrzu kule światła. Odwiedzający zgłaszają
zaniki pamięci i utratę orientacji. Niektórzy twierdzą nawet, że na chwilę
przenieśli się do innego czasu. W 1968 roku biolog Alexandru Sift rzekomo sfotografował tu nieznany obiekt latający.
Jego zdjęcia stały się przedmiotem badań, ale nigdy nie zostały w pełni
wyjaśnione. W kolejnych latach w tym rejonie pojawili się zagraniczni badacze i
zarejestrowali podobne zjawiska. Często dochodzi tu do awarii instrumentów,
zakłóceń sygnału lub awarii technologii. Odwiedzający zgłaszają, że ich zegarki
w niektórych częściach lasu zatrzymywały się lub tracili poczucie czasu. Znane
są przypadki, gdy ludzie gubili się i pojawiali się dopiero po kilku godzinach
w innym miejscu niż tam, gdzie byli ostatnio widziani. Niektórzy wracali z
obrażeniami, nie pamiętając, jak do tego doszło. Pojawiają się również
doniesienia o postaciach bez cienia. lub nagłe wahania temperatury. Las sprawia
wrażenie, jakby miał własną świadomość. Wielu mieszkańców go unika i woli o nim
nie mówić. Mimo to turyści przyjeżdżają tu z całego świata. Miejsce to
przyciąga miłośników tajemnic, osoby wrażliwe i zwykłych poszukiwaczy przygód.
I prawie każdy zabiera stąd historię, której wolałby nie doświadczyć. „Las Hoia
Baciu to nie tylko las – to granica między znanym a nieznanym” – donosi portal
frekvenci1.cz, który również poruszał ten temat w przeszłości.
Niewidzialna
granica między światami: Hoia Baciu jako miejsce, gdzie rzeczywistość traci
kształt
Podejścia naukowe zawodzą tam, gdzie ludzka percepcja zaczyna się rozpadać. Las Hoia Baciu jest wyjątkowy nie tylko ze względu na liczbę dziwnych zjawisk, ale przede wszystkim ze względu na silny wpływ, jaki wywiera na samo ludzkie doświadczenie. Nie są to złudzenia optyczne ani podprogowe lęki – zdarzenia są tu rejestrowane w ciele fizycznym, zmieniając ciśnienie, puls i świadomość. Przedmioty się zmieniają, technologia zawodzi, pamięć zawodzi. Niektórzy badacze twierdzą, że Hoia Baciu może być jednym z niewielu miejsc na planecie, gdzie różne warstwy rzeczywistości nakładają się na siebie – a człowiek dosłownie znajduje się „pomiędzy światami”, gdzie czas i przestrzeń nie funkcjonują zgodnie z normalnymi prawami.
Ta teoria ma swoich przeciwników, ale także zwolenników wśród poważnych badaczy, którzy wielokrotnie odwiedzali las. Niepokojące jest nie tylko występowanie niewytłumaczalnych zjawisk, ale także ich spójność. Kiedy to samo dzieje się z ludźmi różnych narodowości, z różnymi oczekiwaniami i sprzętem, nie można tego odrzucić jako sugestii lub zbiegu okoliczności. To właśnie odróżnia Hoia Baciu od zwykłych „nawiedzonych miejsc”. Ten las nie jest jedynie tłem dla ludzkiej wyobraźni – komunikuje się z nami, i to językiem, którego jeszcze nie potrafimy odczytać.
Hoia Baciu to miejsce, które nie przyciąga uwagi wysokością
drzew ani malowniczością krajobrazu. To raczej ciężar, który osiada na piersi,
zanim jeszcze wejdzie się do lasu. Drzewa są tu powykręcane w nieregularne
kształty, jakby sama natura reagowała na coś, co tu nie pasuje. Miejscowi od
pokoleń unikają tego obszaru, nie ze strachu przed niedźwiedziami, ale z powodu
uczucia, którego nie potrafią nazwać. Las zamyka się w nocy – słychać to w
kółko. Urządzenia tutaj nie działają prawidłowo. Kompasy obracają się w
absurdalnych kierunkach, sygnał komórkowy zanika, światło zachowuje się tu
inaczej. Niektóre aparaty rejestrują białe sylwetki, inne całkowicie zawodzą.
Ludzie tutaj opisują dziwne odczucia – jakby coś ich obserwowało. Nie strach, ale
obecność. Niewidzialna, ale wszechobecna. Niektórzy czują mdłości, inni tracą
poczucie czasu. Pewna kobieta powiedziała, że spóźniła się dwie godziny i nie miała pojęcia, gdzie jest. Inni obserwowali dziwne mgły, które zachowywały się chaotycznie i spowijały całą
polanę mgłą. Kwestia sekund. Zarejestrowano zjawiska świetlne między drzewami –
świetliste kule, które poruszają się inteligentnie, jakby obserwowały. Pewien
mężczyzna, który odwiedził to miejsce trzy razy, twierdził, że za każdym razem
las wyglądał inaczej – nie z powodu pogody, ale jakby zmieniał swoją strukturę.
W 1977 roku grupa pasterzy zaginęła w tym miejscu i pojawiła się dopiero
dwadzieścia godzin później, całkowicie zdezorientowana i bez pamięci. Lekarze
nie byli w stanie wyjaśnić ich stanu. Inny incydent dotyczył dziecka, które
rzekomo zaginęło na pięć lat i powróciło niezmienione. Miejscowi twierdzą, że
te historie nie są legendami – że opowiada się je nie po to, by nie zostały
zapomniane, ale dlatego, że wszyscy je znają. W środku lasu znajduje się
polana, na której nic nie rośnie. Żadnych drzew, żadnych owadów, żadnych
ptaków. Wygląda to jak spalona ziemia, ale gleba jest czysta. Botanicy nie
potrafią tego wyjaśnić. Badacze zjawisk paranormalnych uważają to miejsce za
epicentrum zjawisk. Niektórzy mówią o portalu, inni o naturalnej anomalii.
Jedno jest jednak pewne – ktokolwiek wejdzie do Hoia Baciu, nie… „Pozostaw to
samo. Nawet jeśli nic mu się nie stanie, las coś po sobie zostawi. Ciszę, która
boli. Światło, które nie oświetla. I pytania, na które nie ma odpowiedzi” – pisze Jeff Belanger w swojej książce [The
World’s Most Haunted Places: From the Secret Files of Ghostvillage.com], New
Page Books, 2004. (Uwaga redakcji: tekst cytatu został przetłumaczony i
przepisany przez redakcję).
Hoia
Baciu nie może pozostać bez śladu: las, który jest wpisany w ciało i umysł
Możemy próbować odejść, zapomnieć, wytłumaczyć, ale las Hoia Baciu zawsze zabiera ze sobą coś z nas. Niektórzy odwiedzający twierdzą, że wracają odmienieni – rzekomo cichsi, bardziej wycofani, zaabsorbowani sobą. Inni w ogóle nie mówią o swoich doświadczeniach, jakby nie wiedzieli nawet, jak je sformułować. A jednak czujesz je, opowiadając im o lesie – oczy, które się oddalają, palce, które drżą, zdania, które urywają się w połowie myśli. Hoia Baciu nie pozostawia blizn, które zdiagnozowałby lekarz. Ale pozostawia ślad – głęboko pod skórą, w tej ciszy, do której nie docierają zwykłe, codzienne myśli. To nie strach pozostaje. To obecność czegoś, czego nie da się nazwać. I to właśnie przeraża najbardziej. Według niektórych ekspertów Hoia Baciu powinno zostać objęte ochroną – nie jako pomnik przyrody, ale jako zjawisko multidyscyplinarne, gdzie zderzają się ze sobą biologia, geologia, psychologia i coś, czego jeszcze nie znamy. Zawodzą tu nie tylko klasyczne instrumenty pomiarowe, ale także nasza zdolność rozpoznawania rzeczywistości. I być może właśnie to sprawia, że Hoia Baciu jest miejscem, które należy postrzegać inaczej. Nie jako atrakcję, nie jako zagrożenie, ale jako wyzwanie – jako zmianę perspektywy patrzenia na samą rzeczywistość.
Hoia Baciu to miejsce niosące ze sobą szczególne napięcie. To
nie miejsce, które wita. To miejsce, które cię obserwuje. Drzewa, które
skręcają się w dziwaczne spirale, jakby reagując na niewidzialny nacisk, wydają
się żywymi istotami. Według miejscowych dzieją się tu rzeczy, o których nie
mówi się głośno – i nie dlatego, że są legendami, ale dlatego, że są prawdziwe.
Ludzie, którzy przebywają w lesie przez długi czas, opisują stany podobne do
dysocjacji – utratę percepcji czasu, miejsca i ciała. Niektóre świadectwa mówią
o ludziach, którzy czuli się, jakby ktoś nimi kierował. Inni słyszeli dziwne
głosy szepczące ich imiona. Zwierzęta reagują tu w niewytłumaczalny sposób –
psy odmawiają wstępu do niektórych sekcji, ptaki unikają lasu nawet w sezonie
lęgowym. Botanicy odkryli rośliny z niewielkimi odchyleniami genetycznymi,
które normalnie nie występują w tym regionie. W niektórych przypadkach kierunek
wzrostu uległ zmianie, jakby same rośliny „unikały” czegoś w przestrzeni.
Badacze zjawisk paranormalnych odnotowali wiele anomalii: niewidzialne dotknięcia,
nagłe zmiany temperatury, wahania w napięciu elektrycznym, rozmytym materiale
filmowym. Jednym z najczęstszych zjawisk jest tzw. utrata czasu – ludzie
zgłaszają, że spędzili w lesie znacznie mniej czasu, niż pokazują zapisy, lub
odwrotnie, że stracili całe godziny, nie wiedząc, gdzie się znajdują. Zdarzały
się również przypadki, gdy ludzie znajdowali się w innym miejscu niż to, w
którym byli ostatnio widziani. Jeden z badaczy opisał doświadczenie, kiedy
czuł, że otacza go niewidzialna bańka – słyszał stłumione dźwięki, światło
załamywało się inaczej, a jego kroki brzmiały głucho. Inni naukowcy opisywali
nagłe zaburzenia koncentracji, stany dezorientacji i poczucie obcej obecności.
To nie tylko strach. To głębokie zaburzenie orientacji w rzeczywistości. Niektórzy
psychologowie uważają, że Hoia Baciu działa jak lustro – zmusza mózg do innego
postrzegania siebie w przestrzeni. I dlatego reakcje są tak intensywne. To nie
atak. To przemieszczenie. Coś tutaj wpływa na ludzki układ nerwowy w sposób,
który nie jest powszechny. Patrząc na polanę, na której nic nie rośnie, nie
czujesz się pusty – czujesz, że ktoś lub coś patrzy w twoją stronę. To jest
Hoia. Baciu. Nie miejsce, lecz świadomość. Nie tajemnica, lecz pytanie zadane
bezpośrednio tobie – pisze Dennis
William Hauck w krótkim cytacie w swojej książce [Haunted Places: The
National Directory], Penguin Books, 2002. (Uwaga redakcji: tekst cytatu został
przetłumaczony i przepisany przez redakcję).
Las,
który może nie chce nas przestraszyć – po prostu po cichu o czymś przypomina
Hoia Baciu to nie plan filmowy grozy. Nie jest ani atrakcją turystyczną, ani zmaterializowaną legendą. To miejsce, które budzi w ludziach coś, co współczesny świat dawno przemilczał – zdolność do innego postrzegania świata. Być może przeraża nas nie dlatego, że chce nas skrzywdzić, ale dlatego, że pokazuje nam, jak mało wiemy o rzeczywistości. Burzy pewniki, które zbudowaliśmy wokół naukowych koncepcji, racjonalności i logiki. I właśnie dlatego jest niebezpieczny – nie dla ciała, ale dla umysłu. Zmusza nas do przyznania, że świat może nie być tylko tym, co da się zmierzyć.
Może nie chodzi o to, co kryje
Hoia Baciu. Może chodzi o to, co w nas odblokowuje. I to jest dar, który
przeraża. Bo tak naprawdę nie chcemy usłyszeć wszystkich odpowiedzi. I to
właśnie las, gdzie sygnał, czas i orientacja giną, może nam cicho przypominać,
że wciąż istnieją miejsca, nad którymi nie mamy kontroli – ale gdzie możemy
nauczyć się ponownie słuchać z pokorą. Nie po to, by wyjaśniać. Nie po to, by
rozumieć. Po prostu, by zaakceptować, że nie wszystko, co prawdziwe, musi być
od razu zrozumiane.
Moje
3 grosze
Autorka nieco przesadziła – takich lasów
jak ten w Hoia Baciu jest więcej – nawet w naszym kraju. Może nie są one tak
spektakularnie dziwne, jak ten w Rumunii, ale też zachodzą w nich dziwne
rzeczy, które nijak nie mają wytłumaczenia w naszej Rzeczywistości.
Jednakowoż byłem i jestem zdania, że te
wszystkie dziwne zdarzenia mają swe wytłumaczenia i nie trzeba ich demonizować –
po prostu mamy do czynienia ze zjawiskami całkowicie niezbadanymi lub słabo
zbadanymi przez naukę. Zjawiska określane jako zjawiska ψ – psi są
realną rzeczywistością, a to, że my je postrzegamy jak postrzegamy wynika z niedoskonałości
ludzkiego mózgu. I to wszystko. Nie ma co ich demonizować – trzeba je po prostu
badać i wyjaśniać. Ale nade wszystko należy obalić otaczające je tabu, bez tego
ani rusz. Pisałem już o tym wielokrotnie, więc nie będę się tu powtarzał.
Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy jak
bardzo skomplikowaną i niezwykłą strukturą są zbiorowiska roślinne naszej
planety. I jak się okazuje jak słabo zbadaną! No cóż – do lasu podchodzimy
utylitarnie biorąc z niego wszystko co tylko się da i nawet nie usiłujemy się z
nim pogodzić i rozumieć. Stąd te wszystkie zdumienia i przerażenie, kiedy
stajemny w obliczu zjawisk, które w nim zachodzą. Musimy się pojednać z lasem i
nauczyć się go rozumieć. To bowiem jest warunek sine qua non naszego
przetrwania i bytowania na Ziemi.