Powered By Blogger

sobota, 15 czerwca 2013

DRUGA PODRÓŻ UCZONA NA HEL (1)



Jutro popłyniemy daleko
Jeszcze dalej, niż te obłoki
Pokłonimy się nowym brzegom
Odkryjemy nowe zatoki
Nowe ryby znajdziemy w jeziorach
Nowe gwiazdy złowimy na niebie.
Jutro popłyniemy daleko,
Byle dalej, wiąż dalej przed siebie.
Starym borom nowe damy imię…

Konstanty Ildefons Gałczyński


Piątek, 31.V.2013 r. – Przygodzie na przeciw…

Jeszcze przed wyjazdem dowiedziałem się z radia, że powstało drugie – większe fokarium w Dolinie Charlotty w Słupsku, do którego przywieziono dwie młode foczki ze Szwecji, w dniu 28.V. Ziingo i Stig mają się dobrze – a zapewne podeślą im jeszcze jakieś dziewczyny do towarzystwa, a na razie podesłano dwóch chłopaków z Gdańska. Ale mnie interesuje helskie Fokarium i tamtejsze foki i foczki. Mam nadzieję, że jeszcze zobaczę młode zielinty*: Łachę, Ławicę i Łodzika, no i oczywiście foczkę obrączkową Kołobrzeżka zanim pojadą do Bałtyku.




Wyruszyłem z do mu o godzinie 06:13. Pogoda była dość dobra – w nocy polało – spadło tam kolejne 6,34 mm deszczu, co za ostatnią dobę czyni ponad 20 l/m² wody z nieba. Poza tym ciśnienie niskie – 991 hPa, temperatura +10,3ºC, wiatr z kierunku S-SW słaby, zachmurzenie ¾ - zmienne.

274 km, godzina 09:45 – pierwszy popas na stacji benzynowej Statoilu. Jednym słowem skandal – nieczynne dystrybutory benzyny Eurosuper 95! Tankowałem dopiero w Tuszynie pod Łodzią!

Łódź objechałem przez Pabianice i Zgierz, co zajęło mi mniej czasu i nie musiałem przepychać się przez to wielkie miasto. O godzinie 12:20 kolejny popas na 391 km, w Jarochowie – i tradycyjny „kotlet z babuni” na obiad… - był doskonały! Jadąc słuchałem JEDYNKI, w której była audycja o Fokarium – wydaje się, że to jest jak dotąd jedyna instytucja w Polsce, w której wszystko jest tak, jak być powinno, i która działa, jak Pan Bóg przykazał! Gdyby tak działały wszystkie instytucje i firmy, to Polska byłaby rajem…

Po drodze widziałem cztery burze, jedna z nich złapała mnie koło Grudziądza… Powietrze było duszne i naładowane elektrycznością. Temperatura doszła do +24,5ºC. Lało jak  z cebra, ale przynajmniej umyło mi samochód za darmo. Do Helu przyjechałem o godzinie 17:45. Pogoda – jak w lecie: ciepło +20ºC, morska bryza, słońce za Cirrusami.

Wszystko jak we wrześniu, tylko że kursują wodne tramwaje do Trójmiasta. Poza tym w Fokarium wielkie zmiany: doszły dwie młode foki: Kołobrzeżek i w dniu dzisiejszym mała foczka Torpeda znaleziona na plaży i wymagająca opieki medycznej. Razem mamy stado podstawowe – 6 dorosłych fok, trzy urodzone w Fokarium i dwie przygarnięte teraz. Będzie trochę roboty, a na razie jest nas troje: Asia z Warszawy, Kamil z Tipperary, Irlandia i ja. Byle tylko była pogoda, to jakoś to wszystko „ogarniemy”…!

        


Wydaje mi się, że pracując w Fokarium realizuję dawne marzenie mojej Mamy, która chciała być biologiem morskim. Miała w swej bibliotece książki o życiu w morzu, a do czytania – lako lekturę obowiązkową – podsunęła mi „Morze żyje” Bajkowa, którą zresztą pochłonąłem w dwa wieczory, poza tym książki Lotty i Hansa Haasów, Donalda Walsha i Williama Beebe’a a także Jacquesa Cousteau. Oglądaliśmy filmy z cylku „Encyklopedia morza” czy „Życie w morzu”, kiedy jeszcze nasza TV miała misję edukacyjną, a nie raczyła nas medialną szmirą i tandetą. Myślę, że teraz realizuję Jej testament, który nam zostawiła, bo moja siostra Wiktoria także w czasie swych podróży zaliczała takie akweny, jak Morze Śródziemne, Morze Czerwone, Ocean Indyjski, Pacyfik czy wyspy Polinezji. Ja nie mam takich ambicji, więc pozostanę przy naszym małym, siwym, ale jakże kochanym Bałtyku. To nasze morze i choć liczy sobie tylko 6000 lat, to jest warte zainteresowania i ocalenia przed głupotą i zachłannością ludzi. 

CDN.   

--------------------------
* - Dawna nazwa foki szarej.