Potwór z Oke Bay (GoogleEarth)
Clas Svahn
W przeszłości
naukowcy i poszukiwacze przygód przez miesiące a nawet lata przechodzili przez
nieznane lady i obszary dżungli. Alexander
von Humboldt (1769-1859) podróżował po północno-zachodniej części Ameryki
Południowej, Sven Hedin (1865-1952)
przedzierał się poprzez Tybet i Chiny i Vasco
da Gama (1460-1524) odkrył drogę morska do Indii.
Dzisiaj wszystko
to możemy zrobić w krótkim czasie klikając na internetową stronę GoogleEarth. Dokonujemy
odkryć, które mogą być bardzo kuszące i od czasu do czasu możemy tam znaleźć
coś, co wygląda tajemniczo. Zdjęcie zaprezentowane powyżej zostały wykonane
przez satelitę 30.I.2014 roku. Wydłużony kształt został wykryty przez Pita Whitehira, kiedy chciał znaleźć
kilka ciekawych porad dotyczących podróży na wakacje. A kiedy skierował on wzrok
na powiększoną Oke Bay w północno-wschodniej Nowej Zelandii, miejsce które znał
dobrze, niespodziewanie zobaczył coś, co przypominało długiego węża.
Whitethira, który
ma dom w pobliżu zatoki mówi - zgodnie z serwisem Inquisitr – że obiekt wydaje
się zbyt duży, aby być rekinem i zbyt szybki jak na wieloryba.
Wokół podłużnego,
czarnego przedmiotu widoczne są fale na powierzchni, jakby coś przemieszczało
się w wodzie.
Czy tak właśnie było?
A zatem co to
było, co widzimy na GoogleEarth? Trudno powiedzieć. Być może jest to coś tak
prostego, jak kilwater łodzi, która właśnie przepłynęła? Albo…?
(Ja tak uważam
sam dla siebie. Poniżej widzimy powiększony koniec „węża” i wydaje się, że jest
to coś, co zmierza w kierunku prawej strony zdjęcia – to łódź!)
Moje 3 grosze
OK., rzeczywiście –
wygląda na to, że to faktycznie jest łódź. Ale co płynie za łodzią? Bo na
kilwater to nie wygląda, a na długi, ciemny przedmiot, który zdaje się za tą łodzią
podążać, a nawet ją ściga…?
Ale może to równie
dobrze być jakieś pasmo wodorostów czy plama z mieszaniny ropy, wodorostów i
mikroorganizmów w rodzaju alaskańskiego „goo” zaobserwowanego kilka lat temu, o
czym poniżej:
Czarny "blob" dusi stworzenia morskie
Informacja w
portalu Onet.pl:
Tajemnicza plama dryfuje po Morzu Czukockim
Gigantyczna
czarna i tłusta plama składająca się z materiałów biologicznych dryfuje w
zimnych wodach arktycznych po Morzu Czukockim na północ od Cieśniny Beringa,
pomiędzy miejscowościami Wainwright i Barrow (USA) - podaje „Anchorage Daily
News”.
- To z całą
pewnością nie jest produkt pochodzenia naftowego. Nie ma właściwości ropy
naftowej lub innej substancji niebezpiecznej – mówi Terry Hasenauer, strażnik wybrzeża.
- Nie będzie dla
mnie niespodzianką, jeśli ta substancja okaże się naturalnie występującym w
przyrodzie zjawiskiem, ale trzeba czekać na wyniki analizy próbek tajemniczej
cieczy – dodaje dla „Anchorage Daily News” Hasenauer.
Żaden
mieszkaniec North Slope nie przypomina sobie, by kiedykolwiek miało miejsce
podobne zdarzenie. Plama jest niezwykle groźna dla zwierząt. Meduzy i różne
gatunki ptaków morskich wpadają w lepką i brzydko pachnącą substancję i nie
mogąc się z niej wydostać, giną.
Właściwie nie ma
tu czego komentować - przerażające jest to, w jaki sposób zaświniono całą
Arktykę i do odpadów chemicznych i radioaktywnych dołączyły również
biologiczne. Jest to o tyle niebezpieczne, że nie wiadomo, skąd to się wzięło i
jakich mechanizm fizyczno-chemiczny jest odpowiedzialny za jej powstanie. Być
może ma to coś wspólnego z opisanym przez Ala
Rosalesa i Cathy Zollo z Florydy
czarnym zakwitem wód w Zatoce Meksykańskiej, o czym pisałem onegdaj na łamach „Nieznanego
Świata”. Tamtejszy „czarny blob” powstał wskutek wymieszania się zanieczyszczeń
chemicznych po powodzi w dorzeczu Mississippi-Misouri.
Obawiam się, że
to właśnie takie wymieszanie się zanieczyszczeń jest odpowiedzialne za masową
śmierć ryb w Zalewie Zegrzyńskim i rzekach, które doń wpadają. I oczywiście nie
będzie odpowiedzialnych za tą hekatombę zwierząt. W tej chwili z tych zatrutych
wód wyłowiono 80 ton ryb. A ile jeszcze zostanie wyłowionych, to wie jedynie
Pan na Wysokościach...
Tajemniczy "blob" z wód Alaski w wiadrze...
...i z samolotu Straży Przybrzeżnej (USCG)
Tak czy inaczej, na
razie nie wylewajmy węża z kąpielą…
Źródło: DN z dnia 15.XII.2014 - http://blogg.dn.se/markligheter/2014/12/15/nytt-odjur-upptackt-pa-google/
Przekład z j. szwedzkiego – Robert K.
Leśniakiewicz ©