Nikołaj Sosnin
W 2008 roku, geolog Nikołaj Torjanik znalazł pod Połtawą
granitowy kamień z odciskiem stopy człowieka. Do tego uformowanie się tego
czerwonego granitu miało miejsce 1.000.000.000 lat temu! Nie ma naukowego
wyjaśnienia tego fenomenu…
Paradoks współczesnej nauki
polega na tym, że dla zdecydowanej większości uczonych niewyjaśniony fakt nie
ma nie tylko sensu, ale nawet miejsca. I to właśnie dlatego wiele
zdumiewających znalezisk archeologicznych, przeczące przyjętym teoriom o
powstaniu i rozwoju człowieka i rozwoju cywilizacji, ignoruje się i przemilcza.
W tej liczbie krzemienny ludzki mózg, znaleziony w kopalni gliny w pobliżu
podmoskiewskiego osiedla Odincowo w 1925 roku.
Znalezisko
archeologa-dyletanta
Dr Nikołaj Aleksandrowicz Grigorowicz był tym znaleziskiem
zbulwersowany. Mając wykształcenie medyczne był z zawodu lekarzem-chirurgiem, a
w rzeczywistości wykładał farmakologię na Chemiczno-Farmakologicznym Fakultecie
II Państwowego Uniwersytetu Moskiewskiego. Poza tym zajmował się on także
archeologią, był on także miłośnikiem wszelkich rzadkości i osobliwości.
Dowiedziawszy się o tym, że w kopalni znajdującej się w pobliżu podmoskiewskiej
miejscowości Odincowo, gdzie wydobywano glinę dla miejscowej cegielni, został
znaleziony kieł mamuta, Grigorowicz postanowił poszukać tam kości tego prehistorycznego
zwierzęcia.
Dnia 25.VIII.1925 roku,
Nikołaj Aleksandrowicz przyjechał do kopalni. Żółtodziobom i dyletantom zawsze
się udaje. W wykopie znalazł on dużą krzemienną bułę w kształcie przypominającą
ludzki mózg. Oczyściwszy kamień z przywartej do niego gliny, znalazca upewnił
się, że podobieństwo do mózgu jest wprost wstrząsające: znalezisko dzieliła na
dwie połowy bruzda pomiędzy dwoma półkulami, zaś w tylnej części znalazł on torcular Herophili – połączenie półkul
mózgowych z móżdżkiem i także część móżdżku. Zdenerwowany tym niezwykłym
odkryciem, Grigorowicz chciał natychmiast wracać do domu, żeby zaklasyfikować o
obejrzeć swe znalezisko w bardziej laboratoryjnych warunkach (od rana padał
deszcz i buty więzły w glinianej bryi), ale jakiś szósty zmysł podpowiedział
mu, że trzeba przedłużyć wykopaliska. Intuicja go nie zawiodła: w tej glinianej
jamie, na tym samym poziomie znalazł on odłamek jeszcze jednego mózgu – lewej
półkuli mózgowej.
Znalezisko odincowskie - kamienny mózg (po lewej) i żywy ludzki mózg (po prawej)
Geolodzy:
igraszka Natury
Odkrycie N. A. Grigorowicza
wprawiło uczonych w osłupienie. Geolog N.
Z. Milkowicz, którego Nikołaj Aleksandrowicz przyprowadził do kopalni, był
w stanie ocenić horyzont czasowy znalezisk, jak i wiek najniższej warstwy
moreny ze Zlodowacenia Mindelskiego, które miało miejsce 450-500 tys. lat temu.
No, a w tej epoce – jak uważali naukowcy w latach 20. – na Ziemi mieszkały
małpoludy podobne do jawajskiego Pitekantropa i niemieckiego Człowieka z
Heidelbergu. 500.000 lat temu Homo
sapiens mający mózg identyczny jak mózg człowieka współczesnego, jeszcze
nie mógł się pojawić, co dokładnie przeczyło teorii darwinizmu.
Zajmujący się tą problematyką
specjaliści geolodzy, a w szczególności prof. S. A. Jakowlew i akademik prof. A. P. Pawłow stwierdzili, że znaleziona
w Odincewie krzemienna masa podobna do mózgu człowieka została przyniesiona
w okolice Moskwy przez lodowiec, który był tutaj w okresie tworzenia się węgla
kamiennego, tj. 285-350 MA temu (w Karbonie – przyp. tłum.) A przecież uczony,
który odważyłby się wygłosić, że w tak odległych czasach, kiedy na Ziemi nie
było jeszcze gadów, mogły istnieć tak rozwinięte mózgi, mógłby być odprawiony
natychmiast do psychiatryka, więc geolodzy doszli do wniosku, że odincewskie
znaleziska są iusus naturae –
igraszkami Natury. No to teraz niech ktoś odpowie, jak to się stało że z całego
morza kamienie znaleziono aż dwa, które wykazywały podobieństwo do ludzkiego
mózgu? Jakie jest prawdopodobieństwo tego wydarzenia? Absurd? W łacinie jest na
to określenie – credo quia absurdum est
– wierzę, choć to jest absurdem…
I jeszcze jedno. Gdyby te
mózgi przywlókł pod Moskwę lodowiec z daleka, to dlaczego nie wypolerował on
ich do gładkości zwykłych głazów i nie zatarł wszystkich szczegółów
anatomicznych? I dlaczego oba „mózgi” znajdowały się obok siebie? Może być, że
oba mózgi „urodziły” się już tutaj – w Odincewie? Ale prof. Jakowlew sądzi, że
nie było na to fizyko-chemicznych warunków. I doszedł on do niepocieszającego
wniosku: Znaleziska dr Grigorowicza należy
uznać za konkrecje, w których lusus naturae stworzyły takie formy. Ale jeżeli
anatomowie wykażą zbieżność z ludzkim mózgiem, to geologom przyjdzie przyznać,
że jest to drugi cud natury i poszukać wyjaśnienia, którego w naszych czasach
nie potrafimy znaleźć.
Lekarze:
prawdziwy, ale skamieniały
Większy mózg przyszło zbadać i
opisać samemu dr Grigorowiczowi, zaś nad małym skrupulatnie popracował
wykładowca anatomii Medycznego Fakultetu I Państwowego Uniwersytetu
Moskiewskiego dr B. K. Gindcemu,
który wkrótce został profesorem. Obaj medycy doszli do wniosku, że: w obu przypadkach mamy dotrwałe do naszych czasów z
prehistorycznych epok egzemplarze ludzkich mózgów, które… podległy procesowi
nasycenia swej masy krzemionką. Tylko bardzo trudno było wyjaśnić, w
jaki sposób materia mózgu mogło zamienić się w krzemień. Skamienienie jest
znanym procesem. W muzeach mamy niemało skamieniałych robaków i kwiatków
złożonych z krzemionki – SiO2. Ale oponenci naszych uczonych
wskazywali na to, że materia mózgu jest bardzo nietrwała, rozkłada się szybko,
a skamienienie to proces trwający tysiąclecia. Wielka szkoda, że po przerwaniu
kontaktów ze światem naukowym nie mogli oni zapoznać się z pracami południowoafrykańskiego
anatoma Raymonda Darta,
opublikowanym w „Nature” w lutym i wrześniu 1925 roku. Opisał on wapienną kopię ludzkiego mózgu, przy czym na
powierzchni kamienia widoczne były zwoje, bruzdy i naczynia krwionośne.
Oczywiście wapień to nie krzemień, ale ważne było to, że mózg mógł zachować
formę przez tyle czasu, ile trzeba było do skamienienia. Dartowi się udało: w
tej samej skale znajdowały się także kości czaszki idealnie pasujące do tego
mózgu, i jego odkryciu (a odkryty był właśnie gatunek Australopiteka) trzeba
było czekać na uznanie przez 22 lata.
A
jeżeli to są figury woskowe?
Wywody medyków zostały poddane
weryfikacji przez jeszcze jeden eksperyment. Na jednym ze znalezisk
Grigorowicza odszlifowano płaską powierzchnię. Badacze zauważyli, że bruzdy i
zwoje znajdują się tylko na powierzchni „krzemiennego mózgu”, a w głębi
znajduje się krzemianowy monolit. I dlatego właśnie stwierdzili, że przed nimi
znajduje się igraszka Natury. I już nikt nie śmiał się wychylić z twierdzeniem,
że ten przedmiot ma nienaturalne pochodzenie. Załóżmy, że kopia prawdziwego
mózgu podobny do figury woskowej, którym posługiwali się uczeni jest
porównywalna do mózgu dzisiejszego człowieka, ale… Ale kto by mógł sporządzić
taki model z Paleozoiku?
Kto
spacerował po plaży?
W dzisiejszych czasach uczeni
doszli do wniosku, że ród ludzki może być o wiele starszy, jak to sądzono
wcześniej. I tak np. w 1938 roku, w stanie Kentucky, USA, znaleziono odcinek
górnokarbońskiej plaży ze śladami bosych stóp ludzkich mających 300 mln lat. Każdy ślad miał pięć palców i jasno określone ugięcie.
Palce były szeroko rozstawione, co wskazuje na człowieka, który nigdy nie nosił
obuwia… (to stwierdzenie akurat nie wytrzymuje krytyki, bowiem
chodzenie po miękkim piasku bosą stopą także powoduje rozstawienie palców, a
zatem wcale nie jest powiedziane, że ci ludzie nie nosili obuwia zwłaszcza, że
znajdowano także ślady obutych stóp - przyp. tłum.) Podobnie
jak u człowieka, stopa tej istoty zostawiającej ślady zwężała się ku pięcie,
jak u człowieka, która także była podobna do ludzkiej – twierdził
prof. U. Barrows – dziekan Fakultetu
Geologii w Berea College, w Berea, KY. Jeden z krytyków oświadczył, że te ślady
mogły być wycięte w piaskowcu w jakimś innym czasie – ale wytknięto mu
natychmiast, że pod mikroskopem nie widać śladów użycia jakiegokolwiek
narzędzia, ale delikatne cechy ugięcia piasku pod naciskiem stopy. Podobne
ślady znaleziono także Pensylwanii i Missouri.
[A także na Słowacji w okolicach miejscowości Konske,
o czym pisał dr Miloš Jesenský m.in.
w opracowaniu „Tajemnica Księżycowej Jaskini” (2008), gdzie znajdują się
odciski stóp w skałach wapiennych – przyp. tłum.]
Ale kto mógł pozostawić te
ślady? Nasi dalecy przodkowie (jeżeli wziąć pod uwagę hipotezę, że nasza
cywilizacja wcale nie jest pierwszą na Ziemi i – niestety! – nie ostatnia.
Wszystkie poprzednie skończyły swoją egzystencję wskutek wojen o planetarnej
skali czy kataklizmów naturalnych w rodzaju upadku asteroidy albo
przebiegunowania. A może nasi dalecy potomkowie przybyli do Paleozoiku przy
pomocy maszyny czasu? A może byli to jacyś Kosmici, którzy wedle onegdaj
popularnej hipotezy – stworzyli nas i zasiedlili nami planetę?
Uczeni założyli, że to lodowiec przyniósł kamienne mózgi pod Moskwę w czasie Zlodowacenia Mindell...
Śladów i artefaktów podobnych
do odincowskich znaleziono niemało. (Okaz kamiennego mózgu znajduje się w Muzeum
Miejskim w Popradzie na Słowacji – przyp. tłum.) Większość z nich nauka
ignoruje, bowiem ich istnienie nie wpisuje się w żadne teorie i naruszają
widzenie świata. Dlatego też zapomniano o znaleziskach dr Grigoriewicza. Aktualnie
znajdują się one w zbiorach Muzeum Historycznego i Rekonstrukcji Moskwy i nie
interesują z naukowego punktu widzenia.
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 47/2014, ss. 8-9
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©