Oleg Fajg
NASA zaproponowała wszystkim, którzy mają na to ochotę,
dostarczenie ich nazwisk za granice Układu Słonecznego. Dysk z tymi nazwiskami
został zamontowany w sondzie kosmicznej New Horizons. Są tam nazwiska
800.000 Ziemian.
W dniu 14.VII.2015 roku, o godzinie 11:49 GMT, stacja
kosmiczna New Horizons dotarła w pobliże – 12.500 km od powierzchni –
Plutona – onegdaj najdalszej planety Układu Słonecznego, dzisiaj zdegradowanej
do obiektu transneptuńskiego, albo do planety karłowatej, znanej teraz jako
134340 Pluton.
10 lat w królestwie zimna
i mroku
Znajdując się w odległości ponad 4,5 mld km od Ziemi, sonda
przeprowadziła sesję zdjęciową karłowatej planety. Wedle programu, aparat ten
miał do wykonania 150 badań naukowych i pomiarów powierzchni Plutona i
przestrzeni kosmicznej w jego sąsiedztwie.
W gruncie rzeczy właściwie powinno się mówić o systemie
Pluton – Charon, a przecież poza badaniami reliefu i osobliwości geologicznych
Plutona, pomiarów jego temperatury zbadania właściwości i składu atmosfery –
zakłada się także badanie jego satelitów. W pierwszej kolejności – S/1978 P1/Pluton
I/Charona.
Zgodnie z programem, w czasie bliskiego przelotu koło
Plutona bezpośrednia łączność sondy z Ziemią była wyłączona, ale wszystkie
siedem przyrządów naukowych na pokładzie stacji kosmicznej pracowało bez przerwy. Wybór takiego trybu
pracy sondy przede wszystkim objaśnia się przede wszystkim oszczędnością prądu
dla tychże przyrządów robiących zdjęcia, robiących pomiary, badania samej planetoidy
i jej otoczenia.
Aktualnie (sierpień ub. roku – przyp. tłum.) trwa
przekazywanie uzyskanych danych na Ziemię. Obliczono, ze przekazanie wszystkich
danych naukowych i telemetrycznych będzie trwało około 16 miesięcy.
Astrofizycy cieszą się na nowe odkrycia związane z dalekimi
rubieżami Układu Słonecznego.
Wystrzał z grawitacyjnej
procy
Historia podróży sondy New Horizons w dalekie kąty Układu
Słonecznego faktycznie zaczęła się od unikalnego manewru grawitacyjnego. Pluton
porusza się na bardzo dziwnej orbicie, której nachylenie do płaszczyzny
ekliptyki jest bardzo duże (17,16°) i przecina się z płaszczyzną orbity
Neptuna. Dlatego też jego odległość od Słońca waha się od 30 do 40 AU. (1 AU =
150 mln km), natomiast jeden obrót wokół Słońca trwa ok. 250 lat.
W lutym 2007 roku, kosmiczny aparat przybliżył się do
Jowisza i otrzymał potężny impuls od pola grawitacyjnego tego gazowego
olbrzyma, odleciał od Słońca z ogromną prędkością – 50.235 km/h czyli ok.
13,954 km/s. Był to rekordowy lot dla sondy kosmicznej, który rozciągnął się na
dziesięciolecie. Dokładne badanie systemu Plutona zaczęły się na 5 miesięcy
przed jego randez-vous z sondą
kosmiczną. Dane te pozwoliły na przeprowadzenie korektury lotu, i na trzy
miesiące przed bliskim spotkaniem, sonda zaczęła z odległości 100 mln km robić
kartograficzne zdjęcia Plutona i Charona. A na miesiąc przed spotkaniem zaczęły
się całodzienne obserwacje. Astronomowie pragnęli dowiedzieć się, czy Pluton ma
jeszcze jakieś satelity i pierścienie z odłamków lodu i skał. Na szczęście tych
kosmicznych raf mogących zaszkodzić posłańcowi Ziemi nie było. Po
przeprowadzeniu manewru „grawitacyjnego kopa” sonda miała jeszcze połowę paliwa
na dokonanie korektur lotu.
Dzięki projektowi Nowe
Granice, w skład którego wchodzi i projekt New Horizons po raz
pierwszy uczeni dotarli do granic Układu Słonecznego.
[To znaczy dotarli do
granicy układu planetarnego Słońca, bowiem prawdziwa granica Układu Słonecznego
leży poza Pasem Kuipera i Obłokiem Oorta – czyli w odległości ok. 2 ly od
Słońca – uwaga tłum.]
Astronomowie – planetolodzy mają nadzieję na znalezienie
odpowiedzi na wiele pytań na pochodzenie i budowę Układu Słonecznego. Wszak
Pluton i jego księżyce mają w sobie informacje na temat pierwotnej materii będącej
budulcem, z którego powstał nasz kosmiczny dom.
Zagadkowy karzełek
Planetoida 134340 Pluton to jedno z większych ciał
niebieskich w Układzie Słonecznym, do którego jeszcze nie zbliżył się żaden
ziemski aparat kosmiczny. Dlatego też wąziutki strumień informacji może się wreszcie
przekształcić w szeroką rzekę nowych odkryć. Tak wiec już widać, że
powierzchnia planetoidy jest czerwonawo-brązowawa, i dlatego zaczęto ja
porównywać do Marsa. Wyjaśniło się, że Pluton jest w średnicy o 80 km większy,
niż to uważano wcześniej, a jego biegun północny jest pokryty czapą polarną z
lodu azotowo-metanowego. A tak w ogóle, to Pluton przypomina śnieżkę z brudnego
lodu i sprasowanego śniegu z niewielkim kamiennym jądrem.
Sonda odkryła gigantyczne, trzykilometrowe kamienno-lodowe
wzniesienia nieopodal niższej części formacji zwanej Serce Plutona. Wskazuje to na istnienie jakiejś aktywności
geologicznej na powierzchni karłowatej planety, ale na razie niczego pewnego
nie można powiedzieć. Lód wydaje się być całkiem miękki do formowania wysokich
i dużych hałd i kup kamieni. Być może jest to młode geologicznie uformowanie,
podobne jak na satelitach planet-gigantów. Tam to są ślady działania sił
pływowych planet gigantów, ale jaka była przyczyna powstania ich na Plutonie?
Na północnej hemisferze karłowatej planety, uczeni odkryli
lodową równinę, pokrytą swoistymi łuskami z lodu i przypominającą kształtem
serduszko. Uczeni nazwali to Serce Plutona
- Tombaugh Regio – na cześć odkrywcy
tej planetoidy Clyde Tombaugha. Na
pokładzie sondy znajdowała się kapsuła z prochami tego astronoma, który zmarł w
1997 roku w wieku 90 lat. Mało brakowało, a odkrywca Plutona by dożył startu
sondy New Horizons.
Średnica „północnego reliefu” sięga 1600 km, a jego część
nazwana – też nieformalnie – Sputnik
na cześć pierwszego sztucznego satelity Ziemi wystrzelonego w 1957 roku. W tej
chwili planetolodzy gorąco dyskutują na temat powstania tego plateau setki
milionów lat temu. Wiadomo tylko, że nie ma żadnych geologicznych procesów na
tej planetoidzie, a wiek równin wynosi około 100 mln lat.
Nowe odkrycia przyniosła także atmosfera Plutona. Ona
okazała się nieoczekiwanie dużą, rozpościerająca się na 1600 km. Jej skład
okazał się być chemicznie bardzo bogatym, przy czym wierzchnie warstwy składają
się z azotu (N2), zaś niższe składają się z dużej ilości metanu (CH4)
i ciężkich węglowodorów.
Pluton nie ma swego pola magnetycznego, tak więc jego
atmosfera jest niszczona przez wpływ wiatru słonecznego i promieniowania UV od
Słońca. Wedle ocen uczonych, w każdej sekundzie z atmosfery Plutona ucieka
około tony gazu, co jest o wiele więcej, niż na Marsie, który przeżywa
analogiczne problemy.
Do pozaplanetarnych
głębin Nieznanego
Przeleciawszy obok Plutona, New Horizons poleciał
dalej. Po drodze przyjrzano się satelitom Plutona, a potem przestawił się na
duże asteroidu z Pasa Kuipera – tzw. kuiperowce.
Jakie małe asteroidy wpadną w pole widzenia kamer sondy, zadecyduje się jeszcze
w czasie lotu.
Pas Kuipera został odkryty w latach 90. XX wieku i został tak nazwany na cześć
przepowiadającego jego istnienie w 1952 roku, amerykańskiego astronoma Gerarda Kuipera. Uważa się, że tam może
znajdować się co najmniej 70.000 dostatecznie dużych obiektów, które mogą być
porównywalne z Plutonem.
Znany amerykański astrofizyk Freeman Dyson uważa, że na niektórych kuiperowcach może zostać
odkryte życie. Według niego, będzie się ono rozwijać w podlodowych oceanach,
zaś wielokilometrowe lody będą pełniły rolę „lodowej sfery Dysona” utrzymującej
wewnętrzne ciepło.
[Wydaje się, że coś
podobnego do Sfery Dysona znajduje się już w Kosmosie, a konkretnie w układzie
gwiezdnym KIC-8462852. Szczegóły znajdzie Czytelnik w tym blogu, zob. http://wszechocean.blogspot.com/2015/10/kic-8462852-cud-gwiezdny.html - uwaga tłum.]
Ciekawe, że w międzyplanetarnej odysei New Horizons bierze
udział ostatni stopień rakiety nośnej. I chociaż – w odróżnieniu od kosmicznego
aparatu – stopień ten jest tylko „martwym kawałem żelaza”, nieruchomym i niefunkcjonalnym
– to stanie się on ludzkim artefaktem lecącym w galaktyczną dal.
[A może po prostu –
podobnie jak w czasie wypraw księżycowych programu Apollo – człon ten
pozostał po to, by Ktoś go sobie dokładnie obejrzał? Obawiam się, ze to była
przyczyna, dla której go pozostawiono – uwaga tłum.]
Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 33/2015, ss. 4-5
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©
Fot.: NASA
Fot.: NASA