Odwieczne marzenie Ludzkości - eliksir nieśmiertelności
Płaton Wiktorow
Chiński cesarz Cziń Szihuandi (III w p.n.e.) zmarł po
zażyciu rtęciowej tabletki na nieśmiertelność. Dworzanie pozostawili jego ciało
na tronie i więcej niż miesiąc rządzili krajem w imieniu cesarza…
Od niepamiętnych czasów ludzie
poszukiwali sposobu dojścia do nieśmiertelności czy chociażby przedłużenia
swego życia. Legendy o osiągnięciu wiecznej młodości były przekazywane z
pokolenia na pokolenie w całej historii Ludzkości. Uczeni Starożytności i Średniowiecza
pozostawili po sobie wiele zadziwiających recept na długowieczność – od
przyjmowania mikstur z wysuszonych i sproszkowanych nietoperzy do nacierania
ciała łzami dziewic. I sądząc po zachowanych dokumentach, niektóre środki
dawały zadziwiające efekty.
Cynober
Cynober
czy medytacja?
Najwcześniejsze z
rękopiśmiennych świadectw poszukiwań wiecznej młodości pochodzą z Chin, z I
tysiąclecia p.n.e.
Zgodnie z historycznymi
kronikami, chińscy mnisi posiadali wiedzę o przygotowaniu środka
przedłużającego życie. Ważnym komponentem tego preparatu był cynober (siarczek
rtęci – HgS) albo siarkowa rtęć – tj. rtęć wymieszana z siarką, który dzięki
swej barwie kojarzył się z krwią. Rękopisy wspominają o ówczesnym uczonym
zwanym Czufu, który przyjmował
oczyszczony cynober wraz z saletrą (KNO3) przez 30 lat – i w
rezultacie zaczął być uważany za młodzieńca, a jego włosy stały się
jasnoczerwone.
Na początku naszej ery, chińska
alchemia rozdzieliła się na zewnętrzną i wewnętrzną (czyli zajmującą się światem
zewnętrznym i wnętrzem). Pierwszy naukowy kierunek wychodziło od tego, że
nieśmiertelność można osiągnąć poprzez przyjmowanie specjalnych preparatów, zaś
drugi – że nieśmiertelność można osiągnąć siłami samego organizmu, które należy
zaktywizować przy pomocy specjalnej gimnastyki oddechowej, diety, ćwiczeń
fizycznych i medytacji.
Stopniowo wewnętrzna alchemia
wyparła zewnętrzną. Wiadomo, że Czyngiz-chan
usłyszawszy o chińskim mnichu Czangu
Czunie, który posiadał sekret wiecznej młodości i żył już 300 lat, wysłał
do Chin swych wysłanników, żeby przywieźli tego maga do Samarkandy. Ale po
przyjeździe Czang Czuna zamiast tego, by sporządzić dla Wielkiego Chana eliksir
nieśmiertelności, zaczął opowiadać mu o potrzebie powstrzymywania się i zdrowym
trybie życia.
Alchemia chińska - Biały Księżycowy Zając przygotowuje eliksir wiecznej młodości pod świętym drzewem. Aplikacja na szatach imperatora Chin, XV wiek
Eliksir
z nawozu
Rady na temat długowieczności
spotykamy w antycznej pracach greckich, egipskich i perskich autorów. I tak np.
w pracach Arystotelesa wspomina się
o Epimenidesie – kapłanie i poecie z
wyspy Krety, który w 596 roku p.n.e., w wieku 300 lat został zaproszony do Aten
do uczestnictwa w ceremoniach ofiarnych, zaś Pliniusz Starszy pisał o pewnym Iliryjczyku (Iliria to antyczna kraina znajdująca się na terytorium byłej
Jugosławii – przyp. tłum.), który dożył do 500 lat.
W charakterze środków na
długowieczność w tych pracach figurują napoje młodości, przygotowywanych z
owoców wiecznej młodości. Za takie eliksiry antyczni Grecy uważali ambrozję i
staroirańską haomę (zwaną również somą, był to sok
z pewnych gatunków grzybów zawierający substancje halucynogenne – przyp. tłum.)
Jedna z recept na
długowieczność podawała takie ingrediencje cudownego środka:
Miód z Afryki, gencjana
z Krety, cztery gatunki żywych żmij ze Sparty, gojące korzenie z Galii, Scytii
i Macedonii, a także włosy Centaura.
Ponadto eliksiry młodości z
basenu Morza Śródziemnego w tym czasie były związane z zapotrzebowaniem na
niezwykłe produkty – np. zasuszone żmije czy żaby, martwe myszy, a także
ekskrementów ludzkich i zwierzęcych.
Oddech
młodych dziewcząt
W czasach biblijnych, jednym ze
sposobów przywrócenia młodości był oddech dzieci a w szczególności młodych
dziewcząt, które nocą leżały obok starszych ludzi. wiadomo, że królowa Egiptu –
Kleopoatra – nocą otaczała się
młodzieńcami.
Później taka metoda stała się
popularną we Francji w XVIII wieku, gdzie powstały całe firmy wynajmujące
bogaczom na noc młode, niewinne dziewczęta. Leczenie trwało 24 doby, przy czym
intymne usługi nie były wliczane w terapię, ale w rezultacie podobnych procedur
u ludzi podwyższa się życiowy tonus i nawet przechodziły niektóre zachorowania!
Już w naszych czasach badania
wykazały, że ludzka skóra ludzka jest bardzo czuła na pola termiczne pochodzące
od innych ludzi – i te wywody stały się ważkim argumentem wspierającym czynnik
gojący czułych dotknięć i zastosowania ich w celach leczniczych.
Gojący
instynkt podstawowy
Stosunki intymne były uważane
przez dawnych lekarzy za rodzaj efektywnego środka odmładzającego. To właśnie
można znaleźć w rysunkach pochodzących sprzed istniejącej ponad 2000 lat temu
cywilizacji Indii, Bliskiego Wschodu i Chin, a także w klasycznych traktatach o
miłości takich jak „Uczta” i „Fajdros” Platona
(IV w. p.n.e.) „Sztuka miłości” Owidiusza
(I w.), indyjska „Kamasutra” (III-IV w.) „Pieczone gołąbki” Ibn Hazma (XI w.) i in. One nie tylko
zawierają informacje o technikach seksualnych, ale przede wszystkim skupiają
się na odmładzającym efekcie stosunków płciowych. Na to także wskazują prace
dawnych medyków Starożytności, a szczególnie Hipokratesa i Avicenny.
Lekarstwa
z elementami kanibalizmu
Niektóre preparaty odmładzające
były związane z krwią i ciałem ludzi czy ich fragmentami.
A oto recepta z antycznego
perskiego tekstu:
Rudego i piegowatego
człowieka karmić owocami do 30 roku, potem opuścić do kamiennej kadzi z miodem
i innymi przyprawami poczym hermetycznie zamknąć. Przez 120 lat ciało zamieni
się w mumię, którą należy po kawałku przyjmować w charakterze środka dającego
nieśmiertelność.
Mieszkańcy Antycznego Rzymu
sądzili, że źródłem długowieczności jest krew – szczególnie ludzi młodych. Po
zakończeniu walk gladiatorów, wielu staruszków wychodziło na arenę i obmywali
się krwią zabitych i rannych.
Aptekarze z XII wieku, w
charakterze środka przeciwko starości używali proszku zrobionego z mumii
pochodzących z Egiptu. Przypisywano mu czarodziejskie, magiczne właściwości –
podobnie jak i innym fragmentom ciał zmarłych.
Węgierska hrabina Elżbieta Batory vel Erzsébet Báthory
(1560-1614) w celu zachowania młodości kąpała się we krwi zamordowanych
dziewic. Wedle świadectw historyków, po śmierci hrabiny w piwnicach jej zamku
znaleziono ponad 600 szkieletów dziewczęcych. (Zob.
także - http://wszechocean.blogspot.com/2012/06/krwawa-hrabina-elzbieta-batory-1_936.html i dalsze, http://wszechocean.blogspot.com/2011/12/sprawa-nr-007h-tajemnice-polskich.html i dalsze - przyp. tłum.)
Spalić
czarnego smoka
W Średniowieczu teorią
odmładzania zajmowali się alchemicy. Ich idee oparte były na pracach greckich
filozofów – Platona i Arystotelesa – zgodnie z którymi wszystkie przedmioty
martwe i istoty żywe we Wszechświecie w różnych proporcjach składają się z
czterech elementów: ognia, powietrza, ziemi i wody. Nieśmiertelność, wedle
poglądów Arystotelesa, może dać nam piąty element – kwidesencja.
Podstawowym celem alchemików
stało się poszukiwanie tegoż elementu, nazywanego także kamieniem filozoficznym
i eliksirem nieśmiertelności. Do tego uczeni ze Średniowiecza uważali, że
kamień filozoficzny poza dawaniem wiecznego życia może zmienić (transmutować –
przyp. tłum.) ołów czy żelazo w złoto i srebro, czyli że wedle nich istniała
paralela pomiędzy chemiczną przemianą metali a odmłodzeniem organizmu człowieka
– bowiem jak sądzili, metale rosną w trzewiach Ziemi dokładnie tak, jak dziecko
rośnie w brzuchu matki.
Głównym materiałem, z którym
pracowali średniowieczni alchemicy, była rtęć. Jest ona i metalem i cieczą, tak
więc dokładnie przypominała idealną materię, z której jakimś sposobem można
było otrzymać inne metale, a co najważniejsze – kamień filozoficzny dający
nieśmiertelność. (A jak ktoś chce wiedzieć, jak to
działa, to odsyłam Czytelnika do pierwszego tomu powieściowego cyklu J. K. Rowling o Harrym Potterze –
„Harry Potter i kamień filozoficzny” – uwaga tłum.)
Recepta angielskiego alchemika George’a Ripleya (XV w.) opublikowana w
jego „Księdze dwunastu wrót” („Liber duodecim portarum”) głosiła, że w celu
otrzymania eliksiru wiecznego życia:
Należy zmieszać rtęć ze
spirytusem winogronowym, a następnie odparować aż do otrzymania twardej
materii, którą potem się destyluje w glinianej retorcie. Wtedy na dnie retorty
pojawi się czarny smok, którego należy rozetrzeć na kamieniu i spalić, zaś
produkty spalenia dalej destylować. W rezultacie czego pojawi się materia
podobna do ludzkiej krwi – i to właśnie jest napój długowieczności.
[Podobne recepty
można znaleźć w książeczce Z. Zwoźniaka
– „Alchemia” (KAW, Warszawa, 1978), a także R. Bugaja – „Nauki tajemne w dawnej Polsce – Mistrz Twardowski”
(Ossolineum, Wrocław 1986), które
polecam – uwaga tłum.]
Także złoto mogło być
komponentem takiego eliksiru, przecież ono nie podlega reakcjom chemicznym, a
to – wedle logiki alchemików – właśnie oznacza nieśmiertelność. (Jednak złoto roztwarza się z niektórymi kwasami – np.
mieszaniną kwasu solnego i azotowego czyli „wodą królewską” czy zasadowych
roztworach cyjanków, poza tym rozpuszcza się w rtęci tworząc amalgamat – uwaga
tłum.)
Uchowała się receptura
sporządzona przez lekarza papieża Bonifacego
VIII (XIII w.):
Przyjmij do wnętrza
zmieszane i sproszkowane złoto, perły, szafiry
i inne drogocenne kamienie, kość słoniową, drewno sandałowca, serce
renifera, korzeń aloesu, piżmo i ambrę.
60+
nie jest progiem?
Czytelnik na pewno zada
pytanie: a czy pomogły komukolwiek receptury średniowiecznych alchemików? Co my
wiemy o długowieczności w tamtych czasach?
W kościelnych kronikach jest
wzmianka o biskupie Allanie de Lisle
zmarłym w 1278 roku. Mówi się o nim, że znał skład eliksiru nieśmiertelności –
albo, według innych, przedłużającego życie. Kiedy on już w sędziwym wieku
umierał ze starości, zażycie tego eliksiru pozwoliło mu żyć jeszcze 60 lat.
Znany filozof sir Roger Bacon, w jednej ze swych prac
mówił o człowieku o nazwisku Papalius,
który długie lata przeżył w niewoli u Saracenów i tam poznał tajemnicę
czarodziejskiego środka, którego używając dożył do 500 lat.
Tak więc jak widać, w
średniowiecznych dokumentach często spotykamy wzmianki o eliksirach wiecznej
młodości. Z jednej strony istnienie tak efektywnych preparatów wydaje się być
mało prawdopodobne. Jednakże proszę nie zapominać, że to alchemia stała się
protoplastką współczesnej farmakologii. Wielu uczonych twierdzi, że ludzki
organizm jest obliczony na o wiele dłuższe życie, niż ono jest – i ten fakt, że
ludzie do dziś dnia nie potrafią się nim posługiwać, może mówić o utracie
recept na długowieczność, które zostały dawno odkryte, ale nie dotrwały do
naszego czasu…
(Dowodem na to
jest choćby wiek biblijnych patriarchów opisanych w 5. rozdziale Księgi Rodzaju.
Poza tym długowieczni byli także Atlantydzi oraz… Aghartyjczycy, o czym pisze F. A. Ossendowski. Wiedza ta dotrwała
do naszych czasów jedynie w postaci przekazów religijnych, i właśnie jest to
źródło wiedzy o tamtych ludziach ich wiedzy i czasach… - uwaga tłum.)
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 51/2015, ss. 14-15
Przekład z rosyjskiego –
©Robert K. F. Leśniakiewicz