Powered By Blogger

piątek, 10 lutego 2012

SPRAWA NR 012/X - LATAJĄCY MNICH (1)

Niebo na górze, niebo na dole,
Gwiazdy na górze, gwiazdy na dole,
Co jest na górze, jest na dole
Takie weź do twego szczęścia.

Napis na frontonie świątyni Izydy, ( Memfis, Egipt)




 Miloš Jesenský

Braciszek z Czerwonego Klasztoru 

Kompleks budynków klasztornych w Lechnicy, nazwanego od koloru swych ścian Czerwonym Klasztorem, znajduje się na słowacko – polskim pograniczu, na romantycznym brzegu Dunajca i w malowniczym masywie Trzech Koron. Z klasztorem tym jest nierozerwalnie związane imię legendarnego mnicha i alchemika – brata Cypriana, którego działania dokumentuje fakt, że poza religijna medytacją, mnisi rozwijali swe zdolności techniczne i inne w innych dziedzinach wiedzy. Dzieła i życie brata Cypriana są żywym dowodem na to, że idee alchemików przenikały także poza grube mury klasztorów i jak bez nich nie da się zrozumieć tego, co działo się za nimi...

Alchemia... Ta nauka wyklęta oficjalnie przez Kościół katolicki jest nierozłącznie związana z dziejami kartuskich klasztorów w Lechnici i Kláštorisku, była w przeszłości rozumiana jako tajemna nauka o transmutacji, (czyli przemianie) zwyczajnych metali w złoto i srebro, i jako taka wypełniła historię Ludzkości wieloma dramatycznymi wydarzeniami, które się rozegrały w czasie daremnych poszukiwań klucza do transmutacji zwykłych metali w szlachetne. Współcześnie się często mówi o alchemii fizycznej i spirytualnej: pierwsza z nich dąży do przemiany materii, druga o przemianie człowieka jako istoty psychicznej i duchowej. Chociaż adepci tajnej wiedzy wiedzieli w przeszłości o tym, że w alchemii chodzi przede wszystkim o duchowe odrodzenie człowieka, to dopiero na początku naszego stulecia szwajcarski psychiatra Carl Gustav Jung stwierdził, że pojęcia alchemiczne mają swe odpowiedniki w terminologii nowoczesnej psychologii i psychiatrii, i że zatem wyjaśniają one proces psychicznej przemiany człowieka i formowanie jego rozwoju duchowego do psychicznie zjednoczonej osobowości, wewnętrznie zupełnie zharmonizowanej.

Dzisiaj, kiedy możemy przy pomocy techniki jądrowej wytworzyć sztuczne złoto, NB potwornie drogie, alchemia jest definiowana jako nauka spirytualna, mentalna – zaś sztuka spagiczna, czyli wyrabianie lekarstw wedle zasad alchemii –jest już samodzielną nauką. Poza próbami odkrycia kamienia filozoficznego, – czyli tynktury potrzebnej do przeistoczenia byle jakiego metalu – zwłaszcza ołowiu - w złoto, alchemia fizyczna zajmuje się jeszcze ośmioma problemami:
1.      Uzyskanie  alkathestu, – czyli uniwersalnego rozpuszczalnika;
2.    Oddzielenie tzw. spiritus mundi, – czyli substancji nasyconej wszelkimi planetarnymi wpływami;
3.    Uzyskanie quinta essentia – substancji ekstrahowanej ze wszystkich minerałów, ciał roślinnych i zwierzęcych, która miała być pomocna do życia człowieka;
4.    Uzyskanie aurum potabile – płynnego złota, leku, który miałby uodparniać człowieka przeciw wszystkim chorobom;
5.     Uzyskanie eliksiru wiecznej młodości i wiecznego życia;
6.    Uzyskanie arcanum, – czyli cudownego składnika wszystkich leków, coś w rodzaju katalizatora;
7.     Opracowanie metody paligenezy – czyli zregenerowania lub zrekonstruowania żywych organizmów z popiołu – à la Feniks;
8.    Uzyskanie homunculusa, – czyli wytworzenie nienaturalnymi metodami żywej istoty lub człowieka.

Nie tylko alchemicy...

O ile mi wiadomo, podobny program mieli Różokrzyżowcy i niektóre odłamy masonerii, ale zredukowali oni swą problematykę badawczą do czterech punktów:
1.                          Uzyskanie lapis philosophum – kamienia filozoficznego do transmutacji metali w złoto;
2.                        Uzyskanie panaceum, – czyli leku na wszystkie możliwe choroby;
3.                        Uzyskanie metody paligenezy i;
4.                        Wyprodukowanie homunculusa.

Alchemicy w sutannach.

Na początku XVI wieku, członek konwentu kartuzjańskiego, klasztoru założonego w 1299 roku na Skale pri Letanovciach, sporządził pisemny wykaz działań jego przeora Jana z Siedmiogrodu, który intensywnie zajmował się alchemią. Powodem jego parania się alchemią w zakresie transmutacji metali była straszna bieda i depresja gospodarcza klasztoru, po najazdach husyckich w latach 1433 i 1453. Eksperymenty te drogo go kosztowały, jak podaje „Spiska Kronika” : Całe mienie braci mnichów zmarnował, złoto poprzetapiał, srebro zmienił w dym, klasztor doprowadził niemalże do upadku, a zatem musiał być urzędu zbawion...  co stało się w 1476 roku.

Alchemią zajmowali się także poprzednicy brata Cypriana w Červenym Klàštore, który zakon Kartuzów zaczął budować w 1330 roku. To tutaj pracował w XVI wieku słynny alchemista Martin Kasper Berovič, który z obawy przed prześladowaniem ze strony protestantów uciekł w 1563 roku do Ołomuńca, gdzie zabrał całe laboratorium alchemiczne, które było umieszczone w fundamentach starej wieży. Swą wiedzę i umiejętności oraz praktyczne spostrzeżenia przekazał on przed swą ucieczką Ondrejovi Smockému – organiście polskiego pochodzenia ze Spiskiej Nowej Wsi, który jego rady i wiedzę przekazał z kolei nam w rękopisie pt. „Vade mecum & ego tecum”, w którym osobny rozdział poświęcony jest środkom leczniczym używane w medycynie klasztornej, wraz z symboliką i alchemiczną terminologią.

Właśnie w rękopisie Smockégo znajdujemy starodawna receptę, której używali mnisi w klasztorze, za czasów króla Macieja (1458 – 1490). Intensywnie wtedy poszukiwano sposobu wyrobu kamienia mądrości, i do końca twierdzili, że potrafią zrobić lepsze złoto, o większych ziarnach, niż węgierskie.

O kamedulskim bracie Cyprianie, który kontynuatorem badań alchemicznych w Czerwonym Klasztorze wiemy, że nazywał się naprawdę Franz Ignatz Jäschke i urodził się w dniu 28 lipca 1724 roku w śląskich Polkowicach. Długo pozostawało nieznane jego prawdziwe nazwisko i pochodzenie. Sądzono, że chodziło o sierotę Marcina, którego w 1717 roku czerwono klasztorny i konwent posłał na naukę do lewoczskiego chirurga J.M.Choisa. Po pewnym czasie powrócił do klasztoru, a po wyświęceniu przyjął imię Cyprian. Wybór imienia wskazuje na to, że był on sierotą, bowiem osierocone dzieci nazywa się na Spiszu właśnie „cyprianami”. Legendę tą obalili w 1971 roku Michal Lacko i Vendelín Jankovič, którzy w rzymskich spisach klasztorów i życiorysów mnichów znaleźli informacje, że brat Cyprian ujrzał światło dzienne w dniu 28 lipca 1724 roku w śląskich Polkowicach, ale nie potrafili zdeszyfrować jego niejasno napisanego nazwiska. Czytali go Jaisge, resp. Jaige, bo taka wypadała im transkrypcja tego nazwiska. Dopiero w roku 1988, znanej polskiej botaniczce dr Zofii Radwańskiej-Paryskiej, udało się we Wrocławiu dotrzeć do metryki późniejszego brata Cypriana. Była ona wystawiona w języku niemieckim, bowiem polski Śląsk był wtedy pod zaborem pruskim. I tak się dowiedzieliśmy, że bohater tego artykułu nazywał się Franciszek Ignacy Jäschke i był synem polkowickiego mieszczanina i mistrza krawieckiego – Josefa Jäschkego. W dniu 28 lipca 1724 roku go ochrzczono, ale ponieważ dalszej daty brakuje, to chyba chodzi o dzień jego urodzin.

CV polskiego Leonarda da Vinci.

Młodość Cypriana i to, dlaczego postanowił wstąpić do zakonu, pozostaje dla nas tajemnicą, i ta sytuacja trwa do dnia 13 września 1753 roku, kiedy złożył on ślubowanie zakonne w kamedulskim klasztorze w Zoborie pri Nitrze. Ówczesne źródła piszą o nim, że był on wysoko wykształconym człowiekiem, który studiował we Wrocławiu, Brnie, Częstochowie oraz najprawdopodobniej także we Włoszech. Mówił po polsku, słowacku, niemiecku i łacinie.

Do Czerwonego Klasztoru przybył on w 1756 roku, i tam wpisał się w ludowe opowieści i legendy swym niesamowitym pociągiem do latania. Legendy te spisał już w 1807 roku mieszkaniec Kieżmarku (Kežmaroku) Christian Genersich, zaś w 1937 roku Johann Lipták  w studium „Das Rote Kloster und Frater Cyprianus”. Motywy te zostały także wykorzystane przez polskiego pisarza Jana Wiktora w powieści „Skrzydlaty mnich” (1947 r.) – NB, której słowacki przekład pojawił się w rok później.

Akcja powieści Wiktora rozgrywa się  w głównej mierze w Czerwonym Klasztorze, Pieninach i Krakowie, gdzie br. Cyprian poszukuje jakiejś zagadkowej księgi, która zawiera przepis tajemny umożliwiający człowiekowi latanie.

Autor opiera oś intrygi na starodawnej legendzie mówiącej o odważnym i uczonym mnichu, któremu po skonstruowaniu latającego aparatu powiódł lot z najwyższego z pięciu szczytów Trzech Koron aż nad turnie Tatr Wysokich. Bagatela! – w linii prostej jest to odległość co najmniej 35 km, zaś różnica w wysokości wynosi około (w zależności od trasy) 1.000 – 1.300 m!  Urządzenie to doleciało na taką wysokość, że jego odbicie lustrzane widzieć można było na dnie Morskiego Oka, i zostało ono zniszczone gromem niebieskim, którym pokarało Niebo brata Cypriana.

Wkrótce na rozkaz biskupa spalono diabelską maszynę na granicy w Spišskiej Belej, a jej wynalazcę osadzono w więzieniu klasztornym na równinie, jak najdalej od niebotycznych wierchów, aby na zawsze zabić w nim chęć do latania.

I tak ów uczony mąż musiał żyć w bezczynności, zaś latać mógł jedynie w swych snach...
Niestety, w rzeczywistości nie ma żadnych materialnych dowodów na istnienie jego latającego przyrządu. Wyjątkiem jest tekst, który wedle słów lewoczskiego historyka Elmerá Köszeghy’ego w archiwalnej teczce z roku 1760 po łacinie oznajmiał, że pewien profesor z Rimavskiej Soboty: Znajdował się w Spišskiej Belej na rynku, kiedy tam z rozkazu arcybiskupa Nitry – Ladislava Mattyasovszkiego z Merkušoviec spalili diabelski wóz. Aparat ten sporządził niejaki brat Cyprianus z Lechickiego Klasztoru, który ze względu na to, że wybudowano go z czerwonej cegły lud zwie Czerwonym Klasztorem. Przy spaleniu maszyny było mnóstwo ludzi i przybyli także czcigodni kanonicy ze Spiskiej Kapituły. Frater Cyprianus, którego przedtem nazywali Vogelbergiem, przypiął sobie diabelską maszynę na szczycie Trzech Koron i przy jej pomocy doleciał aż do Morskiego Oka. Pan Biskup nie był przy egzekucji przytomny i nie mieliśmy możności ujrzeć także podsądnego mnicha, którego odwieziono na miejsce, z którego już nie będzie widział gór, skąd wzięła się jego chęć do latania.

Legendy o tajemniczym mnichu, jak to widać z powyższego, mają jakieś swe racjonalne jądro w rzeczywistości. Pewną indykację stanowi tutaj także zapis o odprawionych Mszach świętych w Czerwonym Klasztorze, który mówi o Cyprianie, jako o Włochu:... pro defuncto fratre Cipriano Italo -  co może wskazywać, że był on tam na studiach.

W związku z tym, nie jest bez sensu uwaga, iż Cyprian mógł we Włoszech zaznajomić się z konstrukcją maszyn latających na przykład z prac Leonarda da Vinci (1452 – 1519), który pracował nad stworzeniem latającej maszyny ze skrzydłami. Udowadnia to cytat z dzieła włoskiego polihistora, lekarza i matematyka oraz filozofa w jednej osobie – Girolama, Cardana (1501 – 1576), który w pracy „De suptilitate” napisał: W naszych czasach tylko dwaj ludzie usiłowali latać, ale bez powodzenia. Następne zdanie jest na tyle ciekawe, że zacytuję go w oryginalnym łacińskim brzmieniu: Volanti inventum, quod nuper tentatum est a duobus, illis pessime cessit, Vincius de quo supra diximus, tentavit et frustra. (Także [Leonardo da] Vinci spróbował latać, ale mu się nie udało...)

CDN.