Tu-95 Bear w eskorcie amerykańskiego Horneta nad Arktyką
818-tka nie odpowiada…
Andriej Bystrow
W latach 30. w ZSRR istniał projekt zbudowania latającego okrętu podwodnego. Amerykanie w latach 60. zbudowali samolot, będący w stanie zanurzać się w wodę. Jednak nie mógł on startować spod wody…
Drodzy Czytelnicy – niektóre imiona, daty i miejsca wydarzeń w naszym materiale są zmienione, a to dlatego, że wiele danych na ten temat jest wciąż utajnionych. Szereg niejasności w tym doniesieniu jest niezamierzony…
Zniknięcie 818-tki
Wiadomo, ze w roku 1976 lotnik Wiktor Bielenko uciekł do Japonii sekretnym radzieckim samolotem MiG-25P.[1] Jednakże jeszcze wcześniej istniał i znikł inny ultrasekretny samolot. W odróżnieniu od tego MiG-a, jego los nie jest znany do końca. Było to latające laboratorium Kometa na bazie samolotu Tu-95, o numerze taktycznym 818. Maszyna ta wystartowała w dniu 20 września 1962 roku, z wojskowego lotniska w okolicach Jakucka i skierowała się na jezioro Bajkał. Na pokładzie znajdowało się 12 ludzi – załogantów i specjalistów. Celem lotu było zbadanie sprawności nowego rodzaju napędu. Na zachód od Irkucka w rejonie góry Biełucha, samolot nagle skręcił na wschód, gwałtownie się zniżył i znikł z ekranów radarowych. Nie było żadnych komunikatów radiowych od załogi. Poszukiwania w górach nie dały żadnego rezultatu.
Historia zagadnienia
Lata 60. XX stulecia charakteryzowały się opanowywaniem lotów na największych prędkościach (rekord 1961 roku wynosił 5832 km/h) i wielkich wysokości (rekordowa wysokość – 107.906 m, a zatem powyżej oficjalnej granicy kosmosu - 100 km, i osiągnięto ją w 1963 roku). Postawiono lotnictwu trzeci rekord do pobicia – rekord odległości lotu przy użyciu… energii atomowej.
Jeszcze w latach 60. w LIPAN[2] - dzisiaj Instytut Badań Atomowych im. Akademika I. W. Kurczatowa pod kierownictwem Igora Wasilewicza Kurczatowa rozpoczęto badania nad reaktorami jądrowymi dla Radzieckiej Floty Wojennej. Wkrótce podobny kierunek prac dla lotnictwa obrał Anatolij Pietrowicz Aleksandrow. Uczonym zlecono opracowanie lekkiego i kompaktowego reaktora jądrowego zamieszczonego w samolocie; atomowego silnika zapewniającego bezpieczny lot samolotu i biologicznych osłon dla załogi i pasażerów. W 1955 roku wyszła Rozporządzenie Rady Ministrów, w którym zlecono opracowanie i utworzenie Latającego Atomowego Laboratorium (ŁAŁ) na bazie samolotu Tu-95. Konstruktor lotniczy Archip Michałowicz Łjułka pracował nad atomowym silnikiem, w którym w miejscu komory spalania znajdował się reaktor jądrowy. Natomiast Nikołaj Dimitrowicz Kuzniecow pracował nad tajnymi planami silnika, w którym ciepło reaktora atomowego przekazywano poprzez medium, którym był ciekły sód, do wymiennika ciepła znajdującego się w komorze spalania.
Prace nad atomowym napędem
Podobną tematyką zajmował się kolektyw Perspektywicznego Oddziału Biura Doświadczalno-Konstruktorskiego (OKB) Kuzniecowa, którym kierował W. D. Radczenko. Pracował tam także Gienrich Moisiejewicz Goriełow. A oto fragmenty jego wspomnień:
Sformowano grupę wysokiej klasy specjalistów, doskonale znanych ze swych prac w OKB. Zaczynali od zera. W celu nabrania praktyki, grupa ta została skierowana do Instytutu Fizyko-Energetycznego. Przeszkodą była najwyższa tajność doprowadzona do paranoi. Do pracy w OKB przyjęto fizyków absolwentów Uniwersytetu Moskiewskiego i Leningradzkiego Instytutu Politechnicznego. Rezultatem ich pracy był projekt atomowego silnika NK-14A, na bazie silnika NK-12. Poza tym zaprojektowali oni oryginalny turbokompresor z wymiennikiem ciepła. Ostro postawiono pytanie o czynnik roboczy. Zaprojektowano, że będzie nim ciekły sód pod niewielkim ciśnieniem roboczym albo hel. W rezultacie dokładnej analizy, do rozpracowania przyjęto wariant z ciekłym sodem. Zaprojektowano reaktor jądrowy. Szczególne zainteresowanie Aleksandrowa wzbudziła konstrukcja sterów kierunkowych N. A. Markuszina i system TWEL konstrukcji W. P. Malgina. Powstał więc kompaktowy wodno-wodny reaktor (WWER) o mocy 100 kW, który wywołał zachwyt Aleksandrowa. Nie mógł on uwierzyć, że to działające urządzenie, a nie makieta. Przygotowano trzy reaktory. Jeden od razu zamontowano na samolocie, drugi przygotowano do prób na hamowni w Semipałatyńsku, gdzie badano albedo (odrzut). Z reaktora zdejmowano część osłony biologicznej i montowano go w coraz to inne części samolotu (skrzydła, część ogonowa, itd.) na różnych wysokościach lotu. W roku 1959 udał się pierwszy rozruch reaktora na hamowni. Udało się osiągnąć zadany stopień mocy. Samolot 818 Kometa z trzecim trakcyjnym reaktorem jądrowym zaliczył 22 udane loty doświadczalne, zanim znikł w tajemniczych okolicznościach.
Niema scena
Według mniemania prowadzących głównych instytutów, w OKB Kuzniecowa w tym czasie skoncentrowano wszystkich najlepszych fizyków wśród lotników i najlepszych awiatorów pośród fizyków z całego kraju. Rezultaty badań natychmiast analizowano i wysyłano do Moskwy.
(…)
Anglicy i Amerykanie
Analogicznie jak Tu-95 (w kodzie NATO Bear), Amerykanie wykorzystywali swe latające laboratorium z jądrową jednostką napędową zamontowana w samolocie bombowcu B-36. W tym czasie w „Daily Mail” pojawił się artykuł o tym, że przy lądowaniu został uszkodzony angielski samolot z napędem atomowym. Wypadek ten mogli widzieć członkowie przebywającej w Wielkiej Brytanii delegacji radzieckiej, w której składzie znajdował się fizyk – I. W. Kurczatow. Poproszono go o skomentowanie sytuacji, i uczony odpowiedział, że nie był on świadkiem katastrofy, ale zwrócił uwagę na to, ze delegacja została bardzo szybko wywieziona z lotniska, a o detale należy zapytać służby specjalne.
W czasie dopracowywania naszego ŁAŁ udoskonalono system osłony biologicznej, co pozwalało na loty o długości 48 godzin! Jednakże idea atomowego samolotu była zbyt dziwna dla ministra lotnictwa P. W. Dimitriewa, którego słowa długo wspominano na jednym z zebrań: „Samoloty spadają, a na dodatek jeszcze wokoło będą latać neutrony!”
Chruszczow się miesza
W Kubince miała miejsce wystawa techniki lotniczej, na którą zaproszono N. S. Chruszczowa. Pierwsze ŁAŁ z Semipałatyńska została błyskawicznie dostarczona do Kubinki. Przed demonstracją naszych osiągnięć, do Kuzniecowa podszedł zastępca Przewodniczącego Rady Ministrów ZSRR marszałek D. F. Ustinow:
- Powiedz, że nie da się zrobić atomowego samolotu.
I na to usłyszał:
- Ja tak nie powiem – odrzekł Kuzniecow.
Ustinow nic się nie odezwał. Potem przyprowadzili Chruszczowa. Dowiedziawszy się, że moc silnika NK-12 wynosi 12.000 KM, gensek wykrzyknął” – Toż to cały tabun koni! Pote,m w dalszej rozmowie z Chruszczowem Kuzniecow stwierdził, że można zbudować silnik atomowy, który pozwoli samolotowi na nieprzerwany lot przez 48 godzin, dzięki czemu taka maszyna będzie w stanie przerwać przerzut wojsk nieprzyjaciela z każdego kierunku.
Wkrótce potem, wskutek w rezultacie ścisłej współpracy dwóch znakomitych konstruktorów – N. D. Kuzniecowa i R. E. Aleksiejewa – zrodziła się idea wyposażenia w atomowe silniki ekranoplanu.[3] Analiza wykazała, że taka zmiana pozwoli na osiągnięcie przez nie ogromnych prędkości przy praktycznie nieograniczonym zasięgu. No i byłby to pojazd o wiele bezpieczniejszy w przypadku poważnych awarii. Niestety, Aleksiejew wkrótce zmarł, a w raz z nim idea atomowego silnika.
To stało się także grobem dla lotnictwa strategicznego, bowiem Chruszczow dał zielone światło dla rozwijania technik rakietowych, co zlecono OKB. Temat nuklearnych samolotów zamknięto także w USA.
Jednakże w roku 2003, w Ameryce sfinansowano prace nad atomowym silnikiem dla bezpilotowego samolotu szpiegowskiego, który mógłby utrzymywać się w powietrzu przez kilka miesięcy. (!!!)
Los Komety
A co właściwie stało się z 818-tym? Odpowiedzi na to pytanie nie ma do dziś dnia. Bez wątpliwości, gdziekolwiek by się on nie rozbił, to wcześniej czy później zostałby on namierzony (a raczej jego szczątki) dzięki zmianie tła radioaktywnego Ziemi. Jednakże – nie stwierdzono żadnych śladów tego rodzaju. Uciekł za granicę? Mało prawdopodobne – na jego pokładzie był nie jeden lotnik – jak w przypadku Bielenki – ale aż 12 osób. Gdyby to była ucieczka, to prędzej czy później informacja o niej pojawiłaby się tu i ówdzie. Ale informacji o niej nie było i nie ma do dziś dnia. Być może jest tak, jak w przypadku Kurczatowa: „o detale trzeba zapytać służby specjalne…”
I już na ostatek:
Mój komentarz
Poszperałem w Wikipedii na temat Tu-119 i oto, co znalazłem:
Tu-119 (Tu-95LAL), zmodyfikowana wersja bombowca Tu-95 Bear posiadająca na pokładzie reaktor jądrowy. Pierwsze testy sprawdzające praktyczność napędu jądrowego w bombowcach dalekiego zasięgu rozpoczęły się w roku 1965.
Niektóre źródła mówią że samolot wyposażony był w zewnętrzne silniki Kuzniecow NK-12 oraz wewnętrzne elektryczne silniki Kuzniecow NK-14 zasilane energia z reaktora. Sam reaktor nie pomagał w faktycznym locie samolotu.
Najprawdopodobniej samolot był w stanie utrzymywać się w locie około 48 godzin, lub tak długo jak załoga była w stanie wytrzymywać promieniowanie.
Niektóre zachodnie agencje podawały że próby Tu-119 zakończyły się pomyślnie jednak sam samolot nigdy nie wszedł do produkcji seryjnej. (Wikipedia)
Los Komety jest rzeczywiście interesujący, bo wygląda na to, że lecąc z Jakucka w okolice Bajkału – a dokładniej to chyba do Irkucka, znalazł się w okolicy góry Biełucha (4506 m n.p.m.) w byłej Tuwinskiej ASRR, przy granicy z Kazachstanem, a to oznacza, że samolot zboczył z drogi o 1100 km! Dziwne – prawda? Potem, w okolicach Biełuchy – to najwyższy szczyt w okolicy, więc doskonały punkt nawigacyjny – samolot wykonuje skręt na wschód i leci wzdłuż 50°N w kierunku Bajkału, przy okazji wlatując nad terytorium Mongolii.
Ten ostatni fakt jest bez znaczenia, bo Mongołowie i tak nie mieli tu nic do gadania… Samolot potem zaczął szybko obniżać lot i znikł z radarów. A teraz coś dla miłośników równoległych cywilizacji na Ziemi. Gdyby samolot leciał nieprzerwanie wzdłuż 50. równoleżnika, to przeleciałby nad południowymi brzegami Bajkału – tam, gdzie znajduje się górskie pasmo Arszanów. Według polskiego pisarza Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego – to właśnie tam znajduje się jedno z wejść do podziemnego państwa Agharty…
Założona i hipotetyczna trasa lotu 818-tki...
...i domniemane miejsce katastrofy w rejonie jeziora Bajkał. W oznaczonym obszarze ma znajdować się wejście do mitycznego, podziemnego państwa Agharty...
CDN.
Źródło – „Tajny XX wieka” nr 48/2011, ss.26-27
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©
[1] Zob. „Tajny XX wieka” nr 42/2010.
[2] Laboratorium Przyrządów Mierniczych Akademii Nauk ZSRR.
[3] Rodzaj pojazdu poruszającego się na niewielkiej wysokości nad powierzchnią wody. Szczegóły na - http://wszechocean.blogspot.com/2011/05/ekranoplan-prawdziwy-potwor-morza.html.