Igor Nikitin
Nieznane Obiekty Latające są
wszędzie: na niebie, pod wodą, na Księżycu i w otwartym Kosmosie… W dniu
dzisiejszym, w Internecie zamieszczono dziesiątki tysięcy zdjęć, na których –
wedle zapewnień ich autorów – znajdują się najprawdziwsze z najprawdziwszych i
prawdziwych – UFO.
Spisek
Supermocarstw
Co najczęściej uważa się za
Nieznany Obiekt Latający? To może być sztuczny satelita albo „gwiazda
spadająca” – meteoryt, sonda meteorologiczna, która odleciała od właściciela;
powietrzny wąż (pyłowy ślad pozostały po przelocie bolidu – przyp. tłum.) albo
zwyczajny balon; samolot albo ślad startu całkowicie ziemskiego statku
kosmicznego. Za UFO często przyjmuje się miraże, blaski zorzy polarnej, rakiety
sygnałowe czy flary albo fajerwerki wystrzelone w jakimś takim miejscu, gdzie
ogni sztucznych się nie odpala. Niekiedy skrótowiec UFO używa się w stosunku do
piorunów kulistych – które choć rzadko, ale spotyka się w Naturze, odbicia
miejskich świateł, łuny pożarów albo zwyczajny dym, para, które przyjmują formę
dysku lub kuli.
Najczęściej żurnaliści w celu
podniesienia nakładów swoich pism, uznają kolejny NOL za próby nowej, tajnej
broni należące do tego kraju, gdzie tenże NOL był widziany. Ale jest –
jakkolwiek to paradoksalnie brzmi – efekt zupełnie przeciwny. Państwa te
rzeczywiście wypróbowujące swe najnowsze uzbrojenie, każde jego nieplanowane
pojawienie się publiczności składają na karb… Przybyszów z Kosmosu. To znaczy,
że ZSRR i USA nie zmówiły się i na podobnym poziomie lansowały brednię o
„Gościach z Kosmosu”, która stała się tak popularna jak raz w tym czasie, kiedy
gwałtownie rozwijały się wszelkiego rodzaju bronie masowego rażenia i wektory
ich przenoszenia – innymi słowy mówiąc – międzykontynentalne rakiety i bombowce
strategiczne.
To
wszystko to tylko „zjawisko anomalne”
Właściwie wśród wojskowych
pojęcie UFO praktycznie nie istnieje. Ludzie w mundurach, będący blisko z
najtajniejszymi pacami, to co my nazywamy „nieznanym obiektem latającym” oni
nazywają „aero-kosmicznym zjawiskiem anomalnym”. To dla wtajemniczonych jest
całkowicie jasny i zrozumiały obiekt, który w procesie prób i doświadczeń
poleciał „nie tam, gdzie trzeba” i dał tym samym jakiś świetlny czy
radiolokacyjny efekt dla publiki.
Zgodnie z tą koncepcją, rządy
większości państw bardzo dokładnie śledzą każde pojawienie się UFO na
terytorium potencjalnego przeciwnika (i także potencjalnego sojusznika).
Szczególnie, jeżeli potencjalny „użytkownik” UFO albo odżegnuje się od
jakichkolwiek komentarzy, albo zwala wszystko na działalność Przybyszy z
Kosmosu.
Jednym z ostatnich takich
pojawień się UFO była Daleka Obserwacja typu RV NOL-a sfotografowanego przez
mieszkańca Omska, 15 maja br. ten obiekt przedstawia sześć wyciągniętych w
poziomie świateł. Mieszkańcy osiedla Siedielnikowo położonego nieopodal
miejsca, gdzie wykonano zdjęcie, także twierdzą, że widzieli na niebie coś
podobnego.
A oto brytyjscy dziennikarze
niczego nie widzieli, ale już 18.V napisali, że Rosjanie nade wszystko
wypróbowują nad Omskiem nowego drona i to w największym sekrecie. Innych
oświadczeń, w tym także oficjalnych, na temat omskiego UFO jakoś nie
opublikowano.
Opinie z KKK
Niekiedy, gdy pojawia się tak
lakoniczny tekst, zastanawiam się nad powodem jego powstania. Wiadomo, że
trzeba pisać teksty ogólne dla raczkujących w temacie, lecz co daje taki
artykuł? Jakże miło w takich momentach wspominam kwartalnik UFO. Dużo tekstu,
poszerzone horyzonty, bulwersujące informacje, i mocny ładunek poznania (nawet
jeśli rzekomego, to jednak poszerzającego horyzonty lepiej, niż staniecie na
mającej za chwilę detonować bombie wodorowej). (Smok Ogniotrwały)
Nie tylko ty – Smoku – bo ja też i
chyba zdrowo myśląca część naszych Czytelników. Z drugiej strony to może być
także tak, jak z reakcją łańcuchową. Kiedy odkryto ten fenomen, pisano o nim na
łamach prasy naukowej. Ale kiedy za rzecz wzięła się ekipa Oppenheimera i Grovesa –
reakcja łańcuchowa znikła z łam prasy. Tak może być i w tym przypadku – póki
ufologia zajmowali się nieprofesjonaliści – pisano o UFO bardzo wiele, ale od
pewnego momentu temat nie istnieje lub jest traktowany po łebkach i po
macoszemu, lub co gorzej dezinformacyjnie – a to znak, że najprawdopodobniej
ktoś się nim zajął na serio… Oby tylko nie skończyło się to kolejnym wielkim
„bum”! (Arystokles)
Tekst i zdjęcia – „Tajny XX
wieka”, nr 23/2015, s. 3
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©