Powered By Blogger

niedziela, 24 marca 2019

Lepiej tutaj nie mieszkać


Mapka najbardziej skażonych miejsc świata

Konstantin Kariełow


W zakresie przetwarzania śmieci i odpadów przoduje Szwecja. Tam wtórnie przerabia się 50,6% nieczystości, 48,6% używa się do spalania w celu wytwarzania energii, a na wysypiska trafia jedynie 0,8%.

Wiele problemów usiłujemy związać ze zmianą klimatu. A czy klimat ma jakieś odniesienia do kup śmieci składających się z polietylenowych pakietów i wykorzystanych pampersów? Albo całodobowej pracy zakładów chemicznych z wydalanymi wszelkimi paskudztwami z kominów do atmosfery i z rur do hydrosfery?


Jak to się robi


Pamiętając o tym, uczeni z różnych krajów, od czasu do czasu próbują zbadać lub zmienić klimat i biorą się za zestawianie list najbardziej zanieczyszczonych miejsc świata – po to, by nastraszyć ich mieszkańców albo choć ktoś zajął się ich ekologicznym otoczeniem. Rosjanie mogą się pocieszyć tym, że chociaż rosyjskie miasta są brudne i jest ich dużo, to nie są to najbrudniejsze miejsca na planecie.

Do tej listy najbrudniejszych miejsc weszło kilkadziesiąt miast, ale ja tu opowiem teraz tylko o tych, które zajmują najwyższe miejsca w rankingu.

Ale jakimi kryteriami kierują się uczeni tworząc tą okropną listę? Wiadomym jest, że głównym źródłem skażeń są sole metali ciężkich i one same. Dostając się do organizmu człowieka, one zostają tam na zawsze, co powoduje zachorowania onkologiczne, prowadzące do wczesnej śmierci. No i, ma się rozumieć, wliczone są w to efekty wielkich katastrof radiacyjnych i chemicznych, a także próby nad „brudnymi” BMR - broniami masowego rażenia… 


Czarnobyl już nie jest pierwszy


Przez długi czas ta niecna lista miała na czele Czarnobyl (INES 7), który został uznany za najbardziej zanieczyszczone i niebezpieczne miejsce na naszej planecie. Prawdą jest, że nikt tam prawie nie mieszka poza kilkoma wieśniakami, którzy nie chcieli opuścić swych gospodarstw. Tym niemniej do dziś dnia w zamieszkałych osadach i wioskach widać następstwa katastrofy. Sarkofag wzniesiony nad rozwalonym przez wybuch reaktorem nr 4, jak się okazało, jest tylko czasowym rozwiązaniem problemu. Niektórzy eksperci uważają, że nie wszystkie radioaktywne elementy „pracowały” w dniu 26.IV.1986 roku. Ponad 100 ton uranu (U) i innych radioaktywnych materiałów, jak np. plutonu (Pu), pozostało pod sarkofagiem w całości i nienaruszone tak, że są podobne niewybuchu bomby i czekają na swój czas. A potem istnieje możliwość powstania ponownej katastrofy. Uczeni obawiają się, że deszcze obmywające sarkofag mogą skazić wody gruntowe.

No, ale dzisiaj Czarnobyl spadł na trzecie miejsce. Pierwsze zajęło osiedle Karaczaj (Obwód Czelabiński, INES 6) rozmieszczone obok zakładów przetwórstwa metali nieżelaznych Majak, które produkują komponenty broni jądrowej, radioizotopy i zajmują się także przetwarzaniem zużytego paliwa jądrowego.


Drugie miejsce zajmuje Fukushima (INES 7), w rezultacie katastrofy w dniu 11.III.2011 roku. Jak na razie, to na obszarze tej elektrowni jądrowej znajduje się 280.000 ton wody zmieszanej z chemicznymi zanieczyszczeniami. I jeszcze na dodatek jeszcze 100.000 ton trującej cieczy znajdujących się w ruinach czterech rozwalonych wybuchami reaktorów. I co z tym wszystkim zrobić? Jak na razie tego nikt nie wie.[1] 


Rosyjska czarna lista


W Rosji najbardziej niebezpiecznymi dla mieszkańców miejscami są: Norylsk, wioska Rudnaja Pristań (Przymorski Kraj), Dalniegorsk, Dzierżyńsk, Wołgograd, Magnitogorsk, Komi, Nowokuźnieck i cały półwysep Kola.[2] 

Prawdą jest, że Norylsk i Rudnaja Pristań wpadły do pierwszej dziesiątki na sam dół (dokładnie na 8. i 9. miejsce). Ale jeżeli Norylsk jest znany każdemu Rosjaninowi jako potężne centrum wydobycia węgla i metali[3], to o Rudnej Pristani mało kto słyszał, a przecież tam mają miejsce prace nad ołowiem – jednym z najbardziej trujących metali ciężkich.

To tam właśnie w zimie pada czarny śnieg, nasycony siarką i metalami. W Rosji ludzie niezbyt długo żyją, ale w Norylsku przeciętnie ludzie żyją 10 lat krócej, niż przeciętnie w naszym kraju.

Dzierżyńsk zajmuje 2. miejsce. Jest to „miasto – chemik”, gdzie w charakterze zanieczyszczenia figurują odpady poprodukcyjne takich „produktów pierwszej potrzeby” jak sarin – C4H10FO2P, luizyt – C2H2AsCl3, gaz musztardowy[4] - C4H8Cl2S, kwas cyjanowodorowy – HCN, i in. Te nazwy dokładnie wskazują na to, że produkowano tam broń – chemiczną czyli broń C z podstawowej triady ABC BMR, od którego najwięcej ucierpieli ci, którzy je produkowali.[5]  Dzierżyńsk trafił także do „Księgi rekordów Guinnessa” jako miasto, w którym poziom skażenia chemicznego jest najwyższy na Ziemi. W 2003 roku śmiertelność w nim przewyższyła ilość urodzin o 260%!


Dominikana, Zambia i Peru


Następnym niebezpiecznym dla życia miejscem jest miasto Haina (Republika Dominikana), gdzie źródłem skażenia powietrza związkami ołowiu (Pb). Przez długi czas pracowała tam fabryka produkująca samochodowe akumulatory, w rezultacie czego stężenie ołowiu w krwi mieszkańców Hainy i w glebie przekracza normy kilka tysięcy razy! A oto lista chorób grożących miejscowym: wrodzone wady postawy, choroby oczu, ołowica, choroby psychiczne, przedwczesna śmierć w rezultacie zatrucia ołowiem.


Dalej następuje miasto Kabwe w Zambii, gdzie począwszy od 1902 roku przez 90 lat, bez jakichkolwiek zabezpieczeń ekologicznego bezpieczeństwa, wydobywano ołów. Teraz poziom skażenie miejscowej gleby i wody ołowiem przekracza dopuszczalne normy czterokrotnie. Przede wszystkim narażone są bawiące się tam na ziemi małe dzieci. Prawdą jest, że aktualnie na terenie miasta i w okolicy są prowadzone prace dekontaminacyjne.  

Miasto La Oroya w Peru jest znane z tego, że nie prowadzi się tam żadnych prac dekontaminacyjnych. A przecież w tym położonym w Andach osiedlu górniczym 99% dzieci chorują z powodu wysokiego stężenia ołowiu we krwi. Roślinność wokół miasta została już dawno zniszczona przez kwaśne deszcze. Nie ma żadnych dokumentów na temat stężenia trujących substancji w glebie i wodzie – takich badań tam nikt nie wykonywał. Niedawno z tego powodu organizacje chroniące środowisko wytoczyły proces rządowi Peru oskarżywszy go o łamanie praw człowieka.


Chiny, Kirgizja i Indie


Miasto Linfyn to centrum wydobycia węgla w Ch.R.L. Bronchit, pylica i rak płuc na stałe zadomowiły się w tym wypełnionym cząstkami siarki i ołowiu, zaciągniętym mgłą węglowego pyłu mieście. Ilość zagrożonych ludzi w tym mieście przekracza 200.000 osób. Ale władze Chin nie martwią się tą sytuacją – kraj potrzebuje węgla!

A oto w kirgiskim mieście Maili-Saj wydobywają nie węgiel, ale coś jeszcze gorszego. Tam, w dolinie rzeki Maili-Suu na wysokości 2000 m n.p.m. jeszcze w 1948 roku pojawiły się kopalnie uranu.

Wg danych ekspertów, w 23 mogilnikach na brzegach Maili-Suu znajduje się co najmniej 7000 ton radioaktywnych, półpłynnych substancji. Ponadto znajduje się tam 13 hałd kopalnianych o łącznej ilości 2,7 mln m³ z zawartością radioaktywnego uranu w ilości 200 g/t. Radioaktywne tło na powierzchni tych hałd wynosi do 100-200 μR/h przy dopuszczalnej normie 17 μR/h!

A najstraszniejsze jest to, że zdarzają się tutaj błotne lawiny (lahary) i osuwiska, które wcześniej czy później przeniosą całe to „bogactwo” do sąsiednich rzek – a wtedy katastrofa jest nieunikniona!

Dostało się także Indiom, a dokładniej czwartemu pod względem wielkości miastu o nazwie Ranipet (stan Tamil Nadu).


W Ranipecie nie wydobywają uranu czy nie kopią węgla. Tutaj garbują skóry. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że coś takiego nie może szkodzić środowisku, ale tak może sądzić tylko człowiek nie mający pojęcia o procesie obróbki i garbowania skór. Rzecz w tym, że zakłady skórzarskie, a jest ich tam niemało, używają w procesie garbowania takie środki chemiczne jak chromian potasu – K2CrO4, sole chromu i siarczan chromu – Cr2(SO4)3. W rezultacie 1,5 mln ton twardych odpadów każdego roku zatruwa miejscowe wody gruntowe.[6] 


Gwoli sprawiedliwości należy zauważyć, że rząd Indii jest zainteresowaniu w oczyszczeniu i okolicy z szkodliwych związków chemicznych i nawet w 1996 roku zamknięto jeden z zakładów. Ale tak czy owak, w tym kraju pozostaje Vapi (stan Gujarat) – miasto umieszczone w silnie zindustrializowanym rejonie. Poziom rtęci (Hg) w rzece przepływającej przez Vapi przekracza o ponad 100 razy najliberalniejsze światowe normy!


Źródło – „Tajny XX wieka” nr 46/2018, ss. 30-31
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz  




[1] Na domiar złego, ani władze Japonii ani koncern TEPCO nie podają dokładnych wartości skażeń powstałych po katastrofie w Daiichi-Fukushima 1 EJ i jak na razie podawane są szacunkowe dane.
[2] Półwysep Kola podobnie jak Nowa Ziemia jest skażony radioaktywnymi odpadami i pozostałościami po radzieckiej flocie podwodnej. Skażenia te można tylko porównywać ze skażeniami w amerykańskim mieście Hanford (WA), gdzie znajdują się zakłady rafinacji i wzbogacania uranu i wytwórnie plutonu.
[3] A także diamentów.
[4] Iperyt.
[5] Należałoby tutaj wspomnieć o znajdującej się na Wyspie Wniebowstąpienia na Jeziorze Aralskim laboratorium i fabryce broni B – biologicznej. Fabryka ta jest porzucona, ale jej złowrogie produkty mogą uaktywnić się w każdym czasie i warunkach…
[6] To i tak nieźle, jako że w Polsce, w latach 90 wrzucano całe beczki odpadów garbarskich do rzek Podhala, m.in. Skawy i nazwano ten proceder „utylizacją”, wskutek czego dochodziło do zatruć rzek i wszystkich związanych z tym problemów.