Stanisław Bednarz
Wielkie to
wydarzenie dla paleozoologii, gdy gatunek lub rodzaj uważany za wymarły nagle
odnajduje się. Takie wydarzenie miało miejsce w 1938 roku. W pobliżu miasta
East London u wybrzeży RPA szyper trawlera złowił dziwną rybę w pobliżu ujścia
rzeki Chalumna. Okaz odkupił – kustosz w nowo otwartym East London Muzeum. Po
zrobieniu szkiców przekazano rybę do spreparowania konserwatorowi Następnie
wykonany przez siebie szkic przesłano do Uniwersytetu Rhodes.
Okazało się że
złowiono gatunek uważanych za wymarłe ryb trzonopłetwych – latimerię (Latimeria chalumnae). Jej przedstawiciele
zamieszkiwali na przełomie Paleozoiku i Mezozoiku morza i wody słodkie. Nazwa
trzonopłetwe pochodzi od tego iż ich parzyste płetwy osadzone są na długich
trzonach. Budowa szkieletu trzonu płetwy analogiczna jest do szkieletu kończyny
pięciopalczastej, co wskazuje na ogniwo pośrednie do płazów.
Nazwa rodzajowa
tej ryby pochodzi od nazwiska kustosza East London Museum – Latimera, nazwa gatunkowa chalumnae od rzeki. Kolejny okaz złowiono
w 1952 roku u wybrzeży Komorów. Latimeria
chalumnae żyje w Oceanie Indyjskim u wybrzeży Afryki Wschodniej, osiąga długość
do 200 cm i masę do 100 kg.
W 1997 roku, Arnaz i Mark Erdmann na bazarze na
indonezyjskiej wyspie Celebes znaleźli dziwną rybę. Gdy sprawdzili jej opis,
okazało się, że przypomina afrykańską Latimeria
chalumnae, lecz różni się od niej ubarwieniem (osobniki afrykańskie są
błękitne, podczas gdy indonezyjskie są brązowe). Nowy gatunek opisano jako Latimeria menadoensis. Okazało się na
podstawie wywiadów że lokalnie wśród tubylców była znana dużo wcześniej jako
ryba konsumpcyjna o niewielkim znaczeniu gospodarczym. Ze względu na
zamieszkiwanie w głębinach morskich trudno jest oszacować ich populację.
Latimerie
przebywają na głębokościach 150–700 m, w jaskiniach pochodzenia wulkanicznego. Żywią
się rybami i głowonogami Dla nauki to wielki sukces ogniwo pośrednie miedzy
rybami, a płazami. Akurat te współczesne latimerie ,,zrezygnowały'' z podboju
lądów i wróciły w odmęty oceanu. Był to jednak odosobniony przypadek, bowiem
ryby trzonopłetwe dobrze się rozwijały i już w Dewonie dały początek płazom.
Ale to już
całkiem inna historia. Znalezienie takiej żyjącej skamieniałości budzi we mnie
wciąż głupią nadzieję, że kiedyś siatka rybacka wyciągnie amonita lub
trylobita. To będzie sensacja, o której marzy także znajomy Robert
Leśniakiewicz (i dr Milos Jesensky też!)