Bogactwa naturalne Polski
Dawno, dawno temu, jeszcze w
latach 70. XX wieku, kiedy studiowałem na WSOWZmech. we Wrocławiu, jeden z
naszych wykładowców polecił nam przeczytać książkę Zbigniewa Domarańczyka pt. „Anaconda łowi pstrągi i inne
Cu-stories”. Rzecz była o działaniach CIA mających na celu przejęcie
chilijskich kopalni miedzi. Oczywiście najpierw trzeba było obalić legalny rząd
Salvatora Allende i wprowadzić na
jego miejsce zdrajcę generała Augusto
Pinocheta, czego dokonano w 1973 roku, a potem już poszło jak po maśle.
Kopalnie przejęto.
Spoglądając wstecz widzę, że
taki sam scenariusz przeprowadzono w Polsce. Powołano do życia NSZZ
„Solidarność”, którego celem nie była obrona polskiego robotnika, ale przede
wszystkim rozsadzenie od wewnątrz Układu Warszawskiego. Celem strategicznym
było zrobienie z Polski wielkiego tortu i pokrojenie go tak, by Polacy dostali
figę z makiem, a co najlepsze – amerykańskie i ponadnarodowe koncerny i mafie.
To się udało – Polacy w swej głupocie doprowadzili do upadku komunizmu (którego
nigdy w Polsce nie było, ale naszemu narodowi trzeba było zaimplantować to w
mózg, że był) i tzw. „reform” związanych z „transformacją ustrojową” polegającą
na prywatyzacji (a tak naprawdę likwidacji) 16.000 jednostek gospodarki
uspołecznionej. Oczywiście te JGU zostało zlikwidowane, a parę milionów ludzi
poszło na bruk.
Wytworzyła się paranoiczna
sytuacja: wszak „Solidarność” podobno działała w interesach i obronie polskich
robotników, których potem – po jej „wielkim” zwycięstwie – pozbawiono pracy i
środków utrzymania, zlikwidowano przywileje branżowe, pozbawiono osłon
socjalnych, i zdegradowano. Owszem – żeby dostać lepszą pracę trzeba było emigrować
z kraju, co nazwano „wolnością wyboru”. Szczyty hipokryzji! – ale – jak powiada
pewien Polonus mieszkający w USA – Polacy na widok dolara dostają małpiego rozumu i
zrobią wszystko za gówno zapakowane w kolorowy i błyszczący papierek…
- zob. - http://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/opinie/jak-trump-wyrolowa%C5%82-polak%C3%B3w/ar-BBDNNAT?li=AAaGjkQ&ocid=spartandhp - chciałoby się zaprzeczyć, ale zaprzeczyć się nie da. Majątek narodowy
sprzedano za bezcen, czy oddano za friko – no bo niby się „nie opłaca”. Innym
się opłaciło i teraz oni zgarniają kapuchę, a Polacy żywią się swoją wolnością.
Pamiętam, jak w 1980 roku Wałęsa i jego kompani mamili Polaków
wizją wspaniałej Polski, kiedy tylko oni dopadną do żłobu i koryta. Ach, co to
miało u nas być! – Wałęsa bredził coś o „drugiej Japonii” i obiecywał gruszki
na wierzbie oraz kaczki na wodzie. Notabene to ostatnie mu wyszło…
Jak już powiedziałem,
amerykańskie i zachodnie koncerny chciały mieć w Polsce rynek zbytu, to
oczywiste a przy okazji chciały pozbyć się polskiej konkurencji. I to im się
udało. Likwidacja polskich JGU otworzyła drogę tym wszystkim, którzy chcieli
wykroić z polskiego tortu kawałek dla siebie. A jak się okazuje, tort to
niebagatelny!
I tutaj rzecz ciekawa, kilka
dni temu na portalu MSN przeczytałem, że USA położyła łapy na polskich rudach
tytanowych. Nie chciało mi się w to uwierzyć, ale coś mnie kolnęło i dzisiaj
spróbowałem odnaleźć tą notatkę. Nie
było jej!
Zacząłem zatem szukać czegoś
na temat rud tytanu w Polsce i znalazłem to:
Na Suwalszczyźnie znajdują się największe złoża tytanu i wanadu
w Europie. To niezwykle cenne surowce wykorzystywane m.in. w przemyśle
zbrojeniowym czy technologii kosmicznej. – To jednak nie wszystko. Możemy tam
znaleźć praktycznie całą tablicę Mendelejewa. Jeden z ekspertów powiedział
nawet, że złoża, które się tam znajdują są warte więcej niż wszystkie kopalnie
złota na świecie – przyznaje w rozmowie z Onetem Dominik Rettinger.
Za najcenniejszy surowiec na Suwalszczyźnie uznawany jest tytan.
Używa się go w konstrukcjach statków kosmicznych, samolotów czy okrętów.
Ponadto produkowane są z niego implanty i narzędzia chirurgiczne. Cena rynkowa
tytanu wynosi około 25 tysięcy dolarów za tonę. A według wyliczeń geologów na
Suwalszczyźnie leży aż pięćdziesiąt milionów ton tego surowca. Łączna wartość
wszystkich złóż znajdujących się na Suwalszczyźnie to około 7 bilionów złotych.
Złoża na Suwalszczyźnie odkryto już w latach 70. Żeby uruchomić
kopalnię w tamtym rejonie, Edward Gierek zdecydował się na wzięcie pożyczki od
RFN w wysokości 750 mln marek. Wówczas wybudowano w Suwałkach osiedle dla 20
tysięcy górników, których miano sprowadzić z Górnego Śląska. Ostatecznie, ze
względu na kryzys gospodarczy i polityczny (początki "Solidarności"),
te plany porzucono. Po 1989 roku pojawiły się jednak nowe bariery.
Ekolodzy
inspirowani przez Moskwę?
Główny argument przeciwników eksploatacji złóż na Suwalszczyźnie
opiera się na podkreślaniu wartości ekologicznej tego terenu, który objęty jest
programem NATURA 2000. W związku z tym projekt torpedowany jest przez
organizacje ekologiczne i Ministerstwo Środowiska. "[…] chciałbym zwrócić
uwagę na bardzo ważny aspekt środowiskowy, a mianowicie położenie złóż w
rejonie o niezwykle cennych walorach przyrodniczych i wpływ planowanego
przedsięwzięcia na środowisko. Przewidywane skutki oddziaływania tego
przedsięwzięcia na środowisko przemawiają za niepodejmowaniem eksploatacji rud
na Suwalszczyźnie" – czytamy w oficjalnym piśmie z 2002 roku, podpisanym
przez ówczesnego ministra środowiska Stanisława Żelichowskiego.
Jednak zdaniem jednego z najlepszych specjalistów od złóż na
Suwalszczyźnie, Jerzego Ząbkiewicza, dzisiejsze technologie pozwalają na to,
żeby wydobywać cenne surowce bez uszczerbku na środowisku. Co więcej,
opracowano nawet plan, który pozwoliłby na eksploatację złóż w oparciu o
istniejącą już częściowo infrastrukturę. – W Suwałkach znajduje się porzucona
kopalnia żwiru – tam można byłoby umiejscowić zakład górniczy. Stamtąd też,
można byłoby wydrążyć specjalne chodniki, za pośrednictwem których wydobywano
by te cenne surowce bez uszczerbku na środowisku naturalnym Suwalszczyzny.
Jeżeli chodzi o technologię wykorzystywaną przy drążeniu takich chodników, to
możemy ją zaobserwować przy budowie kolejnej nitki metra warszawskiego. Jest to
bardzo wydajny i tak naprawdę oszczędny sposób – tłumaczy w rozmowie z Onetem
Jerzy Ząbkiewicz.
Swoją teorię na temat ekologicznych protestów ma też Dominik
Rettinger. – Media nie raz zauważały, że niektóre polskie organizacje
ekologiczne są dofinansowywane przez Rosjan po to, żeby oprotestowywać różnego
rodzaju projekty, związane np. z surowcami na Suwalszczyźnie czy gazem
łupkowym. Nie ulega więc wątpliwości, że wiele z tych akcji ekologicznych jest
inspirowanych przez rosyjskie służby – mówi autor "Klasy".
Ile tak
naprawdę warte są surowce na Suwalszczyźnie?
W przytoczonym już piśmie z ministerstwa środowiska, możemy
przeczytać też, że wartość surowców znajdujących się na Suwalszczyźnie jest tak
naprawdę przez ekspertów przeceniana: "Wanad (a tym bardziej tytan i
żelazo) nie jest surowcem deficytowym. Wielkość produkcji wanadu na świecie
jest ostatnio ustabilizowana na poziomie trzydziestu kilku tysięcy ton rocznie,
z tendencją zniżkową. Zaspokaja ona w całości popyt na ten metal. Porównując zaś
jego zasoby i wielkość produkcji koncentratów, można prognozować utrzymanie
takiego stanu przez wiele następnych lat. Trudno bowiem przewidywać drastyczny
wzrost zapotrzebowania, a zasoby rozpoznane tylko w RPA (do głębokości 300 m)
pokrywają światowe zapotrzebowanie na obecnym poziomie przez ponad sto
lat".
Jerzy Ząbkiewicz skupia się jednak na tytanie i tłumaczy, że
jego wartość wciąż jest ogromna. – Warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak
drogo płaci się za tonę tytanu? Przecież gdyby on był tak powszechny to jego
cena powinna być dużo niższa. Poza tym, tytan można wykorzystywać na własny
użytek. I posiadanie własnych złóż jest dużo korzystniejsze niż sprowadzania go
z zagranicy. Polska potrzebuje też rud żelaza, które w tej chwili również
sprowadza w dużych ilościach z zagranicy dla naszych hut – tłumaczy ekspert.
Polski przemysł
energetyczny a tajne służby
W "Klasie" możemy przeczytać, że w sprawę złóż na
Suwalszczyźnie angażują się zagraniczne korporacje i tajne służby obcych
państw. Choć jest to już fikcja literacka, to sam autor nie ma wątpliwości, że
w Polsce do takich rozgrywek dochodzi. – Służby specjalne od wielu lat zajmują
się przede wszystkim gospodarką i finansami. Podejmują różnego rodzaju
działania mające na celu osłabienie przeciwnika pod względem ekonomicznym. Nie
mam też wątpliwości, że służby specjalne głęboko przenikają polskie struktury
gospodarcze i polityczne. Proszę pamiętać, że wielu wyższych oficerów WSI to
byli ludzie szkoleni w Moskwie. Pewne jest więc to, że byli oni jednocześnie
agentami GRU (wywiad wojskowy ZSRR, a następnie Federacji Rosyjskiej – przyp.
red.). Bo to nie była prywatna szkoła, którą każdy mógł skończyć. Brali tam
tylko i wyłącznie ludzi, którzy wchodzili w bardzo ścisłe związki z wywiadem
rosyjskim. A WSI w Polsce miało wpływy w bardzo wielu dziedzinach życia
gospodarczego i politycznego, a z historii jaka spotkała Romana Kluskę i
jego Optimusa wynika, że przypuszczalnie także w sądownictwie i prokuraturze.
Warto się więc zastanowić, jak daleko obecnie sięgają wpływy rosyjskiego
wywiadu w Polsce – mówi Rettinger.
Autor "Klasy" twierdzi też, że zagraniczne korporacje
mocno ingerują w polską gospodarkę. Podaje przy tym konkretny przykład. – Do
zajmowania się sprawą gazu łupkowego zostało wyznaczonych trzech urzędników
państwowych. Po kontroli NIK-u okazało się, że jeden z nich pracuje dla dużej
korporacji, która zajmuje się poszukiwaniem tego właśnie surowca. Jednym
słowem, zostały złamane podstawowe normy związane z rozdziałem administracji
państwowej od prywatnego kapitału. – tłumaczy Dominik Rettinger. – A w
niedawnej przeszłości zagraniczne korporacje w podobny sposób wpływając na
nasze rządy przeprowadzały bardzo korzystne dla nich prywatyzacje. Długa jest
lista polskich firm zniszczonych, aby zrobić miejsce zagranicznym markom –
tłumaczy.
„Działania
tajnych służb to codzienność”
Zachwycony książką Dominika Rettingera jest gen. Roman Polko –
były dowódca jednostki wojskowej "Grom". Przyznaje też, że
działalność obcego wywiadu w Polsce to nie fikcja, ale codzienność. – Tajne
służby działają praktycznie we wszystkich dziedzinach życia. Często ta
działalność opiera się na dawnych kontaktach. Mogę podać nawet przykład z
własnego ogródka. Do byłych attaché wojskowych często przyjeżdżają ludzie,
których poznali wcześniej na swoich placówkach zagranicą. Jako przedstawiciele
zagranicznych firm starają się zdobywać informacje i lobbować w różnych
sprawach. To samo dzieje się w kontekście tajnych służb. Wystarczy wspomnieć
aferę związaną z gen. Skrzypczakiem – nie do końca zresztą wyjaśnioną. W tym
wypadku zagraniczna korporacja starała się lobbować, aby polskie wojsko
zakupiło sprzęt wojskowy konkretnej firmy – mówi w rozmowie z Onetem gen.
Polko.
Były dowódca "Gromu" przyznaje też, że sprawa związana
ze złożami na Suwalszczyźnie jest zastanawiająca. – Jeżeli ta sprawa mogłaby
naruszyć w jakiś sposób interesy innych państw, to z pewnością działania
tajnych służb i różnych grup interesów są tu zintensyfikowane. Nie ma co do
tego wątpliwości – podkreśla.
Śląskie lobby
i bezradni politycy
Jerzy Ząbkiewicz przyznaje, że starał się poruszyć niebo i
ziemię, żeby uruchomić kopalnie na Suwalszczyźnie. Za każdym razem jednak
odbijał się od ściany. – Rozmawiałem z wieloma politykami na ten temat. Wszyscy
byli na początku zainteresowani. A potem z przykrością stwierdzali, że nic nie
mogą zrobić, bo ktoś im tę sprawę zablokował – wspomina.
Ekspert przyznaje też, że sprawa ma swoje drugie dno i
ewentualna eksploatacja suwalskich złóż faktycznie naruszyłaby wiele interesów.
– Z tego, co wiem, na Śląsku występuje silne lobby, które torpeduje wszelakie
pomysły eksploatacji złóż na Suwalszczyźnie. Bo jeśli ktoś sprowadza za duże
pieniądze do Polski rudy żelaza, to przecież nie chce sobie wytrącić z ręki
takiej żyły złota. Tu chodzi o miliardy złotych. I próba uruchomienia kopalni
na Suwalszczyźnie uderzyłaby w wiele grup interesów – także zagranicznych,
które najpewniej mają swoje udziały w imporcie tych surowców do naszego kraju –
tłumaczy.
Jerzy Ząbkiewicz nie ukrywa jednak rozgoryczenia całą sytuacją.
– Mnie chodzi w tym wszystkim o dobro narodowe. Proszę sobie wyobrazić jakie
wpływy do budżetu oznaczałaby taka kopalnia w Suwałkach. Zaproponowałem nawet
kiedyś taki pomysł, żeby za pieniądze zarobione na wydobyciu tytanu wybudować w
Polsce autostrady. Pozostaje to jednak marzeniem – konkluduje.
Czy w najbliższej przyszłości coś się w tym temacie zmieni?
Raczej nie. Najlepiej świadczy o tym pismo, które dostaliśmy w tym tygodniu z
Ministerstwa Środowiska:
"W rejonie Suwalszczyzny w latach 70-tych i 80-tych
ubiegłego wieku udokumentowano dwa złoża rud tlenkowych żelaza, tytanu i wanadu
»Krzemianka« i »Udryń«. W roku 1996 zasoby tych złóż według stosowanych
kryteriów bilansowości zaklasyfikowano do tzw. zasobów pozabilansowych, tj.
zasobów niespełniających kryteriów techniczno-ekonomicznych dla ich ewentualnego
przyszłego zagospodarowania. Klasyfikacji takiej dokonano m.in. z uwagi na
występowanie tych złóż w formie niewielkich rozproszonych ciał rudnych, znaczną
głębokość zalegania oraz niskie zawartości metali.
Dodatkowymi czynnikami wpływającymi na niewielkie perspektywy
zagospodarowania tych złóż są: niekorzystne porównanie ich ze złożami tego typu
eksploatowanymi na świecie, a występującymi na dużo mniejszych głębokościach
oraz ograniczenia związane z wymogami ochrony środowiska, ustanowionymi formami
ochrony przyrody, a także protestami organizacji ekologicznych.
Ocena opłacalności wydobycia tych zasobów w obecnych warunkach
rynkowych oraz dającej się przewidzieć przyszłości nie uległa od 1996 r.
zmianie.
Jednocześnie wydobywanie kopalin ze złóż jest działalnością
gospodarczą wymagającą uzyskania koncesji, udzielanej na wniosek
zainteresowanego podmiotu. Decyzja o wystąpieniu do organu koncesyjnego o
udzielenie koncesji jest podejmowana przez każdy podmiot indywidualnie, w
sposób niezależny od Ministra Środowiska.
Do tej pory do Ministra Środowiska nie wpłynął żaden wniosek o
udzielenie koncesji na wydobywanie rud z omawianego obszaru."
Mateusz
Baczyński
Źródło: Onet
Oczywiście, jak nie można
utrącić „koryciarzy”, którzy po 1989 roku dopadli do koryta, to są temu winne
służby i Moskwa. W tym kraju to normalka. W imię idiotycznej, knajackiej zemsty
rozwalono wojskowy wywiad i kontrwywiad, a także mści się na żołnierzach i
funkcjonariuszach innych służb specjalnych. Najgorsze jest to, że na ich
miejsce powołuje się klasycznych BMW – biernych, miernych ale wiernych, których
można z łatwością wykiwać. Bo jeżeli jest prawdą to, co czytam na temat
polskich zasobów surowcowych, to sprawa jest bardzo niepokojąca. I jeszcze
jeden materiał:
Zatajone przed
Polakami bogactwa Polski, czyli największe oszustwo PRL-bis (tzw. III RP)
Nic tak nie
pokazuje niewyobrażalnej podłości rządów „warszawskich” przez ostatnie 25 lat,
ich świadomego antypolskiego charakteru, świadomej eksterminacji i zmuszania do
emigracji naszego narodu jak sprawa zatajanych niezwykłych bogactw Polski.
Nic tak
precyzyjnie nie pokazuje gorliwego służenia obcym interesom, a zarazem
bezprzykładnej głupoty rządów warszawskich przez ostatnie 25 lat jak sprawa
ukrywanych przed narodem bogactw naturalnych naszego kraju. Przez zaprzedanie i
głupotę rządzących jest blokowany szybki rozwoju Polski i dobrobyt całego
społeczeństwa w tym naszych „elit”.
Polska jest
NAJBOGATSZYM krajem świata położonym w sercu Europy. Oczywiście na nasze
bogactwa, które Pan Bóg dał Polakom jest wielu chętnych. Dla przykładu Niemcy w
swojej konstytucji nadal uznają granice sprzed 1937 roku. Oszustwem rządów
warszawskich jest wmawianie Polakom, że Niemcy uznały naszą granicę zachodnią.
Polskie złoża
·
Złoża metali w okolicach Suwałk
(tytan, wanad, żelazo i metale ziem rzadkich). Zasobność – 1 500 000 000 ton
rudy (1,5 mld ton); Wartość samego tytanu to 355 000 000 000 $ (355 mld $).
Całkowita wartość złoża przekracza 1 000 000 000 000 $ (bilion $). W USA mówimy
trylion dolarów, bowiem Anglosasi na miliard mówią bilion. Rzecz w tym, że
prócz 50 milionów ton tytanu złoże to zawiera najwyższej jakości rudy żelaza (w
całej Europie, włącznie ze Szwecją i Uralem złoża rud żelaza akurat pokończyły
się) oraz ogromne ilości bezcennych dla techniki tzw. metali ziem rzadkich. Bez
tych metali nie jest możliwa żadna nowoczesna produkcja elektroniczna czy
militarna.
·
Złoża molibdenu, wolframu,
miedzi pod Myszkowem (Jura Krakowsko-Częstochowska). Obok tych metali zawsze występuje
złoto, srebro i selen. Zasobność – 726 000 000 ton rudy (726 milionów ton);
Wartość samego tylko molibdenu – 14 520 000 000 $ (14,52 mld $).
·
Złoża niklu pod Ząbkowicami
Śląskimi. Obok niklu w złożach występuje złoto i platynowce. Zasobność – 14 000
000 ton rudy (14 mln ton); Wartość tylko niklu około 4 000 000 000 $ (4,00 mld
$).
·
Złoża wysokiej jakości węgla
kamiennego na Lubelszczyźnie. Węgiel „zanieczyszczony” jest złotem. Zasobność –
40 000 000 000 ton (40 mld ton); Wartość – 4 800 000 000 000 $ (4 800 mld $ =
4,8 biliona $). Teraz już wiadomo, czemu Ukraińcy tak bardzo chcieliby je mieć…
·
Złoża węgla brunatnego pod
Legnicą. Zasobność – 15 000 000 000 ton (15 mld ton); Wartość – 87 000 000 000
$ (87,00 mld $).
·
Złoża złota w różnych
lokalizacjach głównie na terenie Dolnego Śląska. Zasobność – 350 ton kruszcu;
Wartość – 14 000 000 000 (14,00 mld $).
·
Złoża miedzi i złota w rejonie
Bytomia Odrzańskiego. Zasobność: Miedź – 8 000 000 ton metalu (8 mln ton).
Złoto – 100 ton kruszcu. Wartość razem około 62 500 000 000 $ (62,50 mld $).
·
Konwencjonalne (nie łupkowe)
złoża gazu ziemnego, lokalizacja Ziemia Lubuska, Wielkopolska i Podkarpacie.
Zasobność – 1,7 bln m3; Wartość – 510 000 000 000 $ (510 mld $)
·
RAZEM (podsumowując tylko
wartość tytanu ze złoża pod Suwałkami) 5 847 020 000 000 $ (5 847,02 mld $ =
5,847 biliona / w USA 5,847 tryliona $)
Jednak to wcale nie wszystko!!!
Ropa, która
płynie do Polski rurociągiem „Przyjaźń” jest wydobywana z głębokości około 7km
w Tatarstanie, około 1000 km na wschód od Moskwy. Surowiec ten nie jest
najwyższej jakości ponieważ jest silnie zasiarczony. Przedstawione powyżej dane
pochodzą głównie z raportu z 15 letniego programu poszukiwań geologicznych,
jaki zainicjował Edward Gierek w 1971 roku. Prace nad raportem ukończono w 1985
roku. Jednak w raporcie wykazano tylko złoża do głębokości 4km. Sowieci
zakazali władzom PRL wiercić głębiej niż 4km! Dlaczego? Czyżby pod naszymi
stopami znajdowały się szczególnie ważne złoża?
Polska w
całości leży na ogromnym złożu ropy i gazu (w dodatku daleko wychodzącym w
polski szelf bałtycki), bowiem twór geologiczny skał porowatych, który jest jak
gąbka nasączony gazem i ropą, zaczynający się w Zatoce Perskiej, a kończący w
Morzu Północnym pomiędzy Szkocją i Norwegią osiąga swoją kumulację właśnie w
Polsce! Tylko, że to ogromne złoże znajduje się na głębokości 5 km – Polska
zachodnia i północna i 7 km – Polska południowo-wschodnia. Te głęboko położone
złoża szacowane są na 650 mld ton, co daje 4764,50 mld baryłek. Złoża Arabii
Saudyjskiej oszacowane są na 265 mld baryłek!!! Eksploatacja głębokich złóż
jest dzisiaj z punktu widzenia technicznego możliwa. Wartość tej ropy, biorąc
pod uwagę obecne ceny wynosi – 300 163,5 mld $, czyli 300,1635 biliona $ (w USA
300,1635 trylionów $).
Panońska prowincja
W powyższym
wyliczeniu nie uwzględniono złóż uranu, srebra, cynku, ołowiu, bursztynu,
siarki i soli oraz innych.
Jedno musimy wszak dopowiedzieć!
Polska leży
wskutek unikalnego zbiegu czterech płyt tektonicznych na terenach idealnych do produkcji
najtańszej i najczystszej energii elektrycznej, jaka powstaje z wyprowadzenia
na powierzchnię gorących wód termalnych, albo rozgrzania wody o gorące skały do
pary wodnej (geotermia) wystarczającej do napędu turbin elektrycznych.
Ten fenomen
geotermalny jest w Polsce tak unikalny, że jego szacunkowa wartość w możliwości
produkcji taniej energii elektrycznej i praktycznie darmowej energii cieplnej –
w przeliczeniu na tony paliwa umownego – daje wartość co najmniej 70 razy
większą niż wartość zasobów ropy i gazu pod dnem Morza Północnego!
Fenomen
geotermalny w Polsce odkryto w ramach wspomnianego 15 letniego programu badań
geologicznych. Sowieci tak się przestraszyli tych informacji, że polski geniusz
geologiczny, prof. Feliks Sokołowski (znany i ceniony i w USA), miał zakaz
jakichkolwiek publikacji na ten temat!
Ogólnie uważa
się, że Polska wykorzystując geotermię może szybko zwiększyć produkcję energii
elektrycznej 15 razy, natomiast pełne możliwości energetyczne naszego kraju to
zwiększenie produkcji energii – 150 razy! Dzięki temu możemy być naturalną
potęgą energetyczną formatu światowego fundując niezależność energetyczną
wszystkim ościennym krajom!
Tymczasem
polityka zdrajców stanu to zamykanie kopalń (gdzie jest udokumentowanych 16
miliardów ton wysokiej jakości węgla) by zrobić miejsce dla dotowanego węgla z
Rosji oraz wyprzedaż polskich zakładów energetycznych państwowym firmom
francuskim, które natychmiast podnoszą dla odbiorców ceny, jak również
zachwycanie się drogą i nisko efektywną energetyka wiatrową, którą wciskają nam
Niemcy. Niemcy sprzedają nam stare
wiatraki jednocześnie u siebie forsownie rozwijają energetykę opartą o spalanie
węgla brunatnego i geotermię. W Polsce wiele mówiło się o łupkach (ang. Shale
Gas) zatajając przy okazji informacje o ogromnych pokładach gazu naturalnego w
podziemnych zbiornikach (ang. Tighten Gas). Na takich zbiornikach stoją np. dwa
miasta polskie: Poznań i Rzeszów. Ukrywając wiedzę o naszych bogactwach władza
warszawska podpisała z Rosją maksymalnie niekorzystne umowy na dostawy gazu i
ropy. Obecnie płacimy Rosji najwyższe na świcie ceny za ropę i gaz (zdrajca
Cimoszewicz, zdrajca Pawlak).
Przyczyny szczegółowe polityczne zatajania przed Polakami
bogactw Polski
Zatajanie
przed Polakami bogactw naturalnych Polski miało prócz przyczyn ogólnych
(wygnanie polskiej młodzieży z kraju i eksterminacji Polaków wskutek głodowych
rent i emerytur oraz żałośnie niskich zarobków; w historii politycznej świata
jest to znana praktyka eksterminacji ekonomicznej, która umożliwia skuteczne
zlikwidowanie całych narodów; ogólnie cała polityka tzw. III RP to
eksterminacja ekonomiczna plus drastyczny atak na dobre imię Polski i Polaków,
czyli eksterminacja prawdy historycznej i godności osobistej/narodowej) również
i równoległe bardzo konkretne przyczyny polityczne:
Antracyty na
Lubelszczyźnie odkryto już przed II wojna światową. Po roku 1946 podjęto
kontynuację badań geologicznych. Sowieci zakazali kontynuować badania nad
antracytami na Lubelszczyźnie pod koniec lata 40-tych, gdy z kolejnych
odwiertów potwierdzało się zanieczyszczenie antracytów złotem (dane z dwóch
odwiertów potwierdzały też bardzo silną radioaktywność, co wskazywało na
dodatkowe bardzo bogate złoże uranu /lub plutonu?/ - autorowi chodzi chyba o
tor. Pluton jest otrzymywany syntetycznie). Zanieczyszczenie złotem węgla była
tak wysokie, że Stalin przestraszył się, że gdy Amerykanie się o tym dowiedzą –
zrewidują Jałtę i Poczdam i zabiorą Sowietom Polskę. Sowieci nakazali zniszczyć
dokumentację wykonanych odwiertów! Polscy technicy i inżynierowie zdołali
jednak część najważniejszej dokumentacji zachować. Dokumentacja ta jest
przechowywana do dziś.
Złoża
polimetaliczne na Suwalszczyźnie, zwłaszcza ogromne zasoby metali ziem rzadkich
wymusiłyby „Alliance cordiale” Polska – Chiny. Po prostu dwa jedyne kraje na
świecie, które mają takie zasoby – Chiny i Polska – musiałyby koordynować swoje
ruchy, a Chiny zrobiłyby co w ich mocy by te zasoby nie wpadły pod kontrolę ich
konkurentów (Rosja, USA, Niemcy).
Ruszenie
polimetali na Suwalszczyźnie (podobnie jak i innych bogactw) spowoduje też
„zalanie” budżetu szybkimi dochodami. Dzięki temu, że skała, w której znajdują
się złoża polimetaliczne jest wolna od niebezpiecznych gazów, a złoża są płytko
pod powierzchnią eksploatacja byłaby tania i bezpieczna. W ogóle te bogactwa
wiążą się z ogromnym przyrostem dochodów budżetu, co bezpośrednio przekłada się
na szybkie wzmocnienie państwa polskiego, w tym Wojska Polskiego. Spodziewane
dochody będą tak duże, że Polska po prostu nie będzie miała na co wydawać
pieniędzy. Niemcom i Rosji nie w smak taka opcja!
Bogata dzięki
swoim złożom Polska jako potęga umożliwiłaby szybki postęp gospodarczy całego
regionu Europy Środkowej i Wschodniej oraz wykreowanie silnego bloku
politycznego skupionego wokół Polski. To na dobre przekreśliłoby i plany
ekspansji Rosji na Europę, a Niemiec na wschód jednocześnie stabilizując pokój
na kontynencie.
Jakiekolwiek
„ruszenie” przez Polskę swoich złóż ropy i gazu oznaczałoby konieczność
podzielenia się przez Rosję paliwowym tortem w Europie z Polakami. W dalszej
kolejności do podziału zysków musieliby dopuścić nas inni eksporterzy,
zwłaszcza z nad Zatoki Perskiej.
Oczywiście –
nic nigdy nie będzie, dopóki w Polsce będzie „rząd warszawski”, a nie suwerenny
rząd polski!
Bez mówienia o
tych tematach kampanii wyborczej się nie wygra! Wiedza o bogactwach Polski
ruszy do urn nawet najbardziej zaciekłą absencję wyborczą! I nawet pijacy na
moment wytrzeźwieją! Niech tylko zjawi się jeden kandydat, który powie prawdę.
Niech do Polaków dotrze jak od ponad 25 lat są oszukiwani i eksterminowani!
Powodem są nasze bogactwa, na które jest wielu chętnych. (Źródło – WWW.eprudnik.pl)
Jak znam życie i realia
naszego kraju, przeciętny Polak ma to dokładnie gdzieś. Przeciętny Polak chce
przeżyć od pierwszego do pierwszego. Doskonale wie, że z tych bilionów dolarów
będzie miał guzik z pętelką, bo wszystko ukradną „biznesmeni” i wszelka inna
swołocz, która się dorwie do władzy w tym nieszczęsnym kraju.
Poza tym Polacy chcieli być
oszukiwani i eksterminowani, ba! - modlili się o to w swej niebotycznej
głupocie. Chcieli swej ojczyzny wolnej, tylko za bardzo nie wiedzieli od czego?
Chyba od rozumu. Przypominają niewolników jęczących pod butem okupanta i wyzwalających
się tylko po to, by wejść pod but następnego pana.
O złożach gazu i ropy pod
Wielkopolską przebąkuje się już od połowy lat 70. I zawsze się to mówiło
półgębkiem dodając, że „oni (Rosjanie) nie pozwolą nam tego ruszyć”. Odpowiadałem
zawsze, że to fajnie, będzie na dłużej dla nas. I chyba nie będzie, bo zapewne łapy
położą na tym Amerykanie czy Kanadyjczycy albo inna zachodnia swołocz, bo
przecież Polacy nie mogą mieć czegoś swojego – czyż nie…?
Oczywiście teraz rozumiem,
co robili w latach 90. amerykańscy „studenci geologii” w Polsce. Sam poznałem
dwie studentki z Wydziału Geologii Uniwersytetu Wyoming w Cheyenne czy Casper
City, które kręciły się niby przypadkiem w okolicach starych śrybelni Tatr Zachodnich wiosną 1994
roku, ze specjalistyczną aparaturą w plecakach i interesowały je tameczne prace
górnicze… Ciekaw jestem, ilu takich „studentów” z akademii CIA pałętało się po
naszym kraju w latach 90.? I czego oni szukali tak naprawdę? Sprawdzali dane
uzyskane inną drogą?
Dzisiaj przyjeżdża do nas
prezydent USA Donald Trump. Ciekawy
jestem, co nam obieca? Co to będziemy musieli dać Amerykanom za ochronę i
obronę przed „hordami Rosjan ze Wschodu”? Czy sprawa polskiego tytanu stanie na
porządku dziennym? Amerykanie nie robią niczego z dobroci serca i na piękne
oczy i za pobyt US Army w naszym kraju trzeba będzie nam słono zapłacić – i chyba
już wiem – czym. Ale oczywiście będzie to szczególnie chronioną tajemnicą
stanu, o której niczego się nie dowiemy, póki koparki nie wgryzą się w ziemię
koło Suwałk…