Cykle aktywności słonecznej w latach 1749 - 2040 (przewidywane)
Zamarznięta Tamiza na obrazie Abrahana Hondiusa
Średnie temperatury na Ziemi w latach 1997 - 2012
David Rose
To tylko 25-letni cykl i nie musimy się niczego obawiać i jeżeli uczeni z NASA mają racje, to Tamiza będzie znów pokryta lodem. Wygląda na to, że jest możliwy konsensus pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami teorii globalnego ocieplenia planety po tym, jak opublikowano nowe dane, w świetle których Ziemia nie ogrzewa się już od 15 lat.
Cyfry sugerują, że być może zmierzamy teraz w kierunku kolejnej „Małej Epoki Lodowej” i temperatury mogą spaść do takich, jak 70 lat temu i może znów dojść do zamarznięcia Tamizy, jak w XVII wieku, kiedy to urządzano na jej lodach targi i zabawy. Na podstawie odczytów z ponad 30.000 stacji meteorologicznych, Met Office oraz Wydział Badania Zmian Klimatu Uniwersytetu Est England, bez fanfar wypuścił dane potwierdzające, że trend wzrostowy temperatury zakończył się w 1997 roku.
Obraz Abrahama Hondiusa z 1684 roku ukazuje zabawy na zamarzniętej Tamizie w czasie tzw. Małej Epoki Lodowej. Tymczasem czołowi eksperci do spraw klimatu powiedzieli nam, że po uwolnieniu ogromnych ilości energii w czasie całego XX wieku, Słońce zmierza w kierunku Wielkiego Minimum swej aktywności, co w rezultacie może doprowadzić do chłodnych lat, ostrych zim i skrócenia sezonów wegetacyjnych, w czasie których produkuje się żywność.
Słoneczna aktywność biegnie 11-letnimi cyklami z wielką ilością plam słonecznych na jego szczytach. Aktualnie znajdujemy się na czymś, co określa się szczytem tzw. Cyklu 24-letniego – co stało się m.in. przyczyną potężnej burzy słonecznej w ostatnim tygodniu, a czego rezultatem były obserwacje zorzy polarnej dalej na południe, niż zazwyczaj. Ale ilość plam na Słońcu jest o połowę mniejsza, niż ta, którą obserwowano w szczytach aktywności słonecznej w XX wieku.
Analizy wykonane przez ekspertów NASA i z Uniwersytetu Arizona osiągnięte z danych uzyskanych z pomiarów pola magnetycznego 120.000 mi/192.000 km pod powierzchnią Słońca – sugerują, że Cykl 25-letni, którego szczyt przypada na 2022 rok, będzie bardzo słaby.
Ponadto… Gorętsze lata „mogą zabić 5900 osób każdego roku” – ostrzegają narodowe szacunki zagrożeń klimatycznych. Zima odpuści znów trochę, Brytania znowu nieco później pokryje się śniegiem i lodem tworząc zapierające dech piękne krajobrazy.
Zgodnie z naszym papierowym wydaniem, Met Office twierdzi, że jest 92% szans na to, by obydwa Cykle: 25-letni i ten, który trwa teraz przez ostatnią dekadę będą tak słabe, albo jeszcze słabsze niż Minimum Daltona z lat 1790 i 1830. W tym okresie, nazwanym na cześć meteorologa Johna Daltona, średnie temperatury w części Europy spadły o 2°C. Jednakowoż jest także całkiem możliwe, że to nowe załamanie się ilości energii słonecznej będzie tak niskie jak Minimum Maundera (na cześć astronoma Edwarda Maundera) pomiędzy 1645 a 1715, w najzimniejszej części Małej Epoki Lodowej, kiedy o Tamiza zamarzła całkowicie, podobnie jak kanały w Holandii (i nasz Bałtyk także – dop. tłum.) Aliści w swym dokumencie Met Office twierdzi, że konsekwencje będą nieistotne – ponieważ wpływ Słońca na klimat jest o wiele mniejszy od wpływu, jaki wywiera nań człowiek produkujący CO2. Chociaż ilość energii ze Słońca spadnie do roku 2100, to „spowoduje to jedynie spadnięcie średniej temperatury Ziemi o 0,08°C”. Peter Scott – jeden z autorów twierdzi, że „nasze odkrycia sugerują, że redukcja solarnej aktywności do poziomu nie widzianego od setek lat, nie będzie miało znaczenia z powodu wielkiej ilości dominujących gazów cieplarnianych w atmosferze”.
Odkrycia te są dyskutowane przez innych ekspertów-heliofizyków.
- Światowe temperatury mogą przestać iść do góry i będzie chłodniej przez 50 lat lub więcej – powiedział Henrik Svensmark, dyrektor Centrum Badań Słoneczno-Klimatycznych przy Duńskim Narodowym Instytucie Badań Kosmicznych. – Będzie miała miejsce długa batalia przekonywania uczonych, dla których najważniejsze jest Słońce. Będzie dobrze, jak Słońce pokaże swe możliwości i nie będzie potrzeba do tego żadnej pomocy.
On wskazuje na to, że efekty solarnego minimum mogą być mniejsze, niż twierdzi Met Office polegające na tych samych komputerowych modelach podkopywanych przez bieżącą pauzę w globalnym ociepleniu. Poziom CO2 wciąż wzrasta bez przerwy i w roku 2007 Met Office ogłosiło, że globalne ocieplenie znajduje się w „ryczącym odwrocie”. Twierdziło ono, że pomiędzy 2004 a 2014 rokiem nastąpi ogólny wzrost temperatury o 0,3°C. W roku 2009, Biuro ogłosiło, że zostanie pobity rekord temperatury w latach 2009-2014, a który ustanowiono w 1998 roku. Jak na razie, to nie ma żadnego sygnału, że coś takiego się stało, ale wczoraj rzecznik prasowy Met Office stwierdził, że model ten jest wciąż aktualny.
Dr Nicola Scafetta z Duke University, NC, jest autorem kilkunastu dokumentów, w których przekonuje, iż modele klimatyczne Met Office wskazują na to, że nastąpi stałe ocieplenie od roku 2000 do teraźniejszości.
- Jeżeli temperatury się wyrównają albo zaczną znów się wznosić, to rozbieżności pomiędzy modelami a napływającymi danymi staną się tak duże, że społeczność naukowa zakwestionuje bieżące teorie – powiedział on.
Sądzi on także, że model lansowany przez Met Office przywiązuje większą wagę do CO2, niż do Słońca i zmusza do konkluzji, że klimat nie będzie się ochładzać.
- Prawdziwym problemem jest to, czy model ten jest prawidłowym – mówi dr Scafetta. Tymczasem jedna z najbardziej znanych specjalistek amerykańskich do spraw klimatu, prof. Judith Curry z Georgia Institute of Technology stwierdziła, że znalazła ona poufną prognozę „nie mającego znaczenia” spadku, trudną do zrozumienia.
- Odpowiedzialną rzeczą byłoby przyjąć za fakt iż modele te mają szereg niedociągnięć, jeżeli idzie o wpływ Słońca – powiedziała ona. – A co do „cieplejszej przerwy”, to wielu uczonych wcale nie jest nią zdumionych.
Argumentowała ona, że staje się ewidentnym iż jeszcze inne czynniki mają ważki wpływ na klimat, nie tylko CO2, i ważną rolę w ocieplaniu i ochładzaniu na 60-letni cykl zmian temperatur wód Atlantyku i Pacyfiku.
- Majone z cała pewnością ważki wpływ na globalne warunki klimatyczne – mówi prof. Curry. – Kiedy oba oceany były zimne w przeszłości, tak jak w latach 1940 – 1970 to klimat też pochłodniał. Cykle pacyficzne przełączyły się na grzanie w roku 2008, i Atlantyk też przestawił się na grzanie w ciągu ostatnich kilku lat.
Pål Brekke – starszy doradca w Norweskim Centrum Kosmicznym powiedział, że dla kilku uczonych trudnym do przyjęcia jest ważność cykli temperatur wód oceanicznych, bowiem okazałoby się iż to oceany – nie CO2 – są odpowiedzialne za globalne ocieplenie pomiędzy 1970 a 1997 rokiem. To samo można powiedzieć w przypadku wpływu Słońca, które było bardziej aktywne przez większą część XX wieku.
- Natura przeprowadza z nami bardzo ciekawy eksperyment – powiedział on – i za jakieś 10 – 15 lat my będziemy w stanie określić, czy globalne ocieplenie u końca XX wieku spowodowało ludzkie CO2, czy jakieś inne naturalne czynniki.
Tymczasem od końca ubiegłego roku światowe temperatury spadły o niemal 0,5°C, odkąd zimny efekt La Niña pokazał się znowu na południowym Pacyfiku.
- Jesteśmy teraz w drugiej dekadzie tej ciepłej pauzy – mówi Benny Peiser – dyrektor Global Warming Policy Foundation. – Jeżeli nie zauważymy przekonywujących dowodów globalnego ocieplenia do roku 2015, to stanie się oczywistym, że te modele są nic nie warte. A jeżeli nawet, to implikacje tego będą poważne dla wielu uczonych.
Przekład z j. angielskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©