Powered By Blogger

wtorek, 18 czerwca 2013

DRUGA PODRÓŻ UCZONA NA HEL (4)

Nasza trzódka, którą "ogarniamy"...


Poniedziałek, 3.VI – …a na południu powódź!


Ponure zakończenie dnia zepsuło mi humor na resztę wieczoru. Ale ranek wstał dość ciepły +15,4ºC i wietrzny. Ale to nic w porównaniu z tym, co się dzieje na południu: część Dolnego Śląska pod wodą, Czechy pod wodą, część Niemiec i Austrii też… Zginęło kilka osób. Spełniają się najgorsze prognozy i wygląda to na powtórkę z 1997 roku. W południe telefonuję do prof. Jesenský’ego. U nich sytuacja też wygląda dramatycznie! – wprawdzie Kysuca nie wystąpiła z brzegów, ale jest u nich zimno, a temperatura wynosiła zaledwie +10ºC, a przez ostatnią dobę spadło 40 mm deszczu. 

Bałtycka impresja

A my tymczasem „ogarniamy” naszą robotę. Zacząłem dzisiaj od zmywania basenów wiadrem z wodą, bo w dniu wczorajszym pękła rura doprowadzająca wodę do szlaucha. Skończyło się na wyłączeniu całej magistrali i trzeba było zabrać się za to ręcznie. Wytachałem jakieś 20 wiader wody z basenu i spłukałem plaże prowizorycznie, przy czym podpadłem Bubasowi, który nawet się wkurzył i chciał mnie capnąć za nogę. Na szczęście jest na to zbyt leniwy, a ja mam szybki refleks. Gdyby nie był – skończyłoby się to dość nieprzyjemnie – dla mnie, bo ukąszenia fok mogą doprowadzić do infekcji i sepsy czy innego dopustu Bożego. Z drugiej strony go rozumiem – widział faceta z wiaderkiem, w którym przynosi się dlań jedzenie i zamiast smakowitych śledzi ów facet wylał na niego kubeł zimnej wody z samego rana… - na jego miejscu też bym się wściekł! W czasie karmienia przeprosiłem się z Bubasem czule drapiąc go po grzbiecie, ale nie spodobało się to Fokowi, który mnie po prostu… osmarkał swoimi glutami, a potrafi strzelić nimi na odległość jakichś pięciu metrów! Pół dnia czyściłem potem bluzę. Śmiechu było co niemiara…!


Foki na plaży

Trening medyczny fok...

Poza tym wszystko idzie normalnie – w ogóle wydaje mi się, że pęknięcie rury stanowi pewne urozmaicenie. Rura została wreszcie naprawiona, a ja dokończyłem mycie plaż. Z tego wszystkiego zapomniałem nakarmić maluchy, które piekliły się w swoich basenikach (szczególnie wkurzony na mnie był Kołobrzeżek, który atakował pozostałe foczki), że dopiero musiała mi o tym przypomnieć Pani Wioletta. I to się nazywa obciach.

Około południa pogoda się popsuła – jest nadal ciepło, ale słońce przesłoniły chmury, a wiatr z zachodu nie jest taki ciepły, jak wczoraj – temperatura maksymalna wyniosła jedynie +18,6ºC, a wieczorem spadła już do +14,1ºC. Najwidoczniej niż genueński, który odpowiada za te przesuwające się swe naładowane wodą chmury na północ. Z południa Polski dopływają hiobowe wieści o przekroczonych stanach i przeraźliwym zimnie, co sygnalizowała mi moja siostra. Ale prognozy dla Helu są dobre – ma być słonecznie. I tylko to się liczy.

Wypatrywaliśmy naszego okrętu ORP Lech, który miał płynąć gdzieś na Morze Północne, gdzie kiedyś Anglicy namierzyli wrak – według nich okrętu podwodnego ORP Orzeł. Na miejscu tym ORP Czajka dokonała pomiarów sonarami, i wyszło na to, że rzeczywiście na podanej pozycji znajduje się wrak okrętu podwodnego. Tym razem ORP Lech płynie z podwodnymi robotami i ekipą nurków głębinowych – wrak leży na głębokości 70 m, jednakże mam nadzieję, że prawda o zatonięciu ORP Orzeł zostanie wreszcie wyciągnięta na światło dzienne. O ile nie będzie tak, że został on zatopiony przez Brytyjczyków jak swego czasu ORP Jastrząb. W takim przypadku prawdy nie dowiemy się NIGDY, a to dlatego, że przecież nie będziemy szkodzić „kochanym” „sojusznikom” z NATO. Niestety – nie udało się nam go zobaczyć… 

...i foki przy targetach

Dzisiaj Fokarium odwiedziło około 500 osób. Tak jak przypuszczaliśmy – po długachnym weekendzie spadło zainteresowanie fokami. Odwiedziły nas tylko grupy dzieciaków w ramach wycieczek szkolnych z rozmaitych zielonych czy niebieskich szkół. To miłe, że dzieciaki się interesują fokami i innymi stworami morza, bo dzisiaj znów znaleziono martwą foczkę w Górkach Wschodnich k./Gdańska. Poszła do chłodni pod numerem 260… Jakież to przykre! Z jednej strony jest oczywistym, że pewna liczba fok zginie, bowiem takie są prawa ewolucji i Natury, więc nic na to nie poradzimy, ale z drugiej strony wiadomo, że za tymi śmierciami – jakże niepotrzebnymi! – stoi największy zbrodniarz w dziejach naszej planety – Homo sapiens (podobno) sapiens. Ale tak właśnie jest w polskiej, chorej rzeczywistości – w tym matriksie, w którym z jednej strony rozmodlony naród oddaje cześć swemu Bogu, a z drugiej mając gdzieś Jego przykazania dokonuje spustoszeń w Naturze, która w końcu jest przecież Jego dziełem! Najgorsza jest ta obłuda z którą ci ludzie obnoszą się w każdą niedzielę i święta! I znowu, jak wczoraj przypadła mi w udziale grabarska robota, po której mam psychicznego doła…

CDN.