Powered By Blogger

czwartek, 4 kwietnia 2019

Jak to Pinochet Brytyjczykom pomagał


Gen. Pinochet w czasie defilady w 1971 roku

Oleg Taran


Dnia 8.X.1992 roku cały świat zadziwiła wiadomość: w Londynie został aresztowany dyktator Chile – gen. Augusto Pinochet (1915-2006), przebywający w Anglii na leczeniu. Chodziło o to, że sąd w Hiszpanii wydał za nim międzynarodowy list gończy, bowiem podejrzewany był o zabójstwo. Zarzucano mu zamordowanie i prześladowanie setek współobywateli w czasie jego rządów. On oczywiście wiedział o tym dokumencie, ale przez myśl mu nie przeszło, że ręka Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości dosięgnie go na brzegach chmurnego Albionu.


Bez przedawnienia

Tak więc na pewno wielki generał przeżył nie najlepszy rok, znajdując się pod nadzorem policyjnym w podmiejskiej willi Wentford. Ale wierzył w to, że go nie zostawią w biedzie, pamiętając o jego roli w Wojnie Falklandzkiej w 1982 roku. I Pinochet miał rację…

Postawił on na to, że Anglia nie ma konkretnych sojuszników, tylko konkretne interesy, eks-premierka Wielkiej Brytanii – żelazna lady - Margaret Thatcher nie zostawiła eks-dyktatora samemu sobie. Jak tylko mogła to rugała władze brytyjskie w ten czas ta dostojna dama, nazywając je „dostojnikami państwa policyjnego” i „międzynarodowym spiskiem lewaków”. Zaś sam proces przeciwko niemu określiła jako „niedorzeczny”, zaś areszt domowy scharakteryzowała jako „prawniczą zemstę”.

Ciekawym jest, czemu ten generał był tak ważny dla żelaznej damy. Była premierka wyjaśniła swe zachowanie tym, że „Londyn nie powinien zapominać przyjaciół”. Thatcher przypominała wszystkim z krótką pamięcią, że „nasz wspaniały przyjaciel w Ameryce Południowej” był aktywnym stronnikiem Zjednoczonego Królestwa w Wojnie o Falklandy (Malwiny) w 1982 roku, i dlatego „Brytania zhańbiła się pozwalając na to bezprawne aresztowanie”.

W marcu 2000 roku, po 16 miesięcy trzymania w areszcie Augusto Pinocheta został on uwolniony i powrócił do Chile. Co pomogło chilijskiemu dyktatorowi, to były dokumentalne świadectwa, które odtajniono parę lat temu?


Maleńka wojenka


Wspomniana wojna o Wyspy Falklandzkie z 1982 roku charakteryzowała się całym szeregiem osobliwości. Zaczęła się od tego, że lokalne mocarstwo Argentyna zdecydowała się na przywrócenie sobie sporne terytorium tychże wysp poprzez wojnę. Wysłano desant i po słabym oporze brytyjskiej piechoty morskiej Argentyna ustanowiła tam swoją władzę. Wprawdzie nie na długo, bo na dwa i pół miesiąca.

Zjednoczone Królestwo szybko zebrało swoją armadę, która przybyła na wyspy i położyła kres sporowi. Nie patrząc na ograniczony charakter maleńkiej wojenki, widzimy w niej wszystkie atrybuty dużego konfliktu wojennego: floty i lotnictwo, jednostki piechoty, a nawet pancerne. Udział wzięły także strategiczne bombowce i atomowe okręty podwodne. Anglicy uzyskali przewagę w powietrzu i na wodzie, wysadzili desant i rozgromili zgrupowanie sił argentyńskich na wyspach.

No zaraz, powiecie, a co do tego ma Chile jeżeli się bili Argentyńczycy z Anglikami? A oto co…


Wsparcie z powietrza


Już na samym początku tej wojny Pinochet zdegustowany wiarołomstwem sąsiadów Argentyńczyków w stosunku do Brytyjczyków, zaproponował tym ostatnim… rozmieszczenie ich samolotów wojskowych w chilijskich bazach lotniczych. Był to odważny krok, jako że Argentyna przewyższała Chile w ekonomicznym i wojskowym potencjale.

Ale przyczyną tej decyzji Pinocheta było to, że południowoamerykańskie kraje miały jedne do drugich różne terytorialne pretensje. I skoro Argentyna nie przestraszyła się napaść na daleką i potężną Anglię, to czego mogło od niej oczekiwać w stosunku do bliższego i słabszego sąsiada? Tak więc dyktator postanowił osłabić potencjalnego przeciwnika angielskimi rękami, i był gotów zrobić wszystko dla tego celu.

Ale to „wszystko” nie wyszło. Brytyjczycy nie zdecydowali się afiszować  przed całym światem chilijską lojalnością. Nie chcieli wystawiać tego kraju pod ewentualne uderzenie odwetowe ze strony Argentyny, a być może nie chcieli stawiać przeciw sobie krajów Ameryki Południowej, które były neutralne.

Jednakże do tego, jak oświadczył były dowódca Sił Powietrznych Chile Fernando Mattei, na prośbę angielskich wojskowych udzielono im „informacyjnej pomocy”. O tym wiedział Pinochet i dał na to zgodę. Ale nie poinformowano go wcześniej, żeby w razie czego, dyktator mógł zwalić całą winę na podległych mu ludzi działającymi za jego plecami. Zrywać stosunków z sąsiadami nie chciał, ale lekko tylko je popsuć. Polityka…

Brytyjczycy skierowali do Chile swój samolot, który dokonał radioelektronicznego rozpoznania Andów, w celu przechwytywania sygnałów radiowych z Argentyny. A do tego na pokładzie maszyny poza angielskimi lotnikami byli także chilijscy „obserwatorzy”. Wedle słów Mattei, podobna współpraca trwała w czasie całej wojny.

Z bazy chilijskiego lotnictwa na wyspie San Felix działały brytyjskie samoloty radiozwiadu Nimrod R-1 ELINT[1], które prowadziły nasłuch i przechwytywanie argentyńskich przekazów radiowych w strefie działań wojennych. A z drugiej bazy w Agua Fresca działały nieoczekiwanie pojawiające się tam wiosną 1982 roku brytyjskie samoloty zwiadowcze Canberra ze świeżymi chilijskimi znakami rozpoznawczymi. One regularnie latały w stronę Falklandów „w celu prowadzenia fotozwiadu i rozpoznania sytuacji w regionie”. Chilijczycy objaśniali te loty wypróbowywaniem nowej techniki i szkoleniem swoich pilotów… przez brytyjskich instruktorów. Dzięki temu „szkoleniu” brytyjskie dowództwo otrzymywało każdego dnia świeże materiały fotograficzne o sytuacji na wyspach z informacjami o dyslokacji cił przeciwnika, rozmieszczeniem jego ważnych obiektów a także rezultatach bombardowań tychże.

A wszystko to nie było za darmo – po wojnie Chilijczycy otrzymali od Brytyjczyków kilkanaście samolotów, radarów i rakiety.


Wariant lądowy


Oczywiście nikt nie planował jakichś akcji na chilijsko-argentyńskiej granicy. Jednakże i tutaj pinochetowski reżym w miarę swych sił wspomagał angielskie poczynania.

18.V.1982 roku, brytyjscy komandosi przeprowadzili dywersyjną operację o kryptonimie „Mikado”, celem której było zniszczenie w argentyńskiej bazie Rio Grande trzech wyrzutni rakiet Exocet[2], które w tej wojnie pokazały swą przerażającą efektywność.[3] Akcja nie powiodła się, załodze helikoptera i komandosom przyszło oddać się w ręce Chilijczyków, którzy potraktowali ich bardzo przyjaźnie.

Brytyjscy spadochroniarze pilnują argentyńskich jeńców wojennych w Port Stanley, 17.VI.1982 roku

Ale jednym z najbardziej znaczących czynników stała się znacząca polityczna pozycja Chile w stosunkach z Argentyną, co zmusiło Argentynę do trzymania polowy swoich sił na zachodniej granicy. Dlatego siłom królewskiej armii brytyjskiej, w skład której wchodzili spadochroniarze, piechota morska, siły specjalnego przeznaczenia[4], itp., poszło stosunkowo łatwo, bo na wyspach nie stacjonowały najlepsze siły przeciwnika. W czasie, w którym Tommies[5] brali do niewoli setki i tysiące słabo uzbrojonych i niedoszkolonych poborowych, i jeszcze nie odznaczających się wysokim morale i bojowym duchem, na chilijskiej granicy stały wyborowe jednostki strzelców górskich oraz Aeromobilna Brygada Komandosów argentyńskich.


Równoległa rzeczywistość


A co by to było, gdyby Pinochet nie poparł bliskiego mu duchem dyktatora Argentyny Leopoldo Galitieriego (1926-2003), ale choćby nie przeszkadzał mu zajmując neutralną pozycję? Gdyby Argentyńczycy mogli przerzucić swe najlepsze jednostki na sporne wyspy i tam się umocnić? Spróbujmy pofantazjować.

Siły zbrojne Argentyny w tym czasie liczyły sobie dwie pancerne, cztery zmechanizowane, dwie górskie i jedną samochodową brygadę oraz szereg mniejszych jednostek i pododdziałów. A do tego tamtejsza marynarka Wojenna miała pięć batalionów piechoty morskiej i batalion dywersyjno-rozpoznawczy. Gdyby Anglików witali na wyspach ci chłopcy z dobrym uzbrojeniem i dobrze wyszkoleni, to jak się uważa, że dla Brytyjczyków nie byłby to taki łatwy lądowy Blitzkrieg.

Porzucona przez Argentyńczyków broń i sprzęt wojskowy w Port Stanley

A do tego gdyby w rejon konfliktu Argentyńczycy przerzucili nie jeden dywizjon, ale wszystkie swe polowe haubice 152 mm, które zasięgiem ognia przewyższały ogień brytyjskiej artylerii okrętowej – 144 mm, to Brytyjczycy nie mogliby podejść do brzegów i wesprzeć desant ogniem artylerii. Jednakże należałoby ich zabezpieczyć przed atakami z powietrza wyprawiwszy na Falklandy większą ilość wyrzutni pocisków rakietowych ziemia – powietrze.

I najważniejsze – gdyby Argentyńczycy umocnili te wyspy i zbudowali tam pasy startowe dla swojego lotnictwa plus całą infrastrukturę dla nich, to właśnie oni uzyskaliby przewagę w powietrzu bez względu na wysiłki Anglików.

Ale właśnie ze względu na stanowisko Pinocheta cała elitarna piechota argentyńska została w ojczystych granicach, a ich lotnictwo już to latało bić się z Brytyjczykami, już to znów pilnowało powietrznych granic Argentyny.

Tym sposobem, chilijski dyktator w niemałym stopniu przyczynił się do zwycięstwa Anglików w Falklandzkiej Wojnie, o czym „żelazna dama” Margaret Thatcher nie omieszkała wspomnieć „nieprawomyślnym” Brytyjczykom.

Memoriał poległym Argentyńczykom - Ushuaia

Moje 3 grosze



Pamiętam 1982 rok i to, co się wtedy działo. Pamiętam, jak polskie statki rybackie wracały z akwenów wokółfalklandzkich, a ich załogi opowiadały nam o tym, co tam się działo. Słuchaliśmy i oglądaliśmy relacje z frontu tej wojny – nastała ponura dekada lat 80-tych, kiedy skończyła się polityka detente i oba supermocarstwa poszły na kurs na konfrontację – obłędnego wyścigu zbrojeń, już nie w ziemskiej, ale już kosmicznej skali.

Już w 1982 roku zaczęliśmy sobie zdawać sprawę z tego, że ten odległy geograficznie konflikt może w każdej chwili stać się powodem do wybuchu III Wojny Światowej. Wystarczyło by Moskwa albo Pekin stwierdziły, że zagrożone są ich interesy w tym rejonie świata… Polska też była wtedy jednym z wielu punktów zapalnych. I Grenada na Morzu Karaibskim, którą w 1983 roku najechali Amerykanie rzekomo w obronie demokracji. Rozkręcała się spirala zimnowojennego obłędu dążącego do zniszczenia cywilizacji i całego świata z unicestwieniem życia na naszej planecie. Zaczęliśmy się bać możliwości światowego konfliktu, w której użyto by głowić jądrowych o ogólnej mocy prawie 9,5 Gt TNT!

Tak już nawiasem, to przypomniał mi się dowcip z czasów stanu wojennego:

14 grudnia 1981 roku gen. Jaruzelski otrzymał depeszę z Santiago de Chile o następującej treści:
Wprowadziłeś w Polsce porządek – oddaj mi ciemne okulary
Pinochet

Dowcip polega na tym, że obaj generałowie nosili ciemne okulary w wystąpieniach publicznych…

Wracając do Pinocheta, to chilijski dyktator okazał się być zwykłym rzezimieszkiem, na którym ciążyło 300 zarzutów o łamanie praw człowieka, malwersacje, oszustwa podatkowe i kradzież (tak!) 28 mln USD! W swym rządzie zatrudniał zbrodniarzy hitlerowskich odpowiedzialnych za śmierć i tortury tysięcy ludzi. I żeby dopełnić miarę hańby polskiego parlamentu po tzw. odzyskaniu „wolności” przez Polskę, delegacja polskich parlamentarzystów pojechała do tegoż rzezimieszka oddać mu swe czołobitności. Ohyda, moralne bagno. Poznał swój swojego, bez komentarza…  


Źródło – „Siekrietnyje archiwy”, nr 11/2018, ss. 16-17

Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz




[1] Od słów: ELectronic INTelligence – wywiad elektroniczny.
[2] Są to francuskie pociski rakietowe klasy powietrze – woda.
[3] W dniu 4 maja wystrzelone z argentyńskich samolotów Super Etendard pociski zniszczyły brytyjski niszczyciel rakietowy HMS Sheffield, a 25 maja transportowiec Atlantic Conveyor. Ponadto 12 czerwca wystrzelone z improwizowanej wyrzutni nabrzeżnej pociski Exocet MM38 uszkodziły niszczyciel HMS Glamorgan, który jednak w ciągu kilkunastu godzin został naprawiony w morzu i powrócił do działań operacyjnych. Sprzeczne informacje dotyczą ostrzelanego 30 maja przez wojska argentyńskie lotniskowca HMS Invincible, który zdaniem strony brytyjskiej nie został jednak trafiony. Oba zniszczone okręty brytyjskie zostały trafione pociskami Exocet które nie wybuchły. Przyczyną pożaru i w konsekwencji zatonięcia było niedopalone paliwo rakietowe, które spowodowało rozprzestrzenianie się ognia (Wikipedia).
[4] Grupy dywersyjno-rozpoznawcze.
[5] Popularne nazwanie żołnierzy brytyjskich w czasie obu wojen swiatowych.