Władimir Rosłow
Ten sezon na daczy stał się
dla mnie prawdziwym koszmarem. W moim ogrodzie pojawił się szkodnik. Ale to nie
taki sobie szkodnik, ale niewidzialny!
Moja żona na wiosnę jak zwykle
obsadziła wszystkie grządki i na dodatek dwa inspekty. I sałata, i kabaczki i
groch, i marchewka, i buraczki… Ogólnie wszystkiego po trochu. A latem, kiedy
przyszły nieznośne upały, zaczął się prawdziwy koszmar.
Każdego ranka, kiedy szedłem
do grządek, to widać było, że tam ktoś był. Nie, ten ktoś nie kradł
czegokolwiek, ale po prostu deptał po sadzonkach i siewkach. Niewielkie
odcinki, może pół metra kwadratowego, ale za to każdego dnia.
Ja kląłem na krety, ryjówki i
koty. Ale nie, to nie było wcale do nich podobne. Zwierzęta nawet jak depczą po
roślinach, to nie tak dokładnie i celowo. Dzisiaj były zadeptane trzy krzaczki
kabaczków – a jutro zadeptana część marchewki.
Ustawiłem pułapki na myszy i
nawet stary potrzask, który walał się w mojej komórce – ale pułapki pozostały
puste. Na koniec przywiozłem z miasta kamerkę internetową, podłączyłem ją do
notebooka i zostawiłem na noc. Na grządkach nikt się nie pojawił, ale około
godziny 4-tej rano sama z siebie legła nać od buraków, tak jakby ktoś na nie
nastąpił!
Poskarżyłem się staruszce sąsiadce,
a ona na to:
- Kochanieńki, teraz się namęczysz. Toż to u ciebie kikimora się zalęgła. Ona mieszka na naszym osiedlu i w każdy rok szkodzi komuś
innemu. Jeżeli szkodzi ci tylko w ogrodzie, to się nie przejmuj – ale urodzaju
w tym rku się nie spodziewaj.
Szkoda tylko, że sąsiadka nie
mogła mi nic poradzić jak pozbyć się tej kikimory. Pocieszyła mnie tylko, że na
przyszły sezon pójdzie szkodzić i kraść do kogoś innego. A może któryś z
Czytelników zna jakiś sposób?
Od Czytelników
Z czasem
człowiek zatraca poczucie dziwności.
Fromm by rzekł,
iż obecnie dziwną jest NORMALNOŚĆ...
Ale im dłużej
żyjemy i wsadzamy nos w przeróżne historie, tym więcej "dziwności"
spotykamy.
Może to jakowa
kara za grzechy, bo przecież przynosi to ze sobą mnóstwo pytań bez odpowiedzi i
potrafi nękać nieźle całkiem.
Tylko, spójrz,
są ludzieńkowie, którzy żyją długaśnie i totalnie nudno. Zero niespodzianek,
zero dziwności... To chyba kara jeszcze większa! (L.)
Moje
3 grosze
Pozwolę sobie dodać moje 3 grosze do
tej serii artykułów oraz do artykułów o statkach-widmach, pociągach-widmach i
widmach w pociągach. Niektórzy z moich Czytelników zwrócili mi uwagę, że
zajmuję się sprawami, które nie mają nic wspólnego z nauką i są właściwie
antynaukowe. Nie są racjonalne i w ogóle to jakieś idealistyczne brednie.
Otóż nie. W moim wystąpieniu w TV
Tagen powiedziałem wprost i otwartym tekstem to, co jeszcze raz powtórzę –
wszystkie te zjawiska znane jako fenomeny PSI, a więc telepatia, telegnozja,
telekineza, jasnowidzenie, widzenia duchów i widm, statki, samoloty,
pociągi-widma, te wszystkie kikimory, jednookie licha, smoki, wampiry i inne
magiczne stworzenia, itd. itp. są to zjawiska realnie istniejące, ale zupełnie
niezrozumiałe z tego powodu, że nie mają swych wyjaśnień w oparciu o
współczesną fizykę, biologię, chemię, a nade wszystko fizjologię i neurologię –
co wcale nie znaczy, że ich nie ma.
Jestem na stanowisku, że wręcz odwrotnie – wszystkie
te zjawiska mają swe wyjaśnienie w oparciu o wymienione nauki. Rzecz w tym,
że nikt się nimi oficjalnie nie zajmuje,
a jeżeli nawet – to albo czyni to pokątnie, albo w ramach rozmaitych „czarnych
projektów”, „skunksich robót” czy rządowych programów w rodzaju MKultra czy
jeszcze jakichś, o których nic nie wiadomo, a które są totalnie utajnione, bowiem służą przede wszystkim celom
wojskowym i wywiadowczym.
Jest urocza powieść sci-fi na ten
temat pt. „Poniedziałek zaczyna się w sobotę” (1976) tandemu Strugaccy Bros., w której autorzy
pokazali codzienne życie i pracę zatrudnionych w Instytucie Badań Czarów i
Magii ludzi wyróżniających się magicznymi właściwościami. Próba bardzo udana i
ciekawa. Równie udany był film pt. „Czarodzieje” nakręcony przez Konstantina Bromberga w 1982 roku na
podstawie tejże powieści, ale którego akcja toczy się w Instytucie Magotechniki
INUINU w Kitieżgradzie.
W parę lat później ukazały się podobne
powieści i filmy, w których mówi się z kolei o szkołach czarownic: czeski film
„Dziewczyna na miotle” (1971) amerykańskie: „Szkoła czarownic” (1996),
„Czarodzieje” (2015), serial i film „Czarodzieje w Waverly Place” (2009),
serial i film „Sabrina – nastoletnia czarownica” (1996-2003) oraz oczywiście
serial o Harrym Potterze wedle
powieści J.K. Rowling. No i wyszło
szydło z worka: Rosjanie mają swój INBADCZAM w Sołowcu i Instytut Magotechniki
w Kitieżgradzie. Amerykanie mają swój Magtech, Brytyjczycy – Hogwart, Francuzi
– Beaubatton, Słowianie i Rumuni – Durmstrang. Oczywiście wszystkie są dziełem
fantazji pisarzy i filmowców, ale czy tak do końca? Marzenie o narzędziach i broni
PSI usiłuje się zrealizować we wszystkich liczących się krajach świata. Ludzie
nie zdają sobie sprawy, jaką puszkę Pandory mogą otworzyć!
A może już kiedyś ją otwarto? To, o
czym czytaliście stanowi świadectwo o istnieniu od dawien dawna wiedzy
wielkiej, a dzisiaj tajemnej i niedostępnej wielu ludziom. Wielkim i
niewybaczalnym grzechem chrześcijaństwa i innych religii jest obłąkańcza walka
z czarami, w czasie której wymordowano wielu ludzi, którzy mieli pojęcie o tej
starożytnej wiedzy. Tych ludzi zamordowano, a ich majątek przeszedł na własność
kościołów czy innych grup wyznaniowych, bo w końcu o kasę i monopol na leczenie
ludzi tutaj chodziło.
To wszystko dowodzi tylko jednego –
człowiek i wszelkie inne żywe istoty na tej planecie – jest mieszańcem. Składa
się z tzw. duszy – czyli ciała energetycznego i nośnika – ciała fizycznego.
Ciało fizyczne zużywa się powoli, ale ciało energetyczne istnieje cały czas.
Energii nie sposób zabić. I właśnie wszystkie te fenomeny, o którym pisali
autorzy są konsekwencją tego faktu. I jestem pewien, że to da się zbadać i ująć
w karby równań matematycznych. I kiedyś tak właśnie będzie, kiedy wymrą całe
pokolenia idiotów nazywających siebie „uczonymi” w prostaczej naiwności…
Źródło – „Niewydumannyje
Istorii”, nr 35/2021, s. 25
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F.
Leśniakiewicz