Konstantin Tumaczew
W lecie 2005 roku leczyłem się
od uzależnienia alkoholowego w jednej z podmoskiewskich klinik. Znajdowała się
ona w pasie lasów, z dala od cywilizacji, żeby pacjentom było trudniej uciec
stamtąd…
Nieznajoma
w bieli
Pierwszy tydzień mijał ciężko:
nie mogłem jeść i spać, myśli były zamglone. Niemal wszystkie noce ja spędzałem
włócząc się po oddziale albo siedząc na progu. Cieszyłem się lasem, który
oświecał wielki księżyc marząc o nowym, szczęśliwym życiu.
Czwartej nocy po raz kolejny
nie mogłem zasnąć i dlatego zająłem swe miejsce koło okna. I naraz, w dali u
bramy zauważyłem postać kobiety w bieli. A któż to? Zaciekawiłem się i
postanowiłem poobserwować nieznajomą. Ale ona naraz znikła. Dosłownie
wyparowała.
- Ot i wszystko. Doigrałeś się… Mam już halucynacje. No i nie mam się
czego dziwić – tyle dni nie piłem i nie spałem… - pomyślałem.
W następną noc znów poszedłem
do okna. I ponownie przy ogrodzeniu ujrzałem znowu Damę w Bieli. Ona chodziła
tam i z powrotem, tak jak osoby bardzo niecierpliwe. Po kilku minutach jej
sylwetka oddaliła się w kierunku lasu. Czy nie zwariowałem?
Jednak zdecydowałem nie
panikować przed czasem. Rankiem pójdę do ochroniarza i wyjaśnię, co to za dama
spaceruje po nocach wzdłuż szpitalnego ogrodzenia.
Opowiadanie
sprzątaczki
Zaraz po śniadaniu poszedłem
na posterunek ochrony.
- Bez wódki czujesz się zupełnie źle – co nie? Już widzisz jakieś baby?
Przejdź no się koleś do psychiatry. On jest doświadczonym lekarzem –
powiedział strażnik.
Rozgoryczony rzeczywiście
poszedłem do gabinetu lekarza. Ale tutaj zawołała mnie myjąca podłogę koło
posterunku ochrony sprzątaczka Nina
Jegorowna.
- Słyszałam, że przy bramie
widziałeś jakąś obcą kobietę? Nie ty pierwszy! Ona tu od dawna – jakieś pół wieku
dokładniej mówiąc. Dawniej tutaj była klinika psychiatryczna dla obłąkanych.
Pracowała w niej moja babcia. I jak opowiadała, że jedna pacjentka w nocy
chciała sobie polatać. Wyskoczyła przez okno, i tylko skrzydła jej nie wyrosły…
I od tego czasu ona chodzi tutaj i straszy ludzi. Nie mów o tym nikomu, nie
siej paniki, by na ciebie nie zwróciła uwagi. I nie patrz na nią więcej! Mało
brakuje, a ona zawładnie tobą.
Długo rozmyślałem nad słowami
Niny Jegorownej. Czyżby ona zmyśliła tą historię, a ja widziałem tylko coś w
rodzaju białych myszek? A może powiedziała prawdę? W końcu poszedłem za radą
sprzątaczki i nikomu nie opowiedziałem o tym.
Moje leczenie zakończyło się
po paru miesiącach i opuściłem klinikę. Od tego czasu alkoholu do ust nie biorę
i nie mam problemów z duchami.
Źródło – „Niewydumannyje
Istorii”, nr 35/2021, s. 25