Rozdział VII - MASKA
P.GAZ W ŚREDNIOWIECZNYM RELIKWIARZU
Parę słów o
relikwiach - Dziwne znaleziska nad Morzem Śródziemnym - Czytamy życiorys
męczennika - Wielki Rybak z 938 roku i nadchodzące tysiąclecie - Panika w
Watykanie: święte kości były z... plastyku! - Co kryją relikwiarze?
W poprzednim
rozdziale opisałem, jak to bohaterowie powieści Millera z zakonu oo. Albertynów
starannie przechowywali szczątki cywilizacji, która in aeternam została
pochowana pod ruinami, pustyniami i rozwalonymi kopułami schronów
przeciwatomowych. Mogliśmy zobaczyć, jak to przedmioty codziennego użytku
stawały się relikwiami i przedmiotami kultu. I nawet najmądrzejsi z mnichów,
którzy wszak byli tylko strażnikami wiedzy, nie byli w stanie się nawet domyślić,
czemu one służyły. Właśnie to niezrozumienie ich przeznaczenia stanowiło o ich
świętości.
Z takiego punktu
widzenia należałoby się teraz przyjrzeć „naszemu” Średniowieczu i znaleźć choć
jeden przykład na to, że „nasza” cywilizacja zetknęła się z artefaktami
pochodzącymi z „tamtej” cywilizacji.
O przypuszczalnym
pasie „śmiercionośnych satelitów” już pisałem, jako o danaidzkim darze z
przeszłości. Podobnie jak i o antycznych tekstach opisujących użycie BMR w
Starożytności. Tak długo, jak nie przechwycimy choć jednego z bojowych
satelitów Atlantydów[1], będziemy trzymali się
twardo Ziemi, a od pisemnych przekazów - które mogą posłużyć tylko jako
wskazówki - przejdziemy do materialnych dowodów.
Kiedy w swej
bibliotece pomiędzy tomami, do których - dzięki brakowi czasu od ich zakupienia
się w ogóle nie dostałem - znalazłem paperback przekładu niemieckiego autora dr
Wolfganga Jeschkego pt. „Ostatni dzień stworzenia”, po jego przeczytaniu
przeżyłem niebotyczne zdumienie. Dr Jeschkemu w swej książce udało się wyrazić
bardzo konkretny pogląd na to, jak powinien wyglądać d o w ó d
potrzebny do wsparcia naszych rozważań.
Od razu ostrzegam, że
droga do tego będzie bardzo kręta, ale trudno - nie da się łatwo i prosto
wywlec na światło dzienne tego, co uległo zatonięciu w oceanie czasu i teraz od
czasu do czasu jego okruchy są wyrzucane na piaszczysty brzeg Dnia
Dzisiejszego...
Po całej epoce
Starożytności - w Średniowieczu - wiara w Jedynego Boga była wspierana dzięki
resztkom ciał rozmaitych świętych, ich odzieżą, przedmiotami codziennego
użytku, które dotykali za życia, przedmiotami przez nich wytworzonymi i
przedmiotami, które tworzyły atrybuty ich męczeńskiej śmierci czy tortur. Te
święte przedmioty w biegu dziejów zbierano i starannie, pieczołowicie ukrywano
w drogocennych relikwiarzach, składano w kościołach czy klasztorach bądź w
majątkach osób sprawujących władzę, albo też majętnych - gdzie zachowały się do
dnia dzisiejszego.[2]
Niekiedy popyt na
relikwie osiągał taka koniunkturę, że poczęto niemalże taśmowo produkować
falsyfikaty, co doprowadziło do niebywałego chaosu. I tak pisało się np. o 13
głowach, 9 prawych rękach i 58 palcach wskazujacych św. Jana Chrzciciela, które
rozsiane są po wielu miastach Europy, czy jeszcze bardziej zdumiewających
relikwiach w rodzaju „piórek ze skrzydeł Ducha Świętego” - że wspomnę tylko o
tym, do czego ta dziwna mania doprowadziła![3]
Wedle dr Jeschkego
idzie przede wszystkim o dziwne znaleziska u wybrzeży południowej Hiszpanii[4], południowych Włoch,
Malty, Sardynii i Balearów, które są praktycznie nie naruszone przez czas i
wielce zajmujące. Pisze on o nich tak:
Właściwie chodzi
tutaj o ułomki materiału o brudnobiałej lub żółto-czerwonej barwie. Można tę
materię uważać za bardzo starą kość słoniową, albo resztki kości, które fale i
piasek przez stulecia nie tylko wygładziły, ale na dodatek zdeformowały do
niepoznaki. Było teraz tylko kwestią fantazji, by tym kostnym ułomkom
przysądzić historyczność i właściwy kształt - a co za tym idzie - części ciała
różnych świętych, którzy podróżowali po tym świecie.[5]
W kalabryjskiej
miejscowości San Lorenzo k./Reggio di Calabria już od 500 lat czci się
20-centymetrowy kęs takiego materiału, jako palec wskazujący proroka
Jeremiasza. W Algeciras przy Gibraltarze czci się jako relikwię kwadratowy
ułamek o boku około 12 cm, który ma być fragmentem czaszki św. Jana
Chrzciciela, którego obcięta głowa miała być wyrzucona przez Morze Śródziemne
na wybrzeże Hiszpanii.
Zgodnie z tym, co
pisze dr Jeschke, najdziwniejsza rzecz spoczywała w srebrnym relikwiarzu w
klasztorze św. Felicji - szło tu o doczesne szczątki św. Wita, młodziutkiego
sycylijskiego męczennika z przełomu III i IV wieku. Wit, nazywany także
po łacinie Vitusem, należy do dziś dnia do najpopularniejszych
świętych Kościoła katolickiego. W XIV wieku przyjęto go w poczet pomocników w
biedzie i od tego czasu jest on nosicielem wielu patronatów. Lista jego
pośmiertnych czynności jest imponująca, jest on bowiem patronem: Saksonii,
Dolnej Saksonii, Czech, Pomorza, Sycylii, Pragi Czeskiej, Mönchenglandbach,
Ellwangen, Korvey, Höxteru, Kremsu, saskich cesarzy, młodzieży, karczmarzy,
aptekarzy, plantatorów winorośli, aktorów, słodowników, górników i kowali,
zwierząt domowych, psów i bydła. Wzywano go w przypadkach wścieklizny,
epilepsji, histerii i kurczach (taniec św. Wita), chorobach uszu i oczu,
utracie mowy i słuchu, moczeniu nocnemu, piorunów, niepogody, pożarów i
niepłodności. Jego kuriozalną, ale bardzo ważką funkcją była ochrona cnoty
dziewiczej, o czym jeszcze będzie tu mowa.
Ten męczennik i święty
narodził się prawdopodobnie w Marare del Vallo na pd-zach. wybrzeżu Sycylii,
około roku 297 n.e. Jego pogański ojciec Hylas zażądał od niego, który
był wychowany w duchu wiary chrześcijańskiej przez dojarkę Crescencję,
by wyrzekł się wiary. Wit nie zastosował się do rozkazu ojcowskiego i wraz z
Crescencją i wychowawcą Modestem uciekł do Lukanii, gdzie przystał do
chrześcijańskiej komuny. Pewnego dnia chrześcijan wyłapano, aresztowano i w
okowach dostarczono do Rzymu na dwór cezara Caiusa Aureliusa Valeriana
Diocletianusa (Dioklecjana) (230-316) - panującego w latach 284-305 i
ziejącego wręcz chorobliwą nienawiścią do nowej religii. Według legendy,
Dioklecjan kazał wrzucić do kotła z wrzącym olejem Wita i jego opiekunów, kiedy
nie przekonały go cuda dokonywane przez Wita, który m.in. uleczył z epilepsji
jego syna. Z kotła cała trójka jednak wyszła bez szwanku, a i owszem, lew -
który miał ich pożreć - legł przed nimi i lizał im stopy... Twego już było za
wiele dla okrutnego cezara, który kazał poddać całą trójkę torturom, które
pozbawiły ich życia. Ciało Wita pochowała potem jakaś chrześcijanka. Inna
wersja legendy mówi, że Wit i jego współbracia zostali przewiezieni na Sycylię,
albo męczennik już po próbie z wrzącym olejem został zabrany przez aniołów Pańskich
do swej ojczyzny, gdzie wkrótce zmarł.[6]
Żeby było już całkiem
jasno, to trzeba dodać, że św. Wit ma niezwykle bogatą ikonografię. Na
większości płócien czy deseczek (ikon) bywa on przedstawiany jako młodzian w
odświętnej szacie z koroną męczenników na głowie. Jego atrybutami są: palma,
księga, kocioł, lew, orzeł (który przynosił mu chleb niebieski), chleb i lampa.
Głównym indywidualnym atrybutem świętego jest kogut - albo kogut na księdze -
co nie jest zupełnie jasne. Brokoffowa rzeźba na praskim Moście Karola
przedstawia młodego Wita w bogatej szacie na wierzchołku góry z wężami i lwami,
z których jeden łasi się mu do nóg. Na kamieniach wokół niego widzimy
zmiażdżone kości.
W roku 583 - w czasie
zwiększonego popytu na relikwie - jego ciało zaczęto „porcjować”: tułów
wywieziono do Włoch, oddzielone kończyny pozostały na Sycylii. Opat Fulrad
de St. Denis przewiózł ciało do swego klasztoru w 756 roku, gdzie pozostało
aż do roku 836, kiedy to opat Hilduin przekazał go opactwu Korvey
n./Wezerą. Szczątki męczennika dalej rozsyłano po Europie. Jedno ramię dostał w
922 roku czeski książę Wacław, który kazał wybudować rotundę poświęconą
temu męczennikowi na miejscu, gdzie do dziś dnia stoi klasztor św. Wita. W 1355
roku, z rozkau cesarza Karola IV próbowano zabrać relikwię ciała św.
Wita, ale zamiar ten nie został nigdy wykonany i od tego czasu św. Wit stał się
patronem niebieskim Królestwa Czeskiego.
Cześć i respekt, jaki
zdobył sobie św. Wit pośród ogromnej plejady świętych spowodowały to, że jego
imieniem zaczęto nazywać nowopowstałe klasztory, chramy i inne miejsca kultu.
Aż 150 miast chlubi się tym, ze do dziś dnia posiada szczątki tego świętego w
swych świątyniach, a co najmniej dziesięciokrotnie więcej ustanowiło go
patronami swych kościołów czy całego miasta.
I tak do tych
przesławnych miejsc, w których znajdują się kości św. Wita należy klasztor w
Korvey an Weser, który był kiedyś centrum kultu tego świętego. Znajduje się tam
najdelikatniejszy ze szczątków młodego świętego - jego członek, który wdzięczny
męczennik dał na patronat nad niewinnością panien i kobiet, a który wyszedł na
światło dzienne w X wieku w Palermo.
Pierwsza pisemna
wzmianka o tej relikwii miała pochodzić z 938 roku, z klasztoru św. Felicji,
gdzie bardzo długo ją przechowywano. Relikwię tą wyłowił pewien rybak wraz z 12
rybami, (co oczywiście uznał za znak Boży), po dwóch dniach zmagania się ze
sztormowym morzem. Był on zamknięty w futerale z jasnoszarego metalu, mającego
kształt węża o długości pół stopy.
Pełen wdzięczności za
swe cudowne ocalenie, rybak przekazał swe znalezisko opatowi klasztoru św.
Felicji, który tą dziwną rzecz od razu schował pod kluczem. Przede wszystkim
ukrył ją przed wzrokiem kobiet, bowiem mogła ona w nich wzbudzać niezdrowe
myśli. Stało się to w połowie IX wieku.[7]
Los był dla owej
dziwnej rzeczy niezmiernie łaskawy i przeżyła ona bez żadnego uszczerbku
straszliwy pożar, który w 922 roku spustoszył stary klasztor św. Felicji, a w
roku 932 przeniesiono ją do nowego klasztoru, gdzie spoczywa do dnia
dzisiejszego.
W a. D. 1277 młody
opat Ambrosius uprosił za pośrednictwem arcybiskupa Palermo uwiarygodnienia relikwii u papieża. Do
Palermo przybyły raz za razem dwie komisje wyższych duchownych, by zbadać ten
dziwny przedmiot - niestety, papież Mikołaj III nie był w stanie na
podstawie tych raportów wydać jakiegokolwiek orzeczenia. Znalezisko znalazło
się w próżni do czasu, kiedy to papież Bonifacy VIII w roku 1296 powołał
kolejna komisję, ale rzecz szła niezwykle ciężko, jak po grudzie. Dopiero po
siedmiu latach dyskusji, udzielił on w roku Pańskim 1303 - na krótko przed
swoją śmiercią pontifex maximus - tej relikwii swe błogosławieństwo.
To, co się stało
potem, komentuje dr Jeschke:
Od XIII stulecia
ten przedziwny przedmiot w kształcie węża, który najwyższa instancja Kościoła
katolickiego potwierdziła jako symbol chrześcijańskiego cudu i świadectwo
niezwykłego męstwa Sycylijczyków (sic!!!), znalazł się w cyzelowanym i
wyłożonym jedwabiem srebrnym relikwiarzu, który wystawiano i otwierano raz na
stulecie przy święcie centenarium św. Felicji, tak iż każdy mógł obejrzeć
szczątek ciała (nie kości!) świętego, który nie ulegał rozkładowi. Profesor
medycyny z Palermo dr Angelo Buenocavallo napisał o >>il gazzo di
Sta. Felicita<< polemiczny traktat, gdzie twierdził, że nie idzie tutaj o
ciało ludzkie, a o >>jeden z pogańskich przyrządów zrobionych z kości
słoniowej, na którym to instrumencie muzułmańscy minstrele wydobywali miłe uchu
tony muzyki, które tak lubił jakiś mamelucki król.<<[8]
To, co potem
nastąpiło, nie powinno dziwić nikogo. Książka profesora została wyklęta i
spalona na stosie, jako herezja. Buenocavallo temu losowi się wywinął tylko
dlatego, że zdążył zbiec do Padwy, gdzie w tamtejszym uniwersytecie zasłynął
jako doskonały anatom. Tymczasem „instrument muzyczny św. Wita” powoli pokrywał
kurz i pył zapomnienia, aż do 1938 roku, kiedy to znów udostępniono go
publiczności z okazji święta milenium św. Felicyty (Felicji). Potem nastąpił
krótki atak ze strony profesora tarenckiego gimnazjum, faszysty Luigi
Risotto na łamach faszystowskiej prasy, gdzie uderzył on w relikwię i jej
kult z najcięższych dział:
Fakt, że Kościół katolicki jeszcze w XX wieku oddaje cześć
członkowi męskiemu jakiegoś świętego jest wręcz niewiarygodnym skandalem!...
Tak naprawdę, to jest to nic innego, jak kawałek fajki jakiegoś Maura.
Hmmm... - bardzo
pięknie, tylko tyle, że w swej naiwności i zacietrzewieniu
profesorowi-faszyście umknął fakt, że ten „kawałek gumy” wzmiankowano pisemnie
już w X wieku, a w a. D. 1303 był on wystawiony jako relikwia. Żeby było
ciekawiej i śmieszniej, to Arabowie zaczęli palić tytoń dopiero w XVI wieku!
Fajki wodne wynaleziono w roku 1612, a dokonał tego kawiarz, niejaki Zijad
(Zidżad) Kawad, który po długim namyśle wynalazł narghile, by
podnieść atrakcyjność swego lokalu... Z Damaszku ten wynalazek rozpełzł się po
części Europy - od Budapesztu po Sewillę i Afryki z Azją - od Dar-es-Sallam do
Hajdarabadu - czyli wszędzie tam, gdzie sięgały wpływy arabskie.
W 1961 roku, na
polecenie papieża Jana XXIII zaczęła pracę - bez zbytniego rozgłosu -
specjalna komisja, która miała zweryfikować dziedzictwo materialne świętych
Kościoła katolickiego, a zatem wszystkie relikwie. Watykańscy eksperci po
pięciu latach badań zaewidencjonowali 3.786 egzemplarzy pozostałości po
świętych, z których 1.284 uznano za oficjalne przedmioty kultu; 1.544 zalecono
tolerować, zaś 958 pozostało tam, gdzie są teraz - ale oficjalnie czczono je w
wyjątkowych wypadkach...
Śledztwo to przyniosło jeden nieoczekiwany skutek - okazało
się bowiem, że więcej niż w 1.000 przypadków, szczątki kostne wykonano z
materiału o barwie brudnobiałej czy żółtoczerwonej - i jak powtarzało się to we
wszystkich relacjach - przypominającego starą kość słoniową.[9]
Próbki tego materiału
przekazano Watykańskiemu Laboratorium Fizycznemu, gdzie poddano je analizie
metodą radionuklidu węgla 14C. I teraz uwaga! - testy na obecność
węgla-14 wykazały, że w inkryminowanych próbkach go w ogóle n i e
było!!! A to oznaczałoby, że próbki te były starsze, niż 20.000 lat - a
zatem n i e mogło tutaj iść o szczątki chrześcijańskich
świętych!!!...
Świat miał powstać w
dniu 23 października 4004 roku przed Chrystusem, jak wyliczył to abp William
Ussher, a zatem ten „flet” czy „członek” św. Wita był z czasów
przedbiblijnych. Ekspertyza ta trafiła tam, gdzie zazwyczaj lądowały dokumenty
sprzeczne z nauką Kościoła katolickiego - w dziale prohibitów archiwum
watykańskiego, bowiem nie była zgodna z założeniami kultu świętych.[10]
2 marca 1969 roku,
arcybiskup Palermo otrzymał polecenie od papieża Pawła VI przywiezienia
w całkowitej tajemnicy na zamek św. Anioła relikwii św. Wita.
5 marca relikwię dostarczono do Rzymu i okazano ją Ojcu
Świętemu, który ja obejrzał ze wzrastającym zniechęceniem. Potwierdziły się
bowiem jego najgorsze przeczucia. Badania w WLF potwierdziło, że materiał
relikwii nie buł organiczny, ani nieorganiczny - mogło w jej wypadku iść t y l k o
o materiał syntetyczny.[11]
Najgorsze w tym
wszystkim jest to, że ten cały il grazzo di Sta. Felicita wedle
Jeschkego był wielce podobnym do... karbowanego przewodu masek tlenowych do
lotów wysokościowych pilotów odrzutowców! Ewentualnie do rur współczesnych
masek p.gaz., używanych przez wszystkie armie świata do ochrony przez wszelkimi
BMR.
Przede wszystkim pozostało niewypowiedziane pytania: Gdzie na
kilka stuleci przed wynalezieniem tworzyw sztucznych wyprodukowano taki
materiał? Skąd się on wziął w Średniowieczu, w którym już wtedy wykazywał
niezwykle podeszły wiek. Watykańscy fizycy stanęli w obliczu zagadki, której
nie udało się wyjaśnić przy pomocy żadnego logicznego rozumowania i
technicznego oprzyrządowania.[12]
„Flet św. Wita” znikł
ponownie z pola widzenia i jego ponowne „znalezienie” na potrzeby dokładnego
zbadania jest porównywalna tylko z szansą, jaka miał rybak Rossa, który wyłowił
go z morza z dwunastoma rybami...
A my możemy postawić
pytanie: Co jeszcze kryje się w ozdobnych pudłach relikwiarzy, włożone pomiędzy
kości i odzież świętych? Ten interesujący, ale dla zwykłego badacza niedostępny
materiał należałoby zbadać obiektywnie i bez uprzedzeń, a wtedy przyniósłby on
zapewne obiektywne przesłanki do wyciągania wniosków. Te ostatnie wyciągane
przez komisje kościelne są dla nas niedostępne - i należą do tych rzeczy w
Watykanie, o których dla dobra Kościoła katolickiego nie mówi się głośno.
Ciekawe są wnioski z
ekspertyzy antropologicznej kości i innych resztek pozostałych po świętych
Cerkwii prawosławnej, których badanie wykonano w klasztorach byłego Imperium
Sowieckiego w latach 1919-1920. Rzecz była dokonaną - niestety - w sposób co
najmniej barbarzyński, zgodnie z założeniami ideologicznymi Sowietów, którzy
chcieli raz na zawsze skończyć z „religijnymi przeżytkami”. Przedstawiam tutaj
wyciąg z protokołów komisji ówczesnego GPU mówiącymi o osobliwych znaleziskach
w prawosławnych relikwiarzach. Przeczytajcie i osądźcie sami:
Relikwie |
Data i miejsce |
Wyniki ekspertyzy |
Artemija Wierkolskiego |
20.XII.1918.
Archangielskaja Obłast’ |
Grób składający się z 3 części: w pierwszej - wata, w drugiej - cerkiewny złotogłów, w
trzeciej - niewielka czerwona trumna, przewiązana sznurem i opieczętowana, po
jej otwarciu znaleziono: węgle, okopciałe gwoździe i ani śladu po kościach. |
Awramija Męczennika |
12.II.1919.
Władimir |
Po zdjęciu pokryw znaleziono watę w której leżało kilka kości,
przynajmniej dwóch ludzi. Jedna kość była zupełnie nowa. Wata znajdowała się
we wnętrzu czaszki. |
Księcia Gieorgija |
15.II.1919.
Władimir |
Zmumifikowany trup w szatach jedwabnych ze znakami towarowymi. |
Księcia Gleba |
13.II.1919.
Władimir |
Kościotrup obciągnięty wysuszoną skórą. |
Księcia Andrieja |
13.II.1919.
Władimir |
Wielka ilość waty w książęcych szatach, w wacie kości z
widocznymi obrażeniami. |
Księcia Gawriłła |
17.II.1919.
Juriew Polskij |
Szkielet leżący w wacie. Brak kości drobnych wszystkich
kończyn. Znaleziono żeberko dziecka. |
Daniły Prepodobnego |
20.II.1919.
Perejesławl |
Kości. |
Pietra i Fiwronii |
10.II.1919. Murom |
Skrzynia podzielona na dwie części, w każdej znajdują się
kości, które wydawały zapach zgnilizny. |
Książąt: Konstantina, Michaiła,
Fiodora i matki Iriny |
07.II.1919.
Suzdal’ |
4 worki z kośćmi, czaszki wypchane watą. |
Episkopa Joana |
11.II.1919.
Suzdal’ |
Szkielet pod grubą warstwą waty pokryty skórą. Spodnia warstwa
kości zmieszana z gliną. |
Jefrosinie Suzdalskiej |
12.II.1919.
Suzdal’ |
Figura z odłamkami kości. |
Jefriemija Suzdalskiego |
12.II.1919.
Suzdal’ |
Kupa zetlałych ze starości kości. |
Fieodozji Totiemskiej |
17.IV.1919.
Tot’ma |
Zmumifikowane ciało w znacznym stopniu zetlałe. |
Prokopija Ustjańskiego |
06.III.1919.
Wielsk |
Zmumifikowane ciało. |
Mitrofana Woroneżskiego |
03.II.1919. Woroneż |
Czaszka z przylepionymi włosami, wata, kilka rękawic, wypchane
worki zamiast środkowej części ciała. |
Tichona Zadońskiego |
28.I.1919.
Zadońsk |
Czaszka - wysuszona i rozpadająca się na proch. Karton
zabarwiony na kolor ciała, falsyfikaty rąk i nóg zrobione z waty i kartonu. W
rękawicy karton. Damskie pończochy, buty i rękawice. |
Simeona Prawiednyjego |
25.IX.1920. Jekaterinburg |
Kości ciemnoczerwonej barwy pokryte pleśnią. Czaszka pusta w
środku. Brak kości stóp. Poza tym jakieś niezidentyfikowane, zetlałe kości.
Pomiędzy czaszką a miednicą - wata. Niewielka ilość nieznanej materii w
kolorze ciemnoczerwonym, rozsypującej się na proszek. |
Siergieja Radoneżskiego |
11.IV.1919.
Siergiejew |
Ubiór przeżarty przez mole, wata, fragmenty ludzkich kości i
cała masa martwych owadów: moli, motyli, itp. Na czaszce widoczne są
czerwonawe włosy. |
Sawy Starożewskiego |
17.III.1919.
Moskowskaja Obłast’ |
Kłąb waty, w którym znaleziono 33 bardzo zniszczone i połamane
kości. 2 monety o nominałach: 20 i 10 kopiejek. |
Antonija, Joana, Jewstafija |
Brak danych Moskwa |
Zmumifikowane ciała, trumna, ikona z kwadratowym otworem
wypełnionym woskiem z kością o rozmiarach 2,5 x 3,7 cm. |
Gawriłła Męczennika |
Brak danych Moskowskaja
Obłast’ |
Brak danych. |
Episkopa Nikity |
03.IV.1919.
Nowgorod |
Na wpół zniszczony kościotrup w kilku miejscach pokryty skórą.
Na grzbiecie brak skóry. Zachowana jedna stopa. |
Mstisława Udałogowego |
03.IV.1919.
Nowgorod |
Ludzka czaszka oddzielona od korpusu, także obie ręce.
Szkielet jest podniszczony. Brak nóg. Przy prawym boku odzież i sczerniałe
kości. |
Księcia Władimira |
03.IV.1919.
Nowgorod |
Kupa czarnych kości i szczątki odzieży, czaszka rozwalona na
dwie połowy. Kości nie mają nic wspólnego z czaszką. |
Anny, żony Jarosława |
03.IV.1919.
Nowgorod |
Niekompletny szkielet, gdzieniegdzie na kościach skóra.
Czaszka zniszczona. |
Księcia Fiodora, brata Aleksandra
Newskiego |
03.IV.1919.
Nowgorod |
Brak stóp, czaszka leży oddzielona od reszty ciała, skóra na
grzbiecie kościotrupa zetlała. |
Joana Nowgorodskiego |
03.IV.1919.
Nowgorod |
Nieforemna kupka kości, czaszka na poły rozpadnięta i
sczerniała. |
Kiriłła Nowojezierskiego |
Luty 1919.
Biełoziersk |
Figura obrazująca człowieka. Trochę kości, na czaszce dwie
monety z 1740 i 1747 roku. |
Jakowa Borowiczskiego |
30.III.1919. Brak danych |
Kości porozrzucane chaotycznie bez ładu i składu. |
Aleksandra Swirskiego |
22.X.1918.
Łodieńskij Ujezd |
Trumna metalowa o wadze 40 pudów[13], a w niej woskowa
figura. |
Wsiewołoda Gawriłła |
27.II.1919. Pskowskaja
Obłast’ |
Cynowa skrzynia z różnymi kośćmi, na dnie: popiół, wapno i kawałki
drewna. |
Trzech Afoskich Męczenników:
Jefriemieja, Ignatija i Akakija |
Brak danych Bałaszow |
W srebrnej skrzynce kilka ludzkich kości na zielonej poduszce.
Niczym się nie różnią od kości innych zmarłych. |
Brrr...! I na tym
zakończymy tą ponurą kronikę. Prawdę powiedziawszy, to nie dziwię się, że
rosyjscy komuniści tak starannie zabalsamowali ciało Włodzimierza Ilicza
Ulianowa-Lenina, choć - a może właśnie dlatego - spowodowali tak upadlający
los świętym szczątkom męczenników Matki Rusi...
---oooOooo---
[1]
Satelity takie mogły być wychwycone w przestrzeni kosmicznej przez
radzieckie/rosyjskie i amerykańskie misje kosmiczne. Ogródkami wspomina o tym
radziecki pisarz G. Giulia w powieści sf
pt. „Gianeja”, w której takie pozornie martwe satelity, pochodzące
wszakże od obcej i wrogiej nam cywilizacji, zagroziły Ziemianom, ale zostały
zlokalizowane i zniszczone - uwaga tłum.
[2]
Mechanizm przechodzenia relikwii z rąk do rąk został wspaniale opisany w
powieści H. Sienkiewicza - „Krzyżacy” i filmie Al. Forda o tym samym tytule,
gdzie to np. Krzyżacy przekazują księżnej Annie-Danucie świętą relikwię, zaś
główny bohater Zbyszko z Bogdańca napotyka na swej drodze blagiera, szpiega i
handlarza relikwiami w jednej osobie - Sanderusa - uwaga tłum.
[3] Zob. M. Jesenský - „Čtyři
hodiny do středovĕku”, Ústi nad Labem 1997, ss. 140 i dalsze.
[4]
Wiktoria Leśniakiewicz w czasie pobytu w południowej Hiszpanii, Portugalii i
Ceucie znajdywała na tamtejszych plażach dziwne kamyki czerwonej, białej i
czarnej barwy oraz zielonkawe - jakby mołdawitowe (vltavitowe) szkliwo, które
to kamienie mogłyby być śladem po budowlach Atlantydy, które - jak mówią
legendy - były budowane właśnie z białych, czerwonych i czarnych kamieni -
przyp. tłum.
[5] W. Jeschke - „Der letzte Tag der Schöpfung“, Monachium
1981.
[6]
Zgodnie z „Żywotami Świętych Pańskich” (Mikołów-Warszawa 1910), św. Wit został
jeszcze napojony roztopionym ołowiem i ścięty. Jego ciało, a także ciała jego
dwojga opiekunów zostały wykradzione przez św. Florencję i pogrzebane. Św. Wit
należy do 14 Świętych Przyczyńców - uwaga tłum.
[7] W. Jeschke - ibidem, s. 15.
[8] W. Jeschke - ibidem, s. 16.
[9] W. Jeschke - ibidem, s. 17.
[10]
Jeżeli idzie o metodę pomiaru czasu przy pomocy węgla-14, to nie sprawdza się
ona w przypadkach takich artefaktów, jak np. Całun Turyński czy Arka Noego, co
może być dowodem na prawdziwość hipotezy o atomowych wojnach bogów, które
wzbogaciły materię tych artefaktów w radioaktywny węgiel i przez co znacznie je
„odmłodziły” - uwaga tłum.
[11] W. Jeschke - ibidem, s. 19.
[12] W. Jeschke - ibidem, s. 19.
[13] Tj. 655,2 kg.