Rozdział X -
PRZYBYSZE Z KOSMOSU - ŻYWI CZY MARTWI?
Druga wizyta w Polsce
- Darwin ewolucji maszynowej - Ludzie, roboty i... coś pomiędzy nimi -
Rozmaitość kształtów: konieczność czy specjalizacja? - Panopticum, dla którego
trudno znaleźć jakieś wyjaśnienie.
Kiedy to przez kilka
miesięcy na moim biurku bez przerwy pojawiała się literatura folklorystyczna, w
której poszukiwałem dokumentów na Bliskie Spotkania Trzeciego i Czwartego
Rodzaju w epoce Średniowiecza, po drugiej stronie Tatr inż. Leśniakiewicz też
nie próżnował. Rezultatem jego wysiłków było studium, które ujrzało światło
dzienne w jednym z numerów „Wizji Peryferyjnych” nr 5,1996 na stronach 6-7 i
15.
Pewnego dnia dostałem
od moich polskich kolegów grubą kopertę z czasopismami i wertując ją znalazłem
artykuł, który mnie dosłownie zelektryzował:
Robert K.
Leśniakiewicz -
OBCY Z KOSMOSU - ŻYWI
CZY MARTWI?
Jak się okazało,
hipoteza o atomowych wojnach bogów wzbogaciła się w międzyczasie o nowe,
interesujące aspekty.
No, a potem wszystko
poszło prosto: podróż pociągiem Intercity z Koszyc do Kral’ovan, z Kral’ovan do
Trstenej przedpotopowym pociągiem spalinowym alias „Orawska Strzała”, a
potem pieszo cztery kilometry do przejścia granicznego w Chyżnym. Potem tylko
półgodzinna jazda z głową między kolanami na tylnym siedzeniu Robertowego Rollmoppsa,
jak jego właściciel nazywa swego fiata 126p BIS, NB inaczej go nazywał, kiedy
strzeliła mu dętka, ale to już nie nadaje się do druku - sic!
I wreszcie po długiej
podróży rozwaliłem się w fotelu z filiżanką parującej kawy w dłoni i zadałem
pierwsze pytanie:
- Skąd ten pomysł o
martwej ewolucji?
- Kiedy się dobrze
zaznajomimy z twórczością Stanisława Lema - Robert na to - to z całą
pewnością dojdziemy do wniosku, że fascynuje go cybernetyka i możliwość tzw. nekroewolucji
- tj. samorzutnego rozwoju martwych, ale myślących maszyn.
- Czy w Układzie
Słonecznym mogło dojść do nekroewolucji?
- Już w tej chwili
mamy dostateczna ilość dowodów na to, że coś takiego jest w zasadzie możliwe,
bowiem istnieją ślady ekspansji Kogoś na planetach Układu... Na Marsie i
Księżycu na ten przykład pozostały monumentalne budowle i ślady wysoko
rozwiniętej cywilizacji. Wyjasnia się to na różne sposoby - najczęściej tym, że
wybudowali je Przybysze z Kosmosu. Mnie jednak najbardziej odpowiada hipoteza Aleksandra
Mory o atomowych wojnach bogów-astronautów, które obróciły Ziemie w gruzy i
inne planety Układu Słonecznego w perzynę, zaś jedna z planet - Faetona - w rój
asteroidów.
- Jak to się ma do
współczesnej ufologii? - zapytałem.
- Współczesna polska
i zachodnia ufologia, jej niektóre szkoły, podchodzą do zagadnienia zgodnie z
formułą, która przypomina mi anegdotę o red. Ryszardzie Sikorze z
Jedynki Polskiego Radia, który w 1990 roku pytał górali, czy będzie śnieg. Od
starych górali usłyszał, że >>Śnieg ponie bee albo i nie bee<<, zaś
ci młodzi dodali, że >>Ponie śnieg bee, no chyba żeby loło<<.
Dowcip polega na tym, że do dziś dnia nikt nie złapał ani UFO, ani załogi UFO.
Amerykańskie opowiastki o ufokatastrofach w Roswell, Sztrec czy Laredo albo na
Szpicbergenie wkładam tam, gdzie ich miejsce - to jest pomiędzy bajki... oraz
pobożne życzenia niektórych „ufologów” od siedmiu boleści z Bożej łaski.[1] Ich źródła informacji są
co najmniej niewiarygodne, uwierzą w nie, kiedy na własne oczy zobaczę i
pokroję zwłoki Kosmity czy rozkręcę na czynniki pierwsze latający spodek. Z
tego punktu widzenia jestem niewiernym Tomaszem, mimo tego, że spotkałem się ze
zjawiskami, których nie potrafiłem i nadal nie potrafię nijak wyjaśnić do dnia
dzisiejszego przy pomocy współczesnej wiedzy..
Skorzystałem z
przerwy w opowiadaniu Roberta, zamieszałem kawę i pociągnąłem potężny łyk.
- Po obserwacji NOL-i
z dnia 24 czerwca 1947 roku nad Górami Kaskadowymi, w rejonie Mt. Rainier,
nasza ufologia przyjęła niewzruszony paradygmat - kontynuował mój rozmówca - a
mianowicie ten, że NOL-e są pilotowane przez żywe załogi. Na ten temat nikt nie
dyskutował, bowiem wszyscy ulegli czarowi najpierw samolotów, a potem rakiet i
wreszcie statków kosmicznych, i uważali za coś normalnego, że NOL-e są pilotowane
przez żywe istoty! Idzie o taniutki antropocentryzm, któremu dał odpór prof.
Ronald N. Bracewell ze Stanford University, a który w 1960 roku przedstawił
swoja teorię o automatycznych sondach międzygwiezdnych. Te mają najpierw
przebywać przestrzenie międzygwiezdne i po odkryciu zasiedlonych planet
nawiązać z nimi Kontakt. W świetle tego, co tu powiedziano, sonda taka mogłaby
się przejawiać jako obiekt, który emituje ku nam „spóźnione radioecha” Störmera
i van der Poola.[2]
Tak, że to - o czym mówiliśmy - elegancko wpasowuje się w szereg tajemnic,
które otaczają obecność pozaziemskiej cywilizacji w Układzie Słonecznym.
- Istnieje jeszcze
jedna możliwość - Robert podjął swój ulubiony temat - bowiem moja hipoteza
zakłada, że po straszliwej wojnie, która przed 15-12 tysiącami lat spustoszyła
Ziemię i skończyła się zatopieniem lądów Atlantydy, Mu czy Lanki - resztki
ludzkości zostały cofnięte w rozwoju do barbarzyństwa, jak to już mówiłem
przedtem. Teraz tylko dodam to, że ci ludzie zostali wybici do nogi, albo spadli
w rozwoju tak nisko, że technika, która stworzyli - całkowicie przerosła ich
możliwości. Czy każdy z nas, ludzi XX i XXI wieku zna konstrukcję i obsługę
wszystkich stworzonych przez naszą cywilizację maszyn? - oczywiście, że nie! No
i tak martwy Rozum pozostawiony sam sobie rozpoczął ewolucję. Brzmi to
nieprawdopodobnie, ale nie jest to takie niemożliwe, jak się to wydane!
Westchnąłem i
pociągnąłem kolejny łyk kawy...
- Maszyny, które były
tak skomplikowane jak statki kosmiczne na ten przykład, musiały mieć rozwinięte
centra kierowania obdarzone znaczną - jeżeli nie całkowitą - autonomią, a po
zlikwidowaniu ludzi jako czynnika kontroli i nadzoru po Wielkiej Wojnie zostały
one po prostu puszczone w samopas... I tak się zaczęła nekroewolucja.
Nie było żadnych Dinozauroidów czy Przybyszów z Kosmosu - byli
tylko biedni, prymitywni ludzie i bezduszne choć inteligentne maszyny. Ludzie
mogli jedynie jako-tako pozbierać się i tworzyć jakieś pierwociny cywilizacji,
natomiast maszyny - już od nich niezależne - zaczęły pracować nad tym, co
uważały za potrzebę numer jeden ze swego punktu widzenia: zabezpieczenie dostaw
energii i części zamiennych. I tak jak w powieściach Lema rozpoczęły się z ich
strony nowe aspekty „życia” na Ziemi i we Wszechświecie...
Przyznaję, że
zafascynował mnie obraz starożytnych Terminatorów.
- Po kilku
tysiącleciach przebiegu nekroewolucji z maszyn powstały doskonałe
pojazdy latające - UFO. To właśnie dlatego NOL-e tak często interesują się
naszą energetyką i „wsysają” energię elektryczną wprost z przewodów naszej
sieci przesyłowej i dlatego tez latają wokół naszych pokładów rud uranu i toru.[3] Także obecność UFO
stwierdza się w rejonach baz wojskowych z bronią rakietowo-jądrową, bowiem
Ufici niejako à priori doskonale wiedzą, do czego może dojść po masowym użyciu
wszystkich rodzajów BMR...[4]
- A co z obserwacjami
humanoidalnych istot, które znamy jako EBE czy też ALF?[5] - zapytałem, by
przypomnieć Robertowi o swej obecności.
- To proste - padła
natychmiastowa odpowiedź - EBE czy ALF naprawdę są cyborgami stworzonymi przez
te myślące maszyny. A po co? Odpowiedzi może być kilka:
o
Nawiązanie kontaktu z żywymi istotami - nie tylko z ludźmi - w
celu utrzymania nad nimi kontroli.
o
EBE są prototypami istot rozumnych ostatniej generacji, w których
mechaniczne części zastąpiono biologicznymi ekwiwalentami.
o
EBE stworzono w celu zapoczątkowania przechodzenia inteligentnych
maszyn z kablowego, laserowego czy radiowego kontaktu międzyjednostkowego na
kontakt biologiczny - telepatyczny.
o
Jest całkiem możliwe, że
wszystkie tutaj wymienione możliwości są dokładnie tak samo prawdziwe, a zatem
pozwala to na wyciagnięcie paskudnego wniosku, a mianowicie, że EBE stworzono
jako idealny instrument nadzoru i kontroli całego psychozoiku - całej noosfery
Ziemi!
- Co pozwala nam na
takie stwierdzenie?!
Przede wszystkim Ich
działanie na nasze zmysły i Ich o wiele lepiej rozwinięta Świadomość i
Nadświadomość. EBE maja od 0,9 do 1,5 m wzrostu i delikatna budowę ciała, ale
za to ich głowy są ogromne. Właśnie te ich ogromne głowy - a właściwie mózgi -
są ich najbardziej skuteczna bronią - skuteczniejszą, niż wszystkie nasze
strzelające i wybuchające zabawki razem wzięte... Jako byłego żołnierza
interesuje mnie - i zarazem przeraża - owa psychotroniczna broń i całkowita
niemoc człowieka wobec niej.[6] Ba! - co więcej - ta broń
jest o wiele bardziej humanitarna od wszystkiego, czym Ludzkość dysponuje w
dniu dzisiejszym, aczkolwiek my też pracujemy nad NLW, bronią obezwładniającą
istoty żywe na jakiś czas, ale nie odbierającej im życia.
Przez czas jakiś
Robert opowiadał o nowych rodzajach broni, a ja obróciłem kasetę w
magnetofonie. Robert tymczasem dolał mi kawy i kontynuował swą opowieść:
- Innym argumentem za
tą hipotezą jest rozmaitość kształtów ciał Przybyszów. Znany rosyjski badacz
paranormalnych fenomenów dr nauk geologicznych Władimir Iwanowicz
Tjurin-Awińskij z Samary[7] naliczył podobnież aż 60
typów kształtów Obcych. Czyżby znaczyło to, że Ziemia jest miejscem randez-vous
aż 60 ras gwiezdnych? Trudno w to uwierzyć, chociaż życie m u s i
istnieć we Wszechświecie, ale - na wszystkie Żółte Koty Kosmosu! -
dlaczego akurat Ziemia miałaby służyć im za salę konferencyjną jakiegoś OPZ -
czyli Organizacji Planet Zjednoczonych? Muszą to być - sapristi! -
doprawdy dziwne Zjednoczone Planety, które organizują sobie spotkania na
szczycie na naszej umierającej, zatrutej i podminowanej 10 gigatonami trotylu
staruszce Ziemi?... No, chyba że te istoty podobnie jak my kochają się w ryzyku
i absurdzie!
- To jak wyjaśnimy tą
rozmaitość kształtów?
- Hipoteza o
biorobotach wyjaśnia to panopticum całkiem jasno i prosto - roboty są
przystosowane do wykonywania różnych misji. Do wytwarzania np. sieci
komunikacyjnej używa się robotów w kształcie latających walców, do pobierania
próbek - prostopadłościenne pałubiaste konstrukcje, do latania - dyski, do
kontaktów z ludźmi - wielkogłowe humanoidalne cyborgi, do kontaktów z delfinami
i waleniami - rybokształtne pływające roboty emitujące ultrapiski, a wszystkie
one porozumiewają się ze sobą telepatycznie... Innymi słowy mówiąc - nie wierzę
w prawdziwość filmu ukazującego sekcje zwłok Kosmity - czy raczej Kosmitki - z
Roswell, bo to nie był robot, a może raczej robotka, robocica czy robotowa???,
a była to de facto samica rhezusa czy innej zmutowanej przez promieniowanie
małpy, albo kobieta z syndromem Turnera.
- Czy robot musi
mówić prawdę? Nie, nie musi. I dlatego właśnie nam - czyli istotom stojącym
ewolucyjnie n i ż e j on, jako istota ewolucyjnie w y ż s z a
nie musi mówić prawdy. Mogą im mówić to, co chcą - wychodząc z
apriorycznego założenia, że ludzkie prymitywy i tak ich nie zrozumieją. Stąd
biorą się te wszystkie androny, które ludzie zapamiętują w czasie CE. Po drugie
- roboty mogą częściowo mówić prawdę twierdząc, że pochodzą z Księżyca, Marsa,
Wenus, itp. - bowiem TAM ZOSTAŁY WYPRODUKOWANE przez ludzi przed Wielką Wojną,
albo EYCHODOWANE SZTUCZNIE w warunkach laboratoryjnych - jak mówi o tym choćby
relacja Betty Andreasson.[8] Hodowla biorobotów jest
hitem mechanicznej ewolucji - ciągnie mój rozmówca - hoduje się je sztucznie,
ale do tego potrzebne jest dokładne i detaliczne rozpracowanie sposobów
rozmnażania się istot ż y w y c h
! I to właśnie dlatego Ich tak interesuje
rozmnażanie się - i to nie tylko nasze - a to dlatego, że Oni szukają najoptymalniejszej
metody. Stąd właśnie bierze się ten cały cyrk z porywaniem ludzi i zwierząt,
opowieści o badaniach, wiwisekcjach i tym podobnych nieprzyjemnościach. Stąd
wreszcie masowe badania ludzi przebywających w kręgach i piktogramach
zbożowych! Oni już tutaj idą na masówkę, nie na detal. Załatwiają to hurtowo!
Następnym argumentem
„za” jest sposób manewrowania w powietrzu NOL-i. Nie wiem, czy NOL-e wymodliły
sobie u Pana Boga wyjątek spod prawa o bezwładności ciał i grawitacji, a one
obowiązują wszędzie - od miejsca, gdzie diabeł powiedział dobranoc do
najodleglejszego kwazara. Ta zagadka musi spoczywać gdzie indziej. To „gdzieś
indziej”, to właśnie robotyzacja załóg UFO...
- Jak to?
- A tak, bo NOL-e są
w stanie lecieć z prędkościami tysięcy kilometrów na godzinę i startować czy
hamować z przyspieszeniami rzędu tysięcy g. człowiek, a raczej jego biologiczna
konstrukcja, jest w stanie wytrzymać do 20 g, ale krótko. W przypadku działania
przyspieszenia wyższego niż 20 g po pewnym czasie pozostaje z człowieka krwawy
placek w dosłownym tego słowa znaczeniu. Gwałtowna akceleracja czy deceleracja
może zabić żywe organizmy, ale robotom to nie szkodzi, z tego prostego powodu,
że ich endo- i egzoszkielety są zrobione nie z węglanu i fosforanu wapnia, ale
ze znacznie odporniejszych materiałów, co umożliwia im znoszenie gwałtownych
przyśpieszeń i opóźnień. Natomiast NOL-e z częściowo zbiologizowanymi załogami
latają znacznie ostrożniej, bez gwałtownych zmian prędkości i kierunku - co
zgadza się z relacjami uczestników CE. Wiem, że to, co teraz mówię to naukowa
herezja, ale wynikałoby z tego, że Oni nie opanowali jednak grawitacji i
antygrawitacji jak Niszczyciele i Zływrogi z powieści „Dalekie szlaki”(Warszawa
1973) Siergieja Sniegowa. Być może Oni posługują się antymaterią, ale
nie jestem tego stuprocentowo pewnym.[9] Szkoda mi tej hipotezy,
ale fakty pokazują na to, że tak właśnie jest. Nie mówią o tym świadectwa ludzi
porwanych do UFO. to, o czym mówią post factum, wbrew hipnozie nie może
być miarodajne, a to dlatego, ze Obcy im po prostu wkodowuja w mózgi to, co
chcą im wbić do głowy, a nie to, co my byśmy chcieli wiedzieć. To oczywiste! To
dotyczy także Ich czynności na pokładzie NOL-a.
i to dowodzi jeszcze
jednej rzeczy, a mianowicie - Oni maja jakąś słabość, jakąś piętę Achillesa,
której ujawnienie przed nami może mieć dla Nich zasadnicze konsekwencje. Czy
może chodzi o tajemnicę napędu UFO?
- Może?...
- Hmmm... - A może
chodzi o to, że po zbiologizowaniu maszyny staną się śmiertelne, jak ludzie?
Musi to być dla Nich kwestią życia i śmierci, bo po co robiliby z nami ten cały
psychotroniczny cyrk z maskowaniem wspomnień? Wybuch jądrowy nie zniszczy łatwo
cybernetycznego mechanizmu, bo trudno jest zabić to, co ex definitio jest
martwe, ale zbiologizowany automat, a to już jest inna rzecz. Promieniowanie
zniszczy organiczne struktury jego pseudo-organizmu, co w konsekwencji
doprowadzi do porażenia funkcji życiowych i poważnego uszkodzenia takiej EBE! I
to właśnie dlatego stale kontaktowcy są tak upierdliwie pouczani, by nie
dopuścić na Ziemi do kolejnego nuklearnego Armageddonu...
Nasze spotkanie
powoli zbliżało się do końca. Dopiłem kawkę, a filiżankę postawiłem na stoliku
tak niezdarnie, że ta wypadła i poplamiła obrus. Postawiłem na plamie
spodeczek, by mnie nie rozpraszała w dalszym ciągu debaty.
- Na koniec musze
powiedzieć jeszcze kilka słów o zachowaniu Obcych, które sprawia wrażenie
standardowego modelu. Wszyscy świadkowie CE przypisują Im takie właściwości,
jak: bezduszność, bezlitosność, wyższość i co najważniejsze - brak
jakichkolwiek emocji. Zazwyczaj przypisuje się to temu, że Ich psychika jest
diametralnie różna od naszej, z definicji obcej i nie-ludzkiej. Ale czy tak
właśnie jest? Sądzę, że tak, bowiem roboty mają nieporównywalnie uboższe formy
wyrazu w porównaniu ze spontanicznymi reakcjami istot żywych. Wspominając
przypadki Andreassonów, Suttonów, Villas-Boasa czy Browne’a i inne stwierdzamy,
że osoby te były zdumione automatyzmem zachowania się Obcych. Nawet w tak
drastycznym przypadku, jak w incydencie w Kelly-Hopkinsville, Suttonowie
zaobserwowali, że atak Obcych na ich dom przebiega wedle jakiegoś odgórnego
schematu, a istoty trafiane pociskami z ich broni wydawały dźwięki, jakby
„strzelało się do wiadra” - co jest znane wszystkim tym, którzy byli na wojnie
czy strzelali ostrą amunicją. Takie dźwięki wydaje lekki pancerz uderzony
pociskiem z broni palnej. Także kobiety, które doprowadziły Villas-Boasa i
Browne’a do stosunku płciowego mogły być takimi boicybernetycznymi istotami,
których jedynym zadaniem było urodzić humanoida - hybrydę człowieka i - nie,
nie Kosmity - w tym przypadku robota... Albo - po prostu istotę, która szła na
części zamienne dla innych biocyborgów! Nie sądzę, by nosiciele informacji
genetycznej DNA i RNA byli tak rozsiani po Wszechświecie, że znalezieni dla
nich partnera seksualnego było fraszką i człowiek mógł mieć potomstwo z byle
Pozaziemianką. Coś mi tu nie gra...
- Jak to można
podsumować?
- Jak to zbierzemy
wszystko do kupy, to można powiedzieć, że hipoteza o sztucznym pochodzeniu
Obcych, którzy nas nawiedzają, broni się całkiem nieźle, choć ma swe słabe
strony, bo nie tłumaczy do końca przypadku Semjase z Plejad i innych
bardzo ludzkich Pozaziemian odwiedzających Ludzkość i niektórych jej
przedstawicieli, że wspomnę Adamskiego czy Maiera... - podsumował
Robert siadając za kierownicą Rollmoppsa - Myślę, że podczas
zbierania faktów, ta hipoteza będzie potwierdzona lub zanegowana, co w niczym
nie zmienia jej atrakcyjności. Eksploracja Wszechświata przy pomocy robotów
jest o wiele bardziej efektywna, niż wysyłanie ludzi czy innych istot żywych z
krwi i kości. Postulat prof. Bracewella jest dalej w mocy i badania w tym
kierunku muszą trwać dalej.
Na tym wizyta u inż.
Leśniakiewicza się zakończyła.
---oooOooo---
[1]
Robert Leśniakiewicz ostatnio nieco zmienił zdanie twierdząc, że niektóre
ufokatastrofy de facto mogły być katastrofami latających dysków V-7
wypróbowywanych przez Amerykanów na poligonach południowych stanów USA. Być
może katastrofa szpicbergeńska także była rozbiciem się latającego spodka
należącego do USAF lub... Armii Radzieckiej! - uwaga tłum.
[2] Zob. R. K. Leśniakiewicz -
„Referat na IV Środkowoeuropejski Kongres Ufologiczny” w Koszycach, z dnia 24
listopada 1995 roku; P. Morrison - - artykuł dla Bull. Phil. Society Waszyngton
DC 16,58,1962 oraz studium D. Lunana w „Spaceflight” 1973, ss. 122-131.
[3]
Powyższe potwierdzają badania i obserwacje prof. Jacquesa Vallée’a oraz
ufologów polskich i słowackich, którzy odkryli związek pomiędzy obserwacjami
NOL-i a pokładami rud uranowych - uwaga tłum.
[4] Zob.
także: M. Jesenský i R. K. Leśniakiewicz - „WUNDERLAND: Pozaziemskie
technologie w Trzeciej Rzeszy”, Warszawa
2001; R. K. Leśniakiewicz - NOL-e nad elektrownią jądrową” w „Wizje
Peryferyjne” nr 2,1996, s. 21 oraz R. K. Leśniakiewicz - „Projekt Tatry”,
Kraków 2002 - przyp. tłum.
[5] ALF =
Alien Life Form - Forma Obcego Życia; EBE = Extra-Terestial Biological Entity -
Pozaziemska Jednostka Biologiczna - przyp. tłum.
[6]
Niektórzy polscy ufolodzy, jak np. Michał Zawadzki z Warszawy twierdzą, że
można zneutralizować skutecznie działanie NLW Obcych prostymi środkami - przyp.
tłum.
[7] Dawny Kujbyszew - przyp.
tłum.
[8] Zob. R. E. Fowler -
„Sprawa Andreassonów” i „Sprawa Andreassonów - faza II”, Białystok 1993.
[9] W
książce „Projekt Tatry” R. K. Leśniakiewicz jednak optuje za wykorzystaniem
przez Nich antymaterii w celach kosmicznej żeglugi - uwaga tłum.