VI.
O woźnicy,
owczarczyku, dziewczynce i owieczce w Blaniku
Pewien woźnica jechał bryczką
z młyna do domu. Nagle usłyszał tętent koni i wojskowy marsz. Rozejrzał się i
zobaczył zbliżających się doń rycerzy. Konie się spłoszyły i pociągnęły brykę w
kierunku rycerzy, którzy weszli do wnętrza góry, która się za nimi i woźnicą
zamknęła z hukiem. Dopiero po 10 latach wydostał się z niej. Opowiadał on
później, że w Blaniku śpi zaklęty rycerz Vok z Rożemberka. Kiedy usłyszał, że nie było go 10 lat to nie chciał wierzyć, wszak
wszystkiego był tam 10 dni…
*
Pewnego dnia pewien owczarczyk[1]
pasł owce u podnóża Blanika, i zgubiła mu się jedna owca. To zdarzyło się nagle
i postanowił pójść i jej poszukać. Szukał jej i szukał, przeszedł wszystkie
wąwozy – owcy nie znalazł. Na drugi dzień znalazł jaskinię, która wiodła do
wnętrza tej góry. Wszedł do niej i wkrótce usłyszał beczenie swej owcy. Ale
skała się zamknęła z wielkim hurgotem. Stał tak w gęstej ciemności, półżywy ze
strachu. Naraz pokazał się skrzacik i powiódł go do miejsca, gdzie spał król
Wacław ze swymi rycerzami. Kiedy wszedł, obudził się król i zaproponował mu
służbę – miał on się zajmować ich bronią i końmi. I owczarczyk został. Nie
trwało to długo i wkrótce przyszedł do niego karzełek i zwolnił go ze służby a
podając mu torbę rzekł:
- Oto twa zapłata! – a owczarczyk ją wziął i odszedł.
Na zewnątrz spojrzał do torby
– był w niej sam owies. – No to też się
przyda – pomyślał idąc do domu. A tam wszystko się zmieniło: nikt go nie poznawał, i jedynie starzy
ludzie opowiadali, że słyszeli od swych ojców, że pewien owczarczyk 100 lat
temu zniknął na Blaniku. Owczarczyk poprosił, by mu dali jakieś miejsce do
zamieszkania. Potem otworzył torbę i wysypały się z niej same złote talary.
Kupił za nie piękne gospodarstwo i został najbogatszym gospodarzem znanym w
całej okolicy.
*
Inny owczarczyk, który także
wszedł do środka, opowiedział o tym inaczej. Rycerzem w Blaniku jest Stojmir ze swymi towarzyszami. Kiedy
Czechy były opanowane przez najeźdźców, to rycerz Stojmir wycofał się do
Blaniku, gdzie miała miejsce końcowa bitwa, w której wszyscy polegli.
Następnego dnia po bitwie tamtejsi mieszkańcy nie znaleźli ani jednego ciała i
domyślili się, że nieprzyjaciele je wzięli, by zdołować Czechów do reszty i
całkowicie. Stało się jednak inaczej. O północy rozległ się dźwięk trąb, który
obudził mieszkańców. Wyszli zobaczyć co się dzieje i ku swemu zdumieniu
zobaczyli ćwiczących rycerzy. Kiedy skończyli swe ćwiczenia to napoili konie w
rzeczce Blanici i zniknęli w Blaniku. I tak się dowiedziano, gdzie znajdują się
ci martwi rycerze.[2]
*
Wydarzyło się to dokładnie we
czwartek, kiedy pewnej wiosny pod Blanikiem jedli obiad – mieli groch. (Inna
wersja tego podania wskazuje dokładnie na to miejsce. Stało się to w Lunovicach[3].)
Ledwie zasiedli przy misie, to służący zatrąbił im, że pora wygnać owce na
pastwisko. Dzieweczka odłożyła łyżkę i poszła wyganiać owce gospodarza. Na
trasie przegonu oddzieliła się jej jedna owca od stada, a dziewczynka podążyła
za nią i obie dostały się do Blaniku. Już ja miała zawrócić, kiedy naraz
otworzyła się skała i obie znalazły się w jej środku. Skała natychmiast się
zamknęła. W środku ujrzała ona wielu wojaków, którzy zażądali, by im tam
posprzątała. Kiedy była już gotowa, to w nagrodę za swą pracę dostała pełny
worek śmieci. Potem wojacy ja wypuścili. Dziewczynce było ciężko i wyrzuciła
połowę śmieci z worka jeszcze przy skale. W
domu ją pytali, gdzie tak długo była, bo nie było jej cały rok. Tak więc
opowiedziała im, gdzie była i co robiła i co widziała, a potem wysypała to, co
pozostało w worku. Jakież było ich zdumienie, kiedy zamiast śmieci na ziemię
wysypało się złoto. Udała się więc na to samo miejsce, gdzie wysypała najpierw
śmieci z worka, ale nic nie znalazła.[4]
*
Pewnej dziewczynce umarli
rodzice. Z całego majątku pozostała jej tylko jedna owieczka, którą się do tego
czasu najwięcej cieszyła. Pewnego razu, w dniu św. Jana Chrzciciela[5]
pasła ją w pobliżu blanickiej skały. Naraz owca przestraszyła się czegoś i
uciekła, uciekała aż na Blanik gdzie znikła. Dziewczynka szukała jej, ale nie
znalazła po niej ani śladu. Wieczorem zobaczyła jakieś drzwi, podeszła do nich
i otworzyła. W środku ujrzała wielką ilość wojska, które siedziało wokół
okrągłego stołu. Wojacy ci spali, ale co godzinę budzili się i pytali czy już czas? A ich wódz im odpowiadał –
śpijcie dalej!
Dziewczynka prosiła, by jej
owieczkę oddali, ale dowódca nie chciał jej oddać, póki mu nie przysięgnie, że
przez jakiś czas będzie mu służyć. Dziewczynka przyrzekła i służy im do dziś
dnia, a owieczkę dostanie wtedy, gdy wojsko z Blanika wyjdzie na pole.[6]
VII.
W
Blaniku (z Rohožné)
Tam, gdzie za Pragą Blanikiem
jest wielka łąka, ale nigdy z niej siana nie zbierano, bowiem to wszystko
pójdzie do Blanika. W jednej z wiosek koło Blanika służyła dziewczynka u
chłopa. Pewnego dnia zasiedli do obiadu. I wybiegła im z chlewa świnia. Dziewczynka
przestała jeść i pobiegła za świnią. A świnie uciekała w pola, a ona biegła za
nią. Dobiegły obie do Blaniku, a tam skała była otwarta – tam wbiegła świnia a
ona za nią. Dziura się za nią zamknęła, jak tylko tam weszła. Biegała zaz
świnią tu i tam, aż wreszcie podszedł do niej wojak i powiedział jej, że gdyby
była tak dobra i sprzątnęła gnój spod koni, bowiem już tak cuchnie, że nie da
się wytrzymać. A inni wojacy, co tam leżeli mieli głowy na rękach. A ona
zapytała wojaka, jak długo oni tam są. A wojak jej powiedział, że jak długo
będą te ptaki, które mają te białe pióra, a jak ich nie będzie to oni wyjdą. A
kiedy taczka z gnojem była gotowa, wojak dał jej coś do woreczka i przykazał,
by otworzyła go dopiero jak przyjdzie do domu. Ale ona była niecierpliwa i
kiedy znalazła się na łące to otworzyła worek, a tam były same kobylińce.[7]
I znowu, jak w poprzednich przypadkach weszła do domu, a tam wszyscy siedzą
przy obiedzie. A ona zapytała, czemu na nią tak długo czekali? A oni ze
zdumieniem odpowiedzieli:
- Gdzieżeś ty była tak długo? Akurat
rok temu wybiegłaś za świnią na pole. Cużeś tam tak długo robiła?
No i im opowiedziała o tym, gdzie była i co robiła. Na dowód na to pokazała worek gdzie jeszcze znajdowały się jakieś kobylińce, a to było samo złoto! Pobiegła pod skałę po resztę, ale skała była zawarta i już niczego tam nie było…[8]
***
Tyle na temat tajemniczych zdarzeń w
górze Blanik mających powiązania z Czasem i jego spowolnieniem. Bo to jest
oczywiste, że wewnątrz tej góry dochodzi do spowolnionego upływu czasu, co
niesie ze sobą konsekwencje w postaci zjawiska dylatacji czasu.
Wygląda to tak, jakby wnętrze góry
poruszało się z prędkością relatywistyczną, czyli
v
> ½ c
co wynosi około 144.000 km/s, skądś to
znamy – nieprawdaż?
Oczywiście – znamy to z kultowej
powieści polskiego pisarza sci-fi Adama Snerga-Wiśniowskiego pt. „Robot”.
Tam też występują dwa miasta: jedno „normalne”, drugie relatywistyczne - poruszające
się z v = 0,9999 c – stosunek upływu czasu w mieście relatywistycznym do miasta
zwykłego ma się tak jak 1 : 10.800. Jednej godzinie miasta relatywistycznego
równa się 180 godzin w mieście „normalnym”. 1 sekunda miasta relatywistycznego
to 3 godziny w mieście „zwykłym”.
W przypadku wnętrza góry Blanik mamy
do czynienia z czymś podobnym. Czas tam płynie o wiele wolniej i tamtejszy 1 dzień
wynosi 10 lat dla reszty świata. Wydaje mi się, że twórcy tych legend
nieświadomie przekazali nam okruchy wiedzy wielkiej i dawno już zapomnianej…
Wiedzy pochodzącej z dalekiej przeszłości, o której wspominają tylko niektóre
religie. Jak zresztą w wielu innych przypadkach znanych badaczom Nieznanego. I
to tłumaczy zainteresowanie wszelkiej maści naukowców i pseudonaukowców SS-Ahnenerbe z III Rzeszy Blanikiem i
innymi górami, w których znajdują się jaskinie i krążące wokół nich legendy,
baśnie, powiarki i inne przekazy ustne przechodzące z ojca na syna i z
pokolenia na pokolenie.
CDN.
[1] Pasterz
owiec, juhas.
[2] K. Příborský.
[3] Dzisiaj
Louňovice pod Blaníkem.
[4] J. Martínek, Chmelná u
Čechtic
[5] Czyli
24.VI.
[6] Jan
Fejral, Velký Bernárec u
Jindř. Hradce w „Národní pohádky a povĕsti” s. 106.
[7] Koński
nawóz.
[8]
To opowiadał Francek Moravec. Zob. Jar. Hošek – „Povidki z okoli svojanovského
ve vych. Čechách” w „Český Lid”, t. V s. 336