Powered By Blogger

sobota, 12 marca 2016

Chemtrails i atom (1)






Ethan Indigo & Andy Whiteley


Złożoność eksperymentów jądrowych jest poza nawiasem postmodernistycznego ludzkiego pojęcia. Ujawnia się też, chociaż chcielibyśmy by sądzić inaczej, nasza niezdolność lub niechęć do rozważenia tego, co skryte. Czy to jest niewidoczne z powodu eterycznego pochodzenia lub dlatego, że jest to nano-wielkości trucizna – nie ma znaczenia; wszyscy mamy tendencję do zaciemniania tego, co skryte. Eksperymenty jądrowe pokazują również naszą zbiorową niezdolność do konceptualizacji czasu, i zrozumienia, jak długo promieniowanie jądrowe trwa w naszym środowisku - i jak długo ta nasza karma trwa.

To krótkowzroczność, ale nie zawsze tak było. Od rdzennych kultur na całym Turtle Island, czyli Ameryce Północnej, wiedziałem, że pewnego dnia trzeba wrócić do domu, do świata duchów, i że ich pobyt na ziemi był porównywalny z mgnieniem oka. Tak głosi Reguła Siedmiu Pokoleń przy wdrażaniu procedur, które mogłyby zmienić naszą planetę w dowolny sposób, począwszy od zbioru ziół, w celu zapewnienia ich społeczeństwu długoterminowego zrównoważonego rozwoju. W rzeczywistości, rdzenni mieszkańcy byli tak taktowny przyszłości ich narodów, aby upewnić się, że nie będzie wystarczająco zioła opuścił siedem pokoleń, od zbioru. Zrozumieć swoje miejsce w delikatnym ekosystemie, żółwiowi wyspiarze rozważają to, co skryte zawsze w odległej przyszłości.

Dzisiaj zakazane są takie rozważania. I nie był to przypadek, który doprowadził nas do tego.






Widzialne i niewidzialne


W celu zinstytucjonalizowania instytutów, wojskowego kompleksu przemysłowego, farmakologicznego kompleksu przemysłowego, więziennego kompleksu przemysłowego, itd., Ludzkość musiała rozpocząć odłączać się od jej niewidzialnej rzeczywistości. W tym celu skupiono się tylko na wykorzystaniu naszych pięciu zmysłów i ich wyższości nad intuicją. Potem powoli wypłukiwano z kolektywnej świadomości Ludzkości informacje o niebezpieczeństwach związanych z energetyką jądrową i eksperymentami z nią związanych, wszelka dyskusja na ten temat oraz dozymetry zostały zablokowane przez rząd – natomiast wciąż bezprecedensowe poziomy skażeń radioaktywnych zatruwają nasz jedyny świat.

Jest czymś bezdyskusyjnym, że skażenie radioaktywne i życie na naszej planecie nie może koegzystować na tym samym obszarze. Innym bezdyskusyjnym faktem jest to, że skażenia promieniste mogą egzystować setki i tysiące lat, stwarzając zagrożenie dla życia nie tylko dzisiaj, ale nawet dla siedmiu pokoleń, które dopiero nadejdą. Teraz, pomimo tego, że przemysł nie jest w stanie uniknąć totalnego krachu w  ciągu kilku lat, adwokaci i fani atomu eksponują energię nuklearną jako „bezpieczną” energię alternatywną, wykorzystując pseudonaukową argumentację w celu konfudowania logicznego umysłu Ludzkości, kreując scenę dla tych niebezpiecznych, ale finansowo opłacalnych (dla garstki) działań do kontynuacji. Wielu pro-atomowców idzie nawet dalej sugerując, że „niska dawka” promieniowania radioaktywnego jest dla nas dobra! Ale ta teoria – znana jako „Efekt Hormesis”[1] – jest dyskusyjna i każdy, kto opowiada o dobroczynnym wpływie małych dawek promieniowania jest albo na usługach przemysłu nuklearnego, albo został przezeń oszukany

Historia udowadnia, że ciało człowieka (prawidłowo) postrzega promieniowanie jako zagrożenie dla swego istnienia. Jeżeli ktoś nie wierzy w powyższe, to niech zapyta o to ludzi z Czarnobyla, Hanford, Three Mile Island i Fukushimy (pomiędzy miriadami innych). Zewnętrzne zagrożenie radioaktywnością powoduje immunologiczną odpowiedź ludzkiego ciała na to zagrożenie. Krótkoterminowa poprawa stanu zdrowia wynika ze zwiększonej aktywności systemu odpornościowego, ale nie jest on zaprojektowany do ciągłej pracy w stanie permanentnego stresu i w wyniku tego stan zdrowia się pogarsza. Nieuchronnie. 

Badania jasno połączyły ekspozycję na promieniowanie ze wzrostem ilości przypadków raka, chorób tarczycy, chorób skóry, problemów z gruczołami, problemy z ciążą (jak np. niedonoszenie) i traumy emocjonalne, które negatywnie wpływają na ciało człowieka. W 2012 roku: około 36% dzieci z terenów nuklearnej katastrofy w prefekturze Fukushima ma przerost tarczycy

Ten przeciek jest bardzo poważny – powiedziała dr Janette Sherman z Alexandrii, VA, która specjalizuje się w ekspozycji na radioaktywność i toksyny. Dr Sherman, która wydała bardzo głębokie studium na temat efektów zdrowotnych u likwidatorów efektów katastrofy jądrowej w Czarnobylu, w 1986 roku w byłym ZSRR - powiedziała, że jest przekonaną iż likwidatorzy z Daiichi Fukushima 1 EJ mogą stanąć w obliczu długoterminowych problemów zdrowotnych. Ona także podniosła perspektywę pojawienia się jeszcze nieznanych efektów radioaktywności u ryb i innych przedstawicieli życia morskiego w Oceanie Spokojnym.






2011 rok: Nuklearny test - Fukushima


Członek z ekipy Greenpeace posługując się licznikiem G-M zmierzył poziom promieniowania wynoszący 5,78 μSv/h, w okolicach miasta Fukushima w dniu 27.III.2011 roku. 

[Dla porównania poziom promieniowania tła w południowym rejonie Beskidu Średniego wynosi 0,06 – 0,12 μSv/h, zaś w rejonie Łysej Polany w Tatrach do 0,20 μSv/h – uwaga tłum.]

Poziom promieniowania daleko przekraczał dopuszczalne normy skażenia, uważane za bezpieczne dla 400.000 populacji ludzkiej. 

W 1990 roku, dr Keith F. Baverstock – dyrektor Departamentu Radiacji i Zdrowia w europejskim biurze WHO, odwiedził region homelski na Białorusi, teren bardzo poszkodowany przez radioaktywny opad po katastrofie w Czarnobylu. W tym czasie, dr Baverstock odnotował dramatyczny skok ilości zachorowań – szczególnie u bardzo małych dzieci. Pisze on:
Dzieci eksponowane na czarnobylski fall-out doświadczają dorosłych zachorowań układów oddechowych i krążenia, nieżytu żołądka, chorób układu nerwowego i chorób organów wewnętrznych, sercowo-naczyniowych i innych. W ogólności, w 1991 roku poziom poważnych zachorowań dzieci był 6-7 razy wyższy od normalnego. 

W rzeczywistości nikt na tej planecie nie powinien się angażować w eksperymenty nad atomem, jeżeli ceni to, co niewidzialne, duchowe i eteryczne. Nikt nie powinien się angażować w eksperymenty nuklearne, jeżeli praktykuje Regułę Siedmiu Pokoleń. Nikt nie powinien się angażować w eksperymenty nuklearne, jeżeli ceni życie na Ziemi wyżej, niż niepotrzebne toksyczne systemy energetyczne i narzędzia wojny.

(…) Jest także ważnym wskazanie na to, że nasze nuklearne eksperymentowanie nie zna żadnych granic – działa negatywnie na całe życie i likwiduje całe sekcje ekosystemu naszej planety. Eksperymentowanie z atomem nie są środkiem do samodzielnego wsparcia czy samoobrony, ale do ataku na wszystko – na samo życie.


Efekty radioaktywności na nasze zdrowie


Opad radioaktywny – fall-out. Na Ziemi zdetonowano 2085 atomowych i termojądrowych ładunków[2] od czasu pierwszego odpalenia ładunku nuklearnego Trinity w Nowym Meksyku w lipcu 1945 roku i dwóch bomb atomowych rzuconych na Hiroszimę i Nagasaki w lecie tamtego roku. To wszystko stworzyło 69 lat radiologicznego zanieczyszczenia planety po eksperymentach nuklearnych, z których każdy wywołał miliony ech, których nie jesteśmy w stanie ogarnąć całkowicie. Uczeni z Projektu Manhattan dyskutowali pomiędzy sobą czy atomowa eksplozja nie spowoduje reakcji łańcuchowej zapalenia się całej atmosfery, ale to się nie stało. Po wybuchu utworzyła się promienista „strefa wybuchu” – teren zniszczony na zawsze, i także radioaktywny opad, który spadł daleko od tejże „strefy wybuchu”, śmiercionośny pył wyrzucony do góry i pierwiastki uformowane w nim w czasie eksplozji. 

Opad promieniotwórczy określają:
a)     Cząstki radioaktywne, które są wynoszone w atmosferę po eksplozji nuklearnej i stopniowo opadające jak pył albo w opadach atmosferycznych;
b)    Negatywne wyniki sytuacji lub działania.

To, czego nie obejmuje definicja jest to, że nie wszystko z tego nuklearnego śmietnika rzeczywiście spada na ziemię. Pewna część pyłu i pierwiastków radioaktywnych jest za lekka, by opaść i pozostaje w naszej atmosferze. Faktycznie, te napowietrzne radioaktywne śmieci z czasów eksperymentalnych wybuchów atomowych/wodorowych znajdują się w naszej atmosferze i wciąż się rozprzestrzeniają. Tymczasem radiacja, która opadła z atmosfery nie została dezaktywowana, ale akumuluje się w glebie i wodzie, zatruwając wciąż to czego się tylko tknie. 

Tymczasem katastrofa w Fukushimie wciąż powiększa ten problem atmosferycznych zanieczyszczeń i transportowania skażeń do morza. Kiedy radioaktywne materiały zetkną się z minerałami z morskiej wody, to wchodzą z nimi w reakcje chemiczne. Ostatecznie te pierwiastki mogą zapoczątkować wiele reakcji, które produkują nano-cząsteczki, a kiedy to się stanie, pierwiastki te wszedłszy w obieg mogą naruszyć naturalną równowagę w Naturze. 








Chemtrails – hipoteza atomowa – zanieczyszczenie Wszechoceanu


Jak nam wiadomo, Wszechocean jest pierwotnym źródłem tlenu i innych ważnych dla życia komponentów atmosfery. Zgodnie z ostatnim raportem wydanym przez EarthSky.org: zdecydowana większość ziemskiego tlenu jest wydzielana przez mikroskopijne rośliny oceaniczne zwane fitoplanktonem żyjącymi przy powierzchni wody i dryfującymi z prądami morskimi. Dodając do naszego środowiska 300 ton odpadów radioaktywnych każdego dnia, przez 3 i pół roku, Wszechocean staje się źródłem radioaktywnych pierwiastków, które zatruwają jego życie, i oddaje je na powrót atmosferze, którą oddychamy. I tak ten cykl się powtarza a skażenia coraz bardziej się powiększają na całe tysiąclecia z katastrofalnym efektem końcowym.

[Opisał to dokładnie Nevil Shute w swej katastroficznej, apokaliptycznej powieści „Ostatni brzeg” (1957) dwukrotnie sfilmowanej (w 1959 i 2000 roku). W tej powieści świat został zdewastowany przez wojnę atomową i życie istnieje już tylko w Australii stopniowo zasypywanej radioaktywnymi pyłami. W opisywanym przez obu autorów przypadku, dokładnie to samo może się nam przydarzyć nawet bez wojny nuklearnej. Podobny wątek pojawił się także w utopijnej powieści prof. Iwana Jefriemowa „Mgławica Andromedy” (1957), w której cała planeta Zirda ulega śmiertelnemu skażeniu po katastrofie nuklearnej – uwaga tłum.] 

Starszy naukowiec z Woods Hole Oceanographic Institution dr Ken Buessler alarmująco zanalizował tysiące próbek z ryb z okolic Fukushimy w połowie 2013 roku i odkrył, że ilość materiałów radioaktywnych wyciekających ze zrujnowanego obiektu zmieniła się po katastrofie w 2011 roku. Zauważył on, że początkowy wyciek zawierający dużą ilość izotopów cezu – który jak każdy radionuklid stwarza ryzyko zachorowania na raka – jednakże zanieczyszczenie strontem-90 płynące teraz do Północnego Pacyfiku jest proporcjonalnie wyższe, i jest to izotop o wiele bardziej niebezpieczny i jest absorbowany bardziej przez ludzkie ciało, niż cez. Ekspozycja na radionuklid 90Sr grozi nam rakiem kości, rakiem okostnej i leukemią.


CDN.


Fot. Reuters


[1] Efekt Hormesis zakłada dobroczynny wpływ małych dawek promieniowania jonizującego na organizmy.
[2] Do 2000 roku.