Światem znów wstrząsnęła wieść o tajemniczej katastrofie
egipskiego samolotu Airbus 320-232 z kompanii EgiptAir z lotu MS804/MSR804 z Paryża
(CDG) do Kairu (CAI) o numerze rejestracyjnym SU-GCC, mający na pokładzie 66
osób. Wylot z Paryża nastąpił w dniu 18.V.2016 roku, o godzinie 23:09 CEST
(powinien nastąpić o godzinie 22:45 CEST) zaś ETA opiewał na 03:15 EET. Samolot
miał do przebycia 3215 km w czasie 3h47m.
Jak podał portal
Onet.pl - Samolot linii EgyptAir zniknął z radarów w dniu 19 maja. Maszyna
rozbiła się w pobliżu wyspy Karpathos – znajdującej się na N 35°37'33,78” - E
027°08'20,33”, w odległości 270-290 km na północ od Aleksandrii, gdzieś w
okolicy punktu opisanego współrzędnymi N 32°58’ – E 029°11’.
Egipski samolot
pasażerski Airbus A320 lecący z Paryża do Kairu, zniknął z radarów po
wejściu w przestrzeń powietrzną Egiptu - poinformowały linie EgyptAir.
Przedstawiciele władz lotniczych Egiptu potwierdziły, że maszyna rozbiła się. W
samolocie leciało 56 pasażerów i 10 członków załogi.
Władze skierowały w
rejon zaginięcia samolotu ekipy poszukiwawcze. Do akcji dołączyła się także
Grecja. Żadne problemy pogodowe nie wystąpiły w czasie zaginięcia samolotu
pasażerskiego egipskich linii EgyptAir ani w okolicach jego ostatniej znanej
pozycji - poinformowała z kolei europejska organizacja ds. bezpieczeństwa
żeglugi powietrznej Eurocontrol.
Airbus A320, lot MS804, wystartował z
lotniska Roissy-Charles de Gaulle w stolicy Francji wczoraj o godzinie 23.09, z
blisko 20-minutowym opóźnieniem. Służby naziemne straciły kontakt z pilotami o
2.45 w nocy, gdy samolot był na wysokości 37 tysięcy stóp, czyli ponad 11
kilometrów. Maszynę wyprodukowano w 2003 roku.
Ahmed Abdel z linii EgyptAir poinformował,
że na pokładzie Airbusa A320 łącznie było 66 osób - 56 pasażerów, trzech
funkcjonariuszy ochrony, dwóch pilotów oraz pięć osób załogi kabinowej. Linie
EgyptAir opublikowały listę pasażerów Airbusa A320. Nie ma na nich
Polaków. Maszyną podróżowało m.in. 30 obywateli Egiptu oraz 15 Francuzów.
Kapitan maszyny
miał na swoim koncie wylatane ponad sześć tysięcy godzin, w tym ponad dwa
tysiące na tym typie samolotu. Drugi pilot legitymował się nalotem sięgającym
blisko 2800 godzin. Abdel dodał też, że na pokładzie nie było żadnego
specjalnego czy niebezpiecznego ładunku.
W mediach pojawia
się wiele doniesień na temat zaginięcia, z których wiele jest ze sobą
sprzecznych. Według niektórych źródeł egipska armia miała otrzymać sygnał SOS
od samolotu dwie godziny po tym, jak zniknął z radarów. Z kolei pasażerowie
jednego z greckich statków na Morzu Śródziemnym mieli widzieć na niebie kulę
ognia.
Airbus z przykrością
potwierdza informację, że samolot A320
latający w barwach EgyptAir zniknął z radarów około godz. 2.30 EET lecąc nad
basenem Morza Śródziemnego. Samolot odbywał lot rejsowy MS 804 z Paryża do
Kairu - pisze w oświadczeniu przesłanym
do mediów producent samolotu. Jak czytamy dalej, maszyna, zarejestrowana pod
symbolem SU-GCC, była egzemplarzem oznaczonym MSN 2088 (numer seryjny
producenta) dostarczonym linii lotniczej EgyptAir z linii produkcyjnej w 2003
r. Samolot miał na koncie około 48 000 godzin lotu. Był napędzany silnikami IAE Engines.
Zgodnie z
postanowieniami załącznika 13 do konwencji o międzynarodowym lotnictwie
cywilnym (ICAO), zespół doradców technicznych Airbusa zostanie oddelegowany w celu zapewnienia pełnego wsparcia
francuskiej agencji badania wypadków lotniczych BEA oraz organom prowadzącym
dochodzenie. Łączymy się w żalu z rodzinami, przyjaciółmi i najbliższymi
pasażerów lotu MS 804. Airbus udostępni dalsze informacje po ustaleniu i
potwierdzeniu szczegółów, a władze wyrażą zgodę na ich opublikowanie - napisano w
oświadczeniu Airbusa.
W marcu samolot
tych samych linii lotniczych został porwany w drodze z Aleksandrii do Kairu i
zmuszony do lądowania na Cyprze. Porywaczem okazał się niezrównoważony
psychicznie mężczyzna, który chciał spotkać się z byłą żoną. Poddał się po
6-godzinnych negocjacjach.
EgyptAir posiada
flotę 57 airbusów i boeingów, w tym 15 Airbusów A320. Ostatni tragiczny
wypadek z udziałem maszyny tego przewoźnika miał miejsce w maju 2002 roku, gdy Boeing
737 rozbił się na wzgórzu, podchodząc do lądowania na lotnisku w
tunezyjskiej Kartaginie. Zginęło 14 osób.
Agencje przypominają,
że w 1999 roku samolot EgyptAir rozbił się nad Oceanem Atlantyckim u wschodnich
wybrzeży USA, zabijając wszystkie 217 osób na pokładzie. W opublikowanym
później raporcie śledczy ustalili, że drugi pilot celowo wyłączył automatyczne
sterowanie i skierował samolot w dół, jednak władze egipskie twierdzą, że
przyczyną była awaria techniczna. (RZ)
I jeszcze jedno
doniesienie z serwisu MSN:
Co się stało z Airbusem A320?
Wstępna analiza
zdjęć satelitarnych samolotu egipskich linii lotniczych, który wczoraj zaginął
nad Morzem Śródziemnym nie wskazała, aby na pokładzie maszyny doszło do
eksplozji - poinformowała agencja Reutera, powołując się na amerykańskie
źródła. Airbus A320 leciał z Paryża do Kairu i zniknął z radarów w nocy ze
środy na czwartek.
Osoby wypowiadające
się dla Reutera, które chciały zachować anonimowość, zaleciły ponadto, aby z
rozwagą podchodzić do doniesień medialnych, jakoby Stany Zjednoczone uważały,
iż do katastrofy doprowadził wybuch na pokładzie maszyny. Dodały też, iż USA
nie wykluczają żadnej możliwej przyczyny tego tragicznego wydarzenia, w tym
awarii technicznej, aktu terroru czy zamierzonego działania ze strony pilota
lub załogi.
Wcześniej także Departament
Obrony USA zaznaczył, że do tej pory nic nie wskazuje na to, aby na pokładzie
samolotu linii EgyptAir doszło do eksplozji.
Innego zdania jest
minister lotnictwa cywilnego Egiptu, który oświadczył, że bardziej
prawdopodobną przyczyną zaginięcia lecącego z Paryża do Kairu samolotu jest
atak terrorystyczny, niż awaria techniczna.
Airbus wykonujący
lot MS804 wystartował o godz. 23.09 w środę z lotniska Roissy-Charles de Gaulle
w Paryżu i zgodnie z planem miał wylądować w Kairze o godz. 3.15. O godz. 2.30
samolot zniknął z radarów.
Na pokładzie
airbusa znajdowało się 66 osób: 56 pasażerów, w tym troje dzieci, a także
siedmiu członków załogi i trzej przedstawiciele przewoźnika odpowiedzialni za
bezpieczeństwo.
Poszukiwania
szczątków maszyny trwają. W dniu 20 maja media podały, że w miejscu oddalonym o
290 km na północ od Aleksandrii znaleziono szczątki maszyny i przedmioty
należące do załogi i pasażerów. Tym niemniej pozostały pytanie dotyczące
ostatnich minut lotu egipskiego Airbusa A320 nad Morzem Śródziemnym.
Intryguje przede
wszystkim fakt, że samolot wykonał ostry skręt o 90° w lewo, a następnie obrót
o 360° przy znacznej utracie wysokości. A zatem wyglądało to na to, że pilot
wykonał manewr unikowy, a następnie maszyna
zaczęła opadać w martwym korkociągu i wpadła do morza.
Ale dlaczego?
Przed czym usiłował
uciec pilot lotu MS804/MSR804???
Przypomina mi się
inna katastrofa, też z udziałem egipskiego samolotu. Pisze o niej Stanisław
Bednarz:
31 października
1999 r., w USA samolot Boeing-767
linii Egypt Air uległ katastrofie. Zginęło 217 osób. Samolot leciał z Los Angeles do Kairu z
międzylądowaniem w Nowym Jorku. Samolot osiągnął wysokość przelotową 10 600 i
znikł z radarów. Wysłano myśliwiec. Okazało się że samolot wpadł do Atlantyku
na wysokości Nantucket w stanie Massachusets. Po zbadaniu czarnej skrzynki
okazało się że drugi pilot w odruchu złości na pierwszego pilota, który
zarzucił mu molestowanie pokojówek w hotelu i zapowiedział że więcej już nie
poleci skierował samolot ku ziemi w celach samobójczych. Wśród ofiar było 54 w
podeszłym wieku Amerykanów jadących na
wycieczkę do Egiptu, grupa wyższych oficerów egipskich w tym 2
generałów, pułkownik. Major i 4 oficerów lotnictwa wracających ze szkolenia..
Amerykanie i Egipcjanie stanowili większość 175 osób. Kanadyjczyków było 21,
oprócz tego obywatele 4 państw: Syrii 4,
Niemiec 1, Zimbabwe1, Sudanu 2. (St. Bednarz -
"Katastrofy lotnicze 1945-2016" - w opracowaniu)
Tak brzmi oficjalna
wersja, którą wykorzystano także w serialu dokumentalnym „Katastrofy w
przestworzach” emitowanym przez National Geographic Channel. Czy jednak jest to
wiarygodne wyjaśnienie – pozwalam sobie wątpić. W jednym z moich artykułów na
temat katastrof lotniczych zamieściłem moją hipotezę dotyczącą spadku lodowych
kul – megakriometeorów – które mogłyby być odpowiedzialne za tą katastrofę.
(Zob. http://wszechocean.blogspot.com/2012/12/sprawa-nr-021x-katastrofy-lotnicze.html). Wyobraźmy sobie, że samolot lecący na wysokości 11-12 km nad
Ziemią dostaje się w obszar elipsy rozlotu odłamków jakiejś mikrokomety, która
rozpada się na kilkanaście lodowych brył – właśnie megakriometeorów. Co pilot
czy kopilot mógł zrobić poza westchnieniem do Boga czy Allacha? Nic. Mógł
uciekać tylko w dół licząc na to, że te bodowe pociski same się rozpadną,
stopią lub odparują. Niestety – wielotonowa maszyna, jaką jest stratoliner to
nie awionetka do kręcenia akrobacji… Próba ucieczki z elipsy rozrzutu megakriometeorów
mogła się skończyć tylko w jeden sposób – katastrofą.
Podejrzewam, że
mogło być podobnie w przypadku lotu MS804/MSR804. Pilot zauważył błysk na
niebie, kiedy kometa weszła w atmosferę i eksplodowała na wysokości 40-50 km
nad powierzchnią Ziemi. w kierunku samolotu poleciały lodowe bryły, które pilot
chciał wymanewrować – stąd pierwszy skręt o 90°. Niestety – Airbus to nie
awionetka i wpadł w martwy korkociąg, a następnie w morze… Być może został on
trafiony przez lodowy pocisk/pociski i to dokończyło tragedię…
Oczywiście nie ma
dowodów, boż lód się topi i nie zostawia śladów po sobie. Takich przypadków
tajemniczych katastrof mogło być więcej, ale że nie znaleziono śladów, więc
wymyślono bajeczki o pilocie molestującym panienki w hotelu…
Problem polega na
tym, że w takich przypadkach akcja toczy się błyskawicznie i pilot czy kopilot
nie ma czasu na zameldowaniu kontrolerom lotów o sytuacji. No i jako że
zagrożenie przybywa z Kosmosu, to nie da się go przewidzieć czy w jakiś sposób
wykryć, bo stacje radiolokacyjne obejmują tylko przestrzeń podorbitalną, w
której poruszają się samoloty.
Chciałbym jeszcze
dodać, że kilka dni temu nad USA zaobserwowano ogromną kulę ognia, która mogła być
takim meteorem – zob. http://innemedium.pl/wiadomosc/wielka-kula-ognia-ktora-eksplodowala-nad-usa-mogla-zostac-zestrzelona-przez-ufo#comment-162228
– oczywiście o żadnym UFO nie ma mowy, ale takie meteory się zdarzają i to dość
często… Pisze publicysta z Innemedium:
…Przez kilka ostatnich
dni na całym świecie dochodziło do wielu przypadków obserwacji dużych kul
ognistych. Wywołują je przeważnie meteory lub deorbitujące szczątki satelitów. Ale
od czasu do czasu dochodzi do wejścia w atmosferę większych obiektów i właśnie
z czymś takim mieliśmy do czynienia nad USA, 17 maja bieżącego roku…
Od siebie dodam, że
mogły to być meteoroidy z rojów takich, jak:
·
Mi-Virginidy, 1.IV – 12.V, Vg = 29 km/s
·
Alfa-Skorpidy, 11.IV – 12.V, Vg = 35 km/s
·
Alfa-Bootydy, 14.IV – 12.V, Vg = 20 km/s
·
Fi-Bootydy, 16.IV – 12.V, Vg = 12 km/s
·
Eta Akwarydy, 21.IV – 12.V, Vg = 65,5 km/s,
30 błysków/h
·
Tau-Herkulidy, 19.V – 14.VI, Vg = 15 km/s
Mógł to być jakiś zapóźniony
meteoroid z w/w rojów, jako że następny rój Chi-Skorpidów
promieniuje dopiero 27.V, albo jakaś mikrokometa, która przypadkiem weszła w ziemską
atmosferę, eksplodowała i zasypała egipski samolot rojem lodowych odłamków z wiadomym
skutkiem…
Reasumując – póki
nie wydobędzie się czarnych skrzynek Airbusa, to nie będziemy wiedzieli, co tam
się działo w ciągu ostatnich minut przed katastrofą. Czekamy zatem na wyniki
ich badań. Mam nadzieję, że nie będą tak ślamazarne, jak w przypadku
prezydenckiego Tupolewa po katastrofie w Smoleńsku…?
Komentarz z KKK
Pozdrawiam (Smok
Ogniotrwały)
Komentarz z KKK
Odpisując na
tekst o katastrofie - wyobraźmy sobie daną sytuację, wcielmy się w rolę pilota.
Otóż lecimy
kolosem, który nie uniknie niczego szybszego od siebie, szybszego względnie w
odpowiednim układzie odniesienia, a mam wrażenie, że takimi pociskami są
meteory/kriometeory, ipt. Widząc jedynie największy odłamek, pilot mógł
próbować coś ugrać, ale czy na pewno sądziłby, że:
a) ma w rękach
maszynę, która zdoła uciec takim obiektom;
b) zdoła wykonać
manewr bezpiecznie (!);
c) jego działania
(versus ich brak) zapewnią
bezpieczeństwo;
d) obliczył
dobrze trajektorię ów bolidu/obiektów?
Moim zdaniem,
manewry powietrzne wykonuje sie w konkretnym celu, nie dla zabawy, jak ma to
miejsce w przypadku samolotów innych typów. Jest pewna doza dowolności, ale są
również procedury, a także rozsądek i świadomość odpowiedzialności.
Wszelkie manewry
takich maszyn mają parę głównych przyczyn zatem:
- plan lotu;
- wola pilota;
- usterka (także
sabotaż);
- warunki
środowiskowe (prąd stępujący, turbulencje, itp.);
- brak paliwa;
- decyzja o
ucieczce/ manewry testowe i naprawcze,
- porzucenie
kontroli (symulacja braku kontroli) nad awioniką w sytuacji np. braku pilota,
zagrożenia zamachem, przejęcia sterów przez osobę niepowołaną, akt samobójczy,
itp.)
A teraz, mając
tych opcji tyle, a zapewne i więcej, a także ich permutacje, co należy zrobić?
Skupić się na faktach, tylko i wyłącznie. Dlatego odpowiedni śledczy tylko to
robią. Nieraz wracają do początku, choć i teorie są dla nich bardzo ważne - to
jednak tylko etap burzy mózgów. Dlatego trwa to latami. C'est la vie.
Według mnie,
manewry uchyleniowe, o ile skoordynowane, są wynikiem świadomego działania (dwa
założenia naraz), co, jeśli prawdziwe, mogłoby stanowić dopiero teraz punkt
wyjścia do dalszych teorii, np. o meteorytach, a nawet... czemu by i nie o
obiektach sterowanych, lub o zjawiskach przyrodniczych innego/nowego typu?
Zbyt dużo tu
dywagacji, dlatego poczekam na dalsze ustalenia.