Paul Stonehill
Jeszcze nie ucichły
boje II Wojny Światowej, jeszcze nie rozwiały się dymy spalonych gett i wsi,
jeszcze nie zdążyli uciec do Argentyny i Syrii przed sprawiedliwością niemieccy
„nadludzie”, a już agencje telegraficzne przekazały informacje o pojawieniu się
nieznanych okrętów podwodnych w różnych miejscach świata.
Paul Stonehill – to
amerykański ufolog, kierownik Centrum Badań Rosyjskiej Ufologii w USA, badacz
zjawisk anomalnych, i niezależny konsultant , dyrektor i pisarz. Od 1973 roku
zamieszkuje w USA. W 1983 roku ukończył Uniwersytet Kalifornijski – specjalność
politologia i historia ZSRR. Pracował jako wolny dziennikarz, opisywał
konflikty wojenne w latach 80. Główne tereny jego badań to Rosja, Ukraina i
Eurazja: anomalne zjawiska (ZA), wojsko kontra UFO, psychotronika, zagadki
dawnej historii, kryptozoologia, UFO, USO (Unknown
Submarine/Submersible Object) i UAO (Unknown
Aquatic Object). Jego artykuły i materiały były opublikowane po angielsku, rosyjsku,
ukraińsku, bułgarsku, japońsku, hiszpańsku, włosku i w in. językach. Publikuje
w anglojęzycznych krajach przeglądy na temat problematyki ZA w Rosji, Chinach i
WNP. Jest autorem książki „The Soviet UFO Files” (1998). Zamieszkuje w
Kalifornii. Wspólnie z Philipem Mantle jest autorem książek „Mysteroius Sky:
Soviet UFO Phenomenon” (2006), w przekładzie na niemiecki (2007), portugalski
(2009) następnie „UFO Case Files of Russia” (2010), „Expediente Soviet UFO”
(2010) po hiszpańsku.
US Navy
przedsięwzięła drobiazgowe operacje poszukiwawczo-zwiadowcze – w szczególności
na akwenach Pacyfiku. Wszystkie były bezowocne. Początkowo założono, że są to
niemieckie U-booty – samotne wilki – które operują w oceanicznych wodach.
[Zob. Leonard – „Inkarnacja” (1986) – powieść sensacyjna, której osią
jest polowanie na hitlerowskiego U-boota najnowszego typu – XXI Elektra z rewelacyjnym napędem na
turbiny Walthera, a który operuje na Pacyfiku po zakończeniu wojny. Być może to
właśnie te wydarzenia zainspirowały autora do napisania tej niezwykle ciekawej
powieści? – uwaga tłum.]
Wprawdzie
logiki w takim założeniu było niewiele: wszak okręty podwodne wymagają paliwa
do Diesli i aprowizację dla załogi składającej się z 60 osób, i wiele innych
rzeczy. U-booty z pokonanego Reichu nie mogłyby się utrzymać na oceanach przed
dłuższy czas. Obserwacje fantomowych okrętów podwodnych były niesystematyczne,
zwyczajne i nierzadkie. I najczęściej obserwowano je w pacyficznych wodach
przez całe lata 40.
Tajemnicze obiekty podwodne zaobserwowane z pokładów statków i okrętów
Gen. Douglas McArthur wiedział o tych
zdarzeniach. Będąc już na emeryturze często mówił o USO/UAO w wywiadach i
wystąpieniach. Poglądy słynnego amerykańskiego generała schodziły się do tego,
że ma miejsce coś zagrażającego interesom kraju.
W 1958 roku, w
ramach Międzynarodowego Roku Geofizycznego, załogi statków oceanograficznych
meldowały o zaobserwowaniu dużych USO. Te USO pływały w oceanach, poruszały się
z niewyobrażalnymi prędkościami i w niedosiężnych głębinach.
Niektóre z UAO
pozostawiały ślady na dnie oceanu, podobne do śladów gąsienic czołgu.
W latach 60.,
USO były obserwowane często i na różnych akwenach – od Australii do Argentyny.
Niekiedy
widziano coś w rodzaju okrętu podwodnego (CESUB i
POSSUB - według tzw. klasyfikacji norweskiej O. J. Braenne’a - przyp. tłum.), niekiedy
tylko kiosk i peryskopy (PROSSUB). Hydrolokatory marynarzy i inne sonary niejednokrotnie
namierzały UAO (NOTSUB) i śledziły je jak to tylko było możliwe.
A potem USO
zaczęły nawiedzać dalekie fiordy Szwecji i Norwegii.
W grudniu 1987
roku, „Panorama” opublikowała mój artykuł pt. „Powrót straszliwych ‘Małyszy’”
[Chodzi o miniaturowe
okręty podwodne typu Małysz – maluch, poza nimi istnieją MOP typu Zwuk
i wiele innych, które są wykorzystywane przede wszystkim przez morski SPECNAZ
do rozpoznania i dywersji – zob. J. Barron – „KGB” (1991) P. de Villimarest – „GRU
– radziecki superwywiad” (1991) – uwaga tłum.]
Artykuł opowiadał o radzieckich miniaturowych okrętach
podwodnych - MOP - typu Małysz. Dysponowałem materiałami z
południowoafrykańskich, zachodnioniemieckich i amerykańskich źródeł.
Przeczytawszy
wszystko dokładnie, przyjąłem hipotezę zachodnich badaczy, a szczególnie tego,
że radzieckie okręty podwodne – zbudowane według planów MOP z II Wojny
Światowej – przenikały do portów różnych krajów świata.
Do portów
skandynawskich te zagadkowe okręty podwodne wpływały od 1962 roku, choć są
informacje o tym, że robiły to znacznie wcześniej.
Materiały
amerykańskiego badacza Johna Keela
jednak odrzucają tą hipotezę: to wcale nie Małysze były nieproszonymi gośćmi u
Skandynawów.
A oto czego
być może nie wiedział Keel, a co ja wiedziałem już w 1987 roku.
Pod koniec
1985 roku, w brazylijskich wodach zostały wykryte dziwne ślady podobne do
gąsienic czołgowych. Takie same ślady i to w tym samym czasie znaleziono na
dnie oceanu w okolicach San Francisco.
(Podobne ślady znaleziono
na dnie Bałtyku w okolicach Sundsvall w lecie 1983 roku, czemu nadano znaczny
rozgłos w mediach Europy Zachodniej i USA – uwaga tłum.)
W 2 lata
później, otrzymawszy materiały o Małyszach dowiedziałem się, że
wojskowym z Zachodu wiadomo o radzieckich miniaturowych okrętach podwodnych.
Oceniając możliwości radzieckich MOP, opierałem się na danych z II Wojny
Światowej. Tak więc istniały trzy typy miniaturowych podwodnych aparatów –
„kołowce”, żywe torpedy (wzorowane na niemieckich pojazdach typu Neger
i Mohr
oraz japońskich Kaiten – przyp. tłum.) i niezależne (od lądu) MOP Małysze.
Krążyły pogłoski, że takimi MOP żołnierze SPECNAZ-u odwiedzali i „sondowali”
Filipiny w latach 80. XX wieku.
Nie odrzucając
w pełni tej hipotezy, zaznajomię Czytelników z danymi Keela – poważnego badacza
ZA.
Jeszcze przed
pojawieniem się USO, gdzieś od 1930 roku, arktycznymi krajami wstrząsnęły
informacje o UFO.
W głuchych i
odległych regionach Szwecji i Norwegii tamtejsi mieszkańcy obserwowali dziwne
samoloty, które nisko latały w czasie złej pogody. Oto dlaczego ja o tym
przypominam: prasa nazwała te UFO „samoloty-widma”. Wojskowi o wszystko
obwiniali Moskwę – „poszukiwania bolszewików”.
[W oryginale „ptaki-widma”,
ale w szwedzkiej prasie pisze się o „spok-planet”, po angielsku „ghost-planes”,
co należy tłumaczyć jako „samoloty-widma”. NB, w 1946 roku nad Skandynawią
pojawiły się tzw. „spok-raketen” czyli „rakiety widma”, które
najprawdopodobniej były niemieckimi rakietami V odpalanymi na niemieckich
poligonach w ZSRR, Polsce i Radzieckiej Zonie Okupacyjnej Niemiec – przyp.
tłum.]
Ale radzieccy
wojskowi obserwowali takie same UFO i także byli przerażeni przez niewyjaśnione
zjawisko; i dlatego przenieśli część swego lotnictwa na Półwysep Kolski. Mam
nadzieję, że moi rosyjscy koledzy potwierdzą dane Keela i dodadzą do tego nowe
fakty.
Wiadomo, że w
1936 roku, radzieckie samoloty wojskowe zostały przebazowane na Półwysep Kola i
próbowały przechwycić nieproszonych gości. W te same lata były obserwowane
także tajemnicze okręty podwodne w zimnych wodach Dalekiej Północy. I podobnie
jak „UFO-ptaki” one łatwo uchodziły pogoni.
[Wyjaśnienie tego właśnie
fenomenu jest bardzo proste: w latach 20. i 30. to Niemcy latali nad Półwyspem
Skandynawskim z Hamburga do Murmańska i z powrotem. Były to loty
szkolno-treningowe prowadzone na mocy Układu z Rapallo z 16.IV.1922 roku
zawartego pomiędzy Niemcami a ZSRR, na mocy którego Rosjanie umożliwili
niemieckim lotnikom wojskowym odbywanie treningowych lotów z Niemiec do ZSRR.
Rzecz została opisana przeze mnie w pracy pt. „Powojenne losy niemieckiej Wunderwaffe” (Warszawa 2008), do
której odsyłam zainteresowanych – uwaga tłum.]
W 1972 roku
„samoloty-widma” powracają. Tym razem wyglądały jak czarne, bez jakichkolwiek
znaków rozpoznawczych helikoptery, krążące nad fiordami. A jesienią 1972 roku,
marynarze norwescy byli przekonani, że w ich pułapkę wpadł jeden (albo nawet
kilka) USO!
To miało
miejsce w wodach Sognefjordu, w głębi kraju. Norwedzy rzucali bomby głębinowe,
żeby zmusić okręt podwodny do wynurzenia się na powierzchnię. Cała Europa
czytała w gazetach o tym, że przez kilka dni z rzędu oni „bombardowali” USO.
(U nas pisali o tym m.in.
Aleksander Grobicki i Lucjan Znicz-Sawicki w swych pracach, w latach 80. Nawiasem mówiąc - w żadnej z relacji na temat tych USO/UAO nie doczytałem się ani słowa o tajemniczych "czarnych helikopterach". Czyżby ktoś celowo dezinformował Keela? Natomiast w latach 1980-86 widziałem nad Bałtykiem zwiadowcze samoloty NATO E2 Hawkeye, które latały nad akwenami Skandynawii –
przyp. tłum.)
W tym czasie
jakby znikąd pojawiały się tajemnicze śmigłowce. One krążyły nad norweskimi
jednostkami ZOP i w tym czasie wszystkie elektroniczne urządzenia na ich
pokładach przestawały działać. A tymczasem USO niezauważalnie wypływały z
fiordu. Mówi się, że z tego powodu omal nie doszło do dymisji rządu tego kraju.
Szwedzkie i
norweskie władze były przekonane, że w ich wodach szalały szczególnie
radzieckie MOP i że Rosjanie mieli wobec nich jakieś nieznane, ale złowieszcze
plany.
Do Moskwy
poszły poważnie brzmiące noty dyplomatyczne. A Moskwa wszystkie odrzucała.
Z każdym
rokiem liczba obserwacji i incydentów się zwiększała i średnio było ich 12-20 w
każdym roku. A do tego przestrzeń powietrzną Skandynawii wciąż naruszały jakieś
aparaty latające – nazywane potocznie „helikopterami”.
Stosunki
radziecko-szwedzkie stały się skrajnie naprężone.
W 1976 roku,
Keel często obserwował, jak szwedzkie i norweskie myśliwce krążyły nad wodnymi
przestrzeniami w celu wyszukiwania okrętów podwodnych.
Skandynawscy
wojskowi rozstawili pola minowe w strategicznych punktach, gdzie pojawiały się
okręty-fantomy. Miny wkrótce… znikły…
W kierunku
tych okrętów-widm wystrzeliwani najnowocześniejsze, samonaprowadzające się torpedy.
Te torpedy ZOP nie tylko nie eksplodowały – one znikały i potem nie można ich
było odnaleźć…!
Zawiązanie
międzynarodowych komitetów do niczego nie doprowadziło: fakty sfałszowano, jak
twierdziła Moskwa, zaś świadectwa o radzieckich naruszeniach i wtargnięciach w
wody terytorialne krajów skandynawskich zostały sfabrykowane.
Radziecki okręt podwodny S-363 o numerze taktycznym 137 na mieliźnie w okolicy Karlskrony (Expressen)
W dniu
27.X.1981 roku, okręt podwodny bez znaków rozpoznawczych wszedł na mieliznę w
Torumskär, w odległości 16 mn/~29,6 km od dwóch baz wojskowych o znaczeniu
strategicznym.
[Było to w dniu 20.X.1981
roku. Okręt był oznaczony jako S-363
i nosił numer taktyczny „137” – stąd w źródłach figuruje on jako U-137
– od słowa „ubåt” czyli „okręt podwodny”. Szwedzka marynarka twierdziła, że
były tam dwa radzieckie okręty podwodne, ale jeden z nich uciekł, czego nie
potwierdzono do dziś dnia. Na pokładzie S-363 nie było broni nuklearnej, co
sugerowała szczególnie amerykańska propaganda, która nadała całej sprawie
histeryczny ton i zrobiła z niej ogólnoświatowy skandal, w celu odwrócenia uwagi
opinii publicznej od własnych operacji wywiadowczych przeciwko ZSRR, które
skończyły się zestrzeleniem południowokoreańskiego Boeinga 747 z lotu KAL
007 i kilku amerykańskich maszyn szpiegowskich nad Sachalinem w 1983 roku –
uwaga tłum.]
Ów okręt
podwodny był radzieckim SS klasy Whiskey. Kapitan zapewniał, że to
wszystko przez przybory nawigacyjne, które wprowadziły go w błąd. Popełnił błąd
w obliczeniach i sądził, że znajduje się gdzieś przy Danii.
Wydarzenie to
przyciągnęło uwagę światowych mediów. Wydawało się, że Sowiety wreszcie wpadły
i tajemnica USO została wyjaśniona. Ale znów pojawiły się w skandynawskich
wodach, a Moskwa oświadczała, ze te jednostki nie należą do ZSRR. Keel
oznajmia, że w 1985 roku, rząd radziecki opublikował listę 90 obserwacji USO w
wodach terytorialnych ZSRR. Czy rosyjscy Czytelnicy wiedzą coś o tej liście?
Bałtyk - ponure "morze pokoju" (Expressen)
Szwedzcy
wojskowi zaczęli domniemywać, że jakaś trzecia siła odpowiada za te incydenty.
Moskwę zaczęto obwiniać rzadziej…
W 1991 roku
ZSRR rozpadł się, potężna i groźna Marynarka Wojenna została niemalże
unieszkodliwiona. Okręty nawodne i podwodne stanęły na sznurkach w stanie
konserwacji. I czym Rosjanie mieli płynąć do szwedzkich wód?
W dniu
19.II.1992 roku, Bengt Gustafsson –
głównodowodzący szwedzkimi siłami zbrojnymi, zwołał konferencję prasową i
oznajmił, że skończyły się nieprzyjazne incydenty podwodne. A rosyjscy liderzy
szybko otworzą radzieckie tajne dossiers.
No i co?
Informacji o incydentach z USO/UAO w lecie 1992 roku było dużo – jak zazwyczaj.
Pewnego razu
„fantom” wpłynął prosto na środek akwenu, gdzie odbywały się manewry szwedzkiej
floty. UAO i „helikoptery” bezczelnie wtargnęły w przestrzenie
morsko-powietrzne Skandynawii.
Tymczasem nowe
władze rosyjskie dokładnie przejrzały wszystkie tajne dossiers i niczego tam nie znaleziono – żadnych informacji czy
doniesień o radzieckich okrętach podwodnych w skandynawskich wodach…
- Rosja nie ma powodów do przenikania w skandynawskie fiordy.
Jelcyn napomknął, że winny temu jest ktoś inny…
Tylko kto?
Na zakończenie
dodano, że pierwsze meldunki o dziwnych obserwacjach okrętów podwodnych
pojawiły się jeszcze w 1905 roku…
Moje 3 grosze
Tak się składa, że sprawą
pojawiania się USO i UAO zajmuje się od 1981 roku, kiedy to miałem okazję
widzieć w szwedzkiej TV polowanie na radzieckie okręty podwodne. Było robione
dosyć nieprofesjonalnie, ale z drugiej strony czego się można spodziewać po
siłach zbrojnych narodu, który nie prowadzi wojen niemal od 200 lat…? Podejrzewam,
że gdyby nie mielizna koło Karlskrony, to ten okręt by po prostu Szwedom
uciekł. Zwyczajnie i po prostu!
Materiał Johna Keela
zawiera wiele nieścisłości, i widać, że był przygotowany przez dziennikarzy,
którzy nie mieli wielkiego pojęcia na temat obserwacji USO i UAO w Skandynawii.
Przede wszystkim powinien skontaktować się z ufologami w Szwecji i Norwegii,
którzy mieli najwięcej do czynienia z tą sprawą. Tego właśnie brakuje, a
Internet nie zastępuje słowa pisanego – choćby po szwedzku, duńsku czy
norwesku.
W latach 80. Zwiad
Pomorskiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza interesował się informacjami o
obserwacjach tych obiektów po drugiej stronie Bałtyku. Interesowało to nas o
tyle, że pozwalało to na śledzenie ruchów szwedzkiej marynarki wojennej na tym
akwenie. Poza tym zakładano, że są to jakieś działania NATO zmierzające do zmuszenia
Szwedów do unowocześnienia swego arsenału środków ZOP. I o to
najprawdopodobniej chodzi w tym całym cyrku. Pogląd zbieżny z poglądem
analityków z Wydziału Zwiadu PB WOP.
Oczywiście mogły to być
także USO czy UAO, ale nie zapominajmy, że wczesne lata 80. stanowiły apogeum
szaleństwa Zimnej Wojny – USA rozwijały technologie wojen gwiezdnych, Rosjanie
przygotowywali się do zadania decydującego ciosu Zachodowi, a wiadomo, że kto
ma w ręku Półwysep Skandynawski, ten ma w ręku Północny Atlantyk przez który
przebiegają szlaki komunikacyjne z Ameryki do Europy. A te będą decydowały o
tym, czy Europa Zachodnia będzie się bronić przed radzieckimi dywizjami czy im
ulegnie… Opisał to dokładnie Tom Clancy
w „Czerwonym sztormie”.
Na szczęście do tego nie
doszło, lecz grozi nam inwazja z południa Europy, ale to już inna historia…
Przekład z j. rosyjskiego - ©Robert K.
Leśniakiewicz