Jeden z "listów Ummo"
W poprzednim artykule
poruszono tzw. „Sprawę Ummo” – tajemniczych przesłań rozsyłanych pocztą przez
niejakich mieszkańców planety Ummo do mieszkańców Hiszpanii i Francji. W
przesłaniach tych był silny akcent polityczny, który niektórzy autorzy,
utożsamiają z głównymi tezami propagandy radzieckiej lat 60. i 70., a co za tym
idzie gloryfikacją komunizmu i radzieckiego sposobu życia. Poza tym oczywiście
znajdowały się tam dane astronomiczne dotyczące samej planety i podstawowe
pojęcia i równania matematyczne oraz inne dane dotyczące Ummitów.
A oto przekład z
angielskiego artykułu Ignacio Darnaude
Rojas-Maroos pt. „The Ummo Affair” zamieszczonego w magazynie „Search” (Amherst,
WI), nr 140/1979 z „El Ummo Cat” nr 167
(Sevilla, Hiszpania):
Od roku
1965, ponad 20 profesjonalistów (inżynierowie, pisarze, oficerowie policji,
urzędnicy, profesorowie uniwersyteccy, prawnicy, duchowni, itd.) mieszkający w
Madrycie, Barcelonie, Sewilli, Walencji, Balboa i innych miastach w Hiszpanii,
otrzymywali anonimowe listy setki kserokopii
maszynopisów oznakowanych dziwnym znakiem przypominającym literę H z wygiętymi ramionami i pionową
kreseczką w środku - )+( lub
przypominającym rosyjską literę Ż – Ж. Głównymi adresatami tych listów byli: Fernando Sesma, Enrique Villagrasa, Rafael
Farrios, Antonio Ribera, Dionisio Garrido, prof. Antonio Gallego Fernandez, autorzy Alfonso Paso, a także Aime Michel i Rene Fouere we Francji, Pedro
Romaniuk w Argentynie i Gianni
Settimo (z magazynu ufologicznego „Clyperus”) we Włoszech.
Stemple
pocztowe, którymi skasowano znaczki listów zawierających „posłania Ummitów”
pochodziły z kilku miast hiszpańskich, a kilka z nich wysłano w Londynie,
Berlinie, Sztokholmie, Paryżu i Adelaide w Australii.
Kataloński
badacz „sprawy Ummo” Rafael Farriols zebrał dziesiątki doniesień na temat
Ummitów a dotyczących fizyki, kosmologii, biologii i genetyki, informatyki,
astronautyki, teologii, wojny psychologicznej, teorii czasoprzestrzeni, miłości
i zachowań seksualnych, i innych różnych tematów żywotnie dotykających życia
Ich cywilizacji w ichnim świecie „zimnej gwiazdy” zwanej Ummo, a także o Ich
intencjach i celach dotyczących Ich tajnej aktywności na naszej planecie
Ziemia. Niektóre z tych posłań są bardzo interesujące i noszą tytuły: „»Ibozoo
Uu« albo struktura fizyczna przestrzeni kosmicznej, czasu, masy, energii i
grawitacji” (prawdziwy majstersztyk i aktualna Unitarna Teoria Pola), „Plurikosmos”
czyli Multiuniversum stworzone przez Boga zawierające nieskończoną liczbę
zróżnicowanych i niezależnych od siebie Wszechświatów (i ich bliźniaczych
anty-Wszechświatów), które istnieją równolegle do siebie w niewyobrażalnej
przestrzeni wielkiej Kreacji.
Do
pomyślenia jest możliwość istnienia konkretnego Kosmosu w nieskończonym
Multiuniversum. Opisy podane są w „Naszych statkach kosmicznych” – 51 gęsto
zapisanych stron na temat Ich podróży i pojazdów międzygwiezdnych; „Miłość i
małżeństwo” – męskie i żeńskie emocje, stosunki erotyczne i seks oralny na
Ummo; „Nasza koncepcja Boga”, „Teoria wiedzt”, Biogenetyczna podstawa Kosmosu”,
„Parapsychologia”, „Nasz pierwszy kontakt z Ziemianami”, „Nasza struktura
społeczna”, „Nasze relacje z ludźmi z Ziemi”, „elektroniczne komputery”, itd.
itp.
Goście w domu
Zgodnie z
tym dziwnym materiałem literackim, Oni przybyli z planety Ummo okrążającej
gwiazdę Wolf 424, odległą o 14,6 ly od Ziemi (inaczej FL Vir,
J123331738+0901157, GJ 473, LHS 333; współrzędne: RA = 12h33m17,383s,
DEC = +09°01’15,77”. Jest to układ podwójny dwóch
czerwonych karłów o widmie M5,5Ve o jasności +12,47 mag. – niewidoczne gołym
okiem – przyp. tłum.) i wysiedli [na Ziemi] w dniu 28.III.1950 roku w La Javie
(dep. Alpy Górnej Prowansji, Francja), mieszkając gościnnie u Pani Margarity Ruiz de Lihory (arystokratka
mieszkająca na stałe przy Calle Mayor 58 w Albacete, Hiszpania), dokonując
psychobiologicznych eksperymentów na zwierzętach, prowadząc długie telefoniczne
rozmowy z Hiszpanami takimi jak: Enrique Villagrasa, Dionisio Garrido, dr
Gallego Fernandez – dziekanem Wydziału Fizjologii Uniwersytetu Miasta Madryt,
któremu dała ona specjalistyczną aparaturę; trzema kapitanami z Dowództwa
Artylerii w Pineda, Sewilla, itd. itp., wynająwszy maszynistę w Madrycie do
przepisywania stosów kartek listów Ummo i ogłosiwszy przylot i lądowanie statku
Ummitów oznaczonego Krzyżem Ummo - )+( - na dzień 1.VI.1967 roku w San Jose de
Valderas na przedmieściach Madrytu, co opisane zostało w książce Ribery-Farriolsa pt. „A Perfect Case”.
Mówi się,
że CIA ma doskonałe zdjęcia i dane o niezidentyfikowanych agentach z Ummo. Dane
podane przez badaczy z Hiszpanii nie mogą doprowadzić do żadnych solidnych
wniosków na temat tajemniczego, niepokojącego i wreszcie przeklętego „przypadku
Ummo”.
W czerwcu
1971 roku, pięćdziesięciu fanów Ummo przybyło na trzy dni do Madrytu na
Pierwsze Sympozjum poświęcone Ummo w celu wysłuchania 30-godzinnego nagrania
informacji, zaś Drugie Sympozjum miało miejsce w hotelu Ritz w Barcelonie w
maju 1973 roku, sponsorowane przez znanego „papieża Ummo” Rafaela Farriolsa.
Fernando Sesma wydrukował książkę pt. „Ummo – druga zamieszkała planeta”, zaś
angielskie czasopismo „Flying Saucer Review” z Londynu opublikował szereg
artykułów o Ummo autorstwa Antonio Ribery. Hiszpański ufolog Pan Antonio Moya Cerpa (zam. San Francisco
Javier 4, Castilleja de la Cuesta, Sevilla, Hiszpania) przedstawił szerokiej
publiczności interesujący „Słownik Ummo” oparty na 402 słowach Ummitów z
relacji o Nich podanych przez Pana Ignacio Darnaude Rojas-Marcosa. /…/ Mamy
nadzieję, że wkrótce ukaże się analiza ummickiej gramatyki na podstawie tego
„Słownika Ummo”.
Sewilla,
Hiszpania, 30.I.1978 r.
I jakoś ani słowa o komunistach i Rosjanach. Wydawałoby się, że cała ta sprawa, to kolejny humbug, który miał za zadanie nadać rozgłos mało znanym „badaczom” i „ekspertom” od UFO i Ufiastych. Być może, ale…
Dwie sprawy – primo: ci Ummici postąpili bardzo rozważnie i
logicznie. Powiadomili o swoim istnieniu ludzi, którzy mogli i powinni się
zainteresować Gośćmi z Kosmosu z racji zawodu i swej pozycji w społeczeństwie
Ziemian. Dzisiaj najprawdopodobniej do tego celu użyliby Internetu, jako
narzędzia ogólnoświatowego przenoszenia i gromadzenia informacji (znów na myśl
przychodzi PAMIĘĆ WIECZYSTA z powieści K.
Borunia i A. Trepki pt.
„Kosmiczni bracia”, w której niesamowitą wprost intuicją przewidzieli powstanie
Internetu i jego zastosowań, ale i skutków społecznych!!!) i rzecz cała
zostałaby opublikowana w Sieci, a do zainteresowanych dotarłaby pocztą
elektroniczną. Secundo – to, co Ummici przekazali Ziemianom wydaje się być
czymś, co można by nazwać „zestawem informacji pierwszego kontaktu” z powieści
wielu autorów sci-fi. I to też ma
sens.
Jest jeszcze trzecia sprawa związana z Ummo. W latach 80. miał w
Polsce miejsce incydent z UFO, na którego powierzchni widoczny był „krzyż
Ummo”. Tak więc sprawa ta ma także swój polski akcent.
I tylko jest jeden mały problem: a mianowicie nadal
nie wiemy, jak Oni pokonują te odległości międzygwiezdne… - a może po prostu
nie jesteśmy na nie gotowi? To także wydaje się być logiczne. Po prostu
podzielona politycznie, religijnie, etnicznie i ekonomicznie Ludzkość nie jest
w stanie „wyrobić się” ekonomicznie na takie właśnie inwestycje, jak loty
pozaukładowe, których koszty są gigantyczne, a wyniki – (niestety) niepewne. Układ
Wolf 242 jest odległy o 14,6 ly pod nas. To niemal trzykrotnie dalej, niż mamy
do Proximy. Lot sztafetą pokoleń z prędkością 144.000 km/s do Proximy trwałby jakieś 12
lat w jedną stronę, i wcale nie jest powiedziane, czy byłby taki spokojny, jak
opisują to nasi pisarze jak Stanisław
Lem czy wspomniana tutaj spółka Boruń & Trepka, bo okazuje się, że
materii międzygwiezdnej jest o wiele więcej, niż zakładało się to początkowo i
próżnia nie jest wcale taka doskonała, jak to przyjęliśmy…
Opinie z KKK
Podczas lektury
ostatniego 'tajnego' w kontekście Ummo/Oummo i propagandy KGB, od razu rzuciło
mi się w oczy to, że ta teoria stoi w sprzeczności z tym, co wyczytałem z
książki o Ummo. Mimo z lekka piętnastu lat od lektury tej książki, nadal
pamiętam o owym lądowaniu na przedmieściach Madrytu - i to umówionym lądowaniu
(nie jednym planowanym)! Jeśli to się naprawdę zdarzyło, to jest to ewenement i
potwierdzenie tego, że jakiś kontakt zaszedł (ale z kim/czym?). Można
domniemywać, że z rzeczonymi nadawcami listu - Ummitami. Nie mamy autorytetu,
by poddawać w wątpliwość to, co jest esencją sprawy, o ile nie natrafimy na
odpowiedni argument.
W dodatku opisane w tej
książce zdarzenia są obciążone wysokim czynnikiem Oz, choćby ze względu na
bycie w gościnie ludzkiej, posługiwanie się naszym językiem (jest to bodajże w
niej wytłumaczone - są bardziej zaawansowani), hiperczułość sensoryczną przybyszy,
przybyszy podobnych do nas a niby nie wiedzących wcześniej o nas (co gdyby nie
sygnały Hitlera?), dziwne teorie i poglądy, które od razu mi jakoś nie grały,
ale to zrzucam na karb owej inności, itd. Co więcej, miałem wrażenie
niespełnienia czegoś podczas lektury - albo wynika to z powodu beletrystycznej
niedoskonałości warsztatu pisarza (wszak, podczas dysertacji, powstanie pytania
dążyć może do zanegowania tezy, a przez to jej niebronienia), albo z tego, że
te luki (które normalnie autor s-f stara się wyjaśnić, zalepić, obejść,
wkomponować w świat innych praw, historii, tendencji i zwyczajów) wynikają z
opisu rzeczywistych wydarzeń, które mają prawo nie spełniać tendencyjnych
warunków twórczości wyśnionej.
Ich teorie o naturze
wszechświata mogły być wszak zaczerpnięte z lektur teorii naukowych i zazębić
się o nie na chybił-trafił w oczekiwaniu rezultatów w postaci np. zwiększonej
wiarygodności poprzez podniesienie w przyszłości tej korelacji, acz tutaj
trzeba by powchodzić i poszperać, kiedy jaka teoria miała swoją publikację, i
czy zaangażowani w sprawę Ummitów nie mieli wiedzy o tym uprzednio w stosunku
do reszty populacji (wszak byli tam uczeni).
Sprawa Ummitów jest
kontrowersyjna, lakonicznie stwierdzajac. Adamski, Hillowie, Meyer, i im
podobni, to ludzie, wobec których można znaleźć argumenty przeczące i
potwierdzające ich opowieści w mniej więcej podobnym stopniu. Zawsze znajdzie
się bardzo mocny argument za ich wiarygodnością, ale znajdzie się i taki, który
jakimś sumptem wpasowuje się w naszej pojmowanie świata i przestawia zwrotnice,
a wręcz unaocznia własną naiwność (co czasem moze być elementem gry nadawców w
stosunku do odbiorców, kimkolwiek ci nadawcy są).
Jaki z tego wniosek? Za
poglądy swe życiem nie odpowiadajac, uważam, że będąc ludźmi nie dość, że nie
uwierzymy na słowo w Słońce i Księżyc, jeśli ich nie zobaczymy na oczy, to
jeszcze uwierzymy w dwa Słońca i trzy Księżyce, jeśli nam to będzie akurat
odpowiadać.
Tacy jesteśmy -
pozbawieni szansy na odgadnięcie samych siebie, a co dopiero świata. Żyjemy w
ciele, a nie tylko cielesne są prawdy. (Smok
Ogniotrwały)
Jeżeli idzie o mnie, to
teoria łącząca Ummo i KGB jest w ogóle śmieszna, ale - jak widać - zapuściła
korzenie i wydaje owoce. To chyba akurat jest jakiś propagandowy nonsens, który
miał na celu zdyskredytowanie całej sprawy - coś, co Mistrz Lucjan nazwał
celowanym rykoszetem - ludzie prędzej uwierzą w to, że KGB podszyło się pod
Obcych niż w Nich samych. I dlatego nie uważam tego za humbug. (Daniel Laskowski)