Powered By Blogger

czwartek, 29 września 2011

PRAWDZIWE POCZĄTKI ZIMNEJ WOJNY (3)


 Margerita Konienkowa-Woroncowa (pierwsza z lewej) w najbliższym otoczeniu Alberta Einsteina

 Ursula Kuczinski vel Sonia...
 ... i jej autobiografia
 Sonja jako Ruth Werner
Robert "Oppie" Oppenheimer - główny cel działań radzieckich specsłużb

O tym, jak stalinowskie przyjaciółki kierownictwa „Projektu Manhattan” ukradły Amerykanom bombę atomową…

Dimitrij Grigoriew

Moskwa, rok 1980. Trwa słynna moskiewska Olimpiada, ulice stolicy wypełnia uśmiech i radość. Przy dźwiękach znanej melodii podnosi się i ulatuje w historię Olimpijski Miszka, u tysięcy ludzi zebranych na stadionie pojawiają się łzy w oczach.

Dziewczyna z NKWD/NKGB

I nikt z nich nie wiedział, że w te właśnie dni, w samym centrum Moskwy umierała w samotności kobieta, która stała się legendą radzieckiego wywiadu – Margarita Konienkowa-Woroncowa. Przeżyła ona wszystkich: swego ukochanego męża – znanego radzieckiego rzeźbiarza Siergieja Konienkowa, swego bliskiego przyjaciela i kochanka – prof. Alberta Einsteina, przyjaciela rodziny i „ojca bomby atomowej” – dr Roberta „Oppie” Oppenheimera, przeżyła swoich przyjaciół: śpiewaka Fiodora Szalapina, poetę Siergieja Jesienina i wielu, wielu innych.

Przeżyła zaś tylko po to, by będąc już starą i zniedołężniałą pozostać sam na sam z ociężałą umysłowo pomocą domową, która przez cały czas okradała swoją gospodynię i w końcu otrzymała sposobność „odprowadzić duszeńkę”. Karmiła chorą Margaritę sałatą z czarnym chlebem, paliła jej przed oczami papiery, nie dawała papierosów i zagnała ją do grobu morząc głodem.

Półlegalny agent

Margarita Konienkowa – była jedną z tych agentek radzieckiego wywiadu, dzięki którym w 1949 roku ZSRR zdetonował swoją własną bombę atomową i tym samym zapobiegł nadchodzącą katastrofę nuklearną. W tym czasie USA, które posiadały broń jądrową od 1945 roku, rozpracowywały tematykę uderzenia nuklearnego na Związek Radziecki, w odpowiedzi na radziecką blokadę Berlina i uczestnictwo w zaczynającej się właśnie bratobójczej wojnie pomiędzy Północną a Południową Koreą. I tylko próbny wybuch naszej bomby atomowej przeprowadzony na poligonie w Semipałatyńsku, w dniu 29 sierpnia 1949 roku, stanowił kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy Amerykanów. Było to także zasługą Margarity Konienkowej.

 Interesujące jest to, że oficjalne struktury rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego odrzucały i do dziś dnia odrzucają fakt, że Margarita Konienkowa była agentką tej organizacji. Ale z tym oficjalnym zdaniem wywiadu nie zgadza się as radzieckiego wywiadu, były naczelnik Czwartej Dyrekcji NKWD/NKGB (dywersja i rozpoznanie), gen.-por. Paweł Sudopłatow.[1] W jednej ze swych książek[2] twierdzi on wprost, że Margarita Konienkowa była kadrowym pracownikiem radzieckiego wywiadu i dzięki niej nasz wywiad miał wpływ na Roberta Oppenheimera i Alberta Einsteina.[3] Według słów samego Sudopłatowa, Margarita potrafiła zwerbować „ojca bomby atomowej” do swojego centrum specjalistów, których nasi agenci mieli zwerbować lub już zwerbowali.

Tak zatem sądzę, że dowodów na pracę Margarity Konienkowej na rzecz radzieckiego wywiadu jest więcej, niż nadto.

Wystawiła Einsteina

Siergiej i Margarita Konienkowie wyjechali do USA w 1923 roku na wystawę sztuki rosyjskiej i radzieckiej w Nowym Jorku. I tam przyszło im się zatrzymać na dłużej niż 20 lat. Właśnie wtedy Margarita zaczęła pracować dla radzieckiego wywiadu zagranicznego, i ta długa „podróż służbowa” była podyktowana interesami tejże instytucji. Oznacza to, ze Konienkowie przebywali 20 lat w Ameryce nie z powodu twórczości Siergieja Konienkowa, ale ze względu na niejawną działalność jego żony Margarity. W 1935 roku, Albert Einstein poznał Siergieja Konienkowem, a potem zbliżył się do jego żony – czarującej Margarity. I to właśnie poprzez Alberta Einsteina, Margarita Konienkowa zapoznała się z „ojcem bomby atomowej” – Robertem Oppenheimerem. Akurat właśnie wtedy, kiedy w USA szły całą parą prace nad konstrukcją tej broni.

Według niektórych danych, to właśnie poprzez Margaritę Konienko nasz wywiad a potem i nasi fizycy jądrowi pracujący nad tą problematyką pod kierownictwem Igora Kurczatowa, otrzymali dane taktyczno-techniczne bomby atomowej daleko przed pierwszym amerykańskim testem nuklearnym na pustyni w Nowym Meksyku. Ale największym sukcesem wywiadowczym naszej agentki było to, że w pamiętnym sierpniu 1945 roku udało się jej przekonać swego przyjaciela i kochanka Alberta Einsteina do nawiązania i utrzymywania kontaktu z… głównym rezydentem GRU w USA Piotrem Mielkiszewem vel Mollerem, który pracował tam od 1941 do grudnia 1945 roku, pod pseudonimem Michajłow i zajmującym oficjalne stanowisko vice-konsula w Nowym Jorku. Spotkania te stały się regularne i w jednym z listów do Małgorzaty, Albert Einstein przyznaje, że niejednokrotnie korzystał z rad „naszego konsula” – jak nazywał on Michajłowa. Do dziś dnia niezupełnie wiadomo, jakie informacje przekazał on radzieckiemu wywiadowi, ale całkowitą zasługą Margarity jest to, że wystawiła ona werbownikom na cel samego Alberta Einsteina. Wprawdzie i gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że ten wielki uczony rozumiał i zdawał sobie w pełni sprawę z tego, że przekazywał informacje radzieckiemu wywiadowi. Jest to także pełna zasługa Margarity Konienkowej.

W tymże samym 1945 roku Konienkowowie powrócili do ZSRR. O zasługach wobec Ojczyzny tych „emigrantów” świadczą choćby następujące fakty: Stalin wysłał po rodzinę Konienków, ich dobytek i rzeźby specjalny parowiec; a kiedy wrócili do Moskwy, to na specjalne polecenie Ławrientija Berii przydzielono im wielkie mieszkanie w centrum Moskwy oraz pracownię, w której Sergiusz mógł tworzyć swe rzeźby.

Niestety, wielkie osiągnięcia genialnej wywiadowczyni nie zostały zauważone i nagrodzone przez Ojczyznę. I umarła ona samotnie, zapomniana przez wszystkich. Ale jej największym osiągnięciem jest to, że do dziś dnia świat nie wie, czym jest globalna wojna jądrowa.

Pod pseudonimem Sonia

W globalnej grze wywiadów o zdobycie tajemnic atomowych nasze agentki miały wyznaczoną specjalną i bardzo ważną rolę. Margarita Konienkowa, Liza Zarubina, która tak jak jej mąż była kadrową pracownicą wywiadu, i wiele innych.

Ale nie możemy zapomnieć o jeszcze jednej czarującej kobiecie z męskim charakterem i sposobem myślenia. Była to pułkownik GRU Sztabu Generalnego ZSRR, dama dwóch Orderów Czerwonego Sztandaru Ursula Kuczinski vel Ursula Beurton vel Ursula Hamburger alias Ursula Maria Kuczynski. Ostatnie lata swego życia, ta genialna wywiadowczyni spędziła w Berlinie i tamże umarła stosunkowo niedawno – w 2000 roku. Już po jej śmierci, prezydent FR Władimir Putin podpisał wniosek o odznaczenie jej jeszcze jednym odznaczeniem – Orderem Przyjaźni Narodów.

Swoja wywiadowczą robotę Sonia (taki miała operacyjny pseudonim) zaczęła jeszcze w Chinach pod kierownictwem Richarda Zorge vel Sorge. Na początku lat 40. ubiegłego stulecia, kiedy cały wysiłek radzieckich tajnych służb skierowany był na atomowe tajemnice Amerykanów i Brytyjczyków, jednym z informatorów naszej bohaterki był niemiecki fizyk nuklearny dr Klaus Fuchs, który pracował dla Anglików nad projektem „Tube”. To właśnie od niego w latach 1942 – 1943 nasz wywiad otrzymał istotne dane o technologii wytwarzania bomby atomowej. Zaś oficerem prowadzącym naszego fizyka była właśnie Sonia. Poza tym Klaus Fuchs był człowiekiem roztargnionym, emocjonalnym i zakompleksionym. Po prostu z pewnego względu nie nadawał się na szpiega. I tylko wysokiej klasy profesjonalizm uchronił dr Fuchsa od wpadki u angielskiego kontrwywiadu.

Charakterystycznym faktem jest to, że kiedy Klaus Fuchs wyjechał do USA by wziąć udział w amerykańskim Projekcie Manhattan[4], to natychmiast skupił na sobie uwagę FBI, co skończyło się dla niego wpadką i aresztowaniem. Po prostu dlatego, że szpieg-nieudacznik pozostał tam bez swego agenta prowadzącego (opiekuna) i jego los był przesądzony. Klausa Fuchsa skazano na 14 lat do odsiadki w 1950 roku, w tymże samym roku Ursula Kuczyński odeszła z pracy w wywiadzie i zamieszkała na stale w NRD. Tak skończyła się płk Sonia i zaczęła… znana i poczytna pisarka powieści detektywistycznych i kryminalnych Ruth Werner. Napisała ona całą masę książek, które przetłumaczono na wiele języków. Ale w ani jednej z nich, Ursula nie napisała o tym, czym zajmowała się naprawdę pracując w radzieckim wywiadzie. Ponadto troje jej dzieci w wieku już dojrzałym dowiedziało się, kim była ich matka i ujrzało jej mundur pułkownika z dwoma Orderami Czerwonego Sztandaru.

Do ostatniego oddechu Sonia była pracownica wywiadu, nader lakoniczną w swych opowiadaniach i wspomnieniach. Widać w tym szkołę Richarda Zorge, który w 1930 roku dał jej rekomendację do wywiadu.

Źródło – „Tajny XX wieka” nr 30/2011, ss.18-19.

Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz  ©   

KONIEC        


[1] Polski odpowiednik: generał brygady.
[2] Zob. P. Sudopłatow – „Wspomnienia niewygodnego świadka”, Warszawa 1999, ss. 171 – 210.
[3] Wskazywałoby to na to, że nie była ona agentką NKWD/NKGB, ale wywiadu wojskowego GRU. 
[4] Tak nazywał się amerykański projekt budowy bomby atomowej – przyp. aut.