Megalodon w Morzu Liasowym (mal. Dan Vamer)
Ząb megalodona (Internet)
Rekonstrukcja szczęk megalodona (Internet)
Natalia Trubinowskaja
- Boże mój, co to za ząb! Spójrz Jenkins, on ma rozmiary jak rękawica bokserska. Wierzyłem w to, że prędzej czy później uda nam się spotkać z posiadaczem takich ogromnych zębów!
- Chciałbym mieć nadzieję, sir, że nam się bardziej powiedzie, jeżeli się z nim nie spotkamy…
John Heit – „Podwodna wyspa”
W roku 1983, Brytyjczyk Owen Bernheim odpoczywający w Gambii znalazł na brzegu zwłoki zwierzęcia długiego na 4-5 m i narysował znalezisko. Uczeni zidentyfikowali to stworzenie jako kronozaura – Kronosaurus boyacensis lub K. queenslandicus, który wymarł był 60 MA temu…
Zęby smoka?
Nikt nigdy nie widział megalodona (Carcharodon megalodon). Głównie dlatego, że ten gigantyczny rekin wymarł około 10 MA temu. Znalezienie kopalnych szczątków tego potwora także przez długi czas było niemożliwością – szkielet rekina składa się ze chrzęści, a nie z kości, i dlatego po śmierci zwierzęcia szybko się on rozkłada. Tak więc wszystkie wcześniejsze wyobrażenia tego potwora – nie różniły się od wyobrażeń i fantazji badaczy. Jedynym dowodem na to, że megalodon w ogóle istniał to jego zęby, które od czasu do czasu można znaleźć w skałach – słowo „megalodon” znaczy tyle, co „ogromny ząb”…
W dawnych czasach, ci którym udało się znaleźć taki ząb sądzili, ze zgubił go jakiś smok, co jeszcze bardziej utwierdzało ludzi w przekonaniu, że istniało na świecie wiele mitycznych potworów. Poza tym pojawiła się hipoteza, że to nie ząb, ale język smoka, choć nie potrafiono tego w żaden sposób udowodnić…
Głowa „od Nilsa Stensena”
Tylko w 1667 roku duński badacz zwierząt Nils Stensen alias Nicolas Steno lub Stenon (1638-1686) badał kolejne znalezisko dochodząc do wniosku, że smoków nie ma, ale za to zęby te należą do niemniej straszliwego potwora – gigantycznego rekina, który zamieszkiwał oceany wiele stuleci temu. Porównał on zęby współczesnych gatunków rekinów ze znaleziskiem, które badał, i przeprowadził odpowiednie obliczenia proporcji. Stenon przedstawił publiczności przerażające wyobrażenie głowy megalodona, ale ludzie w tym czasie byli bardziej skłonni zajmować się „żyjącymi” smokami, niż jakąś tam dawno wymarłą rybą, nawet drapieżną i bardzo dużą. Nie bacząc na chłodne przyjęcie, Stensen napisał księgę o megalodonie, w której zamieścił on swój rysunek i wydał w niewielkim nakładzie. Książka nie wzbudziła zbyt wielkiego zainteresowania i wkrótce znikła gdzieś na półkach europejskich bibliotek.
Szczególne znalezisko
Poważne zainteresowanie megalodonami powróciło dopiero w roku 1926. Wtedy to na terytorium Belgii został odkryty cudem zachowany kręgosłup rekina. Oczywiście nie cały, a wszystkiego „tylko” 150 kręgów (dla porównania: człowiek ma 33-35 kręgów), z których największy mierzył 15,5 cm średnicy!
Znalezisko zostało rozłożone na całą swoją długość, nie tylko kręgi ale także i inne części ciała i uwieńczono je głową „od Stenona”, i uczeni zamarli w przerażeniu. Przed nimi spoczywał w swej całej krasie potwór – największy rekin wszech czasów, który zamieszkiwał naszą planetę.
Długość potwora sięgała 20 m – jak wagon pociągu elektrycznego – zaś jego masa wynosiła jakieś 110 ton. Do jego paszczy mógł swobodnie wjechać małolitrażowy samochód osobowy.
Żywa prasa
Oczywiście badacze na tym nie poprzestali i postanowili sprawdzić: skoro do jego paszczy mógłby wjechać samochód, to czy mógłby on go przegryźć? Wziąwszy za wzór bliskiego krewnego megalodona – żarłacza białego (Carcharodon carcharias) – uczeni stworzyli ko0mpletny model paszczy obu tych gatunków. Wiadomo, że żarłacz biały dysponuje silnym ściskiem swoich szczęk, i że siła ta wynosi 2000 kG. Jak pokazały próby na modelu, u megalodona siła ścisku szczęki była SZESNAŚCIE razy większa, niż u żarłacza białego! Takie siły wykorzystuje się w prasach hydraulicznych w celu sprasowania złomu w sześcienne lub prostopadłościenne bloki. Tak więc przegryźć samochód megalodon mógłby z łatwością.
Inna rzecz, że przeżuwanie zdobyczy takiemu gigantowi wcale niepotrzebne. On po prosu wyrywał kawały mięsa z ciała ofiary, potem spokojnie czekał, aż się wykrwawiła, potem połykał w całości i ruszał na poszukiwania następnej zdobyczy.
No i uczeni nie ograniczyli się do komputerowego modelowania paszczy megalodona. Istnieje realny, nie wirtualny, model wysoki na 2,1 m i szeroki na 2,7 m, zawierający 230 autentycznych zębów ustawionych w 5 rzędów. Na dzień dzisiejszy jest to najbardziej adekwatny model paszczy giganta.
Appendix
W roku 2006, ekspedycja amerykańskich i brytyjskich paleontologów, pod kierownictwem dr Jørna Haralda Huruma z Muzeum Historii Naturalnej w Oslo prowadziła wykopaliska na jednej z wysepek archipelagu Spitzbergen.
Wysepka ta była ciekawa dlatego, że tutaj nie dało się zrobić kroku, by nie nadepnąć na jakieś szczątki jakiegoś tam prehistorycznego potwora. W ciągu kilku lat, na tym, małym skrawku lądu zostało odkopanych 28 szkieletów dinozaurów, ale jedno małe znalezisko wstrząsnęło wszystkimi.
- Sądząc z tego wszystkiego – mówi dr Hurum – było to największe zwierzę ze wszystkich, które mieszkały na naszej planecie. Najpierw znaleźliśmy czaszkę. Jej długość mierzyła ponad 3 m, a zachowane w niej zęby miały ostrą, stożkową budowę, o długości 30 cm jasno wskazywały, że mamy przed sobą szkielet straszliwego drapieżnika! Poza tym znaleźliśmy kręgi ogromnych rozmiarów.
Analiza skamieniałości pokazała, że szczątki kostne należą do krótkoszyjego plezjozaura (pliozaura), wcześniej nieznanego nauce.
Źródło – „Tajny XX wieka” nr 5/2012, ss. 22-23
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©