Michaił Gersztein
W grudniu 2014 roku, w
gazetach pojawił się news: Rosja znów stała się celem dla kosmicznego
bombardowania. Ale w odróżnieniu od tragedii w Czelabińsku, tym razem obeszło
się bez rannych i szkód materialnych. Obiekt, który tam spadł wybił ogromny
przerębel w lodzie karelskiego jeziora Wygoziero - 63°35’33” N - 034°38’38” E.
Zamierza się podnieść ten obiekt, ale już teraz można powiedzieć, że chodzi tu
o niezwykły meteoryt.
Gość
z Kosmosu
Mieszkańcy pobliskich wsi
usłyszeli silny huk w dniu 1.XII.2014 roku, o godzinie 08:00 MSK. Nad lasem
pojawiła się łuna i naraz zgasła.
Pierwszym znalazł ten dziwny
przerębel rybak Siergiej Demidow z
wsi Połga z Siegieżewskiego Rejonu. On przybył na miejsce impaktu w dwie
godziny po nim. Gruby lód, na którym niedawno jeździł skuterem śnieżnym, był
przebity 10 m od brzegu. Wokół ziejącej płoni lezały kęsy lodu, kawałki gleby i
wyrzucone z dna wodorosty. Niektóre kry były podsunięte pod caliznę lodowego
pola, popękanego od fali uderzeniowej. Potem przerębel dokładnie zmierzono –
miał on rozmiary 29 x 19 m.
Piękno Wygoziera
Wadim Czornobrow - prezes KOSMOPOISK-u
Mieszkańcy Połgi do samego
wieczora przeszukiwali teren, i w końcu zdecydowali się zadzwonić do MCzS (Ministerstwo
ds. Wypadków Nadzwyczajnych – przyp. tłum.) A nuż w jezioro wpadło coś
radioaktywnego czy jakaś rakieta z głowicą zawierającą coś trującego? Czy
będzie można po tym incydencie jeść złowione tutaj ryby?
W MCzS Karelii zareagowano
szybko i operatywnie. Już 2 grudnia pod wodę zszedł nurek. Pod płonią zobaczył
on podługowaty krater, a nieco dalej – charakterystyczne szczeliny w gruncie
wskazujące na to, ze spadły tam obiekt znajduje się pod dnem jeziora. Nie było
nigdzie metalicznych odłamków.
Część lodowych kier nie wiedzieć dlaczego leżała
na dnie, chociaż już dawno powinny były wypłynąć. Promieniowanie – w normie, na
poziomie tła; BŚT też nie znaleziono w wodzie jeziora. Ratowniczy doszli do
wniosku, że do jeziora wpadło coś, co nie ma odpowiednika w ziemskiej technice.
- Jeżeli próbki
gruntu i odłamków, pobranych na miejscu możliwego spadku meteorytu potwierdzą
kosmiczne pochodzenie znalezionego obiektu, to ten meteoryt być może będzie
podniesiony – oświadczył
gubernator Karelii Aleksandr Chudilajnen.
– Inicjatorem tego procesu może stać się Rosyjskie
Towarzystwo Geograficzne, które ma wielkie doświadczenie w badaniach naukowych
niezwykłych zjawisk naturalnych.
Ekspedycja
KOSMOPOISKU
W dniu 8 grudnia, na miejsce
incydentu udała się ekspedycja moskiewskiego towarzystwa KOSMOPOISK i
miejscowego klubu akwanautycznego Wodnyj
Mir. Płetwonurkowie zdołali odkryć w warstwie piachu zagadkowy obiekt.
Znajdował się on na głębokości 1,5-2 m i miał on objętość rzędu 2-3 m³. Sądząc
według danych z echolokacji, obiekt zarył się w grunt na niewielką głębokość, i
nie mógł to być kamienny czy żelazny meteoryt.
Znaleziony obiekt zdecydowano
nie ruszać z miejsca, bowiem KOSMOPOISK nie miał odpowiedniej techniki do dokonania
tego, by wyciągnąć go na brzeg. Uczestnicy ekspedycji ograniczyli się do tego,
by wziąć próbki z dna jeziora, z krateru i z powierzchni lodu. Oni skrobali
przez cały dzień lód koło przestrzeliny i topili go na ognisku w kociołkach,
mając nadzieję na znalezienie w lodzie jakieś stałe cząstki i odłamki. I
wszystko na próżno. Komitet ds. Meteorytów RAN i Instytut Geologii w
Pietrozawodsku doszli do wniosku: cząstek materii
kosmicznej w udostępnionych próbkach nie znaleziono.
Kierownik ekspedycji – Wadim
Czornobrow - uważa, że zagadkowy obiekt
może okazać się lodowym meteorytem. Aby zweryfikować tą hipotezę, należy
dokonać izotopowej analizy lodu z dna jeziora. Czy lód leżący na dnie jeziora
wbrew wszelkim prawom fizyki, składa się nie z ziemskiej, ale kosmicznej
materii?
Jeżeli Czernobrow ma rację, to
meteoryt może roztopić się na długo przed początkiem robót nad jego
wyciągnięciem. A jeżeli tam spadło coś innego, to wykopaliska mogą przynieść
niespodzianki. W tej sprawie nie postawiono jeszcze ostatniej kropki nad „i”.
Tekst i zdjęcia – „Tajny XX
wieka” nr 3/2015, s. 3.
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©