Parę dni temu nasza
telewizornia pokazała nam amerykański film pt. „Obietnica Pandory” w reżyserii Roberta Stone’a, którego przesłanie
było czyste, jasne i klarowne jak budowa cepa: Zieloni to idioci, ekolodzy to
kretyni, a energia jądrowa jest wspaniała, bezpieczna i (a juści!) ekologiczna!
Jest to kolejny film gloryfikujący energetykę jądrową, a deprecjonujący ruchy
ekologiczne i wszelkie ruchy antyatomowe. Jednym słowem – atomowy zawrót głowy.
Wedle realizatorów filmu –
powołujących się na autorytety – wszystkie katastrofy jądrowe, nawet o
najwyższych indeksach INES – Czarnobyl i Fukushima – tak naprawdę były niczym
groźnym, a cały szum wokół ich spowodowali – a jakże – ci głupi, podli,
kłamliwi Zieloni i ekolodzy. To, co mówią i piszą oni o negatywnych skutkach
promieniowania atomowego to bzdury, kłamstwa i przede wszystkim dezinformacja.
No i oczywiście pracują oni dla lobby węglowo-paliwowego (co już jest
bezczelnym nadużyciem i pomówieniem), zatem już a priori są be.
No i argumentacja – ta powala!
Oczywiście poruszono trzy najgroźniejsze – jak dotąd – katastrofy elektrowni
nuklearnych: Three Mile Island, Czarnobyl i Daiichi-Fukushima 1. Padło
stwierdzenie, że tak na dobrą sprawę nic tam złego się nie stało. W przypadku
Three Mile Island nie było ofiar w ludziach, w Czarnobylu zginęło kilku
strażaków i to tylko dlatego, że gasili łopatami piasku atomowe piekło bez
strojów ochronnych, a o Fukushimie, to nie ma co mówić – w powietrze wyleciały
trzy reaktory, ale przecież skażenia były minimalne i w ogóle wszystko jest OK.,
na dowód pokazano jakiś miernik radioaktywnego skażenia pokazujący niską
wartość skażenia. No dobrze, ale dlaczego nie pokazano skażenia wody
wypływającej z rozwalonych reaktorów? Bo to jest to prawdziwe zagrożenie, i
dlatego go nie pokazano. Podobnie zresztą w Czarnobylu – reaktor eksplodował,
zaświnił całą półkulę północną Ziemi i jest OK.! Skoro tak, to dlaczego nie
ustosunkowano się do takich dokumentów BBC, jak chociażby „Igor – dziecko
Czarnobyla”? Ten film pokazuje kawał prawdy o tej katastrofie, ale dla
realizatorów tej amerykańskiej reklamówki prawda jest jedna – ta lansowana
przez UNSCEAR i atomowe lobby.
A broń jądrowa? Owszem, zabija
– ale nie jest znów aż taka niebezpieczna. Tylu ludzi przeżyło ataki atomowe na
Hiroszimę i Nagasaki! Co za cynizm! Cynizm amerykańskich zbrodniarzy, bo
atomowe bombardowania Japonii były zbrodnią wojenną, bo nie zbombardowano baz
wojskowych, ale dwa otwarte miasta. Czegoś tak pokrętnego nie słyszałem w
życiu. Dla tej zbrodni nie ma usprawiedliwienia i jak dotąd nie doczekała się
swojej Norymbergi.
A teraz najciekawsze – i chyba
najbardziej perfidne – realizatorzy tego chorego filmu przedstawili kilka osób,
które pierwej były członkami antyatomowych ruchów ekologicznych, ale potem osoby
te poznały „prawdę” i nawróciły się na „jedynie słuszny” pogląd: energia
jądrowa jest OK.! Zauważmy: byli to pisarze, dziennikarze i działacze
środowiskowi. Ci konwertyci bez żenady głoszą tą „prawdę” zdezorientowanym ludziom,
którzy zapewne im uwierzą – wszak są autorytetami!
Powiem krótko i bez ogródek –
nie wierzę tym ludziom w ich „nawrócenie”, jak nie wierzę wszelkiego rodzaju
zdrajcom, którzy się „nawrócili” i teraz pędzą życie neofitów, wiernopoddańczo
służąc swym nowym panom. Prosty przykład z mojej działki – Wiktor Suworow alias Władimir Bogdanowicz Rezun. Ex-major
radzieckiego wojskowego wywiadu GRU, który uciekł z rezydentury w Wiedniu do
ambasady Zjednoczonego Królestwa, a potem do Anglii w latach 70. Człowiek ten
zaczął pisać demaskatorskie książki, w których pokazywał światu tzw.
„nieludzkie oblicze komunizmu”. Ale o ile jeszcze jego książki na temat
początków II Wojny Światowej jako-tako trzymają się faktów, to następne są już
są tylko opluwaniem Związku Radzieckiego i komunizmu – zgodnie z wytycznymi MI6
i polityków z Downing Street 10…
Podobnie jest w przypadku
byłych Zielonych i ekologów, którzy przeszli na garnuszek lobby atomowego i
służb specjalnych USA. Opowiadają koszałki-opałki o nieszkodliwości
promieniowania, o jego dobroczynnym wpływie na żywe organizmy. Te brednie mają
przekonać widza, że energetyka jądrowa jest lekiem na całe zło tego świata i
rozwiąże wszelkie problemy z energią na kilka stuleci. Nowotwory, choroba
popromienna, choroby genetyczne, zmiany genotypów, to wszystko bzdury wyssane z
palców Zielonych, ekologów, sozologów, specjalistów od ochrony Przyrody. Atom
jest nieszkodliwy! O co chodzi Zielonym? Przecież tylko dwa wypadki w
elektrowniach jądrowych i już tyle krzyku. Przecież nic złego się nie stało. Ewakuowano
ludzi? - no i niepotrzebnie – przecież w Czarnobylu mieszkają ludzie i są
zdrowi. Jeszcze zdrowi, ale o tym już nie powiedziano niczego… „Ekologia
umiera” – twierdzą zwolennicy atomu – „bo ma przestarzałe koncepcje,
nieskuteczne założenia, itd. itp. Energetyka odnawialna to sny wariatów,
mrzonki i bajeczki”. Oczywiście lekarstwem na to jest dobicie ekologii i
stworzenie czegoś nowego. Oczywiście energetyki jądrowej, bo to panaceum na wszelkie
ziemskie bolączki.
Przerażające jest to, jak
można bardzo łatwo przewrócić w głowie ludziom – ponoć mądrym i inteligentnym –
i zrobić im wodę z mózgów. A może to kwestia ceny? Podobno każdy da się kupić –
to tylko kwestia ilości zer na czeku… Szczególnie ubawiło mnie twierdzenie, że
trzeba zwiększyć nakład energii, by wyprowadzić Trzeci Świat z biedy i nędzy.
Owszem, to byłoby możliwe gdyby kraje rozwinięte przekazały im część
produkowanej energii. Niestety, nic z tego. Trzeba rozbudowywać energetykę w
krajach Trzeciego Świata – rzecz jasna – atomową! Nie powiedziano już, że
zasoby uranu się kiedyś wyczerpią, zasoby plutonu też nie są odnawialne w
nieskończoność. Pozostaje tor i hel-3, ale to melodia przyszłości. Ale to
wszystko po to, by wykazać, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa ze strony
energetyki jądrowej, i że Polska powinna wybudować kilka tego rodzaju urządzeń.
Jest jeden jaśniejszy punkt
tego zagadnienia: zwolennicy energii jądrowej – co mnie ucieszyło – powiedzieli
wprost jedno: efekt globalnego ocieplenia jest prawdą, a nie fikcją – jak to
wmawiają nam „uczeni” zaprzedani lobby węglowo-paliwowemu.
Autorzy filmu sugerują, że nie
ma żadnego związku pomiędzy atomem a zachorowalnością na raka. Nie ma i koniec.
To wszystko są kłamstwa i dezinformacja przeciwników postępu. Ciekawe, czyż
nie? Unikają oni jak diabeł swięconej wody konkretnych danych i cyfr –
dlaczego? A tymczasem w Polsce choruje na nowotwory co najmniej 300.000 ludzi i
ta liczba wciąż wzrasta. Będąc niedawno w Klinice Onkologicznej w Krakowie na
Garncarskiej ujrzałem apokaliptyczny obraz: 1 (jeden) lekarz musiał przyjąć 80
(osiemdziesiąt) pacjentek!!! Wychodziło na to, że lekarz mógł poświęcić jednej
pacjentce tylko 6 minut! W poczekalni tłoczyło się około 100-120 osób. Masakra!
Gdyby tym ludziom nawinął się Arłukowicz z Kopaczową, to obiliby im mordy na
czarny heban i skopali po nerkach – żeby ich bardziej bolało – za „pakiet
onkologiczny” i kolejne tzw. „reformy”…
Niektórym środowiskom w Polsce
marzą się siłownie jądrowe – ekologiczne, czyste i produkujące tanią energię
elektryczną. NB, Słowakom też to obiecywano przed budową elektrowni jądrowej w
Mohovcach. A to że będzie nowocześnie, a to że prąd będzie tani… Niestety –
elektrownia stanęła, a ceny prądu poszły drastycznie w górę. No i tyle było
„korzyści”. Tego, że jest to miraż, zwolennicy energetyki atomowej nie
przyjmują do wiadomości. Nie przyjmują do wiadomości tego, że jedna jedyna
elektrownia jądrowa, to jest 10 mld $ USA czyli jakieś 40 mld PLN, przy czym
jest to jedynie elektrownia w stanie surowym. Do niej teraz trzeba kupić
paliwo, zabezpieczyć wywóz radioaktywnych „popiołów”, zabezpieczyć personel,
zabezpieczyć ochronę radiologiczną, zabezpieczyć ochronę fizyczną obiektów
elektrowni przed różnymi świrami i sabotażystami… To jest utopia, na którą nas
nie stać, szczególnie po 25 latach rządów różnych popaprańców w tzw. „wolnej”
Polsce, zadłużonej już na ponad 2 bln PLN. Po prostu jesteśmy zbyt ubodzy na
takie zbytki. A tak już nawiasem, chciałbym wiedzieć, kto tą elektrownię
wybuduje? Która firma w Polsce się tego podejmie?
Nie widzę żadnej polskiej
firmy, bo jak się okazuje w Polsce nie potrafimy porządnie wybudować nawet
kilometra autostrady, a co dopiero urządzenia, które wymaga dokładności do
siódmego miejsca po przecinku. Zatem będziemy musieli zapłacić za to jakiejś
firmie z Francji czy USA, a to są kolejne koszty i to w dewizach. Oczywiście
jak znam życie i realia w Polsce, ktoś dostanie sutą łapówkę za wygrany
przetarg… Bo to chyba o to w tym cyrku chodzi. Sprzedajnych i pożytecznych
idiotów w Polsce nigdy nie brakowało i nie brakuje. Biuro ds. Elektrowni
Jądrowych istnieje już 8 lat i… no właśnie, i nic nie robi, ale kasa leci i
wszyscy są zadowoleni. Jest to kolejny, genialny szwindel w „wolnej”
Polsce.
Podsumowując – film ten jest
najordynarniejszą amerykańską agitką mającą przekonać bezmyślną gawiedź – za
którą Amerykanie nas uważają – że energetyka jądrowa jest tania, bezpieczna i
nie zagraża środowisku! Kto uważa inaczej, ten kiep i głupiec, idiota i kretyn
(te słowa padają bardzo często pod adresem ekologów i Zielonych), który hamuje
postęp i – co gorsza – szkodzi własnemu krajowi.
Wszystkim rzecznikom „postępu” powtórzę to, co zawsze mówię w
takich przypadkach: pozwolę na postawienie elektrowni jądrowej za stodołą
mojego obejścia, aliści pod jednym warunkiem: mam mieć zapewnione 100%
bezpieczeństwa. I jak dotąd NIKT mi tego nie zapewnił.
Komentarze z KKK
Energia atomowa jest cacy alias uważanie nas za idiotów,
itp. to po części prawda. Czyż idiotami nie jesteśmy, skoro dajemy się
cwaniakom zza kałuży? Idiotami to mało powiedziane. Może już tylko warto
wsadzić nam w gębę lody Schollera z małpą w tle i serwować słodkie idiotki z
reklam. Z kolei są Amerykanie i amerykanie, a ci ostatni są tak durni, że nawet
nie wiedzą, na jakim kontynencie mieszkają, jeśli pozamienia się ich nazwy i
przedstawi taką mapę. Cóż, skoro są ludem wybranym, to i tak lepszym od jakichś
polaczków, więc nam już na pewno wszystko można wcisnąć. Gaz łupkowy,
makgłupoty, otyłość i raka, no i atom. Hmm, chyba czytali nasze komiksy, tzn.
Tytusa, Romka, i ... Atomka!
Z żalem doceniam ich poświęcenie i zachwyt tęże lekturą, ale
jest coś ważniejszego do powiedzenia. Im więcej kitu się wciska, tym kruchsza w
osadzie szyba, a więc to ich anty-manifest. Gdyby odwrócić wszystko do
anty-tezy, pozostaje prawda, a niejeden jest na tyle inteligentny, by to
zrobić. Burzy tylko to, że taki film powstał i część na pewno to łyknie. Mam
nadzieję, że jako naród przestaniemy być lalką „wydmuszką” dla chorych na
pazerność i o tyle mądrzejszych od tych, co to lubią się jedynie pysznić nad
Wisłą, na ile im na to pozwalają fundusze. (Smok Ogniotrwały)
Problem energetyki jądrowej leży w tym, że wszyscy się jej
boją – i słusznie, bo to nie jest zabawka. Kiedyś zaproponowałem rozwiązanie –
nawet jak widzę – w Twoim blogu - http://wszechocean.blogspot.com/2015/03/gdzies-w-srodku-trojkata-1.html, gdzie rzuciłem
myśl stworzenia Energetycznej Bonanzy na terytorium Polski. Oczywiście pomysł
nie przejdzie – nie zgodzą się Francuzi i Niemcy, a także – mam nadzieję – sami
Polacy… (Daniel Laskowski)
W kwestii "Atomowy zwrót głowy...", tak się składa, że ja również oglądąłem ten film dokumentalny z rozdziawioną buzią. I prawie mnie przekonał, gdybym się sprawą nie interesował.
Wypadek japoński niestety wytrąca wszystkie argumenty z rąk optymistom praatomowym.
Poza tym można analogicznie powiedzieć, że karabin też jest bezpieczny, jak leży na stole w zamknięty pomieszczeniu. Ale po coś go w końcu wymyślono. Desant marines z czerwonymi różami w kaburach na tyły wroga?
Fakt jest taki, że świat z perspektywy Amerykanów jest inny. Jednak tu i ówdzie toczą się wojny. W czasie pokoju jest to opcja ciekawa, ale znająć ludzi budowa elektrowni atomowych to ryzyko.
Argument w filmie, że produkcja ogniw galwaniczne tworzy związki chemiczne szkodliwe dla zdrowia... JA jednak wolałbym, abyśmy korzystali z dobrodziejstwa naszej Gwiazdy niż co ranek zginali przed nią grzbiety w modłach.
"Bogowie" przekazali nam wiedzę na jej temat. Kapłani nazwali Słońce bogiem Ra. Można machnąć ręką, w końcu były to inne czasy. Ale dzisiaj już wiemy, że jest to darmowa energia. Do wykorzystania. Dla mądrej cywilizacji. Bo tak naprawdę, jakbyśmy chcieli, to leżelibyśmy plackiem i drapali się po tyłku przez cały dzień, niż uganiali się od świtu do rana aby zarobić parę gorszy, opłacić rachunki, podatki, paliwo itd. A tak 90% ludzi na świecie kombinuje dzień w dzień jak wypchać kieszenie forsą 10% uprzywilejowanych.
Strasznie mi się podoba idea Dzieci Słońca, którą znamy z książek. (Marcin S.)
W kwestii "Atomowy zwrót głowy...", tak się składa, że ja również oglądąłem ten film dokumentalny z rozdziawioną buzią. I prawie mnie przekonał, gdybym się sprawą nie interesował.
Wypadek japoński niestety wytrąca wszystkie argumenty z rąk optymistom praatomowym.
Poza tym można analogicznie powiedzieć, że karabin też jest bezpieczny, jak leży na stole w zamknięty pomieszczeniu. Ale po coś go w końcu wymyślono. Desant marines z czerwonymi różami w kaburach na tyły wroga?
Fakt jest taki, że świat z perspektywy Amerykanów jest inny. Jednak tu i ówdzie toczą się wojny. W czasie pokoju jest to opcja ciekawa, ale znająć ludzi budowa elektrowni atomowych to ryzyko.
Argument w filmie, że produkcja ogniw galwaniczne tworzy związki chemiczne szkodliwe dla zdrowia... JA jednak wolałbym, abyśmy korzystali z dobrodziejstwa naszej Gwiazdy niż co ranek zginali przed nią grzbiety w modłach.
"Bogowie" przekazali nam wiedzę na jej temat. Kapłani nazwali Słońce bogiem Ra. Można machnąć ręką, w końcu były to inne czasy. Ale dzisiaj już wiemy, że jest to darmowa energia. Do wykorzystania. Dla mądrej cywilizacji. Bo tak naprawdę, jakbyśmy chcieli, to leżelibyśmy plackiem i drapali się po tyłku przez cały dzień, niż uganiali się od świtu do rana aby zarobić parę gorszy, opłacić rachunki, podatki, paliwo itd. A tak 90% ludzi na świecie kombinuje dzień w dzień jak wypchać kieszenie forsą 10% uprzywilejowanych.
Strasznie mi się podoba idea Dzieci Słońca, którą znamy z książek. (Marcin S.)