Nowe
analizy awarii w Czarnobylu ujawniły, że to wybuch jądrowy rozpoczął
katastrofę.
Andrew Masterson
Reaktor nr 4 w
Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej został zniszczony przez wybuch jądrowy, a
nie pary wodnej – jak ujawniają to wyniki badań opublikowane w czasopiśmie
„Nuclear Technology”.
Reaktor znajdujący się 130
km od Kijowa na Ukrainie, eksplodował nocą 25/26.IV.1986 roku, zabijając 30
osób i powodując skażenie popromienne u dalszych 134. Dzisiaj opancerzony w
zbrojony beton, stoi w centrum strefy zakazanej o powierzchni 2600 km².[1]
Dochodzenie w sprawie
uszkodzenia reaktora doprowadziło do tego, iż uznano, że doszło tam do eksplozji
sprężonej pary wodnej.[2]
To przypomina przyjęte wyjaśnienie i jest ono powoływane przez sektor
energetyczny, że żaden reaktor nie doświadczył eksplozji jądrowej.
Aktualne analizy wykonane
przez Szwedzką Agencję Badań nad Obronnością, Szwedzki Instytut
Hydrometeorologiczny i Uniwersytet Sztokholmski stoją w sprzecznością z
oficjalnymi, standartowymi wyjaśnieniami.
Ekipa pod kierownictwem Larsa-Erika de Greera doszła do
wniosku, że pierwsza z dwóch eksplozji zauważona przez świadków, była w rzeczy
samej eksplozją nuklearną – albo raczej bardzo szybką serią nuklearnych
eksplozji, które o trzy sekundy poprzedziły wtórny wybuch pary.
Wybuchy atomowe, jak
konkludują uczeni, wystrzeliły dżet z masą odłamków bardzo wysoko w niebo. Eksplozja
pary wodnej, która nastąpiła po nich, rozerwała reaktor i posłała więcej
odłamków w atmosferę, ale na mniejszą wysokość.
Odkrycie to jest oparte o
nowe analizy izotopów ksenonu (Xe) zrobione 4 doby po katastrofie.
Oryginalne badania –
przedsięwzięte przez naukowców z leningradzkiego Instytutu Radowego VG Khoplin –
wykryły izotopy ksenonu znajdujące się w mieście Czerepowiec na północ od
Moskwy i w dużej odległości od Czarnobyla, gdzie przewidywano opad
poeksplozyjny. Powtórne analizy tych izotopów odkryły, że są one produktem
nuklearnego rozszczepienia, co oznacza że zostały stworzone w wyniku wybuchu
atomowego. Izotopy ksenonu wykryte zostały na trasie opadu atomowego nad
Skandynawią były zupełnie różne i odpowiadały materiałowi wyrzuconemu wprost z
rdzenia reaktora przez wybuch chemiczny.
Patrząc wstecz na warunki
pogodowe w dniach po katastrofie, de Geer i jego ekipa doszli do wniosku, że
izotopy z Czerepowiec mogły dosięgnąć miasta, gdyby zostały wysłane znacząco
wyżej w powietrze, niż w przypadku wybuchu pary w CzEJ.
Dochodzeniowcy oglądając
zniszczenia reaktora jak to tylko było możliwe po eksplozji zauważyli, że
pierwszy wybuch generował temperaturę dostatecznie wysokie, by stopić
dwumetrowy pancerz poniżej rdzenia – co wedle Szwedów można porównać tylko do
eksplozji nuklearnej. Para wodna nigdy nie byłaby w stanie mieć takiej energii,
by spowodować stopienie tej płyty.
-
Sądzimy, że termiczne neutrony wytworzone przez wybuchy jądrowe na dnie wielu
przewodów paliwowych reaktora spowodowały wyrzut odłamków, które wystrzeliły w
górę poprzez rury do tankowania – mówi de Greer. – Eksplozja pary wodnej, która rozpruła
reaktor miała miejsce 2,7 sekundy później.
Odzew z IOH
Pamiętam jak piło się jod a teraz piwo... (alfiasty)
Myśmy wypłukiwali ten jod-131 przy pomocy 40%
roztworu wodorotlenku etylu... A tak BTW, to nie bardzo mi się chce wierzyć w
te szwedzkie rewelacje. Ksenon mógł być po jakichś radzieckich testach
jądrowych w Kazachstanie czy z jakiegoś mogilnika w Kysztymie albo Czelabińsku,
a nie po katastrofie w Czernobylu. (erkael56)
Dobra, niech mi ktoś tylko wytłumaczy, jakie
wybuchy???
Wybuch jądrowy jest efektem eksplozywnego wyzwolenia
energii podczas gwałtownej i niekontrolowanej reakcji łańcuchowej. Zgoda? Do
jej przebiegu i utrzymania potrzebna jest określona masa danego izotopu
wzbogaconego uranu lub plutonu. Zgoda?
Reaktory typu RBMK, jak w Czernobylu, to reaktory z
ciśnieniowym chłodzeniem wodnym, w których jako moderatora używa się grafitu (i
w pewnym stopniu także wody chłodzącej). Jest to chyba najbardziej
niebezpieczne z rozwiązań, z zdublowanym zagrożeniu awarią, zarówno na skutek
awarii pomp chłodzących (wzrost ciśnienia wewnątrz reaktora!), jak i zapalenia
się prętów grafitowych w przypadku utraty chłodziwa. Pręty paliwowe (ze stopu
aluminiowo-cyrkonowego) zawierają tlenek uranu wzbogacony do 2% U-235 (reszta
to U-238). Pręty paliwowe umieszczone są (po dwa w każdym) w chłodzonych wodą
pod ciśnieniem kanałach paliwowych. Masa materiału rozszczepialnego w
pojedynczym kanale (a nawet w całym reaktorze!) nie jest wystarczająca do
utworzenia masy nadkrytycznej! Jest to po prostu fizycznie niemożliwe!
Zgoda?
Więc o czym tu mowa?
W
artykule w "Nuclear Technology" używa się pojecia "thermal
neutron mediated nuclear explosions". Laik w tym przeczyta jedynie "nuclear
explosion" i oczami wyobraźni zobaczy nuklearny grzyb... Kluczowe znaczenie
maja tu jednak trzy pierwsze słowa - "thermal neutron mediated". Coż
zacz owe "thermal neutrons"? Są to po prostu swobodne neutrony, zaś
pojęcie "thermal" (w dużym uproszczeniu) oznacza ich
"spowolnienie". Utrzymanie każdej reakcji łańcuchowej wymaga
spowolnionych neutronów. Każdej. Każdy reaktor jądrowy pracuje właśnie dzięki
owym spowolnionym neutronom. Dla ich spowolnienia potrzebne są właśnie pręty
grafitowe (oraz woda). W Czernobylu w efekcie wyłączenia przez obsługę (na
potrzeby przeprowadzanego testu) systemu automatycznego wygaszania reaktora
doszło do przegrzania kilku prętów paliwowych, wyzwolona przez które energia
cieplna odparowała (w ciągu mniej niż nanosekundy) wodę chłodzącą wewnątrz
kilku kanałów paliwowych. Co z kolei (przez brak wodnego moderatora) spowolniło
nieco reakcję rozszczepialną i zmniejszyło ilość emitowanej energii termalnej.
Co umożliwiło zetkniecie prętów paliwowych, których materiał był już niemal na
granicy stopienia z ciągle wpompowywaną wodą. W efekcie doszło do pęknięcia
obudowy. Tlenek uranu jest ekstremalnie palny. To pirofor. Jeśli w momencie
pęknięcia pręta wokół niego znajdowała sie przegrzana para - z pewnością doszło
do jego zapalenia. Woda takiego pożaru nie ugasi. Ba - jeszcze go podsyci. Co z
kolei doprowadzi do kolejnego wzrostu temperatury wewnątrz kanału i kolejnych
fluktuacji reakcji rozszczepialnej w nieuszkodzonych częściach prętów
paliwowych. Kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset takich cykli miało miejsce
podczas nanosekundy! Wzrost ciśnienia wewnątrz kanału paliwowego byłby tak
gigantyczny i na tyle szybki, ze mógłby doprowadzić do eksplozywnego wyrwania
jego zamknięcia. Jednak, czy mogło by ono przebić 1000-tonową pokrywę stalową?
Czy wyzwolona energia cieplna i ciśnienie wystarczyłaby do utworzenia wiązki
plazmowej z transuranowych resztek powstałych podczas lat eksploatacji wewnątrz
prętów paliwowych, a która byłaby w stanie przedostać sie przez pokrywę? Trzeba
by było to wyliczyć, niemniej mam za mało danych, a mój komputer posiada za małą
moc obliczeniową, bym mógł to zrobić...
To chyba jedyna "eksplozja jądrowa", do
której mogło w RBMK dojść. Pozdrowienia (Grendel)
Grendel - ale brednia poszła w świat. I teraz każdy
mędrek będzie opowiadał o wybuchu atomowym w CzEJ. Swoją drogą te brednie już
rozpowszechniano w maju 1986 roku na łamach szwedzkich tabloidów - podejrzewam,
że odgrzano mocno nieświeży kotlet... (erkael56)
Przekład z angielskiego -
©R.K.F. Leśniakiewicz
[1]
Tak podają oficjalne dokumenty. Nieoficjalnie mówi się, że liczba ofiar była
znacznie większa i że nie uwzględniono ofiar opadu radioaktywnego, których było
kilkanaście milionów w b. ZSRR i krajach ościennych – w tym też w Polsce.
[2]
Jednym z oficjalnych wyjaśnień była chemiczna eksplozja mieszaniny wodoru
wytworzonego w rdzeniu reaktora w wyniku jego przejścia w stan nadreaktywności,
z tlenem atmosferycznym. Eksplozja ta zniszczyła dach reaktora i
rozhermetyzowała sam reaktor wypuszczając na zewnątrz paliwo jądrowe i jego
produkty poreakcyjne.