Chupachabra, Kosmita a może puma?
Tyle dr Wadim Ilin.
Osobiście uważam,
że Diabeł z Dewonu może mieć wiele wspólnego ze słynną Chupachabrą, Pa de garaffa,
Didi i innymi kryptydami o ludzkich
twarzach znanymi z Amazonii, a które straszą ludzi swym niesamowitym
zachowaniem i czasami drapieżnością. Te kryptydy potrafią się maskować i kryć
przed ludźmi, co oznacza, że mają one paskudne doświadczenia z gatunkiem Homo sapiens sapiens. Zwierzęta, które
nie miały kontaktu z człowiekiem nie boją się ludzi.[1]
Co do śmierci
Clarka, to wcale się nie dziwię – w końcu to był już starszy człowiek, który
nie stronił od kieliszka… Kiedy zobaczył niezwykle wyglądającego stwora, po
prostu przestraszył się i doznał zawału serca – rzecz nie znowu taka niezwykła.
Czy Diabeł z Dewonu
przybył z Kosmosu? Możliwe, bo Kosmos jest tak wielki, że wszystko można w nim
znaleźć, ale wątpię. Ta istota musiałaby być idealnie przystosowana do życia na
Ziemi – do egzystowania w naszej atmo- i hydrosferze. To raz. A po drugie –
musiałaby się czymś żywić. Pytanie brzmi: czym? Trawą? Roślinami? Zwierzętami?
Jeżeli tak, to jakimi? A być może tylko samym… powietrzem? Myśl wcale urocza.
Powietrze zawiera azot, wodór i tlen, węgiel w dwutlenku węgla… - a to już wystarczy
do syntezy podstawowych składników życia – aminokwasów. Poza tym w wodzie
morskiej znajduje się cała tablica Mendelejewa – od wodoru do uranu, więc
dlaczegóżby nie? Skoro w Kosmosie może zdarzyć się każda forma życia, to może w
nim egzystować nawet taka - sic!
Proponuję
Czytelnikom dobrze rozglądać się wokół siebie w czasie zimowych czy letnich
wędrówek, bo a nuż uda się dostrzec niezwykłe tropy na śniegu czy piasku
biegnące całymi kilometrami w linii prostej. A wtedy bez ochyby będzie
wiadomym, że natknęliście się na tropy Diabła z Devonshire…
Jak już jesteśmy w
tym miejscu Wysp Brytyjskich, to godzi się wspomnieć, że to właśnie w tych
okolicach grasował słynny Pies Baskerville’ów z noweli sir Arthura Conan Doyle’a. To tutaj grasuje sławetny Potwór z Exmoor,
który straszył miejscowych we wczesnych latach 90. ubiegłego stulecia, a tak
już niejako à propos jest poniżej notatka
prasowa dotycząca właśnie tej kryptydy:
*
Już w czasie pierwszych
oględzin martwej owcy, angielski farmer Mike
Wiliams uswiadomił sobie, że padła ona ofiarą napaści niezwykłego stwora.
Owca miała rozdarty kark, odgryzione lewe ucho, a to co z niej zostało
przypominało rozdeptanego motyla. Poza tym drapieżnik wyssał ze swej ofiary
wszystką krew.
- Zawołałem ojca i innych farmerów. Nikt
przedtem nie widział, by ktoś zabijał owcę w ten sposób – powiedział Mike
Williams reporterowi Agencji Reuters.
Tajemniczy napastnik
rozerwał owcę tak szybko, że zwierzę nawet nie zdało sobie sprawy z napaści.
Ta ofiara jednak nie
była pierwszą. W Exmoor, rzadko odwiedzanym regionie zachodniej Anglii, leżącym
320 km na zachód od Londynu, od 1983 roku wydarzyło się ponad 100 tego rodzaju
przypadków. Istnieje tutaj kilkanaście gospodarstw farmerskich oddalonych
znacznie jedno od drugiego.
Pierwsza fala tych
wydarzeń wywołała panikę. Ani myśliwym, ani wypróbowanym tropicielom, ba! –
nawet jednostkom piechoty morskiej, które przeczesały teren o powierzchni 670
km² - nie udało się natrafić na „potwora z Exmoor”. Mieszkaniec – Nigel Breerly, który niedawno napisał
książkę „Nocny łowca” wspomina:
- …Nikt nie wiedział, jak się mamy do tego
zabrać. Jeden zabrał ze sobą siatkę na motyle, inny – znany specjalista od
chwytania dzikich psów – zabrał ze sobą potężny połeć mięsa…
Wszyscy mieszkańcy
Exmoor przypomnieli sobie psa Baskerville’ów i doszli do wniosku, że mają do
czynienia z anormalnie wielkim psem, który zadomowił się w ich krainie.
Jednakże pozostawione przezeń ślady, sposób atakowania ofiary – z góry i groźny
ryk, jaki słyszeli Breerly’owie i ich towarzysze nasunęły im przypuszczenie, że
mają do czynienia z pumą.
- Słyszałem ten ryk dwa razy – mówi Mike Williams,
który mieszka w tych stronach już od lat 50. – od którego włosy stają dęba na głowie ze
strachu. To słyszeli także inni farmerzy – a niektórzy twierdzą nawet, że
widzieli drapieżnika, a także szli po jego śladach.
Jeden z nich – Roy Brummer, kierownik szkółki
strzeleckiej, zobaczył pewnego ranka, jak niedaleko jego domu niezwykły stwór
zeskoczył ze skarpy na drogę i skrył się w gęstwinie.
- Był wielki jak wschodnioeuropejski owczarek,
tyle że miał cienkie nogi. Wydawało mi się, że był silny i zwrotny. Umaszczenie
miał żółtobrązowe, ale w mroku to było trudno dokładnie ustalić – powiedział Brummer.[2]
Według jego rozeznania była to puma. Strefa występowania tych drapieżników
rozciąga się od pn-zach. Kanady aż do Ameryki Południowej. I chociaż pumy nie
występują w Wk. Brytanii, Breerly twierdzi, że jakaś puma uciekła z prywatnego
rezerwatu i od paru lat tuła się po kraju.[3]
Oczywiście istnieją
także przeciwstawne hipotezy. Doug
Richardson – główny specjalista ds. kotowatych w londyńskim ZOO – podchodzi
sceptycznie do relacji świadków. Twierdzi on, że pumy wyją bardzo specyficznie,
podobnie jak lisy i koty domowe. Poza tym nie stwierdzono, by wysysały one ze
swych ofiar krew. Drapieżniki z rodziny kotowatych podczas chodzenia nie
wysuwają pazurów, natomiast „exmoorski potwór” wysuwa je w czasie chodu, co
widać po jego śladach…[4]
*
Jak widać z
powyższego, Wielka Brytania jest najbardziej „upotworowioną” czy
„zapotworowaną” krainą w Europie. Osobiście uważam, i dałem temu wyraz w jednej
z moich prac, że wszelkiego rodzaju kryptydy mogą być stworzeniami z różnych
czasów.[5]
Ponieważ uważam, że UFO w gruncie rzeczy są nie tyle pojazdami przestrzennymi,
ale przede wszystkim czasoprzestrzennymi, to jest całkiem możliwym, że te
wszystkie straszące nas kryptydy są de
facto zwierzętami, które celowo bądź niecelowo zostają przerzucane w Czasie
przez operujące w nim pojazdy. I to wszystko. Stąd właśnie te wszystkie
„dinozaury” widziane w Afryce i Ameryce Południowej, to właśnie wszystkie
dziwne stworzenia w rodzaju nowogwinejskiego Rau czy Chupachabra,
które jakby przybyły z Przyszłości, zaś afrykańskie Lau, Mokele-mbembe czy Dingonek to istoty z naszej Przeszłości.
Hipotezę tą przedstawił i rozwinął literacko Daniel Laskowski w opowiadaniu „W cieniu góry Elgon” – zob. - http://daniel-laskowski.blogspot.com/2017/07/wysoka-ponoc-55.html. Hipoteza jak
hipoteza, ale uważam, że warto się byłoby nad nią zastanowić, bowiem prędzej
uwierzę w chronoloty czy chronotraki naszych Potomków (czy
Przodków – to też jest możliwe – sic!)
niż jakichś wyimaginowanych Kosmitów, choć prawdę mówiąc, to przez te 4,5 mld
lat istnienia naszej planety Oni też mogli się tutaj przypałętać (i to kilka
razy) wędrując po Mlecznej Drodze...
[2]
Opis „potwora” jest nader podobny do opisu tajemniczego zwierzęcia, zwanego
przez Somalijczyków „mngwa” lub „nunda” – zob. B. Huevelmans – „Na tropach
nieznanych zwierząt”.
[3]
Temat „pumy na wolności” jest w lokalnej prasie brytyjskiej wymienny z tematem
„Nessie na wolności” – zwłaszcza w sezonie ogórkowym.
[4]
„Potwór z Exmoor” w słowackim „EX-PRESS” z 26.V.1990 r. opublikowane w Polsce
przez „Sfinks” nr 2/1991, przekład mój.
[5] R.K.F.
Leśniakiewicz – „UFO i Czas”, Tolkmicko 2011.