Tajemnicze opowieści o słynnej górze
Wielki Blanik przy środkowoczeskich Louniovicach polegają na prawdziwych
wydarzeniach!
Pisarka Zuzana Koubková: „W okolicach
Wielkiego Blanika przeżyłam zadziwiające zjawiska“.
O górach Velky i Maly Blaník w pobliżu
Českich Louňovic opowiadane są różne tajemnicze historie. Oprócz bajkowych
śpiących rycerzy są też historie bardziej wiarygodne z ostatnich lat! Mówi się,
że świadkowie widzieli u podnóża góry dziwne postacie, jakby z innych epok.
Inni twierdzili, że weszli do wnętrza Velkégo Blaníka, gdzie czas podobno
płynie inaczej niż na zewnątrz. Zapytałem życzliwą pisarkę Zuzanę Koubkovą,
która dobrze czuje się w tym regionie, jaka jest prawda w tych opowieściach. Do
najnowszych dzieł tego autora należy książka Krajem blanické rytířů, która –
między innymi – omawia także tajemnice dwóch wspomnianych wzgórz...
W
oddali zahuczała sowa. Ciszę lasu, przerywaną jedynie nocnymi wędrówkami
zwierząt, przerwał odległy hałas. Dźwięk nabiera mocy i swoim regularnym rytmem
przypomina tęskne rytmy afrykańskich bębnów. Z nicości zamglonej ścieżki
wyłaniają się sylwetki jeźdźców na koniach, a niewyraźne dudnienie zamienia się
w regularny tętent końskich kopyt. W przyćmionym świetle można dostrzec wspaniałe
zbroje, hełmy i miecze lśniące w świetle księżyca. Drogą jedzie oddział rycerzy
na koniach. Jest tylko jeden haczyk: to już nie Średniowiecze! Skąd więc oni
się tutaj biorą? Napastnicy zbliżają się do skały, gdzie komisarz regionalny Putzlacher patrzy na nich z
przerażeniem. Zauważa go jeden z rycerzy. Komisarz ucieka w szaleńczym
zamieszaniu i nie zajmuje dużo czasu, aby dojść do siebie po tym incydencie.
Czy to był tylko sen, czy też plotka o Velkým Blaníku kryje w sobie paradoks
czasu? Poprzednia tajemnicza historia miała miejsce na początku XIX wieku, ale
z pewnością nie była jedyna! W XIX wieku w Velkém Blaníku na długo miała
zniknąć młoda dziewczyna, a później dwójka małych dzieci. Wszyscy mówili, że
czas płynął inaczej na wzgórzu i wokół niego niż na zewnątrz! Inna kobieta z
Podblanicka - niejaka pani Kyptová
dla odmiany miała spotkać na tajemniczym wzgórzu jakiegoś staroświecko ubranego
pana, który spojrzał na nią przerażony, a potem rozpłynął się w powietrzu! Czy
w każdym przypadku są to zwykłe plotki rozpowszechniane przez przesądnych ludzi
bez krzty osądu? Z poniższego wywiadu wynika, że na pewno tak
nie jest...
Wiem, że masz domek niedaleko Velkégo
Blaníka, do którego jeździsz od dzieciństwa. Część Twojej rodziny również
pochodzi z Podblanickich – specyficznego i surowego regionu na pograniczu Czech
Południowych i Wyżyny Czesko-Morawskiej. Czy sądzisz, że tajemnicze historie
dotyczące tego obszaru są oparte na rzeczywistości, czy też jest to
niepotwierdzony mit?
Najwyraźniej
sama miałam dziwne doświadczenia w tej dziedzinie jako dziecko. Miałam wtedy
około trzynastu lat. Wyszłyśmy z mamą z chaty i na środku pola zobaczyliśmy
dziwną postać wysokiego mężczyzny w kapturze. Ten człowiek nie wydawał się
pasować do teraźniejszości. Kiedy kilka sekund później ponownie spojrzeliśmy na
to miejsce, tej dziwnej osoby już tam nie było. Dziwny był nie tylko jego ubiór
– w tamtym czasie różne gry fantasy nie były jeszcze powszechne wśród ludzi,
ale przede wszystkim to, że tak szybko zniknął. Najbliższe drzewa były
kilkadziesiąt metrów od niego! Do dziś nie potrafię tego wytłumaczyć, chociaż
przesadzę, jeśli powiem, że postać ta wyglądała jak Aragorn z „Władcy Pierścieni“ (śmiech).
Może naprawdę zobaczyłaś wtedy coś
wyjątkowego. Przecież obserwacje niezwykłych ludzi, jakby z innych czasów, nie
są w Velkém Blaníku niczym niezwykłym. Gdzie miało miejsce to doświadczenie?
Następnie
udałyśmy się z Kamberka do miejsca, gdzie przed II wojną światową wydobywano
złoto. Wśród miejscowych znany jest jako Roudný. Robiliśmy taki murek wokół
naszego domku. Wyszłyśmy z lasu i ruszyłyśmy dalej polną drogą. Dokładną
lokalizację pamiętam jednak tylko z grubsza, przecież to nie było wczoraj.
A co z innymi tajemnicami związanymi z
tym regionem?
Mój
dobry znajomy, który mieszka w sąsiedniej wsi, miał widzieć w Blaníku dziwnych
ludzi – tajemniczych jeźdźców z epoki, stare ubrania... Choć podobno w Velkým
Blaníku śpią w nim rycerze, kult św. Marii
Magdaleny, związany z miejscową rozebraną kaplicą. Podczas gdy Velký Blaník
ma mieć męską energię, jego odpowiednik kojarzy się z energią żeńską. Dziwne
jest także to, że wielu odwiedzających ma nieprzyjemne odczucia po zburzonej
kaplicy na Malém Blaníku i nie chce tam iść. Na zboczu pomiędzy Velkým Blaníkiem
a Malým Blaníkiem leży łąka, na której podobno trenowali rycerze. To oczywiście
przesada, ale miejscowi naprawdę czasami słyszą na nim dziwne dźwięki i widzą
światła, których nie powinno tam być. Skrajem tej leśnej polany biegnie
kilkusetletnia droga – tzw. Łąka Rycerska. Z tym miejscem wiąże się pewna
historia, której bezpośrednio doświadczył jeden z moich przodków.
Czy możesz opisać to bardziej
szczegółowo?
W XIX
wieku mój krewny Josef Vurm, od
którego odziedziczyłam chatę, przejeżdżał tę łąkę powozem konnym. W tym czasie
wjechał wozem wzdłuż drogi w dziwny cień, którego nie rzucało nic widocznego w
okolicy. Konie nagle zatrzymały się i nie chciały iść dalej. Mój przodek musiał
je wtedy chwycić za uzdę, machnąć batem i odepchnąć, ale jeden z koni przestraszył
się i zaczął uciekać. Na szczęście przodek był sprytny – chwycił powóz i
wskoczył na niego. Pojechał swoimi spłoszonymi końmi aż do Louňovic pod
Blaníkiem na miejscowy rynek! Ale ta historia ma szczególny ciąg dalszy...
Ciekaw jestem szczegółów. Proszę opisać
go naszym czytelnikom.
Około
sto lat później mój ojciec jechał tą samą drogą na motocyklu, regularnie
odwiedzając swoją matkę w Louňovicach pod Blaníkiem. Było to w latach
sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Kiedy znalazł się na opisanej powyżej łące,
ponownie wjechał w niezwykły cień, którego nie powinno tam być. W tym momencie
silnik w jego motocyklu „zapiszczał”, zgasły wszystkie kierunkowskazy i
światła. Jednakże maszyna w dalszym ciągu korzystała z prawa bezwładności,
ponieważ w tym miejscu droga prowadziła w dół. Ojciec przez chwilę
bezskutecznie próbował uruchomić silnik, ale udało mu się dopiero, gdy wyjechał
z dziwnego cienia. W tym momencie wydawało się, że maszyna sama szybko
podskoczyła. Jednocześnie mój ojciec nie znał wówczas historii o naszym
przodku, Vurmie!
To bardzo dziwny zbieg okoliczności,
jeśli w ogóle można coś takiego powiedzieć. Ale co z dziwnymi dźwiękami, które
podobno słychać na Łące Rycerskiej? Ciekawe, że podobne miejsce z dziwnymi
dźwiękami, jak z czasów starożytnych, istnieje w Czechach, na przykład
niedaleko Kounowa, na miejscu nieistniejącej już średniowiecznej wsi.
Mają
to być dźwięki przypominające brzęk metalu i rżenie koni, ale być może istnieją
bardziej zwyczajne wyjaśnienia tych zjawisk akustycznych. Jest to podmokła łąka
pomiędzy dwoma wzgórzami. Być może przyczyną wszystkiego może być swego rodzaju
wir wiatru, w co skłonny jest wierzyć na przykład znany czeski pisarz Otomar Dvořák. Reszta zależy już
zapewne od ludzkiej wyobraźni. Być może jednak warto z zupełnie innego powodu,
to pozostawię ocenie innych.
Albo – jeśli puścimy wodze fantazji,
gdzieś w okolicach Velkégo Blaníka znajduje się pętla czasu, a może tunel
czasoprzestrzenny. Być może mogą na to wskazywać opowieści o ludziach, którzy
weszli na tę górę na krótki czas, aby po kilkudziesięciu latach powrócić na
powierzchnię. Podobne historie wiążą się także z innymi – nie tylko czeskimi
wzgórzami. Na przykład do Untersberg na granicy austriacko-niemieckiej. Wróćmy
jednak do innych, mniej znanych tajemnic Podblanicka. Które to są?
W
połowie XII wieku opat Godšalek
założył w Louňovicach pod Blaníkem żeński klasztor premonstratensów, będący
odpowiednikiem męskiego klasztoru w Želivie. Spalono go później – w 1420 r.
podczas wojen husyckich. Wciąż mówi się, że jest tam miejsce nawiedzone. Na
przykład babcia opowiadała, że ma się tam pojawić duch bezgłowej postaci kobiecej lub
psa ognistego (uśmiech). To miejsce, gdzie w dzieciństwie prowadzili
wykopaliska archeolodzy – dziś jest to jeden z podwórek pomiędzy domami w
Louňovicach. Niektóre lokalne plotki zainspirowały mnie także do napisania
trzeciej i ostatniej książki z trylogii Templariuszy, pod roboczym tytułem
„Tajemnica kopalni złota“, która powinna wkrótce się ukazać.
Które z lokalnych legend – opowieści z
okolic Louňovic pod Blaníkem – umieściłaś w swojej książce?
To na
przykład wspomniany ognisty pies, który pojawia się górnikom w fabule mojej
książki. Górnicy myślą, że pies pojawi się, gdy w jakiś sposób przekroczą prawa
górnictwa. W powieści starałam się uchwycić sposób myślenia ludzi
średniowiecza, co nie zawsze było łatwe. Świat ludzi w XIV wieku był zupełnie
inny od naszego.
Wróćmy jednak do tajemnic przeszłości z
innego punktu widzenia. Czy wierzysz w przeszłe życia?
Nie
mogę powiedzieć, że bezpośrednio wierzę, ale podczas hipnozy regresyjnej
widziałam starszego mężczyznę potykającego się w sadzie kasztanowym. Sądząc po
jego ubraniu, mógł to być okres od końca XVIII do początków XX wieku. W
hipnozie regresyjnej widziałam też coś w rodzaju brudnej dziewczynki bawiącej
się na obrzeżach jakiegoś europejskiego miasta lub procesji ludzi z
pochodniami. Widziałam też zamki z wysokości, ale nie chciałam do nich
„wchodzić”, bo miałam przeczucie, że spotka mnie tam coś złego.
Jak przebiegły te doświadczenia i co o
nich myślisz?
Nie
można powiedzieć, że wszystko, czego doświadczyłam powyżej, przekonało mnie o
realności przeszłych wcieleń. Moim zdaniem było to raczej coś na kształt
pamięci przodków. Wszystkie miejsca i obiekty z poprzedniego doświadczenia, za
wyjątkiem dużej żaglówki na karaibskim wybrzeżu, wyglądały bardzo czesko. Swoją
drogą – korzeni mojej rodziny w Podblanickiej doszukiwałam się między innymi we
wspomnianej już Vurmie – czyli gdzieś przed 1839 rokiem.
Na chwilę zostawiliśmy tajemnice obu
Blaników. Wracajmy. Co jeszcze jest dziwnego w tych dwóch wzgórzach?
Słynna
skała Veřej na Velkém Blaníku, gdzie podobno znajduje się magiczne wejście do
wnętrza góry, a którą naziści badali także podczas II wojny światowej, chyba
nie wymaga zbyt wiele omówienia. Powinny na nim wystąpić np. nielogiczne zmiany
temperatury lub inne nietypowe zjawiska. Jednak np. mniej znany obiekt kaplicy
św. Marii Magdaleny na Malém Blaníku.
Jaka jest historia tej szczególnej
budowli, wzniesionej na rozkaz cesarza Józefa II około 1785?
Obecnie
zniszczoną kaplicę zbudowali górnicy w XVIII wieku, jednak oznaki szacunku dla Marii
Magdaleny są w tym miejscu znacznie starsze. Być może mógłby to być rodzaj
przedchrześcijańskiego kultu – być może Matki Ziemi. Z historią miejscowości
można powiązać także odczucia ludzi, którzy nie czują się tu dobrze i twierdzą,
że już nigdy tu nie zamieszkają ani nie nocują. Natomiast pozostali goście nie
mają tu żadnych problemów, wręcz przeciwnie, czują się dobrze. Spałam sama przy
kaplicy i nie przeżyłam tu nic szczególnego. Odczucia turystów nie są więc tu
jednoznaczne. Mówi się także, że gdzieś u podnóża Malégo lub Velkégo Blaníka
powinien kiedyś znajdować się zamek.
Jaki on był?
Nigdzie
nie odnaleziono pozostałości tej rzekomej twierdzy, która według niektórych
była jedynie małym zamkiem lub fortecą. Nie znaleziono jednak żadnych podstaw,
więc pytanie, czy jest to tylko niepotwierdzona legenda. Według jednych
przypuszczeń powinien on pochodzić z czasów celtyckich, według innych zamek ten
mógł być średniowieczny.
Czy miałaś jakieś inne tajemnicze
zdarzenia w tej okolicy?
Tak.
Takie było moje doświadczenie z czymś, co nazwałbym „błędnym korzeniem“. Kilka
lat temu odwiedziłam Mały Blaník. Kiedy obeszłam go dookoła, nagle miałam wrażenie,
że jestem w zupełnie innej i nieznanej części Czech. Mimo to zdałam sobie
sprawę, że wciąż chodzę w kółko, ale nie mogę znaleźć właściwej drogi. I to
mimo, że znam całą okolicę bardzo dobrze! Dopiero po wielu minutach odzyskałam
orientację. Jednak podobne przeżycie przydarzyło mi się później w innym miejscu
i od tego czasu uważam, że „błędne korzenie” są rzeczywistością.
Jak wytłumaczyć to zjawisko i jego
przyczynę? Czy to wszystko może mieć związek z ludzką psychiką, a może –
bardziej fantastycznie – z rzekomym naruszeniem czasoprzestrzeni w tym miejscu?
Czy nie mogło to być zwykłe „zagubienie się” spowodowane dezorientacją?
Nie
wiem, jak się zgubić, może to zwykła dezorientacja (uśmiech).
Czy zatem okolice Velkégo i Malédo Blaníka
mogą być czymś wyjątkowym – pomyślanym z mistycznego punktu widzenia? Jak
osobiście postrzegasz ten region?
Jeśli
chodzi o moje postrzeganie Podblanickiej: Jeżdżę tam całe życie, więc jestem
przyzwyczajona do tych okolic. Ale tak naprawdę... myślę, że będzie coś trochę
innego. W dawnych czasach mieszkali tam Celtowie, znajdują się tam pozostałości
miasta oraz złoto, które zwykle budzi u ludzi najgorsze emocje. Nie możemy
zapomnieć o wielu opowieściach o spotkaniach z innymi światami. W przeszłości
wiele osób cierpiało tam również na choroby psychiczne. Teraz wszyscy tam
mówią, pewnie tak to sobie rekompensują (śmiech). Na pewno nie jest to region
całkowicie zwyczajny.
Dziękuję za rozmowę.
Moje 3 grosze
To, co się dzieje w górach Blanik i okolicach nie jest niczym dziwnym. U
nas podobne rzeczy dzieją się w Tatrach i Beskidach – szczególnie w rejonie
Czerwonych Wierchów i Babiej Góry – o czym już pisałem onegdaj na łamach
kwartalnika „UFO“ i wraz z dr. Milošem Jesenským. Na Dolnym śląsku
podobnie dziwne rzeczy dzieją się w masywie Śląskiego Olimpu – góry Ślęży, a
także w Karkonoszach – szczególnie w Dolinie Sowiej i masywie Śnieżki. Osobiście
uważam, że te perturbacje są efektem istnienia jakichś „okien czasu“, które od
czasu do czasu uaktywniają się. Alternatywą są działania Obcych czy nawet
Neodinozauroidów, którzy są aktywni właśnie w takich okolicach. Opisaliśmy to w
naszych książkach z cyklu „Stratení v horách“. Wcześniej pisałem o
tym w „Projekcie Tatry“, do których odsyłam Czytelnika.
Mam nadzieję, że Czytelnik będzie miał okazję zetknąć się z takimi
fenomenami czasowo-przestrzennymi w czasie wakacyjnych wędrówek i wtedy będzie
mógł sobie sam wyrobić zdanie na ten temat...
Więcej
informacji w książce „Krajem blanických rytířů“ znajdziecie na: https://www.databazeknih.cz/knihy/krajem-blanickych-rytiru-525022
Więcej
informacji o pisarce Zuzaně Koubkové znajdziecie na stronie: http://zuzana-koubkova.blog.cz/
Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Sas – Leśniakiewicz