Powered By Blogger

piątek, 12 lipca 2013

Trzy śmierci Józefa W. Stalina (1)

Bliski krąg władzy przy trumnie wodza


Mark Altszulier


Zgodnie z pierwszą naukową chronologią, przedstawioną przez francuskiego humanistę Josepha Justusa Scaligera (1540-1609) na rok 6666 od stworzenia świata (czyli 1953 wg naszego kalendarza – przyp. tłum.) przypadł rok śmierci Józefa Wissarionowicza Dżugaszwilego czyli Stalina.

60 lat temu, w swej podmoskiewskiej daczy zmarł Józef Stalin, wielki i straszny dyktator, bo – jak mówią – był on pozostawiony na pastwę swych współpracowników, którzy przestali się bać Gospodarza. Jeszcze śmielsza hipoteza głosi, że został on otruty przez spiskowców. A może być, że w kremlowskiej ścianie w ogóle nie pochowano Stalina?

Lenin i Stalin w Mauzoleum na Placu Czerwonym


Nie zdążyli


Oficjalna wersja wydarzeń jest doskonale znana. 28 lutego – według Chruszczowa – Stalin początkowo wezwał swój najbliższy krąg [doradców i współpracowników] na Kreml, gdzie oni obejrzeli nowy film, a potem wszyscy do późna w noc jedli kolację na daczy. Rozjechali się do domów dopiero o piątej rano. Stalin jakoby odprawił ochronę przed snem twierdząc, że niczego mu nie potrzeba. Dlatego też wszyscy stwierdzili, że Gospodarz planował wstać później niż zwykle, i nie przejmowali się tym do wieczora 1 marca. A potem po prostu bali się wejść.

Tuż przed nocą, ochrona przerażona ciszą w pokoju Stalina weszła do jego gabinetu. Rankiem 2 marca, na daczę w Kuncewie przybył lekarz i zdiagnozował paraliż prawej strony ciała, utratę mowy i świadomości. Zwołano konsylium najlepszych medyków, ale oni od samego początku zdiagnozowali apopleksję i wydali niepomyślną prognozę.

W dniu 4.III.1953 roku, wydano oficjalny komunikat o chorobie wodza. 5 marca, o godzinie 21:50 Stalin zmarł. Zgodnie z medycznym aktem zgonu, śmierć nastąpiła w wyniku wylewu krwi do mózgu.

Przed upływem doby, drugie niemniej autorytatywne konsylium zarządziło sekcję zwłok. Po nim, na decyzję rządzącej elity, ciało szybko zabalsamowano i po ceremonii pożegnalnej umieszczono je w Mauzoleum Lenina, zaś w Moskwie pojawiły się pogłoski, że Stalina otruto.

Następnie Chruszczow i inni „naoczni świadkowie” postawili na historii śmierci Stalina zasłonę dymną. Przez długi czas kursowała pogłoska o „nieokazaniu pomocy”. Zgodnie z nią, na zarządzenie Berii, Stalin po zwaleniu się na podłogę po wylewie był pozbawiony leczenia przez 30 godzin, w rezultacie czego skutki wylewu stały się nieodwracalne.

Stalin i jego ulubiony samochód


Ostatnia wieczerza


Stalin nigdy nie uskarżał się na zdrowie. Chruszczow w swych memuarach zwala to na jego skrytość i chęć przedstawienie siebie jako żelaznego, stalowego lidera politycznego. A w rzeczywistości, w czasie 73 lat życia przeszedł on dwa wylewy. Szybko się męczył, często się przeziębiał. Miał nadciśnienie. Ale bez względu na to, pozwalał sobie na nocne libacje z kręgiem najbliższych współpracowników w Kuncewie i nie przestrzegał żadnych diet, a więc nic dziwnego, że 73-letniego staruszka dopadł udar…

Jednakże relacji o ostatniej uczcie wodza nigdy nie udało się odnaleźć i ujawnić. Uchowało się menu, które Stalin zamówił na wieczór, 28 lutego. Są tam kotlety ziemniaczane na parze, owoce, sok. Prosta zastawa dla takich, którzy spożywają kolacje w samotności. Podobnie z zamówieniami Kremla, tam też na dzień 28 lutego w protokole zamówień dla gabinetu Gospodarza nie ma żadnej wzmianki o jego zamówieniu. Natomiast dziennik zamówień dla daczy w Kuncewie przepadł tajemniczym sposobem…

Działanie ochrony tez wyglądały bardzo dziwnie. Stalin nie wstał na śniadanie – bali się go obudzić. Nie wyszedł na obiad – zdecydowali się nie niepokoić Gospodarza. Nie poprosił o kolację – zdecydowali się zajrzeć przez dziurkę od klucza. Potem wszyscy weszli do gabinetu i zobaczyli nieprzytomnego wodza leżącego na podłodze w kałuży moczu. Przełożyli go na dywan, przykryli pledem, zadzwonili do przełożonego i zaczęli czekać.

Dowódca ochrony Stalina – gen. Nikołaj Sidorowicz Własik wspominał, że pewnego razu Gospodarz zatrzymał się na 30 minut w bani, tak że minister bezpieczeństwa państwowego dał rozkaz wyłamać drzwi. To, że Stalin zwolnił ochronę jest sprawą bezprecedensową. Takich rozkazów w normalnym trybie (jeżeli nie chcesz iść pod sąd) się po prostu nie wykonuje. Powiedzmy wprost: za swoją niesubordynację ochrona nie poniosła żadnych konsekwencji.

O godzinie 9-tej, dnia 2 marca lekarze mogli wreszcie obejrzeć chorego. On przez cały czas leżał na dywanie, ale co dziwne – był on ubrany w bieliznę, a nie w spodnie od piżamy i koszulkę, jak wspominali ochroniarze. Zanim dopuszczono do chorego doktorów, zostali oni dokładnie poinstruowani. Beria rozkazał im wszystkie czynności konsultować z dyżurnym członkiem Politbiura.

Konsylium też zebrano co najmniej dziwne. U łoża chorego zebrali się najwięksi luminarze medycyny: siedmiu profesorów – z czego sześciu akademików i jeden docent. Z nich czworo było neuropatologami, jeden specjalista od wątroby, jeden reumatolog, jeden terapeuta i tylko jeden kardiolog. Człowiek umiera na wylew, a przy łóżku dyżurują lekarze o całkiem innych specjalnościach…

Na dodatek wszyscy oni byli dyrektorami instytutów naukowo-badawczych kierujący katedrami, itd., co oznacza, że prawdziwych pacjentów oni widzieli bardzo dawno. Do konsylium dołączył także lekarz będący dyrektorem instytutu naukowo-badawczego kurortologii i naczelnikiem Sanupru.[1] Reanimatologów Niegowskiego i Czesnokowa zaproszono dopiero 5 marca. Winogradow i Preobrażenskij – którzy doskonale znali Stalina jako pacjenta – nadal siedzieli w areszcie w związku ze „spiskiem lekarzy”. Nie zaproszono także lekarza leczącego Stalina Kulinicza, i nie chcieli nawet historii choroby, która znajdowała się w kremlowskim szpitalu. Ale diagnozę postawiono od razu – wylew krwi do mózgu z porażeniem lewej strony mózgu. Wygląda zatem na to, że nikt z Politbiura nie miał zamiaru leczyć Stalina.

Stalin wizytujący jeden z pułków lotniczych


Tajemnica lekarska


Konsylium nawet nie wypytało ochrony i obsługi, o to: co Stalin jadł? - gdzie położył się spać? - i w jakim stanie go znaleźli? – czy przyjmował jakieś lekarstwa? Mówiąc prosto, nikt się nie zajmował tym, by ustalić najelementarniejsze szczegóły. Za to apetyty lekarzy były ogromne, obsługa wspomina, że kucharze pracowali non-stop.

Nawet nie było mowy o przewiezieniu Stalina do szpitala na OIOM – jemu zalecono zupełny spokój, a do tego robiono mu zastrzyki magnezu i kamfory w ogromnych ilościach.

Leczenie wyglądało na niesystemowe i bez sensu. Podawano mu różne preparaty, to znów odstawiano. Ponadto działania lekarzy w ogóle nie pasowały do tego, co mówiła diagnoza. Najgłupszym zdaniem było to, że chory znajduje się w stanie nieświadomości, a stwierdzono u niego paraliż prawej strony i utratę mowy. Skąd ci lekarze wiedzieli o utracie mowy, skoro ich pacjent był nieprzytomny?

Według świadectw niektórych specjalistów, kombinacja preparatów zaaplikowanych Stalinowi, pogarszała sytuację chorego. Lekarz celowo ignorował niektóre rezultaty analiz, inni badacze nie zgadzają się z tym całkowicie. Postawiwszy diagnozę 2 marca, podano środki zmniejszające krzepliwość krwi na 5 godzin, a potem przepisano… przystawienie pijawek! To jest coś dokładnie przeciwnego temu, co się robi przy wylewie, bo to rozrzedza krew.

Nieprofesjonalizm w ZSRR zazwyczaj drogo kosztował, i na takie coś nie poszedłby żaden lekarz. I znowu, jak w przypadku ochrony daczy, żaden z lekarzy nie poniósł jakiejkolwiek odpowiedzialności!


CDN.




[1] Radziecki odpowiednik Sanepidu.