Bliski krąg władzy przy trumnie wodza
Mark Altszulier
Zgodnie z pierwszą naukową
chronologią, przedstawioną przez francuskiego humanistę Josepha Justusa Scaligera (1540-1609) na rok 6666 od stworzenia
świata (czyli 1953 wg naszego kalendarza – przyp. tłum.) przypadł rok śmierci Józefa Wissarionowicza Dżugaszwilego czyli Stalina.
60 lat temu, w swej
podmoskiewskiej daczy zmarł Józef Stalin, wielki i straszny dyktator, bo – jak
mówią – był on pozostawiony na pastwę swych współpracowników, którzy przestali
się bać Gospodarza. Jeszcze śmielsza hipoteza głosi, że został on otruty przez
spiskowców. A może być, że w kremlowskiej ścianie w ogóle nie pochowano
Stalina?
Lenin i Stalin w Mauzoleum na Placu Czerwonym
Nie
zdążyli
Oficjalna wersja wydarzeń jest
doskonale znana. 28 lutego – według Chruszczowa
– Stalin początkowo wezwał swój najbliższy krąg [doradców i współpracowników]
na Kreml, gdzie oni obejrzeli nowy film, a potem wszyscy do późna w noc jedli
kolację na daczy. Rozjechali się do domów dopiero o piątej rano. Stalin jakoby
odprawił ochronę przed snem twierdząc, że niczego mu nie potrzeba. Dlatego też
wszyscy stwierdzili, że Gospodarz planował wstać później niż zwykle, i nie
przejmowali się tym do wieczora 1 marca. A potem po prostu bali się wejść.
Tuż przed nocą, ochrona
przerażona ciszą w pokoju Stalina weszła do jego gabinetu. Rankiem 2 marca, na
daczę w Kuncewie przybył lekarz i zdiagnozował paraliż prawej strony ciała,
utratę mowy i świadomości. Zwołano konsylium najlepszych medyków, ale oni od
samego początku zdiagnozowali apopleksję i wydali niepomyślną prognozę.
W dniu 4.III.1953 roku, wydano
oficjalny komunikat o chorobie wodza. 5 marca, o godzinie 21:50 Stalin zmarł.
Zgodnie z medycznym aktem zgonu, śmierć nastąpiła w wyniku wylewu krwi do
mózgu.
Przed upływem doby, drugie
niemniej autorytatywne konsylium zarządziło sekcję zwłok. Po nim, na decyzję
rządzącej elity, ciało szybko zabalsamowano i po ceremonii pożegnalnej
umieszczono je w Mauzoleum Lenina, zaś w Moskwie pojawiły się pogłoski, że
Stalina otruto.
Następnie Chruszczow i inni
„naoczni świadkowie” postawili na historii śmierci Stalina zasłonę dymną. Przez
długi czas kursowała pogłoska o „nieokazaniu pomocy”. Zgodnie z nią, na zarządzenie
Berii, Stalin po zwaleniu się na
podłogę po wylewie był pozbawiony leczenia przez 30 godzin, w rezultacie czego
skutki wylewu stały się nieodwracalne.
Stalin i jego ulubiony samochód
Ostatnia
wieczerza
Stalin nigdy nie uskarżał się
na zdrowie. Chruszczow w swych memuarach zwala to na jego skrytość i chęć
przedstawienie siebie jako żelaznego, stalowego lidera politycznego. A w
rzeczywistości, w czasie 73 lat życia przeszedł on dwa wylewy. Szybko się
męczył, często się przeziębiał. Miał nadciśnienie. Ale bez względu na to, pozwalał
sobie na nocne libacje z kręgiem najbliższych współpracowników w Kuncewie i nie
przestrzegał żadnych diet, a więc nic dziwnego, że 73-letniego staruszka dopadł
udar…
Jednakże relacji o ostatniej
uczcie wodza nigdy nie udało się odnaleźć i ujawnić. Uchowało się menu, które
Stalin zamówił na wieczór, 28 lutego. Są tam kotlety ziemniaczane na parze, owoce,
sok. Prosta zastawa dla takich, którzy spożywają kolacje w samotności. Podobnie
z zamówieniami Kremla, tam też na dzień 28 lutego w protokole zamówień dla
gabinetu Gospodarza nie ma żadnej wzmianki o jego zamówieniu. Natomiast
dziennik zamówień dla daczy w Kuncewie przepadł tajemniczym sposobem…
Działanie ochrony tez wyglądały
bardzo dziwnie. Stalin nie wstał na śniadanie – bali się go obudzić. Nie
wyszedł na obiad – zdecydowali się nie niepokoić Gospodarza. Nie poprosił o
kolację – zdecydowali się zajrzeć przez dziurkę od klucza. Potem wszyscy weszli
do gabinetu i zobaczyli nieprzytomnego wodza leżącego na podłodze w kałuży
moczu. Przełożyli go na dywan, przykryli pledem, zadzwonili do przełożonego i
zaczęli czekać.
Dowódca ochrony Stalina – gen. Nikołaj Sidorowicz Własik wspominał, że
pewnego razu Gospodarz zatrzymał się na 30 minut w bani, tak że minister
bezpieczeństwa państwowego dał rozkaz wyłamać drzwi. To, że Stalin zwolnił
ochronę jest sprawą bezprecedensową. Takich rozkazów w normalnym trybie (jeżeli
nie chcesz iść pod sąd) się po prostu nie wykonuje. Powiedzmy wprost: za swoją
niesubordynację ochrona nie poniosła żadnych konsekwencji.
O godzinie 9-tej, dnia 2 marca
lekarze mogli wreszcie obejrzeć chorego. On przez cały czas leżał na dywanie,
ale co dziwne – był on ubrany w bieliznę, a nie w spodnie od piżamy i koszulkę,
jak wspominali ochroniarze. Zanim dopuszczono do chorego doktorów, zostali oni
dokładnie poinstruowani. Beria rozkazał im wszystkie czynności konsultować z
dyżurnym członkiem Politbiura.
Konsylium też zebrano co
najmniej dziwne. U łoża chorego zebrali się najwięksi luminarze medycyny:
siedmiu profesorów – z czego sześciu akademików i jeden docent. Z nich czworo
było neuropatologami, jeden specjalista od wątroby, jeden reumatolog, jeden
terapeuta i tylko jeden kardiolog. Człowiek umiera na wylew, a przy łóżku
dyżurują lekarze o całkiem innych specjalnościach…
Na dodatek wszyscy oni byli
dyrektorami instytutów naukowo-badawczych kierujący katedrami, itd., co
oznacza, że prawdziwych pacjentów oni widzieli bardzo dawno. Do konsylium
dołączył także lekarz będący dyrektorem instytutu naukowo-badawczego
kurortologii i naczelnikiem Sanupru.[1]
Reanimatologów Niegowskiego i Czesnokowa zaproszono dopiero 5 marca. Winogradow i Preobrażenskij – którzy doskonale znali Stalina jako pacjenta –
nadal siedzieli w areszcie w związku ze „spiskiem lekarzy”. Nie zaproszono
także lekarza leczącego Stalina Kulinicza,
i nie chcieli nawet historii choroby, która znajdowała się w kremlowskim
szpitalu. Ale diagnozę postawiono od razu – wylew krwi do mózgu z porażeniem
lewej strony mózgu. Wygląda zatem na to, że nikt z Politbiura nie miał zamiaru
leczyć Stalina.
Stalin wizytujący jeden z pułków lotniczych
Tajemnica
lekarska
Konsylium nawet nie wypytało
ochrony i obsługi, o to: co Stalin jadł? - gdzie położył się spać? - i w jakim
stanie go znaleźli? – czy przyjmował jakieś lekarstwa? Mówiąc prosto, nikt się
nie zajmował tym, by ustalić najelementarniejsze szczegóły. Za to apetyty
lekarzy były ogromne, obsługa wspomina, że kucharze pracowali non-stop.
Nawet nie było mowy o
przewiezieniu Stalina do szpitala na OIOM – jemu zalecono zupełny spokój, a do
tego robiono mu zastrzyki magnezu i kamfory w ogromnych ilościach.
Leczenie wyglądało na
niesystemowe i bez sensu. Podawano mu różne preparaty, to znów odstawiano.
Ponadto działania lekarzy w ogóle nie pasowały do tego, co mówiła diagnoza.
Najgłupszym zdaniem było to, że chory znajduje się w stanie nieświadomości, a
stwierdzono u niego paraliż prawej strony i utratę mowy. Skąd ci lekarze
wiedzieli o utracie mowy, skoro ich pacjent był nieprzytomny?
Według świadectw niektórych
specjalistów, kombinacja preparatów zaaplikowanych Stalinowi, pogarszała
sytuację chorego. Lekarz celowo ignorował niektóre rezultaty analiz, inni
badacze nie zgadzają się z tym całkowicie. Postawiwszy diagnozę 2 marca, podano
środki zmniejszające krzepliwość krwi na 5 godzin, a potem przepisano…
przystawienie pijawek! To jest coś dokładnie przeciwnego temu, co się robi przy
wylewie, bo to rozrzedza krew.
Nieprofesjonalizm w ZSRR zazwyczaj
drogo kosztował, i na takie coś nie poszedłby żaden lekarz. I znowu, jak w
przypadku ochrony daczy, żaden z lekarzy nie poniósł jakiejkolwiek
odpowiedzialności!
CDN.