Powered By Blogger

sobota, 13 lipca 2013

Trzy śmierci Józefa W. Stalina (2)

Uczeni-akademicy mad trumną Stalina

Banda akademików


Niektóre rezultaty analiz, które się uchowały, wprost wskazują na objawy otrucia. Ale nie przeprowadzono żadnych badań w tym kierunku. Dzisiejsi specjaliści sądzą, że symptomy dziwnej choroby Stalina bardzo przypominają zatrucie antykoagulantami – np. Dicumarolem albo Warfarinem.

Te preparaty są zwłaszcza niebezpieczne dla starszych ludzi, a ich użycie daje kliniczny obraz wylewu krwi do mózgu. Warfarin został zsyntetyzowany w Ameryce w 1948 roku, tak że w ZSRR był on dostępny bez recepty. Ale pod jednym warunkiem: wszyscy członkowie konsylium działają jednomyślnie.

Z drugiej strony, z tak rozległym wylewem, jaki ujawniono przy sekcji, Stalin nie przeżyłby więcej niż cztery dni. Wygląda na to, że to miało miejsce w czasie „leżenia” albo dzięki niemu.[1]

Ale są także świadectwa o tym, że stan Stalina z godziny na godzinę się polepszał. Właśnie w tym czasie ładowano choremu kolejne bezsensowne zastrzyki, które niczego mu nie dawały. Kamfora z magnezem. Gwoździem do trumny Stalina był zastrzyk z adrenaliny zrobiony mu na kilka minut przed zgonem. Adrenalina wywołała skok ciśnienia krwi, który przy wylewie jest absolutnie niewskazany.

Biorąc pod uwagę wadliwy, błędny plan leczenia wszyscy przymykali oczy na „niewygodne” symptomy. Wygląda na to, że działała jakaś banda akademików pod skrzydłami Politbiura.

Stalin i Mołotow w otoczeniu funkcjonariuszy NKWD


Czy to był Stalin?


Tak więc wiele dziwnych rzeczy nagromadziło się pomiędzy 1 a 5 marca. Po pierwsze – bierność ochrony. Do tej roboty nie brali beznadziejnych debili czy prymitywnych pałkarzy. Oni powinni byli pamiętać, że Stalin mógł przyjść do siebie i przypomnieć sobie, że oni nie udzielili mu pomocy. To samo powinni wiedzieć także lekarze. Śmiertelność od wylewów nie była stuprocentowa, nawet w tamtych czasach, i Stalin mógł przeżyć i działać choćby na wózku inwalidzkim. Przede wszystkim wyrównałby porachunki z inspiratorami spisku. Taka myśl powinna się pojawić w głowach jego najbliższych współpracowników z najbliższego kręgu: Chruszczowa, Berii, Bułganina, Kaganowicza, Malenkowa, Mołotowa i Mikojana, którzy stali za tym spiskiem. Zagadka jest to, jak dogadali się ze sobą ludzie doskonale zdającymi sobie sprawę z tego, jak straszny może być gniew Gospodarza.[2] 

Na początek odnotujmy, że poza Chruszczowem nikt nie pozostawił po sobie żadnych poważnych memuarów. Reszta albo pisała skąpe notki potępiające kult jednostki, albo nie pisała niczego. A Chruszczow przedstawił Stalina jako okrutnego paranoika. Nieprawda, bzdurą to jest, że ochrona bała się niepokoić Gospodarza, kiedy on umierał w samotności, a do tego pijaństwo 28 lutego, i otrzymamy wylew.

Jeszcze jedno kłamstwo Chruszczowa – słabe zdrowie Koby.[3] Nie ma żadnych śladów o dwóch wylewach, które jakoby przeszedł wódz, choć na kadrach „Kinokroniki” wyglądał na chorego. Stalin także nie uskarżał się na wysokie ciśnienie – ocalało jego EKG z początku lat 50. A zatem z czego wzięły się te miałkie brednie?

Dodajcie do tych wszystkich dziwnych wydarzeń zaginione dzienniki rejestracji odwiedzających, i będzie łatwiej złożyć do kupy obraz ostatnich dni życia wodza. Historia choroby Stalina, choć ocalała jest w opłakanym stanie. Brakuje stronic, wszystkie kartki są w rozsypce i nieładzie, po wielokroć przepisywane. Podpisy członków konsylium są datowane na lipiec 1953 roku. Dziennik choroby składa się z niezapisanych kartek. Karta ambulatoryjna Stalina z „Kremlowki” też gdzieś przepadła.

Skala zmowy z niemożliwością weryfikacji naprowadza na tylko jedna myśl. W marcu 1953 roku ani członkowie Politbiura, ani wykonawcy ich woli nie bali się Stalina. A to mogło się wydarzyć tylko w jednym przypadku: wodza już nie było wśród żywych.[4]   

Ławrientij Pawłowicz Beria z córką Stalina Swietłaną


Pacynka


W rzeczy samej tak nie można mówić o groźnym tyranie. Stalin oficjalnie miał – rzecz jasna – kilku sobowtórów. Najbardziej znanym z nich był Jewsiej Łubickij – buchalter z Winnicy. Nieraz stał on na trybunie Mauzoleum i niejednokrotnie brał udział w rozmowach z cudzoziemcami. W 1952 roku Łubickiego nieoczekiwanie aresztowano, a w marcu 1953 wypuścili go i… posłali do Duszanbe, gdzie zmarł w 1981 roku.

A może było tak, że w dniu 5 marca nie zmarł i nie leżał na stole sekcyjnym sam Stalin? To było całkowicie możliwe, zważywszy całość procedury dokonywania sekcji zwłok i pogrzebu. Zmarłych nie biorą na stół tak szybko tuż po śmierci – ciało, można powiedzieć, jeszcze nie ostygło. Do przeprowadzenia sekcji wybrano całkiem nieprzystosowane do tego pomieszczenie – małe i ciemne. Nie wszyscy członkowie komisji widzieli, co dzieje się na stole sekcyjnym, za to było pełno ochroniarzy. Wewnętrzne organy zmarłego po oględzinach zostały zniszczone, jakby zacierano ślady.

Poza tym komisja nie zauważyła jakichkolwiek widocznych defektów anatomicznych Stalina. A przecież jeszcze carska Ochrana wspominała, że drugi i trzeci palec lewej stopy Dżugaszwilego były zrośnięte. To zarejestrowali także kremlowscy lekarze w 1925 i 1931 roku, ale w 1953 – przeoczyli to. Przeoczyli także defekt stawu łokciowego lewej ręki – efekt złamania w szóstym roku życia. Nie ma także wzmianki w protokole także o tym, że nogi Stalina były różnej grubości. A w 1929 roku kremlowscy lekarze to odnotowali. Wychodzi na to, że pokrojono niewłaściwego Stalina…?

Karta informacyjna Josifa Wissarionowicza Dżugaszwilego z archiwum Ochrany


Końcowa diagnoza


26.III.1947 roku, Stalin poważnie zachorował. Wysoka temperatura krwawa biegunka, osłabienie… Zapisy w karcie chorobowej z dnia na dzień stawały się coraz gorsze, coraz gorsze wyniki analiz. Ni to dyzenteria, ni to zatrucie. Lekarze niczego nie mogli zrobić. I naraz zapis z dnia 30.VII: Obserwuje się objawy chronicznej i postępującej dyzenterii.[5] I wreszcie w karcie zapisano, że stan chorego się poprawił – Stalina albo jego sobowtóra.

I teraz najciekawsze – ozdrowiawszy, wódz postępować zaczął co najmniej dziwnie. Praktycznie odstąpił od decydowaniu o sprawach państwa – wedle oficjalnej wersji zabrał się za „Teorię socjalizmu”. Przestał brać udział w życiu politycznym, dlatego też zmniejszyła się ilość korespondencji, która napływała bezpośrednio do niego. Członkowie najbliższego kręgu twierdzili, że zmęczyło go „ręczne sterowanie państwem” i skoncentrował się na likwidowaniu różnic zdań pomiędzy jego zastępcami. No i od tego czasu Stalin i na trybunie Mauzoleum, i na zjazdach partii siedział osobno, oddzielony od prezydium. Czyżby wierchuszka nie chciała, by sobowtór słyszał ich rozmowy?

Jeszcze jedna ciężka choroba zwaliła się na niego pod koniec 1937 i na początku 1938 roku. Wtedy właśnie Stalin albo zatruł się, albo miał ciężką anginę. Ale o tym wydarzeniu właściwie niczego się nie mówiło, dzięki czemu można dojść do wniosku, że chorował prawdziwy Gospodarz. Czy to właśnie wtedy nie zamordowano Stalina po raz pierwszy? A potem była zamiana jednej zużytej marionetki na drugą, i ta procedura weszła już w stałą praktykę Kremla. Miedzy innymi, Stalin stał się bardziej miękkim w stosunku do swych najbliższych. Natomiast kolejne sprawy: „leningradzka” i „lekarzy-zabójców” były dziełem tandemu towarzyszy Chruszczowa i Malenkowa.

Trudno jest wyjaśnić motywy tych afer z sobowtórami. W 1937 roku wierchuszka Politbiura zaczęła walkę o władzę. A może obawiali się odwetu armii za masowe czystki z tego okresu? W 1947 roku przede wszystkim potrzebowano międzynarodowego autorytetu Stalina – zaczęła się Zimna Wojna. A w latach 1952-53 kolejny sobowtór Stalina wyszedł spod kontroli i stał się niepotrzebnym, no bo jak nazwać decyzję XIX Zjazdu KPZR, w którym Stalin postawił wniosek o rozszerzenie Prezydium KC KPZR do 25 członków i wyrzucenie z niego Mołotowa i Mikojana?

O godzinie 20:00 dnia 5.III.1953 roku, w nadzwyczajnym posiedzeniu wzięli udział członkowie Prezydium KC KPZR, Rady Ministrów ZSRR i Prezydium Rady Najwyższej ZSRR. Byli to jednak nie nowi ludzie, ale stara gwardia. Wkrótce też państwo miało nowe kierownictwo: Malenkow – przewodniczący Rady Ministrów ZSRR, Beria – szef połączonego MSW[6], Chruszczow – faktyczny przywódca KPZR, Bułganin – szef MON, Mołotow, Kaganowicz i Mikojan także dostali swe ministerstwa. Faktyczna zmiana decyzji Zjazdu Patrii zajęła im tylko 40 minut. W ciągu godziny najbliższy krąg znalazł się na daczy [w Kuncewie]. Po pięciu minutach pielęgniarka Mojsiejewa zrobiła choremu zastrzyk z adrenaliny.

I po chwili Stalin umarł definitywnie.


Źródło – „Tajny XX wieka” nr 11/2013, ss.22-23
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©      


[1] Niektórzy autorzy twierdzą, że to Beria nakazał swoim ludziom, bezpośrednio po wylewie, bić Stalina woreczkami z piaskiem po głowie, by rozszerzyć maksymalnie jego zasięg. Obraz takiego wylewu jest podobny do wylewu osiąganego farmakologicznie.  
[2] A może właśnie dlatego, że wiedzieli iż „sprawa lekarzy” jest jedynie wstępem do kolejnej czystki, której oni sami mogli paść ofiarą, stąd właśnie ten spisek na szczytach władzy, który doprowadził do obalenia Stalina. 
[3] Jeden z licznych pseudonimów używanych przez Stalina.
[4] Jest to możliwe, ze względu choćby na politykę zagraniczną. W historii znane są takie przypadki, w których śmierć władcy była utrzymywana w tajemnicy z takich właśnie względów. Dotyczy to także przywódców religijnych.
[5] Zwanej inaczej czerwonką.
[6] Beria skupił w ten sposób dwa ministerstwa – Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w jednej – swojej – ręce, co dawało mu realne szanse na zajęcie miejsca Stalina.