Czelabińskaja Obłast'
Margarita Troicyna
W 1875 roku w okolicach jeziora
Czad spadł meteoryt. Po 15 latach przybyła tam ekspedycja brytyjska, ale
meteoryt znikł – słonie wykorzystywały go ścierania sobie ciosów i starły
całkiem tego „kosmicznego gościa”.
Przelot Meteorytu Czebar-kul nad Czelabińskiem
Z
gwiazd do Piekieł
Do dnia dzisiejszego o
uralskich i w szczególności czelabińskich megalitach napisano ogromna ilość
artykułów. Znacznie mniej o jeziorze Czebar-kul (Chebar-cool), do którego
jakoby wpadł ten meteoryt.
Rzecz w tym, że według
relacji świadków, w ubiegłych wiekach w tych krainach już spadło duże ciało
kosmiczne. Jeden z jego największych odłamków spadł właśnie w jezioro
Czebar-kul. Jednakże nie udało się go odnaleźć. Za to na brzegach znaleziono
około 20 kamieni – czarnych, gładkich, okrągłych i jakby oszlifowanych.
Na terytorium Czelabińskiej
Obłasti w ogóle spotyka się wiele interesujących jezior. I tak w okolicach
Satki znajduje się wysokogórskie jezioro Zjurat-kul (nazwa pochodzi od
baszkirskich słów „jurak” i „kul” = „serce” i „jezioro”) , nad którym często
pojawiają się latające spodki. Poza tym nierzadko przepadają tam ludzie i
spotyka się tzw. „błędne” miejsca, w których można „zgubić” kilka godzin, a
bywa i dni. (Zob. materiał dotyczący Mt. Untersbergu - http://wszechocean.blogspot.com/2013/07/legendy-gory-untersberg.html)
Nie tak dawno temu, w
pobliżu Zjurat-kul odkryto paleolityczny pomnik – geoglif (naniesiony na ziemię
geometryczny lub figuralny wzór – przyp. aut.) w kształcie stylizowanego łosia.
Znany czelabiński badacz z zakresu archeoastronomii Konstantin Bystriszkin
twierdzi, że ten geoglif został wykonany w X-VIII tysiącleciu p.n.e. (a
zatem 10 – 12 tys. lat temu, jeszcze w czasie istnienia Imperium Atlantydy –
przyp. tłum.) i jest związany z konstelacją Łosia. Była ona naprawdę stara i w
tak długim czasie jej gwiazdy konturowe „rozeszły się” na sześć doskonale nam
znanych gwiazdozbiorów: Perseusza, Andromedy, Kasjopei, Trójkąta, Barana i Ryb.
Na północy tego obszaru
znajduje się jezioro It-kul, które uważa się za „nieczyste”. W odległości
kilkudziesięciu metrów od brzegu z wody sterczy samotna skała – Szatański
Kamień. W tym miejscu często toną kąpiący się. A ci, którzy pozostali przy
życiu opowiadają, że w czasie kapieli ich ciało dosłownie owijał jakby
niewidzialny sznur…
U zachodniej granicy
Czelabińskiej Obłasti, w Aszyńskim Rejonie znajduje się jezioro Szajtanka. O
tym małym ilasto-torfowym jeziorze z błotnistymi brzegami, podobnym raczej do
bagna, krąży wiele legend. Tak więc opowiada się o tym, że to jezioro nie ma
dna. I jeszcze, że na jego brzegu stało osiedle. Pewnego razu jezioro wylało i
zatopiło domy i ludzi. I tak do dziś dnia na powierzchnię jeziora wypływają
gładko obrobione pnie drzew…
Jezioro to ma regularny,
kolisty kształt. Z powierzchni nie wydaje się być głębokim, ale w
rzeczywistości jego głębokość wynosi 200 m! Specjaliści są zdania, że jezioro
to ma krasowe pochodzenie i od spodu ma połączenie z gigantycznym
jaskiniowo-wodnym systemem. Od czasu do czasu woda w jeziorze kipi, wychodzi z
brzegów i wpływa do sąsiedniej rzeczki Uk. Dawno temu uważano, że to sprawka
jakichś diabelskich sił, stąd jego nazwa – Szajtanka.
W rejonie Szajtanki często
pojawiają się świecące kule – BOL. Tych, którzy odważą się na nie spojrzeć,
często potem bolą oczy jakby patrzyli na pracująca spawarkę i podnosi się im
temperatura. Kiedyś w to miejsce przyjechali myśliwi. Naraz na okolicę spadła
niezwykle gęsta mgła, w której ludzie ujrzeli przedziwne, widmowe postacie…
Naukowcy badają szczątki Meteorytu Czebar-kul
Strachy
w Taganaj P.N.
W Parku Narodowym Taganaj,
który znajduje się na górskich grzbietach w okolicach Czelabińska, obserwuje
się pełny zestaw anomalii: przeloty i lądowania NLO, kontakty z Pozaziemskim
Rozumem, chronomiraże (spontanicznie pojawiające się obrazy z przeszłości –
przyp. aut.), widma, zmiany tempa upływu czasu… Ludzie odczuwają tam
niezrozumiałą trwogę. Opowiada się o spotkaniach z Człowiekiem Śniegu.
Miejscem kultowym tutaj jest
góra Kruglica, północna część wierzchowiny, która stanowi płaskowyż, jakby
sztucznie przystosowany do lądowania pojazdów międzyplanetarnych.
Istnieje wierzenie, że jeśli
wypowie się tam jakieś życzenie i zawiesi się na Kruglicy wstążkę czy jak
napisze się je na jakimś kamieniu z tej góry, to się ono spełni na bank.
Dlatego też na górze wiatr łopoce setkami wstążeczek, a kamienie są popstrzone
napisami. Zdarzają się tu także liczne kamienne piramidki.
W rejonie Kruglicy zdarzyła
się także dziwna historia, której bohaterem była grupa turystów. Oni
zdecydowali się w czasie wychodzenia na górę urządzić biwak na niewielkim
plateau. Zapalili ogień, przygotowali posiłek… Na tym plateau znajdował się
ogromny, pokryty mchem blok skalny. Z jakiegoś powodu przyciągnął on uwagę
turystów, którzy zaczęli go oglądać. I naraz wszyscy oni poczuli, że czas jakby
zwolnił. Każdy ich ruch i krok wlókł się w nieskończoność… Wielu z nich
poczuło, że od tego kamienia dochodzi do nich jakieś promieniowanie
energetyczne.
A potem przed nimi pojawiły
się półprzejrzyste ludzkie postacie. Ich twarzy nie można było rozróżnić. Widma
przeszły przez ludzi i skryły się w pobliskich skałach. Potem pojawiło się
mnóstwo dziwnych, jasnych „ogieńków”, które zaczęły jakby „tańczyć” wokół
kamienia, a następnie rozwiały się w powietrzu…
Po tym wydarzeniu uczestnicy
tego rajdu turystycznego przestali odczuwać realność: jednemu z nich wydawało
się, że przeistoczył się w zająca, drugiemu wydawało się, że znajduje się w
ogromnej sali, której ściany świecą wszystkimi kolorami tęczy. Trzeci dostał
wybuchu histerii…
Kiedy to się skończyło,
turyści jak na komendę odskoczyli od kamienia, który wyzwalał takie
halucynacje.
Coś podobnego stało się
także z innymi turystami. Tak więc jedna grupa po pewnym czasie przebywania na
górze po 15 minutach rozładowały się baterie zegarków, padły wszystkie
przyrządy elektroniczne i zaświetliły się filmy w aparatach fotograficznych.
W lipcu 2004 roku, grupa
studentów prowadziła badania w okolicach tejże Kruglicy. Od niej odłączył się
najstarszy młodzieniec, który nie chciał pracować z młodzieżą. Spakował plecak
i odłączył się od grupy niczego nikomu nie mówiąc… Kierownictwo ekspedycji
zaczęło go szukać. Po kilku godzinach znaleziono go w odległości 6 km od
Kialimskiego Grzbietu w dziwnym stanie: siedział on na skraju drogi i płakał.
Miał wysoką gorączkę, jego ciało dosłownie buchało żarem. Nie mógł pójść samodzielnie
więc trzeba go było zanieść do obozu na rękach. Powrócił do siebie, kiedy
podano mu środek uspokajający. Opowiedział, że zachciało mu się samotnie wejść
na szczyt Kruglicy. Kiedy doszedł do miejsca, na którym leżały porosłe mchem
wanty, podszedł do niego niewysoki człowieczek, pokryty białą puszystą
sierścią. Po chwili młodzieniec został jakby tknięty paraliżem: nie był w
stanie się ruszyć czy przemówić choć słowo…
Istota podniosła go w
powietrze i chłopak zrozumiał, że odtąd człowieczek ten jest jego
„właścicielem” i powinien się mu poddać. Co było dalej, chłopach nie pamięta.
Najwidoczniej istota ta opuściła go na ziemię, a on zdjęty strachem zaczął biec
przed siebie na oślep.
Na wszelki wypadek chłopaka
wysłano na przebadanie i obserwację medyczna do najbliższego szpitala w mieście
Złatoust. Dyżurny lekarz powiedział, ze już po raz czterdziesty dostawiają mu
takiego pacjenta w takim stanie!
Jezioro Szejtanka
Kratery,
tunele, NLO…
Czelabińska Obłast’ jest
bogata także w inne zagadkowe miejsca. Na ten przykład w Rezerwacie Ilmieńskim
w rejonie Miassa wiosna pojawiają się tzw. „bezdenne dziurki” – miejsca, w
które ścieka woda roztopowa. Ich średnica wynosi 15 cm, ale ich głębokość jest
tak wielka, że nie można jej zmierzyć! Ufolodzy wiążą powstawanie tych
fenomenów z NLO. A być może one są po prostu tunelami czasoprzestrzennymi?
Nad wsią Mochowiczki
(przedmieścia Czelabińska) regularnie pojawia się UFO w kształcie podobne do
sześciokąta. W lesie koło Njaziepietrowska jesienią 2003 roku znaleziono dziwne
wgłębienie w ziemi o średnicy 50-70 m. w nim leżała kupa kamieni, a drzewa
znajdujące się na obrzeżach krateru były powalone. Badaczom z miejscowej grupy
ufologicznej Stalker nie udało się ustalić
jego pochodzenia. W Sierowie z kolei, miejscowi mieszkańcy obserwowali „bitwę
UFO” – dużą ilość latających spodków krążących w powietrzu i zderzających się
ze sobą.
Niedawno mieszkańcy
Czelabińska stali się świadkami kolejnego zjawiska anomalnego. Późnym
wieczorem, 19 marca nad centralnymi i północno-zachodnimi dzielnicami miasta
widoczna była jasnożółta, świecąca kula. A w nocy 20 marca jeden z mieszkańców
Czelabińska sfotografował taki jasny, kulisty NOL, który zawisł nad Kopiejskim
Szosse w Lenińskim Rejonie w rejonie supermarketu METRO.
Wedle poglądów
parapsychologów miejsca obdarzone paranormalną czy też sakralną energią są w
stanie przyciągać do siebie UFO, meteoryty i inne fenomeny. Ale zorientować się
w mechanizmach tych zjawisk nie jest tak prosto…
3
grosze od tłumacza
Jak widać fenomeny typu Mt. Shasta czy
Untersberg są na porządku dziennym i właściwie nie ma kraju, w którym by nie
występowały. O tym pisałem już m.in. w pracy „Projekt Tatry” (Kraków 2002),
gdzie opisałem m.in. fenomeny typu Rip
van Winkle czy „tańczących krasnoludków” widzianych w Tatrach Wysokich i
nie tylko. Tradycyjnie – i zgodnie z obowiązującym Paradygmatem – za nie
odpowiedzialne są tylko i wyłącznie UFO. Oznacza to, że to właśnie UFO i
stojąca za nimi Inteligencja jest odpowiedzialna za ich powstanie i działanie
na ludzi oraz inne istoty żywe.
Jednakże w tym przypadku podzielam
pogląd psychotroników, że Ufiaści interesują się tymi fenomenami podobnie jak
ludzie. Powiem więcej – Ufiaści badają te fenomeny i każdy przejaw ich działania.
Podobnie jest także w przypadku osławionych kręgów zbożowych i innych
agrobohomazów, które tak zaprzątały naszą uwagę na przełomie XX i XXI wieku.
Popularnie mówi się, że zostały one wykonane przez UFO, bo w sąsiedztwie czy
wprost nad polami widziano NOL-e, ale wcale tego nie udowodniono, bo nie udało
się Ich złapać na gorącym uczynku. Co więcej – istnieją przecież przypadki
pojawiania się agroformacji, bez udziału NOL-i, a zatem najprawdopodobniej za
ich powstanie są odpowiedzialne te same energie telluryczne (czyli ziemskiego
pochodzenia), a nie kosmiczne, jakby tego chcieli zwolennicy Paradygmatu UFO =
ETI. Non sequitur!
A zatem należałoby postawić pytanie:
skoro są to energie telluryczne, to jakie procesy są ich źródłem? Czy są
przejawem działania jakiejś celowej siły czy też tylko i wyłącznie działaniem
martwej materii? A może są one przejawem działania cywilizacji (jednej lub
nawet kilku) zamieszkującej wnętrze naszej planety? Innymi słowy mówiąc nie
kosmicznej, ale wewnątrzplanetarnej czy oceanicznej. Wiele na to wskazuje, że
ten pogląd jest równie uprawniony, jak Paradygmat i uważam, że należałoby mu
poświęcić nieco więcej uwagi.
Źródło
– „Tajny XX wieka” nr 16/2013, ss. 16-17
Przekład
z j. rosyjskiego –
Robert
K. Leśniakiewicz ©