Tak to się stało - śmierć bpa Stanisława Szczepanowskiego w wizji Jana Matejki
Nikołaj Walientinow
Olben Barclay wiele lat zasiadał w Kongresie USA. Mając 78
lat wystąpił przed audytorium i powiedział: „wolałbym być sługą w domu Pańskim,
niż siedzieć w szeregach wszechmogących” i w tym samym momencie zmarł.
Historia świata jest pełna konfliktów władców i kapłanów, to
znaczy koronowanych głów i hierarchów kościelnych. Raz górowali kapłani (np.
cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego Henryka
IV i papieża rzymskiego Grzegorza
VII), ale częściej było na odwrót – szczególnie jeżeli władcy byli
despotami i samowładcami (jak np. car Iwan
IV Groźny, który skazał na śmierć metropolitę Filippa Kołyczewa). Ale dzisiaj mowa będzie o całkiem niemal
zapomnianym konflikcie pomiędzy największymi protagonistami świeckimi a kościelnymi,
które zakończyło się śmiercią obydwóch i otoczonego mistyczną tajemnicą, która
otrzymała nazwę „klątwy biskupa Stanisława”.
Prawnuk kniazia Świętosława
Polski król Bolesław II
Śmiały (1042-1081) był prawnukiem wielkiego ruskiego wodza, kijowskiego
księcia Swiatosława (Świętosława)
Igorewicza po kądzieli (jego matką była Dobroniega/Maria - córka
chrzciciela Rosji, wielkiego księcia kijowskiego Władimira Swiatosławicza). Czy to właśnie dlatego on wyróżniał się
swym charakterem, wojennym rzemiosłem i energicznym postępowaniem w swych
czynach? Podobnie jak swój przodek, całe swe życie spędził na wojennych
wyprawach daleko od domu, czasami tylko zajmując się wewnętrznymi projektami
królestwa.
Przedsięwziąwszy kilka udanych wypraw wojennych w latach 1061 –
1063, Bolesław powiększył swe królestwo o Górną Słowację. Wdał się on tylko w tą
awanturę dlatego, że władca Świętego Cesarstwa Rzymskiego Henryk IV, który miał
też chrapkę na te terytoria, był zajęty walką ze swych zaprzysięgłym wrogiem
papieżem rzymskim Grzegorzem VII, i nie miał czasu na utarczki z polskim
agresorem. Bolesław niejednokrotnie mieszał się w sprawy sąsiednich państw, np.
w 1057 roku pomógł on węgierskiemu księciu Beli
odebrać tron jego brata króla Endre I,
a w 1068 roku zorganizował wyprawę na Kijów i przywrócił Wielkie Księstwo Izjasławowi Jarosławiczowi.
Bolesław II Szczodry z "Pocztu Królów Polskich" i z filmu...
Koronowany psychopata
Tak więc polski król wprowadzał swe porządki w sąsiednich krajach,
nie uchylając się od przestępczych metod prowadzenia wojny, które w naszych
czasach nazywano by sadystycznymi. I np. gwałcicieli karał tak: przez mosznę
skazanego przewlekano łańcuch, którym przywiązywano go do pręgierza czy innego
słupa. Potem przestępcy wręczano ostry nóż, by sam sobie mógł uciąć grzeszną
część ciała i uratować życie, albo ocalić swe klejnoty rodzinne i skończyć
życie w mękach nie do opisania. Niemniej surowym król był dla niewiernych żon. Bastardzi
zrodzeni z nielegalnych związków kazał król zabijać, zaś ich matki musiały
karmić swymi piersiami szczenięta. To było okrutne, ale efektywne:
przestępczości seksualnej pod władaniem króla Bolesława praktycznie nie było i
wykorzeniono ją dokładnie.
Jednakże sam bojownik o czystość sam prowadził się niezbyt
praworządnie. Okrutny i przesadnie obawiający się o swe życie karał swych
poddanych przy najmniejszym podejrzeniu o planowaniu zamachu na swoją osobę.
Znane jest wydarzenie, kiedy pewnego niewinnego dworzanina król kazał zamknąć w
ciemnicy, a jego piękną żonę wziął jako nałożnicę.
Jedenastowieczne kroniki dokładnie opisują większość wyskoków
Bolesława, niemożliwych do wyjaśnienia z punktu widzenia normalnego człowieka.
W ubiegłym stuleciu dokumenty te były badane przez lekarzy-psychiatrów i
lekarzy sądowych. Doszli oni do wniosku, że Bolesław Śmiały był jasno
zdefiniowanym psychopatą z objawami schizoidalnego rozpadu osobowości.
[Faktem jest, że ówcześni kronikarze poza przydomkami „śmiały” i
„szczodry”, które miały raczej ironiczny wydźwięk, nadali mu także przydomek efferus – „groźny”, „dziki”,
„gwałtowny”, co miało świadczyć o nieobliczalnej, nieokiełznanej naturze króla
– uwaga tłum.]
Zabójstwo u ołtarza
Dzikość i poczucie bezkarności doprowadziły króla do tego, że
pośród polskiego rycerstwa i kręgach dworskich powstał spisek, którego duchowym
przywódcą był biskup krakowski Stanisław
ze Szczepanowa – Stanisław
Szczepanowski (1030-1079). On jako jedyny miał odwagę otwarcie krytykować
tyrana. Biskup napominał króla, nakazując mu okazywać chrześcijańskie
miłosierdzie i nie karać winnych tak okrutnie, a samemu wieść przykładne życie.
Kiedy zrozumiał, to niczego nie da, ekskomunikował Bolesława – co w ówczesnych
czasach było odpowiednikiem dzisiejszego impeachmentu…
i de facto i de iure delegalizowało jego władzę królewską.
Następstwa tego czynu nie dały na siebie długo czekać. Rozgniewany
król ze swymi wojami wtargnął do wawelskiej katedry, gdzie Stanisław odprawiał
właśnie mszę. Monarcha kazał swym ludziom zabić biskupa, ale ci zamarli na
progu obawiając się podnieść rękę na kapłana. Wtedy Bolesław sam rzucił się do
ołtarza i zadał biskupowi śmiertelną ranę w tył głowy. Potem woje roznieśli ciało
biskupa na sztuki. Następnie wyrzucili porąbane zwłoki dzikim zwierzętom na
pożarcie. Ale parafianie zebrali je i pochowali zgodnie z chrześcijańskim
obrządkiem.
[Bronisław Rzepecki w
swej pracy pt. „UFO nad Polską” cytuje zapisy dawnych kronikarzy, którzy
opisują cuda, jakie miały miejsce w tym czasie w Krakowie, a które przywodzą na
myśl współczesnym Obserwacje Dalekie i Bliskie Spotkania z UFO. Nawiasem
mówiąc, najciekawsze przedstawienie śmierci bpa Stanisława widziałem w
Szczepanowicach, w tamecznej kaplicy cmentarnej, gdzie na barokowym ołtarzu przedstawiono
cud wskrzeszenia rycerza Piotra i
scenę zabójstwa św. Stanisława przez króla i jego ludzi odzianych jak
XVII-wieczna szlachta – uwaga tłum.]
W 1963 roku prof. Jan
Olbrycht i dr Marian Kusiak
przeprowadzili ekspertyzę szczątków z relikwiarza św. Stanisława Szczepanowskiego, znajdującego się w krypcie katedry na Wawelu i doszli do
następującego wniosku: święty biskup zginął w wieku ok. 40 lat. Na czaszce
pozostały ślady siedmiu ciosów mieczem. Najgłębsza rana była o długości 45 mm i
głębokości 6 mm. Ciosy zadano od tyłu. W ten sposób legenda uzyskała naukowe
potwierdzenie.
[Tak właściwie, to nie wiadomo za bardzo, co skłoniło króla do
zabójstwa niepokornego biskupa. Jedno jest pewne – sprawa to musiała bardzo kompromitować
obydwu protagonistów: i króla i biskupa. Mogło chodzić o jakieś tajemnice stanu
czy nawet sprzymierzenie się biskupa z wrogami króla, co zakrawało na zdradę
stanu. Mogło też chodzić o… kobietę…? I to kobietę w jakiś sposób powiązaną z oboma
mężami stanu? To właśnie dlatego wszelkie informacje dotyczące śmiertelnego
zatargu króla z biskupem zostały skrzętnie usunięte z kronik po to, by ukryć
kompromitujący związek wysokiej rangi duchownego z królewską żoną, nałożnicą
czy kochanką… Jak dotąd, to nikt nie pomyślał o takim rozwiązaniu tej zagadki,
a zatem cherchez la femme! - uwaga
tłum.]
Katedra wawelska, gdzie doszło do zbrodni oraz domniemany grób królewski w Ossiach (Austria)
Odpłata mordercy
Wedle legendy, przed śmiercią biskup Stanisław zdążył przekląć
króla-mordercę. Przekleństwo to zaczęło się szybko wypełniać. Poruszony
niesłychaną zbrodnią naród podniósł bunt i Bolesław musiał uciekać z Polski. Znalazł
on spokojną przystań na Węgrzech, gdzie starał się on u króla Władysława znaleźć pomoc w przywróceniu
mu tronu. Ostatnie lata życia Bolesława Śmiałego okrywa mgła tajemnicy. Według
jednej z wersji, zmarł on w 1081 roku jako kajający się mnich (niemy pokutnik –
przyp. tłum.) w opactwie benedyktynów w Osjaku (b. Jugosławia, dziś Osiach w
austriackiej Karyntii – przyp. tłum.), według drugiej – został on zamordowany
przez Węgrów, według trzeciej – popełnił samobójstwo w porywie szaleństwa.
Miejsce jego pochówku jest nieznane. W 1839 roku udowodniono, że tzw. mogiła
króla Bolesława na Wawelu zawiera
szczątki doczesne pewnej damy z XVI wieku, i że mogiłę tą nie wiadomo kto
ozdobił płytą nagrobną z imieniem króla…
[Zemsta Kościoła dosięgła także syna Bolesława Śmiałego – Mieszko Bolesławowic (1069-1089), który
został zamordowany przez nieznanych sprawców. Tak opisuje to Gall Anonim w swej
kronice:
…miał zaś król Bolesław jednego syna, imieniem Mieszko, który nie okazałby
się pod względem zacności gorszy od (swych) przodków, gdyby zawistne Parki nie przecięły
chłopcu nici żywota w przededniu lat męskich. Tego chłopca wychowywał po
śmierci ojca król węgierski Władysław i kochał go miłością ojcowską jakby
(własnego) syna. Sam zaś chłopiec istotnie przewyższał wszystkich zarówno
Węgrów, jak Polaków szlachetnymi obyczajami i pięknością i zwracał na siebie
uwagę wszystkich jawnymi dowodami, pozwalającymi wróżyć mu przyszłe panowanie.
Stąd stryj jego, książę Władysław, postanowił wezwać chłopca – pod złą wróżbą –
z powrotem do Polski i ożenić go – na próżno, niestety – z ruską dziewczyną.
Żonaty więc młodzieniaszek, gołowąsy a piękny, tak właściwie, tak rozumnie
postępował, tak przestrzegał starego obyczaju przodków, że cały kraj z
niezwykłym uczuciem upodobał go sobie. Lecz wrogi pomyślności śmiertelny los w
boleść zamienił wesele i w kwiecie wieku przeciął nadzieję (pokładaną w) jego
zacności. Powiadają mianowicie, że jacyś wrogowie z obawy, by krzywdy ojca nie
pomścił, trucizną zgładzili tak pięknie zapowiadającego się chłopca; niektórzy
zaś z tych, którzy z nim pili, zaledwie uszli niebezpieczeństwu śmierci. Skoro
zaś umarł młody Mieszko, cała Polska tak go opłakiwała, jak matka śmierć syna –
jedynaka.
Inna wersja głosi, że za tą zbrodnią stał palatyn Sieciech, który pragnął zemsty i definitywnego
końca rodu Piastów - uwaga tłum.]
Królowie-pechowcy
W 1254 roku biskup Stanisław został wyniesiony na ołtarze jako
święty męczennik i od tej pory stał się on patronem Polski.
Jeszcze we wczesnym Średniowieczu powstała tradycja: każdy nowy
król obowiązkowo przechodził pieszo drogę pomiędzy Wawelem a katedrą, gdzie
zabito Stanisława i tam zgiąwszy kolana przed ołtarzem prosił o wybaczenie za
„grzech swego przodka Bolesława”. Przeminęła dynastia Piastów, do której należał Bolesław. Na tronie zasiadali książęta
mazowieccy, czescy królowie, urwał się ród Andegawenów
w czasie 200 lat panowania Jagiellonów,
potem nastąpił okres rządów królów elekcyjnych – ale dawny zwyczaj trwał przez
długie wieki, przez cały czas panowania królewskiej władzy.
Poza tym, według niepisanej zasady, na krakowskie biskupstwo nigdy
nie wyznaczano kapłana o imieniu Stanisław. Unikano nadawania tego imienia
chłopcom z królewskich rodów. A kiedy nadeszły czasy królów elekcyjnych,
kandydaci o tym imieniu nie byli brani pod uwagę.
Aliści XVIII wiek przyniósł na polską ziemię ducha „wolnomyślicielstwa”,
„oświecenia” i pogardę dla starych przesądów. I dwaj królowie, którzy zostali
wyniesieni na polski tron, sprzeniewierzyli się dawnej tradycji i nie pokłonili
się prochom św. Stanisława. Koronowali się nie w Krakowie, tylko w warszawie. I
obaj nosili „zastrzeżone” imię – Stanisław. I właśnie ci dwaj, po Bolesławie
Śmiałym – stali się wygnańcami-emigrantami ze swego kraju, którzy zostali
zdjęci ze swego tronu i umarli na obczyźnie!
Król Stanisław Leszczyński
(1677-1766) został wybrany przez Sejm w 1704 roku,. Dzięki pomocy szwedzkiego
króla Karola XII, którego wojska w trakcie Wojny Północnej weszły do Polski. Na
tronie utrzymał się on tylko 5 lat. W 1709 roku, po klęsce Szwedów pod Połtawą,
Leszczyński musiał uciekać do Prus, a stamtąd do Szwecji. W 1733 roku, udało
się mu po raz wtóry zostać królem, ale tym razem dzięki wsparciu ze strony
Francji i polskich magnatów. Ale nie utrzymał się on na tronie nawet roku.
Kiedy na terytorium Rzeczpospolitej wszedł 20-tysięczny rosyjski korpus pod
dowództwem gen. Pietra Lassi/Lacy,
Leszczyński został zmuszony do opuszczenia kraju na zawsze. Zmarł we Francji po
30-letnim występowania w roli utrzymanka wersalskiego dworu.
[W rzeczywistości dostał on we władanie księstwo Lotaryngii,
gdzie panował do śmierci. Zyskał przydomek „króla-dobrodzieja” za swe dostatnie
i spokojne rządy – przyp. tłum.]
Król Stanisław August
Poniatowski (1732-1798) był jednym z pierwszych faworytów Katarzyny II, został wybrany na króla w
1764 roku z woli swej kochanki. Mając na widoku doświadczenie króla Stanisława
Leszczyńskiego, postanowił on zneutralizować legendarną klątwę za „grzech
przodka naszego Bolesława”. W celu odwrócenia przekleństwa postanowił poprosić
o wybaczenie samego patrona Polski św. Stanisława poprzez ustanowienie Orderu
Świętego Stanisława. Order ten w hierarchii odznaczeń stał poniżej najwyższego
polskiego odznaczenia – Orderu Orła Białego. Ale to nie pomogło Poniatowskiemu.
On przeżył ostatnie lata swego życia na wygnaniu i zapisał się w historii jako
jeszcze większy pechowiec: za jego panowania Polska przestała istnieć jako
samodzielne państwo.
Konstytucja 3-go Maja w wizji Jana Matejki
[Stało się tak wskutek tzw. rozbiorów Polski – I w 1772, II w
1793, III w 1795 roku, wskutek których Polska została podzielona pomiędzy
Rosję, Prusy i Austrowęgry, z czego Rosji przypadło 462.000 km² i 5,5 mln
ludzi, Prusom 141.000 km² i 2,6 mln ludzi i Austrowęgrom 130.000 km² i 4,2 mln
ludzi – uwaga tłum.]
Materialiści mogą wyjaśnić te podobieństwo losów tych dwóch
monarchów czystymi zbiegami okoliczności, wynikającymi z teorii
prawdopodobieństwa, zaś mistycy – działaniem dawnej klątwy biskupa Stanisława.
Źródło: „Tajny XX wieka”, nr 37/2015, ss. 10-11
Przekład z j. rosyjskiego – ©Robert K. Leśniakiewicz