Model niemieckiego reaktora jądrowego w jednym z niemieckich muzeów
Oleg Fajg
Dnia 19.VIII.1943 roku, Roosevelt
i Churchill zdecydowali się
rozpocząć badania nad atomem. Być może, że to właśnie wtedy do Projektu
Manhattan wkradł się „wirus dezinformacji”, który brytyjski wywiad
otrzymał od Abwehry…
Pod
koniec 1943 roku, w inżynieryjno-technicznych badaniach Instytutu Ahnenerbe pojawił się zagadkowy Projekt Lokki
mający najwyższy priorytet w hitlerowskim programie uzbrojenia…
Co
się ukrywało za tym obrazem mitycznego wilka z dawnych skandynawskich legend?[1]
Wielu sądzi, że chodziło tutaj o stworzenie broni nuklearnych, i w końcu 1943
roku inżynierowie-jądrowcy mogli już przedstawić Himmlerowi pierwszy model niemieckiej bomby atomowej.
J. D. Farrell – „Reich of the
Black Sun: Nazi Secret Weapons & the Cold War Allied Legend”
Bomba A jako towar na wymianę
Jubileusz 70-lecia zdetonowania pierwszego na świecie atomowego
ładunku w ramach amerykańskiego Projektu Manhattan i późniejsze
przerażające bombardowania atomowe Hiroszimy i Nagasaki wyzwoliły nową falę
publikacji o tajemnicach pojawienia się na świecie najgroźniejszej broni z
triady ABC broni masowego rażenia – BMR w XX wieku. do tego niektóre źródła
uważają, że w dniu 16.VII.1945 roku, w okolicach miasta Alamogordo, NM, pod
kodowym kryptonimem Trinity (Trójca Przenajświętsza – przyp. tłum.) zostało
zdetonowane jakieś dziwne i wcale nie-amerykańskie urządzenie.
Jeszcze wiele lat potem, znany badacz projektów atomowych Jim Baggott w swej książce „Tajna
historia bomby atomowej” pisał, że w przeczuciu oczywistego krachu Trzeciej
Rzeszy, SS-Reichsführer Heinrich Himmler
usiłował ukryć i nawet zdezawuować postępy niemieckich uczonych i zrobić z
bomby atomowej towar na wymianę w złożonej grze politycznej. Baggotta wspiera w
tym znany „krypto-historyk” Joseph Farrell, który w swej książce „Reich of the
Black Sun…” cytuje jakąś notatkę – przekazaną mu jakoby przez anonimowego
archiwariusza z Pentagonu, która została przejęta w swoim czasie przez wojska
Aliantów na terytorium Francji. W niej mówiło się o tym, że Obiekt
Lokki jest gotów do prób, do których przeznaczono akwen Oceanu
Północnego, płaskowyże Europy Środkowej i stref okupowanych Europy Wschodniej.
Amerykański historyk uważa, że w ostatecznym rezultacie podjęto
decyzję przeprowadzenia pierwszej próby w grudniu 1943 roku, w zachodniej
części okupowanej Białorusi. W celu zabezpieczenia tajności i bezpieczeństwa
całej operacji został wybrany pretekst – likwidacja partyzanckich grup z
letniej „wojny o szyny” i dlatego w leśne masywy położone na zachód od Homla
zostały przerzucone w trybie pilnym trzy dywizje SS. W czasie zimy 1943/1944
one zabezpieczały ogromny obszar kilkuset kilometrów kwadratowych, wysyłając
miejscową ludność do obozów koncentracyjnych i do robót przymusowych w
Niemczech oraz likwidowały oddziały partyzanckie. I wreszcie na początku marca
1944roku, Obiekt Lokki został dostarczony na miejsce testów w głuchej,
błotnistej krainie.
Montaż reaktora jądrowego w Heigerloche, kwiecień 1945 rok
Tajemniczy wybuch
Podobnie jak Farrell dla rekonstrukcji pierwszego w historii jądrowego niebezpieczeństwa także wiele
zrobił jego kolega po piórze David Irving.
W swych książkach „Atomowa bomba Adolfa Hitlera” i „Broń jądrowa Trzeciej
Rzeszy: Niemieccy fizycy w służbie dla hitlerowskich Niemiec” opowiada on o
tym, jak to w pewnej odległości od PUNKTU ZERO rozmieścili się twórcy broni
atomowej i kilku wysokich oficerów SS, w tym sam Reichsfürer. Wszyscy stanęli obok lornet nożycowych i pulpitów z
różnymi przyrządami. Uwaga wszystkich spoczęła na Himmlerze, który energicznie
rzucił rozkaz: Zaczynajcie! – i prof. Abraham
Esau nacisnął wielki, czerwony guzik…
Heinrich Himmler, Adolf Hitler i Paul Hausser na poligonie w Munsterze
Nad lasami i błotami przeleciał ognisty wicher, a w dali wyrósł
ogromny, czarny grzyb atomowy. Wstrząs targnął wszystkimi. W promieniu kilku
kilometrów las się przewrócił i spłonął wraz z zwłokami ludzi i zwierząt.
Ocalały jedynie żelbetonowe schrony i ciężkie czołgi…
Zagadka HSG
Na początku lat 90., białoruscy ekolodzy badali radioaktywne
ślady katastrofy w Czarnobylu i nieoczekiwanie odkryli to, co później nazwano
HSG – Homelską Strefą Geopatogenną. Mierząc radioaktywne tło ziemi w zachodnich
terenach homelszczyzny, ekolodzy zmierzyli jakieś dziwne anomalie promieniste z
jakiegoś dawniejszego wydarzenia. Na kilkunastu hektarach lasu rośliny i
zwierzęta miały jakiś dziwny wygląd, zaś miejscowi unikali tych „niedobrych
miejsc”.
Należy tu dodać, że na początku 1944 roku hitlerowska propaganda
zaczęła szeroko rozpisywać się o tym, że stworzeniu nowej „cudownej broni”,
będącej w stanie w mgnieniu oka zniszczyć wrogów Reichu. Ten dziwny, na
pierwszy rzut oka, przeciek ultratajnej informacji, w pełni oddaje sens tej
politycznej gry Himmlera, który nie będąc w stanie ukryć całej skali
prowadzonych prac nad bronią A, po raz któryś uciekł się do dezinformacji
otoczenia, jednocześnie kierując ich uwagę na takich projektach, jak np.
zbudowanie separatorów izotopów.
Miasteczko Butzbach - widok dzisiejszy. W czasie II Wojny Światowej miał się tam znajdować
skład bomb atomowych Hitlera...
Jeszcze jednym miejscem, w którym miała miejsce „podziemna” kumulacja
sił i środków do wytworzenia broni nuklearnej było miasteczko Butzbach w
okolicach Frankfurtu n./Menem w Hesji (N 50°26’ – E 008°40’). To właśnie tam
miały miejsce próby z nowymi typami separatorów, zbudowanymi na zasadzie
„molekularnego promienia” i „izotopowej śluzy”. Niektóre źródła Projektu Uranowego[2]
podobnie jak Farrell wyznają pogląd, że takich punktów zbornych niemieckich
bomb A było kilka, zaś najbardziej wiarygodnymi z nich należy uważać Butzbach i
Hechingen (w Badenii-Wirtenbergii; N 48°21’ – E 008°58’). Ostrożne oceny ilości
wydobytego tam uranu-235 uzyskanego tam w latach 1941-1944 przywodzą na myśl
możliwość wykonania kilku ładunków o mocy do 3 kt każdy, jednakże należy się tu
zgodzić ze sceptycznie nastawionymi badaczami, wskazującymi na wiele nieznanych
jeszcze czynników.
Problem ciężkiej wody
W danych centrach eksperymentalnych przeprowadzano jakieś prace
montażowe, które wykonywała firma Hellige z takim poziomem tajności, że wyniki
nie były znane nawet kierownictwu Projektu
Uranowego. Zadziwiające, ale w dokumentach Projektu Uranowego po 1942 roku praktycznie przestało się wspominać
o ciężkiej wodzie – D2O i o wszystkich związanych z nią problemach.
Najwidoczniej kierownictwo Projektu
uznało budowę stanowisk do jej otrzymywania jako rzecz trzeciorzędnego
znaczenia, co mogło być związane z otrzymaniem dostatecznej ilości wysoko
wzbogaconego U-235. Zupełnie inaczej na problem ciężkiej wody patrzono w
Ameryce, gdzie ten problem od razu określono jako BARDZO WAŻNY i otrzymał
solidne finansowanie.
Alternatywny punkt widzenia na zmiany strukturalne, które miały
miejsce w Projekcie Uranowym jesienią
1943 roku, dokładnie przedstawiono w pracach znanych badaczy
wojskowo-technicznych tajemnic III Rzeszy – Harry’ego Highlanda i Jima Beggotta. Wynika z nich, że na początku
konstruowania bomby A, cała działalność badawcza została przekierowana na
zupełnie nowe tory, które dr Dübner
sformułował jako problem otrzymywania energii jądrowej sposobem odmiennym od
rozszczepienia jąder uranu, rozwiązywanym na najszerszej podstawie. Tym
sposobem, na wiosnę 1944 roku, prowadzący naukowy specjalista z grupy Dübnera –
prof. Gerlach zaczął badać syntezę
termojądrową wedle tematu: Próby wzbudzenia reakcji jądrowych przy
pomocy wybuchów. W lecie 1944 roku, na poligonie SS w Kummersdorfie
została przeprowadzona seria eksperymentów inicjowania reakcji termojądrowych
na drodze eksplozji ładunków kumulacyjnych zwyczajnego materiału wybuchowego. W
tych doświadczeniach posługiwano się czysto-srebrnymi kulami o średnicy 5-10
cm, wypełnionymi deuterem (D albo 2H* - przyp. tłum.) i otoczonych
ze wszystkich stron materiałem wybuchowym. Zakładano, że czyste srebro zachowa
ślady promieniowania radioaktywnego, które powstanie w wyniku reakcji syntezy
termojądrowej po jednoczesnym odpaleniu materiału wybuchowego ze wszystkich
stron. Do tego srebrne kule pod naciskiem siły wybuchu implodowały z prędkością
2500 m/s. W kulach powstawała ogromna temperatura i ciśnienie, ale śladów
promieniowania nie znaleziono.[3]
Superpotężne fugasy[4] jako
BMR?
W połowie 1944 roku, w Projekcie
Uranowym miały miejsce jakieś poważne wydarzenia, najprawdopodobniej
związane z badaniami i seryjną produkcją bomb A. Dokumentalnych świadectw o
przyczynach tego powstania tego punktu zwrotnego w działalności Klubu Uranowego uchowało się bardzo
mało. Najczęściej cytuje się tutaj jakieś analityczne memorandum Oddziału
Wywiadu 9. Armii Lotniczej USA z dnia 19.VIII.1945 roku, pod dziwnym tytułem:
„Badania, wyniki, prace i praktyczne wykorzystanie niemieckiej bomby atomowej”.
W tym niezwykłym dokumencie wraz z zeznaniami internowanych
członków Klubu Uranowego znajduje się
także meldunek dowódcy bombowca Heinkel He 111 – Hansa Zinssiera, który brał udział w
próbach jakichś supersilnych fugasowych bomb, na początku października 1944
roku. Zgodnie z rozkazem, po zrzuceniu bomb on powinien obserwować efekty
działania tej BMR poprzez zrobienie oblotu epicentrum na odległości 10 km.
Według słów pilota, najpierw zobaczył on oślepiający błysk światła wybuchu,
który potem wstrząsnął samolotem potężną falą uderzeniową, zaś potem nad ziemią
podniósł się ogromny, grzybowaty obłok. Do tego jeszcze powstały bardzo silne
zakłócenia elektromagnetyczne, które urwały łączność radiową.
Kończy się ten wykład rezolucją wywiadu sił lądowych USA, w której
zrobiono ciekawy wywód, że w końcu 1944 roku, przede wszystkim Wehrmacht
już posiadał kilka jednostek doświadczalnych ładunków jądrowych, ale nie mógł
ich użyć na Europejskim Teatrze Działań Wojennych ze względów niezależnych dla
jego dowództwa…
Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka”, nr 38/2015, ss. 4-5
Przekład z j. rosyjskiego - ©Robert K. Leśniakiewicz
[1] Loki – olbrzym
z mitologii nordyckiej, zaliczony w poczet bogów, symbol ognia i oszustwa –
Wikipedia.
[2] Bardziej
znany jako Towarzystwo Uranowe – z niem.: Uranverein.
[3]
Jak to teraz wiadomo, do zainicjowania reakcji syntezy termojądrowej potrzebne
są warunki, które można uzyskać dopiero w wyniku wybuchu nuklearnego – ogromne
ciśnienia i temperatury porównywalne z ciśnieniem i temperaturą wnętrza Słońca.
[4]
Pod pojęciem fugasa należy rozumieć ładunek wybuchowy stworzony w naprędce z
dostępnych materiałów i użyty najczęściej jako mina czy jak to się teraz nazywa
– mina-pułapka lub po prostu IED – od angielskich słów: Improvised Explosive
Device. Autorowi chodziło najprawdopodobniej o to, że bomba ta nie była jeszcze
ukończona i mogła zadziałać, albo nie… Niestety, nie podaje on, gdzie tego
fugasa użyto.