Powered By Blogger

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Niedziela z dinozaurami w Krasiejowie



Nasza kolejna podróż uczona, która odbyliśmy w niedzielę, 19 czerwca 2011 roku, tym razem miała na celu obejrzenie krasiejowskiego JuraParku. Naszą wycieczkę odbyliśmy wraz z Paniami Elżbietą i Jadwigą Kowalskimi z Olesna, którym dziękujemy za miłe towarzystwo. Była to już nasza czwarta podróż uczona śladami dinozaurów i Przeszłości naszej Ziemi. Tym razem mieliśmy do przebycia 255 km w jedną stronę i 251 mln lat (MA). A teraz słowo o jej celu:

Krasiejów, to niewielka miejscowość w woj. opolskim, znajdująca się o rzut beretem pod Ozimka. To właśnie tutaj – nieopodal Góry Świętej Anny znajdują się odkrywki, na których znaleziono doskonale zachowane szkielety zwierząt triasowych sprzed 251 – 200 MA. 

W Triasie na terytorium Polski panuje klimat ciepły, półsuchy i suchy, niekorzystny dla rozwoju roślinności; roślinność porastająca obszary lądowe jest uboga. Powstają piaskowce o czerwonej barwie, które występują w Sudetach (niecka północnosudecka, niecka śródsudecka) i wokół Gór Świętokrzyskich. W Tatrach powstają piaskowce kwarcowe i mułowce. Wskutek transgresji pod koniec wczesnego Triasu dochodzi do powstania rozległego, choć płytkiego morza na terenie Polski i Niemiec. Na dnie morskim osadzają się wapienie odsłonięte na Górnym Śląsku i w rejonie świętokrzyskim. Inny płytki zbiornik istniał na południu, dzięki któremu powstały wapienie i dolomity budujące znaczną część Tatr. W późnym triasie powracają lądowe warunki i pustynny klimat, dzięki czemu powstają czerwonawe mułowce i iłowce.

Główne bogactwa z okresu triasowego to rudy cynku i ołowiu oraz surowce węglanowe. W skałach triasowych Polski, w Krasiejowie, znajduje się jedno z najbogatszych na świecie stanowisk szkieletów wielkich płazów i gadów kopalnych, w tym przedstawiciela kladu Dinosauriformes (obejmującego dinozaury i formy najbliżej z nimi spokrewnione) z rodzaju Silesaurus. W rejonie świętokrzyskim znanych jest kilka stanowisk z bardzo bogatym zespołem tropów płazów i gadów wczesnego triasu. W późnotriasowych osadach w Lisowicach odnaleziono m.in. kości dwóch nieopisanych jeszcze naukowo teropodów oraz największego znanego dicynodonta.[1]

Wrażenia? – wspaniałe! Muszę przyznać, że park jest zbudowany z pomysłem. Właściwie każdy z tych parków, które zwiedziliśmy ma w sobie coś innego – w Bałtowie pokazano dinozaury w rozmaitych środowiskach. W Zatorze były ruchome makiety wydające na dodatek dźwięki: ryki, chrząkania, ćwierkania… W Inwałdzie była bardzo interesująca ekspozycja zwierząt zamieszkujących Ziemię w Paleozoiku, zaś w Krasiejowie pokazano m.in. jak się przeprowadza wykopaliska paleontologiczne oraz przygotowywane jest do zwiedzania największe w kraju Muzeum Ziemi ze stałymi ekspozycjami geologicznymi, mineralogicznymi, paleontologicznymi i innymi.

A jak na razie zwiedziliśmy najpierw ekspozycję paleontologiczną – czyli makiety zwierząt w ich naturalnym środowisku. Od małych trylobitów aż do gigantycznych diplodoków i brachiozaurów. No i oczywiście T. rex’ów i allozaurów.  Poza nimi były także makiety pretendentów do dinozaurzych istot rozumnych – Dinozuroidów – troodony i velociraptory. Gdyby nie Impakt, który zabił je 64.8 MA temu, to kto wie, jaka cywilizacja rządziłaby teraz naszą planetą???

Krasiejowski JuraPark robi wrażenie z jeszcze innego względu, a mianowicie – walorów krajobrazowych. Makiety przedstawicieli fauny wkomponowano w niesamowity krajobraz żywcem wzięty z jakiegoś filmu s-f. potężne zwierzęta stoją na czerwonej i czarnej ziemi, którą z rzadka porastają kępy trawy i rachitycznych roślin. Stawki i potoki mają intensywnie zieloną barwę od mikroskopijnych glonów i skrętnicy. Brakuje tylko jakiegoś wulkanu dymiącego w odległej perspektywie. Takim wulkanem była ongi Góra Świętej Anny, która pluła ogniem i lawą jeszcze 27 MA temu w Oligocenie, a to, co widzimy dzisiaj jest konglomeratem różnych skał, w tym: wapieni z Triasu i Kredy, kredowych piaskowców oraz piroklastyków.

Ludzie wyczuwali niezwykłość tej góry od najdawniejszych czasów i stanowiła ona miejsce kultu, a w czasach przedchrześcijańskich znajdowało się tam pogańskie sanktuarium.

Nasza podróż uczona trwała cały dzień i pokładowy komputer naszego pojazdu pokazał, że zrobiliśmy aż 630 km! Mimo obolałych kości, mimo chłodnej i wietrznej pogody warto było je zrobić, by to wszystko obejrzeć! 




Jordanów, 2011-06-20