Powered By Blogger

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Moje przygody ze śniegiem

Tak wyglądała zawieja w dniu 19.XI.2014 roku...


Jelena W. Łuzan z Irkucka


Obydwa te zdarzenia związane z opadami śniegu przydarzyły mi się na Kamczatce.

Pewnego razu w Pietropawłowsku Kamczackim spadł czarny śnieg. To było w 1982 roku. Padał właśnie zwyczajny, biały śnieg. Wybrałam się z przyjaciółką na spacer: udałyśmy się do sklepu, kupiłyśmy sobie po lodzie i poszłyśmy ulicą. Coś tam opowiadałam wymachując kubeczkiem z lodami. Naraz mimochodem spojrzałam na swoją mrożoną śmietankę i zdębiałam. Powierzchnia lodów była cała w jakichś czarnych plamach. Oczywiście powiedziałam to przyjaciółce, ale kiedy spojrzałam na jej twarz, nie wiedziałam co powiedzieć. Jej twarz wyglądała jakby ktoś ją posmarował czarną pastą do butów. Ona spojrzała na mnie i otworzyła usta ze zdumienia: najwidoczniej moja twarz wyglądała tak samo. Rozejrzałyśmy się i oto ujrzałyśmy: świat stał się czarny!  

Potem z gazet dowiedziałyśmy się, że przyczyną czarnego opadu śniegu stała się erupcja północno-kurylskiego wulkanu. Wybuchł on w tym czasie, kiedy nad nim przemieszczała się śniegowa chmura. Cały popiół i szlaka zatrzymała się w chmurze, a potem spadło to na głowy mieszkańców Pietropawłowska Kamczackiego.

Drugie niezwykłe wydarzenie miał miejsce w dniu 6.III.1984 roku. Obudziłam się o czwartej rano z powodu strasznego huku i błysków za oknem. Cała nasza rodzina miotała się od okna do okna, by zobaczyć, co się dzieje na zewnątrz. Tylko że za oknem znajdowało się całkiem nieprzejrzyste „mleko” – jakaś bardzo gęsta mgła, spoza której widać było jedynie błyski. Dzięki nim było widać, że pada wielkimi płatami, gęsty śnieg.

Moja mama włączyła radio mając całkowitą pewność, że zaczęła się wojna. Ale w eterze – cisza. Huk zaczął się oddalać – błyski także. Pokręciliśmy się jakieś pięć minut po mieszkaniu i cała nasza rodzina wróciła do łóżek dospać. Już w dzień, kiedy poszłam do szkoły na drugą zmianę, wspomniałam o nocnych dziwnych rzeczach. Ale obejrzawszy sobie okolicę naszego czteropiętrowca niczego dziwnego nie zauważyłam. Wokół leżał świeży śnieg, świeciło słońce.

Potem z lokalnej gazety dowiedzieliśmy się, że tej nocy zaszło bardzo rzadkie zjawisko przyrodnicze: jednocześnie zbiegły się gęsta mgła, opady śniegu i burza z wyładowaniami elektrycznymi – i to w marcu! Mało tego, że to marzec – czyli środek zimy na Kamczatce, to jeszcze burze elektryczne w naszym regionie są bardzo rzadkie!

Tak już nawiasem mówiąc, to śniegu w tym roku na Święta nie będzie… - przyp. tłum.

Źródło – „Tajny XX wieka”, nr 26/2014, s. 24

Przekład z j. rosyjskiego i foto – Robert K. Leśniakiewicz ©