Powered By Blogger

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Czy istniały Dinozauroidy?[1]



Czy tak mogło wyglądać spotkanie z Dinozauroidem?


Walerij Wietrow


W Azji żyją latające żmije. One wspinają się na drzewa i stamtąd szybują w dół rozszerzając żebra i tworząc powierzchnie lotną. Niektóre z nich mogą pokonać w ten sposób nawet do 100 m.

Już nie raz pisaliśmy o badaczach z Samarskiej Nieformalnej Grupy „Avesta”, którzy już od ponad 30 lat zbierają materiały o anomalnych zjawiskach, kojarzą naukowe badania z dawnymi mitami i legendami, zapisują relacje świadków o zagadkowych wydarzeniach. Przytoczone tutaj opowiadanie dotyczy lat 70., ubiegłego wieku.


Stworzenie było pokryte łuskami!


Oto, co powiedział członkom grupy „Avesta” mieszkaniec Samary (d. Kujbyszew) Borys Aleksiejew:

Do swych rodziców zamieszkałych we wsi Staraja Raczejka w Syzrańskim Rejonie Samarskiej Obłasti (53°22’48,58” N - 048°02’03,60” E – przyp. tłum.) jeździłem każdego lata na urlop. Raczejskie Góry – to przedłużenie Żigulewskich Wzgórz, w których znajduje się wiele jaskiń i wąwozów. Do dziś dnia podobają mi się niektóre miejsca – to strome skały i zbocza porośnięte sosnowym lasem. W sierpniu – jak tylko pozwala pogoda – w tych miejscach zawsze rośnie pełno grzybów. Po solidniejszym deszczyku w czasie 2-3 godzin można nazbierać kilka wiader rydzów i innych grzybów.

Tego roku pogoda była deszczowa, ale chłodna. W poszukiwaniu grzybowych miejsc najpierw poszedłem na kilka kilometrów od Starej Raczejki w stronę wsi Smolkino. Tam góry były jeszcze wyższe i strome, a w skałach to tu to tam widoczne były jaskinie. Postanowiłem się schować w jednej z nich, kiedy z nieba zaczął padać drobny deszcz.

Nieopodal wejścia do jaskini znajdował się wielki kamień, a ja z zadowoleniem usiadłem na nim, zamierzając przekąsić krakersami. Zajęty jedzeniem nie od razy zwróciłem uwagę na ledwie słyszalny szelest, który dobiegał za moimi plecami. W chwilę później, po odgłosach szelestu usłyszałem za sobą kroki i obejrzałem się. Wspominam to do dziś dnia z dziwnym uczuciem – w tamtej chwili wpadłem w jakiś dziwny stan stuporu.

Pamiętam, jak na początku mnie się wydawało, że z ciemności jaskini zmierza w moim kierunku jakaś ludzka postać. Ale w sekundę później zorientowałem się, że to nie był człowiek. Na ciemnym tle jego głowy widać było ogromne, świecące fosforycznie oczy. Sama głowa była łysa, a na jej szczytowej części znajdował się jakby grzebień.

Istota szła mi na spotkanie na dwóch nogach i trzymało się pionu. Jej wzrost był nieco niższy od przeciętnego człowieka – jakieś 1,5 m. Kiedy przez kilka sekund przechodziło na oświetlonym miejscu, ja będący wciąż w osłupieniu, machinalnie zarejestrowałem, że jego ciało było pokryte zielono-szarą łuską, albo był to rodzaj skafandra czy kombinezony pokrytego łuskami. Doskonale zapamiętałem, że dłonie mieszkańca jaskini miały tylko po trzy palce. A do tego w prawej ręce trzymał on długą pałkę.

Podniosłem wzrok i nasze spojrzenia spotkały się. Jak już powiedziałem, jego oczy były ogromne, zajmowały 1/3 twarzy, a do tego źrenice jego oczu były podłużne jak kocie. Jeszcze przez sekundę czułem ucisk w głowie, i naraz nastąpiła u mnie przerwa w pamięci.

Hipotetyczny wygląd Dinozauroida


Hipotetyczny wygląd stworzenia


- Nie wiem jak długo byłem nieprzytomny – kontynuował swe opowiadanie Borys Aleksiejew – ale następnym wspomnieniem było to, że szedłem po doskonale mi znanej leśnej drodze. A do tego z przodu, w odległości kilometra, za drzewami widać było wieś Stara Raczejka. W jednej ręce trzymałem koszyk z grzybami, w drugiej niedojedzonego krakersa. Sądząc z tego, że rano droga od wsi do dziwnej jaskini zajęła mi trzy godziny, droga powrotna zajęła mi o wiele mniej czasu. Ale najdziwniejsze jest to, że w takim stanie umysłu byłem w stanie znaleźć drogę powrotną, no i doszedłem prawie Starej Raczejki nigdzie nie zabłądziwszy czy nie spadłszy ze stromego stoku.

Na drugi dzień wyjechałem z powrotem do Samary i tam zwróciłem się do polikliniki, gdzie z początku mi nie uwierzyli. Lekarz neuropatolog stwierdził, że to brednie i trzeba mniej pić. Ale po kilku dniach nieoczekiwanie poproszono mnie do polikliniki i przedstawili młodemu człowiekowi, który powiedział mi, że należy do grupy „Avesta”. Okazało się, że przypadkowo usłyszał o mnie od znajomego lekarza i poprosił o zaaranżowanie spotkania ze mną. I tak zapisał on całą historię, która mu zrelacjonowałem.

Potem przedstawiciel „Avesty” zwrócił się z prośbą o konsultację do znanego psychiatry dr Jana Wulisa, który skomentował to opowiadanie w następujący sposób:

Pacjent Aleksiejew skarżył się na wzrokowe i słuchowe halucynacje, a także na czasową amnezję. Według jego słów, przed opisanym przez niego wydarzeniem on ani raz w życiu nie przejawiał podobnych symptomów. Poza tym czegoś podobnego nie obserwowało się u jego najbliższych.

Sądząc po wszystkim, pacjent został poddany krótkotrwałemu seansowi hipnotycznemu, co mogło wywołać u niego halucynacje w kształcie fantastycznego stworzenia, a także częściową amnezję. Należy dodać, że podobne przypadki w praktyce medycznej zdarzają się, ale bardzo rzadko. Do tego często przed nastąpieniem utraty pamięci człowiek zazwyczaj widzi coś dlań niepojętego i strasznego.[2]

Gwoli sprawiedliwości, że coś podobnego ma miejsce w przypadku ludzi długoletnio zatrutych alkoholem. Ale o tym człowieku tego nie można powiedzieć. Według zeznań jego rodziców i członków rodziny, Aleksiejew jeżeli w ogóle popijał, to tylko okazjonalnie i niewiele. Dlatego też ten przypadek należy zaliczyć do rozładowania się rzadkich, żeby nie powiedzieć unikalnych, psychicznych zjawisk, które są jeszcze mało znane nauce

Gigant Gration w walce z Artemidą

Kekrops I - mityczny król Aten


Goście z Przeszłości


Swoje wyjaśnienie powyższego opowiadania dał prezes „Avesty” Igor Pawłowicz:

Rozpracowana przez nas hipoteza głosi, że w głębi Gór Żigulewskich i ich odnóg, wewnątrz nieznanego zupełnie nauce systemu jaskiń, kryją się przedstawiciele cywilizacji tzw. Dinozauroidów.

Co to takiego? Mówiąc prosto, to szczyt ewolucji dinozaurów naczelnych – rozumne gady, powstałe na naszej planecie mniej więcej od 150 do 70 MA. Hipotezy o tym, że dinozaury w rezultacie szybkiego powiększenia i złożoności głowowego mózgu[3] mogły się stać istotami rozumnymi, nieraz były wysuwane przez uczonych-ewolucjonistów.

Ponadto kanadyjski paleontolog Dale Russel badając szczątki kopalnych gadów z rodzaju Deinonychozaurów doszedł do wniosku, że u przedstawicieli tej grupy w czasie 30-40 tys. lat (mgnienie oka dla ewolucji) rozmiary mózgu powiększyły się 10 z ułamkiem razy. Mniej więcej z taką samą prędkością powiększał się mózg przodków człowieka.

Dane paleontologiczne pozwalają ustalić, jak powinna wyglądać istota rozumna powstała z dinozaurów naczelnych. Przede wszystkim rzuca się w oczy duża głowa, która byłaby w stanie pomieścić powiększony mózg. Dinozauroid powinien przemieszczać się na dwóch nogach i w czasie chodu jego ciało przyjmowało pozycję pionową – tak jak u współczesnego człowieka. Do tego jego górne kończyny zamienią się w ręce z trzypalczastymi dłońmi, z których jeden palec będzie przeciwstawny dwóm pozostałym. Oczy Dinozauroida powinny być duże, większe niż u człowieka, i mieć szparkowate źrenice. Jak u wszystkich gadów, jego ciało pokryte jest łuską. Wzrost takich stworzeń powinien wynosić 1,3 – 1,5 m.

Jak wiadomo, wiele zwierząt wytwarza w swych organizmach prąd elektryczny, które czasami osiąga nawet wysokie napięcie.[4] Takie właściwości mają także niektóre gady.[5] Dlatego też można założyć, że Dinozauroidy opanowały sztukę wytwarzania wokół swego ciała pola elektrycznego, które potrafiły zbierać w promień elektryczny czy elektromagnetyczny, który wpływałby hipnotyzująco (jakiś rodzaj elektrohipnozy???) na mózg ofiary (proszę przypomnieć sobie słynny hipnotyzujący wzrok żmii – przyp. aut.)

W okresie Jury, w czasie 5-10 MA Dinozauroidy mogły koegzystować z „normalnymi” dinozaurami w warunkach ciepłego i wilgotnego klimatu ówczesnej Ziemi, ale około 65 MA temu, w rezultacie kosmicznej katastrofy (najprawdopodobniej spadku na naszą planetę ogromnego asteroidu) dinozaury bardzo szybko znikły z oblicza Ziemi, ustąpiwszy swe miejsce ssakom i ptakom. Uważa się, że wraz z dinozaurami wyginęli także Dinozauroidzi.

Jednakże my zakładamy, że niewielkie grupy tych istot, mimo wszystko mogły się schronić w zapadłych kątach naszej planety – refugiumach (naturalnych schronach – przyp. aut.). Jednym z nich miałby być system jaskiniowy w łonie Żigulewskich Gór i ich odnóg. I mimo tego, że trzymają się Oni z daleka od naszej cywilizacji, to jednak od czasu do czasu spotykają się z ludźmi. Rezultatami tych spotkań są stare legendy i opowieści , a teraz relacje podobne do tych, którą przywołaliśmy w tej publikacji.

Porzucone kamieniołomy w okolicach Samary


Moje 3 grosze


Przekładając ten tekst, przypominała mi się powieść Zenona Gierały pt. „Tropiciele dinozaurów”(Warszawa 1991), w której opisywał on przygody młodych odkrywców potężnego systemu jaskinnego pod Kielecczyzną, w którym zamieszkiwali Dinozauroidzi. Powieść ta pisana w verne’owskim stylu zawiera ówcześnie najnowsze teorie i hipotezy na temat geologicznej budowy tego regionu Polski i właśnie istnienia Dinozauroidów. Polecam ja naszym Czytelnikom – szczególnie młodym.
I jeszcze jedna dygresja odnośnie dinozaurów i ich kilku mózgów. Przypomniał mi się wiersz amerykańskiego felietonisty prześmiewcy i publicysty Burta Lestona Taylora z „Chicago Tribune” na temat Stegozaurów, który brzmi tak:

Patrzcie, oto dinozaur,
Co prehistoryczny laur
Zdobył nie za wzrost wspaniały,
Lecz intelekt doskonały.
Jak to widać z jego kości,
Miał dwa źródła swej mądrości:
Jedno z nich – zwyczajnie w głowie.
Drugie – tam, gdzie nie wysłowię.
Zatem każde swe marzenie
Mógł snuć głową lub siedzeniem
I bez żadnej wątpliwości
Abstrakcyjne zawiłości
Rozstrzygała głowy strona,
Lub też strona – od ogona.
Był więc mądry i dostojny
I w dwa swoje mózgi zbrojny.
Gdy mózg przedni był zmęczony,
To poprzez rdzeń przedłużony
Parę myśli słał tylnemu,
By się włączył do problemu.
Gdy jednemu błąd wytknięto
- gad stał z mina uśmiechniętą,
Bo mózg-sąsiad z oponentem
Nowym walczył argumentem.
Wszystko dwakroć przemyśliwał,
Więc swych zdań nie odwoływał
I mógł myśleć bez zmęczenia
O „aspektach zagadnienia”.
Szkoda, że ten mądry gad
Zgasł przed milionami lat.[6]

Wydaje mi się, że ewolucja dinozaurów poszła w innym kierunku, niż w kierunku Rozumu, i tak naprawdę pogoń za rekordami masy ciała stała się ich przysłowiową trumną, do której gwóźdź wbiła katastrofa z granicy K/Pg, co miało miejsce 64.800.034 lata temu. Dinozaury naczelne wykształciłyby formy rozumne dopiero w Kredzie i to pod koniec tego okresu, kiedy kończył się okres obfitości i warunki życia stały się trudniejsze. Przedtem rozum był im niepotrzebny: klimat był gorący, pożywienia w brud… Ewolucja poszła w kierunku ustanawiania kolejnych rekordów masy mięśni i wytrzymałości szkieletów. I to było m.in. przyczyną Wielkiego Wymierania K/Pg.

Spadek asteroidy nie był aż tak straszny, jak malują to niektórzy paleontolodzy i astronomowie, a tak naprawdę zgubą dinozaurów i innych dużych zwierząt mogła być jakaś kosmiczna zaraza, która spadła wraz z deszczem meteorytów towarzyszących planetoidzie Chicxulub. Jakaś kosmiczna wirusowa infekcja w rodzaju dzisiejszej gorączki krwotocznej EVD czy AIDS mogła po prostu wykończyć cała populację dinozaurów, która i tak była osłabiona przez warunki środowiskowe panujące w Górnej Kredzie – wzmożony wulkanizm i co za tym idzie zmiana składu atmosfery, zwiększenie ilości halogenów i pierwiastków radioaktywnych w atmosferze planety, co wpływało negatywnie na potomstwo wielkich gadów. Kumulacja tych wszystkich czynników była coup de grâce, jaki Natura zadała swym tworom, które za bardzo przystosowały się do cieplarnianych warunków środowiska.

Oczywiście nie wiemy, czy Dinozauroidy przeżyły ten okres przejściowy – być może jest tak, jak zakłada autor powyższego artykułu i jego koledzy z „Avesty” czy Zenon Gierała. Jakaś część Dinozauroidów przetrwała w planetarnych podziemiach, o których wiemy jeszcze mniej, niż o otchłaniach Wszechoceanu. Ale co tam Azja! – w Europie odkrywane są wciąż to nowe jaskinie i całe ich systemy, które dopiero się bada. A zatem wciąż istnieje możliwość, że możemy znaleźć jakieś ślady bytności Dinozauroidów w ich wnętrzu…

Jest jeszcze trzecia możliwość – moim zdaniem najbardziej prawdopodobna, a mianowicie taka, że Dinozauroidzi wprowadzili się do Wszechoceanu i w ciągu tych 65 MA przekształcili się w rozumne istoty wodne. Stąd poszedł chyr o Syrenach, Trytonach i innych człekokształtnych istotach z morskiej toni.

Czego jestem pewien? Tego, że jeżeli One istniały, to nie osiągnęły wysokiego stadium rozwoju, bowiem jak na razie nie znaleziono żadnych śladów Ich rozumnej działalności w Jurze i Kredzie (co wcale nie znaczy, że ich nie ma, mogliśmy po prostu na nie nie natrafić w toku naszej aktywności poszukiwawczej), a poza tym nie ocaliły One swego świata przed zagładą z Kosmosu. Ich technika i jej możliwości nie mogły sprostać siłom Przyrody, więc stało się to, co się stało – na świecie pojawiliśmy się my…


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka”, nr 23/2013, ss. 20-21
Przekład z j. rosyjskiego i komentarz – Robert K. Leśniakiewicz © 




[1] Tytuł oryginału: „Czy kiedyś żyli Serpentoidzi?”
[2] Podkreślenie moje – R.K.L.
[3] Niektóre dinozaury miały mózg znajdujący się w głowie daleko mniejszy od węzłów nerwowych znajdujących się w lędźwiowych partiach kręgosłupa. Takim właśnie dwumózgowym dinozaurem był słynny Stegosaurus.
[4] Jak podaje Wikipedia - węgorz elektryczny osiąga napięcie w impulsie do 600 V i natężenie do 1 A, zaś niektóre drętwy elektryczne osiągają w impulsie do 200 V i 20 A.
[5] Jednym z nich byłby słynny w Mongolii zabójczy robak olgoj-chorchoj, który mógłby być właśnie takim gadem wytwarzającym pole elektryczne.
[6][6] Przekład Zbigniewa Jaworowskiego, wzięto z pracy Andrzeja Trepki – „Zwierzęta wychodzą z mórz”, Katowice 1978.