Tajemnicza Chupacabra z Czelabińskiej Obłasti...
Igor Nikitin
Mieszkańcy Czelabińskiej
Obłasti pozostają w niepewności – aktualnie nieznany drapieżnik zabija
zwierzęta domowe i, sądząc ze wszystkiego, wypija z nich krew. Co to za
zagadkowy wampir?
Ptaki,
świnie, króliki, kozy…
W październiku bieżącego roku
(2014), w jednym z gospodarstw w Czelabińskiej Obłasti było 13 kaczek. Pewnego
ranka, ich gospodarz znalazł 10 z nich martwych i pozbawionych krwi. Niemal w
tym samym czasie, mieszkańcy sąsiedniej farmy stracili kilka świń – chrumcie
leżały w swych boksach z przegryzionymi do kości szyjami. Następnego dnia
podobnie straszną śmiercią padło jeszcze kilka loszek. W ściance chlewa
znaleziono nieduży otwór, a na ziemi gospodarze znaleźli dziwne ślady, które
trudno było przypisać jakiemukolwiek znanemu nauce zwierzęciu.
Jak by na to nie patrzeć,
podobne rzeczy zdarzały się tu często. Tego lata (2014 r.) w ten sposób pewne
gospodarstwo straciło kilkadziesiąt królików. W sąsiedztwie nieznany drapieżnik
zabił całe stado kóz, a w czasie kilku nocy – kilka świń.
Niezwykły
apetyt
Ale powróćmy kilka lat w
Przeszłość.
W 2011 roku, w jednym z
gospodarstw nieznany drapieżnik zadusił 60 królików. Ich właściciele twierdzą,
że pies zawsze czujnie reagujący na wszystkich obcych w okolicy, w tą noc nie
szczekał, a w następne kilka dni zachowywał się bardzo dziwnie – siedział w
budzie i nie wytknął nawet z niej nosa, jakby się czegoś bał…
W sierpniu 2011 roku,
właścicielka dużej ptasiej fermy z przerażeniem odkryła, że wszystkie 115
przepiórek jest martwych. Gardła ptaków były przegryzione, a krew wypita co do
kropli. Pies w tym przypadku także nie reagował. Zaś we wrześniu tego samego
roku, odniosły straty także inne gospodarstwa.
Tak samo były zaduszone i
wyssane króliki, wszystkie ptaki domowe i nawet kilka owiec. Być może działał
tam nie jeden, ale kilka wampirów? Ale jeżeli mowa jest o jednym, to odznaczał
się on nieprawdopodobnym apetytem.
[To można objaśnić tym, że krew jako
pokarm nie jest zbyt wartościowa, i dlatego ten drapieżnik – czymkolwiek jest –
musiał wypić jej dużo, by się nasycić – uwaga tłum.]
...i jej ofiary - zwierzęta domowe...
Polowanie
na ludzi?
Według słów poszkodowanych
hodowców, nieznany drapieżnik jest bardzo sprytny, zręczny i silny. On po
prostu wyrywa drzwi z zawiasów, zrywa skoble, rozrywa klatki i przegryza się
przez grube ściany z desek. Przy czym nikt go nie widział i dlatego wszyscy
skłaniają się do myśli, że w Czelabińskiej Obłasti szaleje wszystkim znana (a
dokładniej mówiąc - nieznana) Chupacabra.
Miejscowi leśnicy i
weterynarze są w rozterce. No bo z jednej strony z ich doświadczenia zawodowego
wynikałoby, że sprawcą tych wszystkich masakr jest po prostu ryś. Z drugiej
strony, ryś nie pogardziłby mięsem swych ofiar i na pewno by się nim pożywił
nie ograniczając się do wypicia samej krwi. Do tego ten „przestępca” praktyce
wszędzie pozostawia kłaczki swej sierści, ale żaden z myśliwych nie jest w
stanie nawet w przybliżeniu zidentyfikować jej właściciela. Mogą powiedzieć
tylko tyle, że i ślady i sierść należą do krótko-ogoniastego, kota z tajgi. W
każdym wypadku, niebezpieczeństwo wydaje się być tak duże, że miejscowi zaczęli
przewozić dzieci do szkoły i przywozić je po lekcjach, obawiając się, że
nieznany drapieżnik zacznie polowanie na ludzi.
Inwazja
wilków czy nie?
Interesujące, że napady
zagadkowej Chupacabry na czelabińskie
gospodarstwa zaczęły się dosyć dawno, bo jeszcze w latach 40. XX wieku.
Najpierw po II Wojnie Światowej tutaj był organizowany w szczerym polu kołchoz
składający się z niewielkiej owczej fermy, skromnego stada krów i kilkuset
gęsi. I pewnego zimowego poranka kołchoźnicy odkryli, że w nocy zabito i
pozbawiono krwi wszystkie gęsi – co do jednej. Wtedy pomyślano o wilkach, ale
dlaczego wilki nie zjadły ani jednej gęsi, a tylko wypiły ich krew? Wilki ze
swej natury nie są wampirami. Wtedy mało kto o tym myślał, ale nie jest
wykluczone, że to właśnie była pierwsza – ale nie ostatnia – wizyta Chupacabry w Czelabińskiej Obłasti.
[U nas w Polsce mieliśmy w 2007 roku
podobną sprawę na Pomorzu Zachodnim, gdzie w dziwny sposób zginęło kilka ptaków
domowych i królików, ale rychło się okazało, że za tym tajemniczym wydarzeniem
stał zwyczajny rosomak. Sprawę swego czasu badała GBNOL z Poznania – uwaga
tłum.]
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 51/2015, s. 3
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©