BOL nad Angarskiem (kadr z filmiku)
Nadieżda N. Poljakowa z Angarska
Trzymałam tą notatkę przez
tyle lat! Przypadek ten pozwolił mi się spotkać z interesującym czasopismem
„Niewydumannyje istorii”, i dopiero teraz pojawiła się możliwość podzielenia
się nim w innymi. To ciekawe zjawisko udało się nam zaobserwować w dniu 2.V.2008
roku, o godzinie 16:16:16 IRKST/07:16:16 GMT. Nawet czas wykonania zdjęcia,
zrobionego zwyczajnym telefonem komórkowym, wywołuje zdumienie!
Szłam ulica wraz z
przyjacielem i ani trochę nie gadaliśmy o tajemnicach kosmosu. I naraz niebo
zapłonęło czerwonym światłem. Szybko spojrzeliśmy w górę. W tej chwili, na
szczęście, przyjaciel trzymał w ręku komórkę, bo czekał na telefon. Poprosiłam
go o włączenie zapisu video.
Przed nami, nad linią
horyzontu gorzała ogromna, świecąca kula, podobna do zachodzącego słońca. Ale
tego dnia zachód słońca miał mieć miejsce o godzinie 20:30! Natomiast nasze
zegarki wskazywały 16h16m16s… jaki może być
zachód słońca o tym czasie? Ale jeszcze bardziej niezwykłym było to, że
wiśniowa kula leciała nie w dół, jakby to było przy zachodzie słońca, ale
powoli wznosił się w górę. Kula była ogromna, nie porównywalnie większa od
innych obiektów zrobionych przez człowieka. Zobaczcie sami. Chociaż ujecie
video było niezbyt udane, wszystkie przedmioty są widoczne – a były tam domu i
słupy latarni miejskich.
To zjawisko widzieliśmy nie
tylko my. Przechodnie zatrzymywali się, rozmawiali, zaczęli wymyślać swoje hipotezy
na temat tego, co widzieli. Na wideo można także zobaczyć, że przed nami stoi
człowiek z chorągiewką i nadaje sygnały. Pytanie: komu? Przecież dalej jest
tylko las a za nim rzeka! Widowisko nas po prostu zafascynowało. Z początku
krawędzie kuli były ostre, a potem zaczęły się stopniowo rozmywać, jakby
jakiemuś niewidzialnemu malarzowi nie spodobało się jego dzieło i postanowił je
zamalować!
Nie czekaliśmy na zakończenie
widowiska, i nie wiemy jak długo jeszcze była tam ta kula. Do dziś dnia
pozostaję pod wrażeniem tego, co wtedy zobaczyłam…
Źródło – „Tajny XX wieka” nr
7/2015, s. 25
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©