Powered By Blogger

sobota, 8 sierpnia 2015

Jeszcze o Księżycowym Szybie (2)



Historia ta zainteresowała badacza zjawisk niezwykłych, Pana Krzysztofa Dreczkowskiego, który nawiązał ze mną taką korespondencję na temat Księżycowego Szybu, a oto i ona:

Opinia Krzysztofa Dreczkowskiego

Po przeczytaniu Pana artykułu na Onecie[1], przypomniało mi się że o znajdowaniu starych kości w tatrzańskich jaskiniach, pisał w XIX wieku min. Alfred Grosz. Ludzie nieznane kości interpretowali niegdyś jako kości smoków. Opis zamieszczam pod listem. W podaniach słowackich bardzo często mówi się o górniczych tunelach które kopano w Tatrach od Średniowiecza, w poszukiwaniu złota i innych cennych metali. Myślę że jeśli górnicy ci natknęli się na jakieś niezwykłości to będzie to opisane w mapach i kronikach w kilkusetletniej bibliotece w Kezmarku, która jest prawdziwą kapsułą dawnej wiedzy o świecie i tamtych okolicach. Badacze Tatr, czerpali z archiwów w niej zamieszczonych. Możliwe że o Księżycowej Jaskini, właśnie w tej bibliotece mogą być wskazówki.
Chciałbym jeszcze dodać to że pod Tatrami, istnieją słone źródła, w których woda jest niemal tak słona jak słona jest woda w morzach. Podejrzewam że legendy o Morskich Oczach, wiążą się właśnie z sytuacjami, gdy takie podziemne słone źródła, wybijały na zewnątrz wywołując powodzie.
 
Z opisów Alfreda Grosza:
 
Georg Bohush, wspominany kierownik gimnazjum w Kežmarku (funkcję rektora miał w latach 1711-1722) namawiał ludzi aby w jaskiniach wschodnich Tatr szukali smoczych pozostałości. Osobiście uczestniczył w wykopaliskach i w swych zapiskach dokładnie zaznacza, że przy tych badaniach odnalazł osiem sztuk kształtem i wielkością całkowicie zgodnych ze sobą "smoczych czaszek".
 W swojej książce „Historyczny i geograficzy opis sławnego górnowęgierskiego[2] Spišskego regionu” Juraj Bosuch na temat smoków pisze:
     Kiedyś na Spiszu powszechnie się twierdziło, że tu widywało się smoki (...) Z kości które kežmarski fizyk Johann Fisher osobiście znalazł w Smoczej jaskini na Haligovskych wierchach, złożył bowiem doskonały szkielet, który nie pasuje do żadnego tu żyjącego stworzenia.
     Ten szkielet później przekazał jako dar najjaśniejszemu cesarzowi Leopoldowi I (panował od roku 1658 do 1705). Aby to jednak nie brzmiało jak jakieś słowa rzucane na wiatr, zostawiam na uczonych przyrodnikach przebadanie tego, do jakiego zwierzęcia te kości należały.
      Jego wysokość cesarz przyjął łaskawie te kości, które ofiarodawca nazwał kościami Peletona albo Smoka, tak iż mu nadał tytuł szlachecki i odznaczył tytułem Aulae Familiaris [dosłownie: rodzinny członek dworu]. Później jeszcze wielu wykopywało w tej jaskini podobne kości i sprzedawano je jako lek przeciwko zgubnej gorączce.
J.A Czirbesz, były ksiądz w Spišskej Novej Wsi, dokończył w 1772 opis Tatr. W 10. rozdziale, w części poświęconej jaskiniom naszych wielkich gór, pisze:
     W niektórych tych właśnie podziemnych jaskiniach znaleziono kości cudacznych kształtów i wielkości, które to pospolity lud uważa za smocze kości i otacza je rozmaitymi bajkami. Narazie pewnym jest jedno, że to muszą być kości całkowicie nieznanych nam zwierząt, które były według wszystkiego wyjątkowo wielkiego wzrostu i straszliwego wyglądu.
     Ponieważ już na pierwsze spojrzenie jest całkowicie wyraźnie jasne, że to musiało być olbrzymie zwierze po którym zostały owe ostatki kości, nie poddające się upływającemu czasowi i będące wciąż takie wielkie.
     Kieżmarski tatrzański badacz Jakob Buchholz wspomina [-„Węgierski magazyn” z 1787r. dział IV, str.45 ], że jego brat Georg w roku 1719 odnalazł cały szkielet smoka i posłał go przez Polskę do Draždan [=Drezna] królowi Augustowi II, za co król wynagrodził go złotą pamiątkową monetą.
     Sławny historyk i geograf Matej Bel w swoim dziele „Hungariae antiquae et novae prodomus”, wydanym w roku 1723 w Norymberdze pisze o Tomanovskom sedle (Tomanowa Przełęcz) w zachodnich Tatrach:
     Po stronie zwróconej w kierunku Polski znajduje się przestronna jaskinia, w której odnaleziono nadzwyczaj wielkie kości - uważają je za smocze, wykopano ich tu wielkie mnóstwo.
     Angielski przyrodnik Robert Towson, który w roku 1793 odwiedził Wysokie Tatry, w związku z liptowskimi jaskiniami przy Demänovej pisze:
     Podczas kolejnego badania podziemnych jaskiń odnalazłem całe gromady tak zwanych smoczych kości, dzięki którym jaskinie te otrzymały miano Smoczych Jaskiń. Tych kości było takie mnóstwo, że by się dało wypełnić nimi cały ciężki wóz.
     W 1807 r. Christian Genersisch w publikacji Samuela Bredetzkiego „Nowe dodatki do topografii i statystyki Węgierskiego królestwa” w części o wschodnich Tatrach, pisze o dwóch jaskiniach naprzeciw Bielovodskej doliny (Doliny Białej Wody):
     W części tego pogórza, która nazywa się Havkana, znajdują się dwie jaskinie, z których każda ma swój wodospad. Oprócz rozmaitych stalaktytów znajdują się tu i szkielety, o których są niektórzy ludzie przekonani, że są to szczątki jaszczurów i smoków.
Odnośnie tajemniczych powodzi które wynikały z podziemnych źródeł, pisał on jeszcze tak:
    Christian Genersisch w swoim „Opisie Tatr”, który wydano w 1807 roku, na stronie 23 pisze:
     Dnia 2 sierpnia anno Domini 1662r nad Wielkim Slavkovem, oderwała się część skaliska i spod niej zaczęła tak gwałtownie płynąć woda, że łamała skały i zrywała je ze sobą, wywracała najgrubsze świerki i jodły i spływała w dół.
     Rozlewała się we wszystkie strony naprzeciw Węgier i Polski, przenikała do miast, wyrywała zmarłych z grobów, burzyła domy i utonęło w niej wiele ludzi i bydła.
     Zaś ksiądz Andreas Jonas Czirbesz na 20 stronie swojego rękopisu „Opisu Tatr” z roku 1772, zamieszcza cytat ze starego rękopisu, w którym pisze:
     Przez skalne ściany Karpackich gór przebiły nagle tak olbrzymie prądy wody, aż pękały na połowę; była to taka siła, że te pęknięcia widać aż po dzień dzisiejszy.
     Czirbes do tego dodaje:
    Lecz który przyrodoznawca w to uwierzy? 

Mnie się to kojarzy ze zjawiskiem nagłego znikania i pojawiania się jezior - możliwe że w Tatrach co kilkaset lat dochodziło do podobnych zdarzeń. Możliwe że trzęsienia ziemi lub jakieś podziemne napięcia, uwalniają co kilkaset lat takie podziemne pokłady wody. W podaniach z Tatr oplecionych różnymi legendami, mowa też np. o podziemnych jeziorach np. Pod Krivaniom (Pod Krywaniem), które kiedyś tam było, ale później zniknęło.
O tym co pisał Alfred Grosz odnośnie powodzi z 1662 roku w „Opisie Tatr” przez Christiana Genersischa, w innej słowackiej książce z podaniami „Tatranske Povesti” - Anton Marec, pisze o owej katastrofie tymi słowy:
Czy wiecie jakim niszczycielskim przyrodniczym żywiołem, potrafi być woda waląca się potokami, co wypływają właśnie z tatrzańskich jezior? Roku 1662 na przykład dosięgło Batyżowiecką i Wielicką Dolinę, a także wschodnią część Sławkoskiego Szczytu, silne trzęsienie ziemi. Wtedy się ponoć zwaliły z niego bałwany tworzące jego pierwotnie ostry wierzchołek. Trzęsieniu ziemi towarzyszyło i oberwanie chmury. Według zapisów z tamtego czasu, zginęło wtedy w Wielkiej Łomnicy dwóch ludzi, a było zniszczonych 30 "usadlosti". W Wielkim Slawkowie katastrofa uderzyła w 27 rodzin.[3]
W sumie do dziś dochodzi najwyraźniej do podobnego typu zjawisk:

O Morskich Oczach i wierze ludzi odnośnie ich - z książki: „Tatranske Povesti” pisze Anton Marec:
Wierzyli bowiem, że są podziemnymi tunelami połączone z Morzem Bałtyckim.[4] Wierzył w to i szanowany rektor kieżmarskiego liceum Juraj Bohuś, nie wątpił w to i znawca Tatr Jakub Buchholtz też z Keżmarku. Ten nawet posłał na cesarski dwór do Wiednia, serię "dowodów" związanych z połączeniem tatrzańskich jezior z morzem. A przekonywał później panującego o swojej prawdzie tak długo, aż ten posłał do Tatr komisję, aby przebadała, ile jest w twierdzenia Buchholza prawdy. Komisja nie wybadała nic, ale też nic, co by temu zaprzeczało. Obdarzyła więc starania keżmarskiego "ihlara" niewielką sumą pieniędzy.
Swoją drogą ciekawe co się stało z przedmiotami dotyczącymi zjawisk niewyjaśnionych, jakie zbierali tak Polscy jak i Austriaccy władcy:
Alfred Grosz:
  Powiada się, że morska woda płynąca podziemnymi kanałami, wybija cała z głębin gór z taką siłą, że wyrzuca na powierzchnię tatrzańskich jezior deski i maszty statków, co porozbijały się w burzach na morzu albo zatonęły na dalekich oceanach.


Tu jest o tym, że jedno ze słonych źródeł, wypływało spod południowej strony Babiej Góry:
Ale takich słonych źródeł w północnej Słowacji jest więcej, i nawet w telewizji słowackiej pokazywali program jak ludzie nabierają ze studni słonej wody, która przebadana wykazała prawie takie zasolenie jak woda morska. Ludzie z tej wioski, już nie pamiętam czy się nazywała Sol czy Solna mówili że tą wodą nie da się podlewać roślin, bo usychają. W innych podaniach też mowa że ludzie z takich słonych źródeł, odparowywali sól, czym sobie polepszali standard życia. Niedaleko Vranova, gdzie jest właśnie wioska Sol podanie mówi że słone źródło odnaleziono przypadkiem, gdy zauważono owce które zbyt łapczywie z niego piły wodę. Tak czy siak „morskie oka” - choćby niezależnie skąd pochodziły ich wody - czy z kanałów podmorskich, czy podziemnych złóż soli - legendy mają pełne prawo mieć racje w tym, że podczas katastrof z nimi związanych, wypływająca z nich woda mogła być słona.

Wymiana korespondencji

Krzysztof Dreczkowski:
Tu jeszcze odnośnie przykładów słonych źródeł. Naukowcy tłumaczą że sól pochodzi z pokładów mórz które kiedyś zalewały Tatry:

W innej książce czytałem o śladach dinozaurów odnalezionych po słowackiej stronie Tatr - być może to właśnie na ich kości - jako kości „smoków” natykali się niegdyś ludzie.
Pewnie w tatrzańskich jaskiniach, których wejścia są ukryte - jeszcze wiele tego typu odkryć może czekać na swój czas.

Moja odpowiedź:
Też czytałem na temat tych kości, ale w ostatecznym rezultacie po badaniach SAV okazało się, że były to kości paleogenowego wieloryba pod Gerlachowskim Szczytem.

Krzysztof Dreczkowski:
O kościach mamutów i tych niedźwiedzi słyszałem, ale o kościach wielorybów w Tatrach - to dla mnie nowość.
_____________________

Cytaty pochodzą z:

Horák A., “The Moonshaft”, NSS News, marzec 1965.

Leśniakiewicz R., Jesenský M., „Tajemnice Księżycowej Jaskini”, Cockatoo 2006.

-------

CDN.




[1] Autorem powyższego artykułu jest Piotr Cielebiaś.
[2] Węgrzy zaliczali Słowację do jednej ze swych prowincji i zwali ją Górne Węgry.
[3] Niektórzy autorzy twierdzą, że trzęsienie ziemi było wynikiem uderzenia w kopułę Slavkoskiego Szczytu jakiegoś obiektu latającego: meteorytu albo… UFO.
[4] Natomiast po naszej stronie Tatr mówi się o podziemnym połączeniu z Adriatykiem.
[5] Polecam także opracowanie Marcina Leśniakiewicza – „Babia Góra i okolice”, Sucha Beskidzka 2015.