Polowa główna kwatera Hitlera w belgijskiej miejscowości Bruly-de-Peshe. "Fuehrer germańskiej nacji" po raz ostatni przeprowadza korektę "Mein Kampf"
Anton Szandorow
W lecie 1941 roku, w USA
została wydana książka Teodora Kaufmana
pt. „Niemcy powinny zginąć!”. Autor wyraził w niej ideę sterylizacji wszystkich
Niemców, a terytorium Niemiec rozdzielić pomiędzy sąsiadów.
Tam, gdzie nie ma żadnych
dokumentów, zawsze otwiera się pole do domysłów. Właśnie tak można
scharakteryzować dzisiejszy stan spraw w nauce historii dotyczących kontynuacji
„Mein Kampf” – napisanej przez „Führera narodu niemieckiego” w 1928 roku.
Jeżeli poszuka się w rosyjskich źródłach świadectw o „Mein Kampf 2” –
szczególnie, że jej wydawca nie nadał tej książce szczególnego tytułu, to można
uznać, że ją „odnaleziono w końcu wojny przez Amerykanów w jednym ze schronów
przeciwlotniczych”. Ale to nie tak. Jeszcze gorzej sprawy stoją ze
streszczeniem „tajnej biblii hitleryzmu”, szczególnie jak ją preparują ci,
którzy jej nawet do ręki nie wzięli. Tak czy inaczej, historia badań tego
apokryficznego opusu wskazuje na to, że zawarte w nim wywody są nader ciekawe.
O tym właśnie Wam opowiem.
My
(nie) możemy pozostawić naszych braci w biedzie!
W 1928 roku, Hitler podyktował w ciągu kilku letnich
miesięcy kontynuację „Mein Kampf” Maxowi
Amannowi – swemu frontowemu kamratowi („Mein Kampf”, jak podaje Wikipedia,
została napisana w czasie odsiadki Hitlera w więzieniu w Landsbergu i
opublikowana – cz. I w 1925, cz. II w 1927. Polskie wydanie w 1992 roku –
przyp. tłum.), a w tym czasie dyrektora centralnego narodowo-socjalistycznego
wydawnictwa Frantz Eher Verlag. Do tego złe języki przekonują: tak naprawdę to
właśnie mający talent literacki Amman napisał obie części „Mein Kampf”. To
właśnie on uporządkował i zredagował nieuporządkowane myśli Führera w miarę jednolity
i przejrzysty tekst.
Jakkolwiek by to nie było,
interesujące jest tło napisania „tajnej biblii hitleryzmu”. Rzecz w tym, że w
1928 roku, Południowy Tyrol z jego 200.000 niemieckich mieszkańców znalazł się
pod protektoratem Mussoliniego,
który postanowił tychże Niemców znaturalizować i zitalizować, przeciwko czemu
powstały prawie wszystkie partie polityczne w Niemczech. Powiedziano: „Dajemy
Południowy Tyrol! Nie możemy pozostawić naszych rodaków w biedzie!”
Hitler w te lata okazał się,
niestety, jedynym niemieckim politykiem, który powiedział, że nie tylko
„możemy” ale „zostawimy”. Führer był zafascynowany Mussolinim i nie chciał w
niczym osłabiać potencjalnego sojuszu faszystowsko-hitlerowskiego.
Właściwie „problemowi
Południowego Tyrolu” jest poświęcona lwia część maszynopisu składającego się z
324 (200, 180,145,?) stron. Jak się już Czytelnik domyślił, to właśnie tutaj
spotykamy się z pierwszą zagadką hitlerowskiego „apokryfu” – tego jego
„odchudzenia” od momentu jego odkrycia aż do naszych dni.
Jubileuszowe, ozdobne wydanie "Mein Kampf"
"Mein Kampf 2" w wydaniu niemieckim...
...i amerykańskim
Stopniowe
odchudzanie
Jeżeli idzie o odkrycie
maszynopisu Hitlera przez Amerykanów, to nie ma żadnych ciekawych okoliczności,
nic sensacyjnego. W maju 1945 roku, kapitan US Army Paul M. Leak będąc osobą odpowiedzialną za przejęcie niemieckich
archiwów, otrzymał maszynopis o objętości – UWAGA! – 324 stron od byłego
dyrektora wydawnictwa Frantz Eher Verlag – Josefa Burga. Burg nie wyciągnął
maszynopisu „Mein Kampf 2” ze schronu przeciwlotniczego, ale z sejfu w swoim
gabinecie twierdząc, że chronił ten bezcenny foliał „17 lat w wielkim sekrecie
na rozkaz jego autora – Adolfa Hitlera”.
Ciekawe, że aż do 1958 roku,
przekazania „tajnej biblii hitleryzmu” w ręce amerykańskiego historyka
żydowskiego pochodzenia Gerharda
Weinberga – hitlerowska pisanina kurzyła się w archiwach i nie przyciągnęła
uwagi. Może to być, że jak raz dzięki żydowskim korzeniom Weinberga współczesne
pokolenia historyków powinny być wdzięczne za możliwość zaznajomienia się z
„Mein Kampf 2”. Przecież gdyby informacja o wydaniu tego „dzieła” pochodziła od
Niemców, to stałoby się to możliwe w kraju, w którym prohibitem jest pierwsza
część „Mein Kampf”, a tak…
Mr. Weinberg zbadawszy
maszynopis, podjął badania na okoliczność jego autentyczności. Tęże potwierdził
już nam znany Josef Burg i wybitny amerykański wojskowy prawnik gen. Telford Taylor – jeden z uczestników
Trybunału Norymberskiego. Po tym, jak ten ostatni oświadczył, że „na tle
poprzednich lat książka ta może zainteresować nie tylko historyków, ale i
szeroki krąg czytelników”, Weinberg zwrócił się do swego naukowego
przełożonego, pracownika Instytutu Historii Współczesnej w Monachium – Hansa Rotfelsa z propozycją ogłoszenia
„Mein Kampf 2” szerszej publiczności. Ten ostatni zgodził się i hitlerowskie
dziecię zostało wydane na świat w RFN (jeszcze wtedy NRF – przyp. tłum.) w 1961
roku.
Ale oto mamy zdumiewający
fakt: do tego czasu kontynuacja „Mein Kampf” składała się ze 200 stron. Jeszcze
w mniejszej objętości ujrzała ono świat w rok później (w nieautoryzowanym
przekładzie) w USA – wszystkiego 180 stron. Już w 2003 roku, za oceanem wyszło
kolejne wydanie „Mein Kampf 2” liczące już tylko 145 stron. Co się zaś tyczy
niemieckiej wersji 200-stronicowej, to nadal można ją kupić w Niemczech
całkowicie legalnie – np. na portalu internetowym Amazon za 50-200 €.
Co takiego zataili przed nami
amerykańscy i niemieccy wydawcy tak bardzo skracając tekst pierwotny? Jak
widać, tego się już nigdy nie dowiemy. A zatem z punktu widzenia historyka,
musi być bardzo ciekawy ten tekst wycięty z „Mein Kampf 2”.
Gen. Telford Taylor w czasie Procesu Norymberskiego
„Walka,
a nie ekonomika gwarantuje przeżycie narodu”
Taki właśnie tytuł nosi jeden
z rozdziałów kontynuacji „Mein Kampf”. To oczywiste, Hitler nawołuje Niemców do
przekucia lemieszy na miecze i nie ma w tym niczego nowego. No i bardziej
interesujące jest to, z kim zamierza walczyć. I tu dowiadujemy się czegoś
nowego, w porównaniu z „Mein Kmpf” wydanym w 1924 roku. „Führer narodu
niemieckiego”, który w „Mein Kampf” nazwał USA „rasowo obniżonym”
społeczeństwem, naraz – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zza kulis –
zmienia swój światopogląd. Nazywa Stany Zjednoczone „dynamicznym”, „rasowo
doskonale udanym” projektem. W drugiej części „Mein Kampf” Hitler rozpatruje
USA jako strategicznego przeciwnika – w tym czasie jak Rosję – tylko jako wroga
w średnio-odległej perspektywie.
W roku 1928 przewidywał on, że
decydująca bitwa z Ameryką rozegra się gdzieś w latach 80., a przeciwnikami w
niej będą z jednej strony USA zaś z drugiej Niemcy z Wielką Brytanią. O ZSRR
nie ma tam ani słowa, jak widać Hitler wreszcie go pokonał – w swych
fantazjach.
Ciekawy moment: współcześni
niemieccy badacze nie rozumieją, że szczególnie myśl o kardynalnej roli USA w
świecie, która opanowała właśnie Schicklgrubera
(nazwisko panieńskie matki Hitlera – przyp. tłum.) w latach 1924-1928. Co tu
gadać, w najbliższym kręgu Führer przyznawał, że wszystkie fakty na temat
Ameryki czerpie on z „przygodowych powieści Karola Maya”. Kto go oświecił w
ciągu kilku lat na temat realnego potencjału USA?
[Rzecz ciekawa, bo Hitler miał swój własny pociąg
sztabowy, którego kryptonim brzmiał właśnie „Amerika”. Czyżby to był ślad jego
wczesnych zainteresowań i fascynacji? W 1941 roku zmieniono mu nazwę na
„Brandenburg”, by brzmiała bardziej niemiecko… – uwaga tłum.]
Tutaj akurat nie ma żadnej
tajemnicy. Hitler – ma się rozumieć – był „idealnym złem”, ale to wcale nie
oznacza, że walczyć z jego
dziedzictwem należy karykaturując „nazi
nr 1” i mówiąc o prostocie Adolfa, którą on tak lubił rozgrywać w najbliższym
kręgu. Fakt następujący: biblioteka Führera znaleziona przez amerykańskich
żołnierzy wiosną 1945 roku w tajnym schowku w pobliżu Berchtesgaden, liczyła
sobie ponad 16.000 tomów. Ponad 3000 z nich było poświęcone Ameryce. Dlatego
też są one teraz w posiadaniu Biblioteki Kongresu USA.
Faszyzm i nazizm/hitleryzm
jakimi by one nie były w planie ekonomicznym, psychologicznie są one o wiele
bardziej przystępne, niż jakakolwiek hedonistyczna koncepcja życia. To samo
odnosi się do stalinowskiego, koszarowego wariantu socjalizmu. Wszyscy trzej
wielcy dyktatorzy umocnili swoją władzę nałożywszy niezmierne ciężary na swe
narody. W tych czasach socjalizm i także kapitalizm, choć nie tak szczodrze,
obiecują ludziom: „Będziecie mieli wspaniałe życie”. Hitler powiedział im: „Ja
obiecuję wam walkę, niebezpieczeństwo i śmierć”; i w rezultacie cały naród padł
mu do nóg. Oczywiście potem oni zmęczą się tym wszystkim i ich nastawienie do
tego się zmieni. Po kilku latach wojny i głodu „Największe szczęście dla
największej liczby ludzi” było to odpowiednie hasło, ale wtedy był jeszcze
popularniejszym slogan „Lepszy straszny koniec niż strach bez końca”. Tak
szybko jak zaczęliśmy walkę z człowiekiem, głosząc podobnie, nie wolno nam
niedoceniać emocjonalnej siły takiego
apelu.
George Orvell – recenzja “Mein Kampf”, 1940 rok
To nie jest wielka tajemnica
Pozostało pytanie: dlaczego
ten „Zygfryd niemieckiej Nadziei i Wielkości”, jak nazywał go w epoce rozkwitu
hitleryzmu abp Alois Chudal, nie
opublikował dalszego ciągu „Mein Kampf”? Jeżeli wierzyć byłemu dyrektorowi
komercyjnemu wydawnictwa Frantz Eher Verlag, Hitler polecił mu utajnić jego
maszynopis wyjaśnił to tak: „Nasi wrogowie dowiedzieliby się o naszych celach!”
Czy można wierzyć takiemu oświadczeniu Burga?
Rzecz w tym, że w archiwach
w/w wydawnictwa znajduje się korespondencja Hitlera z wydawcą wynika z niej, że
Frantz Eher Verlag w 1928 roku nijak nie mógł rozpocząć druku nawet pierwszej
części „Mein Kampf”, co więcej „zakłóciłoby to komercyjny sukces przedsięwzięcia, a w konsekwencji
– wpłynęłoby to na honorarium autora”. Dlatego więc Hitler polecił
zamknąć maszynopis w sejfie wydawcy, kierując się stricte merkantylnymi względami.
A potem, kiedy już zdobył
władzę i został milionerem dzięki tzw. „sukcesowi wydawniczemu” pierwszej
części „Mein Kampf” o tej drugiej części po prostu… - zapomniał.
[Jak wykazują badania historyków, Hitler był bardzo
majętnym człowiekiem, choćby z tytułu honorariów za milionowe nakłady „Mein
Kampf”, które szły w miliony RM, a także dzięki grabieży zajętych przez III
Rzeszę ziem i ich bogactw – uwaga tłum.]
I nic dziwnego. Począwszy od
lat 30., Führera zajmowały różne ważniejsze rzeczy i marzenia, niż robienie za
popularnego pisarza i futurologa. Ocenę końcową tychże marzeń wydał Proces
Norymberski.
[A jednak wydaje mi się, że powód tego „zapomnienia”
i późniejszego kastrowania tekstu „Mein Kampf 2” jest jeszcze inny, niż podaje
autor. Najprawdopodobniej są tam wyłożone plany Hitlera, które zawierają jakieś
cuchnące machinacje w rodzaju „kto, z kim i przeciwko komu”. Możliwe jest, że
były tam plany przyszłych sojuszy z USA i UK przeciwko ZSRR albo sojuszu z ZSRR
przeciwko Europie i reszcie świata… Jednakże z drugiej strony mając taki
materiał w ręku, propagandyści z obu stron nie omieszkali by go użyć przeciwko
adwersarzom ot, chociażby w czasach Zimnej Wojny. Tym niemniej, to
ocenzurowanie „Mein Kampf 2” jest intrygujące i otwiera szerokie pole domysłów,
co do tej tajemnicy III Rzeszy… – uwaga tłum.]
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 6/2015, ss. 20-21
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©