Góry Al-Djabal al-Achdar - miejsce pochówku Zeusa
Wiktor Miednikow
90-letnia
Francuzka Jeanne Calmane wynajęła
mieszkanie 47-letniemu adwokatowi za czynsz do jej śmierci. W rezultacie tego
Calmane otrzymywała pieniądze przez 30 lat i jeszcze przez dwa lata dostawała
rentę od żony adwokata.
We
wszystkich czasach i epokach ludzie poszukiwali eliksiru nieśmiertelności, żeby
żyć długo, bardzo długo i upodobnić się do bogów (choć większość takich marzycieli
nie wiedziała, czym się zająć w czasie nieskończonego życia.) Mamy przykłady
ludzi, którzy żyli bardzo długo, i relacji z dawnych źródłach o takich ludziach
jest niemało (tak jak Matuszael –
rekordzista wśród biblijnych patriarchów – przeżył 969 lat – Rdz 5,27.) Na czym
polegał sekret długowieczności naszych przodków? „Człowiek jest tym, co je” –
jak mawiali Starożytni. Innymi słowy mówiąc rzeczy, które pakujemy w nasz
organizm modelują i modyfikują nas – nasze ciało i umysły. I dlatego, by
upodobnić się do bogów należy spożywać
„pokarm bogów”.
Iradowy wiek
Super-długo
żyjącymi ludźmi (wedle naszych miar) byli inni biblijni patriarchowie. I tak
np. tylko siedem lat mniej od Matuszaela żył jego rodzony dziadek Iared/Ared/Jered. Dlatego w wiekach
XVII-XIX mówiąc o wieku poczciwych staruszków używało się [w Rosji] terminu
„iradowy wiek” (u nas „matuzalemowe lata” – przyp. tłum.) W ogóle, zgodnie ze
Starym Testamentem, ludzie do czasu Potopu Powszechnego żyli znacznie dłużej,
niż współcześni: pierwszy człowiek na Ziemi - Adam
żył 930 lat; jego syn Set – 912 lat;
jego wnuk Enosz – 905 lat; jego
prawnuk Kenan – 910 lat; syn Kenana
– Mahalaleel – 895 lat. Wnuk
Matuszaela – Noe – przeżył
Powszechny Potop i umarł w wieku 950 lat. (Rdz 5,1-31)
Pen Tszu - kucharz, który przeżył 800 lat...
Na
drugiej stronie Ekumeny (części świata zamieszkałej przez Ludzkość) w dawnych
Chinach, potomkowie Niebieskiego Władcy także odznaczali się długowiecznością.
Przekazy głoszą, że pewien człowiek o imieniu Tzian i nazwisku Ken
przeżył ponad 800 lat, ale przed śmiercią powiedział, że jego życie było
całkiem krótkie. A Pen Tszu z końca
panowania dynastii In przeżył 767
lat, ale nie wyglądał on na starego i słabego. Ludzie gubili się w domysłach,
na czym polegał sekret ich długowieczności. Niektórzy twierdzili, że przyjmował
on lekarstwo z grzyba dębu korkowego; inni zaś widzieli ów sekret w sposobie
prawidłowego oddychania. A w rzeczy samej Pen Tszu potrafił gotować wspaniałą
zupę z bażanta. To właśnie jadło zaproponował on Niebieskiemu Władcy. Zupa tak
zasmakowała bogu, że podarował on cudownemu kucharzowi 800 lat życia. Jednakże
Pen Tszu tego było mało: przed śmiercią żałował on, że nie pożył sobie dowolnie
długo i jego życie kończy się w samym rozkwicie. W czasie swego długiego życia
Pen Tszu pochował 49 żon i dochował się 54 synów.
Ale
wszystkich przelicytowali Sumerowie. Na glinianych tabliczkach państwa
sumeryjskiego wyliczono długość życia tamecznych królów: Alulim królował 28.000 lat; Dumuzu
– 36.000 lat, a Ibartutu – 18.000
lat!
Podzielić przez dziesięć!?
Oczywiście,
trudno jest wierzyć bajkom i mitom. Przede wszystkim przytoczone tutaj cyfry
wydaja się być przesadzone. No, ale jak można poddawać w wątpliwość Pismo
Święte??? Dlatego też niektórzy współcześni komentatorzy Biblii uważają, że
wiek biblijnych patriarchów mogli wyliczyć według dawnego egipskiego obyczaju –
licząc jeden miesiąc za rok, albo według zwyczajów dawnych Żydów – dwa miesiące
za rok. W ten sposób niczego dziwnego w długowieczności patriarchów nie ma. Jak
się to mówi – podziel na dziesięć.
Druga
wersja – wiek biblijnych patriarchów wyliczony przez Mojżesza przy pisaniu Księgi Rodzaju, to nie ich absolutny wiek,
ale suma przeżytych przez nich lat, plus suma lat przeżytych przez ich
potomków.
Ale
dane z sumeryjskich tabliczek nie pasują do żadnej wersji. Poza tym, że rzecz
idzie już nie o setki lat, ale o dziesiątki
tysięcy lat! Wygląda na to, że one są prawdziwe, albo…
…bogowie wylądowali na Ziemi
A
co z tego, jeżeli ludźmi w Starożytności rządzili bogowie? A dokładniej –
przedstawiciele wysokorozwiniętej cywilizacji pozaziemskiej, Kosmici? Pewnego
razu wylądowali na Ziemi i zaczęli ją kolonizować. To pierwsze pokolenie bogów
nie spożywało zwyczajnej żywności. Oni żywili się energią Słońca, Wszechoceanu
i otaczającej nas przestrzeni. A potem przy pomocy genetycznego programu
stworzyli żywe organizmy po to, by żywić się ich energią i emocjami. Zgodnie z
tą teorią, wszyscy jesteśmy biorobotami z
wmontowaną w nas możliwością samorozwoju i samodoskonalenia. Bogowie w
dawnych czasach zstępowali z niebios, kontaktowali się z ludźmi, pokazywali im
jak rozniecać ogień, nauczyli ich uprawy roli i rzemiosł. I jeżeli wierzyć
Genezis, wstępowali w związki ze swymi stworzonymi przez nich:
A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły im się
córki. Synowie Boga, widząc, że córki
człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko
podobały. Wtedy Bóg rzekł: «Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze,
gdyż człowiek jest istotą cielesną: niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia
lat». A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie
Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze,
mający sławę w owych dawnych czasach.
(Rdz 6,1-4)
W
takim kontekście, Przybysze z Kosmosu i pierwsze pokolenia ich potomków
rzeczywiście mogły żyć tysiące lat.
Kamienne delikatesy i rarytasy
Następnemu
pokoleniu bogów, które składało się już z „metysów”, „kreoli” i „mulatów” –
czyli dzieci Przybyszów z Kosmosu i ziemskich kobiet – słonecznej energii już
nie wystarczało. Mity i legendy antycznej Grecji opowiadają o tym, że bogowie
olimpijscy jedli ambrozję i pili nektar. Ta żywność dawała siłę i wieczną
młodość. Ale Olimpijczycy nie byli nieśmiertelnymi. I tak np. król niebios – Zeus choć przeżył długie i burzliwe
życie w zdrowiu, też zmarł i pochowano go na północnym wybrzeżu afrykańskim, w
górach El-Akhdar (al-Djabal al-Achdar, na wschód od miasta Bengazi, Libia –
uwaga tłum.) vis-à-vis wyspy Krety.
Natomiast mogiła jego ojca – boga Kronosa
znajduje się na wyspie Biełyj u wybrzeży Jamału (N 73°13’37” – E 070°39’48” –
przyp. tłum.).
A
czym były ambrozja i nektar? Tego dokładnie nikt nie wie. Te boskie i cudowne pożywienie
było trzymane w największym sekrecie przed śmiertelnymi. Legendy mówią, że
ambrozję i nektar na Olimp dostarczały ptaki. Z greckich mitów nie wynika
charakterystyka ambrozji i nektaru, miejsca i sposobu ich wytwarzania
(wydobycia) i magazynowania. Dla współczesnej nauki, ta „boska żywność”
pozostaje niewiadomą i jest takim ładnym wymysłem, fantazją.
Stalaktyty - to one właśnie stanowiły pożywienie bogów
Jednakże
władcy i przywódcy narodów we wszystkich czasach podejmowali wielkie wysiłki w
poszukiwaniach tych cudownych rzeczy. Także i dzisiaj, w różnych krajach
przedsiębierze się naukowe ekspedycje do różnych zakątków naszej planety w celu
poszukiwania zapomnianej, zagubionej wiedzy. Przeprowadzone, długoletnie
poszukiwania pokazały, że legendy są częściowo prawdziwe. Bogom Olimpu
przywożono ambrozję i nektar z Afryki, gdzie wydobywano je podziemnych
pokładów. Podobne pokłady znajdują się w innych miejscach na naszej planecie, w
tej liczbie na Antarktydzie, w Chinach, Japonii, Ameryce, na Kubie, na
terytorium b. ZSRR, i in.
Dzięki
uzyskanym danym z legend i mitów dowiadujemy się, że ambrozja to świetliste
kryształy pośród czarnych skał. Ich kolor ma wiele odcieni w zależności od
miejsca występowania. Związane to jest ze składem chemicznym samych skał.
Nektar
to są narosty skalne, stalaktyty, będące naciekami gęstego, tłustego soku z
ciemnych kamiennych warstw Ziemi. narosty te mają żółtawo-pomarańczowy kolor. W
różnych miejscowościach mają one fioletowe i inne zabarwienie. Narastanie tych
stalaktytów następuje w okresie wiosenno-letnim w czasie wydzielania soków.
Zgodnie
z staroindyjską wiedzą, góry na Ziemi się rodzą, rosną, starzeją się i umierają
(erodują) tak jak rośliny. Mają one swój własny system korzeniowy, dzięki
której one rozrastają się na planecie i mają także swoją „strukturę genową” –
system podtrzymujący życie z cyrkulowaniem w różnych kierunkach potoków
energetycznych i cieczy. Góry są podobne do biologicznego organizmu. Można
założyć, że w ich wnętrzu, u ich korzeni, mogą powstawać i odkładać się różne
produkty ich aktywności życiowej (w tym nektar i ambrozja) cenne ze względu na
swój skład chemiczny i właściwościami dla ludzi.
Ze
względu na swe właściwości odżywczo-energetyczne ambrozja i nektar przeskakują
wszelkie inne związki odżywcze na Ziemi. A wielowarstwowa wewnętrzna część ich
aury jest silnie wyciągnięta w kierunku środka Ziemi.
Troje podczaszych bogów olimpijskich: Hebe, Endymion i Ganimedes
(obraz Patricji Watwood - "Ganymede", 1971, prywatna galeria)
Hebe z orłem, który dostarczał bogom ambrozję i nektar na Olimp
(obraz Charlesa Picque'a - "Hebe", 1826, Museum voor Schone Kunsten, Gent, Belgia)
Także Iris, bogini tęczy i posłanka bogów zajmowała się dostarczaniem niektórych produktów na Olimp - tutaj niesie wodę ze Styksu...
(obraz Guy Heada - "Iris", 1793, Nelson Atkins Museum of Art, Kansas City, USA)
Iris była posłanką bogów, zaś jej atrybutem była tęcza...
(obraz Pierre - Narcissa Guerina - "Morfeusz i Iris", 1811, Ermitaż, St. Petersburg, Rosja)
Oczywiście
bogowie olimpijscy umieli odpowiednio zmiękczać te „kamienne delikatesy” i otrzymywać z nich smaczne i pożywne potrawy
i napoje dające im siły i długowieczność. Prostym śmiertelnikom te tajemnice
były niedostępne. Chociaż z drugiej strony, w Ameryce Południowej jeszcze w XX
wieku żyli jubilerzy, którzy potrafili zmiękczać kamienie sposobem
przekazywanym z ojca na syna, ale przygotować „pożywienia bogów” oni nie
potrafili. Być może nauka w przyszłości będzie w stanie rozwiązać tą zagadkę, i
odwieczne marzenie Ludzkości się spełni.
Słońcożercy
A
przecież w naszych czasach istnieją „słońcożercy” – ludzie żywiący się energią
Słońca. I tak np. w 2001 roku, gazeta „Times of India” opublikowała sensacyjny
fakt: 64-letni mechanik o nazwisku Manek
już rok obchodził się bez jadła! Przez ten czas nie zjadł ani okruszka, tylko
pił przegotowaną wodę. Żywił się bezpośrednio energią Słońca… Według Maneka wszystko,
czego nam trzeba by żyć bez jedzenia, to nauczyć się przyjmować czystą energię
z jej pierwoźródła. Jego słowa potwierdziła cała grupa naukowców-medyków z
Instytutu Wielokierunkowej Terapii przy Międzynarodowym Centrum Zdrowia w Ahmadabadzie, Indie, a także specjaliści z
Dżinistycznego (?) Towarzystwa Lekarskiego, którzy prowadzili długie obserwacje
stanu zdrowia „słońcożercy”. Podobnych jemu ludzi na Ziemi są dziesiątki – jak
nie setki.
"Słońcożerca" Manek z Indii
Genetyk
Michaił Borodacziew tak ocenia
fenomen „słońcożerców”:
-
Myśloformy mają swe materialne odpowiedniki. Tacy ludzie są w stanie siłą
swoich myśli stworzyć matrycową strukturę i stworzyć białkową molekułę, nawet
nie zastanawiając się nad tym, jak ona jest zbudowana. Wystarczy stworzyć w
swej podświadomości obraz białkowych molekuł, i w ich organizmie niedostatek
białka zostanie uzupełniony dzięki istnieniu tej matrycowej struktury.
Opinie z KKK
Ave!
Przyznam, że czytając już wstęp o boskim żarciu pomyślałem, że to "Tajny XX wieka"... heh, miałem rację. Według mnie to wydawnictwo jest krypto-populistyczne i trąci czystym New Agem, aż gały wyłażą. I te tezy... matryca białkowa... kurczę, sam kiedyś taki byłem i sam wymyślałem podobne rzeczy w celu rekoceptualizacji rzeczywistości, i być może dlatego wiem, że to ślepy zaułek. (Smok Ogniotrwały)
Ciekawe. Czytajac ten artykuł odniosłem wrażenie, że coś jest na rzeczy. Oczywiście opowiastki o jadalnych stalaktytach brzmią niewiarygodnie, ale z kolei opowieści o bogach i ich ucztach - tak. No bo zauważcie: kto nosi bogom pożywienie na Olimp? Orzeł. A co jest podobne do orła w locie? Samolot! Być moze Starożytni grecy widzieli coś lecącego na Olimp i przypominajacego im orła, a co było po prostu aparatem latajacym...
Osobiście jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której Ziemia po Wielkiej Wojnie Bogów-Astronautów jest tak skażona, że mogą na niej żyć tylko ludzie, którzy byli przystosowani do najpodlejszych warunków życia. Zaś ci wyżej rozminięci ucieklli w góry - gdzie pędzili życie w schronach, a żywność dowozili sobie z jakichś czystych ekologicznie enklaw... Pasuje? Pasuje.
Z biegiem czasu bogowie coraz bardziej się degenerowali, a ludzie przystosowali do nowych warunków. Wiedza bogów była także degenerowana z pokolenia na pokolenie aż stała sie religią czy gnozą rozmaitych masonów i innych tajnych stowarzyszeń. I tak właśnie być mogło. (Daniel Laskowski)
Opinie z KKK
Ave!
Przyznam, że czytając już wstęp o boskim żarciu pomyślałem, że to "Tajny XX wieka"... heh, miałem rację. Według mnie to wydawnictwo jest krypto-populistyczne i trąci czystym New Agem, aż gały wyłażą. I te tezy... matryca białkowa... kurczę, sam kiedyś taki byłem i sam wymyślałem podobne rzeczy w celu rekoceptualizacji rzeczywistości, i być może dlatego wiem, że to ślepy zaułek. (Smok Ogniotrwały)
Ciekawe. Czytajac ten artykuł odniosłem wrażenie, że coś jest na rzeczy. Oczywiście opowiastki o jadalnych stalaktytach brzmią niewiarygodnie, ale z kolei opowieści o bogach i ich ucztach - tak. No bo zauważcie: kto nosi bogom pożywienie na Olimp? Orzeł. A co jest podobne do orła w locie? Samolot! Być moze Starożytni grecy widzieli coś lecącego na Olimp i przypominajacego im orła, a co było po prostu aparatem latajacym...
Osobiście jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której Ziemia po Wielkiej Wojnie Bogów-Astronautów jest tak skażona, że mogą na niej żyć tylko ludzie, którzy byli przystosowani do najpodlejszych warunków życia. Zaś ci wyżej rozminięci ucieklli w góry - gdzie pędzili życie w schronach, a żywność dowozili sobie z jakichś czystych ekologicznie enklaw... Pasuje? Pasuje.
Z biegiem czasu bogowie coraz bardziej się degenerowali, a ludzie przystosowali do nowych warunków. Wiedza bogów była także degenerowana z pokolenia na pokolenie aż stała sie religią czy gnozą rozmaitych masonów i innych tajnych stowarzyszeń. I tak właśnie być mogło. (Daniel Laskowski)
Tekst
– „Tajny XX wieka” nr 15/2015, ss. 20-21
Ilustracje:
„Tajny XX wieka” i Internet
Przekład
z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©