Bagna - tajemnicza i straszna kraina, w której wszystko jest możliwe...
Jelena Łjakina
Największe bagno w świecie to rosyjskie Bolszoje Wasiugańskoje Bołoto. Jego
powierzchnia sięga 55.000 km². Ale za najbardziej błotnisty kraj uważa się
Finlandię. Jej nazwa – Suomi – w
przekładzie oznacza „kraj błot”.
Przez całe wieki ludzie nie lubili błot. I
chociaż one mamiły człowieka smacznymi i zdrowymi jagodami, służyły
schronieniem w przypadku napaści wroga, to jednak ich niebezpieczne topiele
zawsze czatowały na miłośnika jagód, by go wciągnąć tam na zawsze. A do tego
ich rzadka i śliska masa skrywa ogromna ilość zagadek. Nie na darmo podania
wielu narodów „zasiedlały” bagna siłą nieczystą, a ludzie starali się trzymać
od nich z daleka…
Powstanie topieli
Najdawniejsze bagna, ich zdradliwe topiele,
zapach stojącej zgniłej wody, szare i wyschłe drzewa, dryfujące drewno,
powodowały u człowieka strach i obrzydzenie. Nie jest wykluczone, że
nieprzyjemny widok i niebezpieczeństwo czające się w tych miejscach odegrały
swoją rolę w żartobliwych opowieściach o ich powstaniu.
Tak więc jedna z legend opowiada o tym, że
dawno temu na naszej całej planecie przelewały się fale ogromnego oceanu i nie
było ani skrawka lądu. No i kiedy Bogu znudziło się patrzeć na „morski pejzaż”,
zdecydował On stworzyć ziemię. Ale pracę Stwórcy pilnie śledził Czart, i kiedy
się odwrócił, to Nieczysty ukradł niewielki kawałek ziemi i schował go w
ustach. Zakończywszy tworzyć ziemską twardziznę, Wszechmogący postanowił
upiększyć swe dzieło i po chwili ląd porosły trawy, kwiaty i drzewa. Zieleń
zaczęła także rosnąc w ustach diabła i zatykać i przerastać jego gardło,
policzki i podniebienie. Czart zaczął kichać i ziemia z jego ust rozleciała się
w różne strony. Jednakże zmoczona śliną Szatana ziemia była nieczystą i tam,
gdzie ona upadła pojawiły się błota. Od tego czasu stwórca bagien wziął je pod
swe panowanie i zasiedlił je wszechmogącym Złem.
Drugie podanie opowiada nam o tym, że
starodawnych czasach bagien na Ziemi w ogóle nie było. Na twardej ziemi znajdowały
się zielone lasy i łąki przeglądały się w oczach jezior, wypełnionych czystą i
krystaliczna wodą. W tych czasach, w pewnej wsi mieszkała wszechmogąca wiedźma,
która miała jedynego syna. I pewnego razu syn czarownicy gdzieś przepadł. Długo
szukała go zrozpaczona matka, póki nie znalazła jego ciała na brzegu jeziora.
Okazało się, że ten młodzieniec dzięki swej nieroztropności utopił się w tym
jeziorze, a ono w odpowiedzi na rozpacz matki wyniosło jego ciało na brzeg. Ten
gest nie zmniejszył gniewu czarownicy, opłakując syna rzuciła przekleństwo na
jeziora, które topiły ludzi i od tej pory ich krystaliczne wody stały się
zgniłe, a ich równe powierzchnie zaciągnęły się różnymi paskudztwami. Ale
bogowie widząc co się dzieje ukarali także przybitą bólem matkę. Zgodnie z
legendą, czarownica zamieniła się w kamień i stała przez kilka wieków na skraju
błot, które kiedyś było jeziorem, w którym utonął jej syn.
Jednakże nie wszystkie narody odnoszą się do
bagien negatywnie. Tak więc dawni Chantowie i Mansyjczycy uważali, że onegdaj
cała Ziemia była ogromnym bagnem – „ciekłą wodą”. I to właśnie ono zrodziło
twardą ziemię, rośliny, zwierzęta i człowieka.
Jakby to nie było, błotne topiele do dziś dnia
wzbudzają w ludziach uczucie strachu i zabobonnego lęku, wciąż są uznawane za
miejsca przebywania sił nieczystych.
Nikt nie chce dobrowolnie udać się w głąb bagien...
Czur mienia!
Jeżeli wierzyć starym przekazom, to do błot i
bagien ciągną wszelkie siły nieczyste bez wyjątku. Jednakże niektórzy
przedstawiciele sił nieczystych mają w trzęsawiskach swe „szczególne miejsce”.
„Szefuje” wszelkim mieszkańcom bagien Bołotnik (Błotnik, Błotniak, Bołotniak), który jest pełnoprawnym
właścicielem trzęsawisk. Nieszczęśni podróżni, którzy zabłądzili na bagna
ukazuje się on jako nagi starzec z nalaną twarzą, ogromnym brzuchem i żabimi
łapami. Ostro odróżnia się on od swych „kolegów” z bagien – Leśnych, Wodników i Banników – co
objawia się jego szczególnym „poczuciem humoru”, przy pomocy którego drwi z
ludzi, którzy nieopatrznie weszli do jego królestwa. Niejednokrotnie przykrywa
plecy bagienną trawą i nadstawia ją idącemu człowiekowi. Jak tylko człowiek
nastąpi na tą kępę, opór ustępuje i człowiek wali się w bagno, zaś Błotnik
łapie ofiarę za nogi i wciąga w błoto.
Jest jeszcze druga metoda działania Błotniaka –
jego zdolność do reinkarnacji. W dawnych czasach on wychodził do ludzi, którzy
przychodzili do lasu na grzyby i jagody, w postaci błogosławionego
starca-pustelnika obwieszonego łańcuchami. Starzec prowadził z grzybiarzami
zbawiające duszę rozmowy i zapraszał niczego nie podejrzewających ludzi do swej
leśnej chatki-pustelni. W takim przypadku ludzie musieli dobrze się wsłuchać w
to, co on mówił, bowiem Bołotnik nigdy nie może wypowiedzieć imienia
Najwyższego. Wychwyciwszy tą okoliczność, ofiara powinna głośno krzyknąć czur mienia! (zaklęcie ochronne
przed nieczystymi siłami, odpowiednik łacińskiego noli me tangere! – nie
dotykaj mnie! – uwaga tłum.) albo uczynić ręką znak krzyża, a wtedy dziwny
mnich bez śladu rozpływał się w powietrzu. Człowiek, który nie był
spostrzegawczy, szedł ochoczo za staruszkiem i szybko znalazł się w samym
środku topieli, zaś zamiast dobrodusznego staruszka ukazywało mu się ohydne,
błotniste monstrum i zarykiwało się przeraźliwym rechotem.
Bagienne boginki
Niemniej niebezpieczną jest Wiedźma Błotnica – pierwsza piękność
pośród żeńskich sił nieczystych. Trzeba powiedzieć, że realne zagrożenie
Błotnica – piękna dziewczyna z gęstymi, brązowymi włosami i wielkimi
niebieskimi oczami – stanowi dla mężczyzn lubiących płeć przeciwną i
niewiernych jej. Błotnica spędza dni siedząc pośrodku bagien na wielkim kwiecie
lilii wodnej w oczekiwaniu na swą ofiarę i prężąc pod długą szatką swe
płetwonogie łapki – jedyny niedostatek swej cudnej urody. (To taka jakby
Świtezianka z ballady wieszcza Adama, która też mami mężczyzn swym wyglądem –
przyp. tłum.)
Na wiarołomnych mężczyzn Bołotnica ma wiele
pułapek. Może ona zaśpiewać swym chwytającym za serce głosem, który słysząc
grzybiarze i myśliwi jak zauroczeni idą za mamiącym głosem nie widząc
okrążającej ich coraz bardziej topieli. Może się zdarzyć Błotnica jako
nieszczęśliwa dziewczyna, która zabłądziła na trzęsawiskach i proszącej o pomoc
silniejszego mężczyzny…
Kiedy ofiara jest już w jej mocy, wtedy
przybiera ona swą prawdziwą postać. W jednej chwili zmienia się ona z błękitnookiej
pięknej kobiety w kościstą ohydną babę z wielkim pyskiem wypełnionym ostrymi
zębami. Ogląda ona krytycznie otumanionego jej czarami mężczyznę, i jeżeli się
jej podoba, to będzie on żyć w jej siedzibie na samym dnia trzęsawiska. Ten,
który się jej nie spodoba, zostaje zamieniony w pień drzewa i gnije on potem
przez długie lata leżąc pośrodku bagna.
Najbardziej znaną błotną istotą nieczystą od
wieki wieków jest Kikimora – wątła i
bezczelna damulka mająca donośny głos. Zgodnie z przekazami, Kikimorami stają
się dziewczynki przeklęte przez swe matki do chwili narodzin, albo umarłe przed
chrzcinami. Nieczysta siła unosi te dzieci w błotne tonie, gdzie podlegają
złowrogiej przemianie. Przez pewien czas, młodzieńcze Kikimory wybierają sobie
małżonka. Jeżeli dziewczynie trafi się domator, to ona przenosi się do
ludzkiego domu, w którym po cichu wprowadza swoje porządki. Kikimora, która
„przeszła się” za mąż za „leśnego” (w rosyjskiej mitologii bajkowa człekopodobna istota
zamieszkująca w lesie, duch lasu, jego gospodarz – uwaga tłum.) pozostaje
mieszkać w bagnie. Tam ona wałęsa się po mokradłach i moczarach, strasząc
podróżnych głośnym krzykiem i demonicznym chichotem, albo też ozdabiając siebie
futrami zwierząt utopionych w bagnie, futrem albo wodorostami. Czasami Kikimora
zabawia się kosztem zbłądzonego w lesie podróżnego, któremu skacze na plecy z
wysokiej jodły i przez całą noc każe się mu nosić. Można się uratować od
takiego niespodziewanego „podarunku” wykonawszy prawą ręką znak krzyża i/albo
poprzez odmówienie jakiejkolwiek modlitwy.
Tajemnicze ogniki na bagnach okazały się być samozapalnym gazem...
Śpiew i światła na
bagnach
Szczególnym strachem napawają ludzi od stuleci
„śpiewające” błota. Przez długi czas jednym z takich „muzykalnych” bagien były
błota rozpościerające się wokół miasta Czerepowiec (N 59°08’ – E 037°55’).
Jeszcze w XIX wieku było tam niemało świadków, którzy odchodzili od zmysłów od
ciężkich, przeciągłych dźwięków, które dochodziły ze strony bagien. Przekazy
głoszą:
Bagna „śpiewają”
dlatego, że ich duchy „kradną” głosy ludzi zbierających na bagnach torf i
jagody. Nieopatrzni jagodziarze opowiadali, że idąc po bagnistych ścieżkach nie
mogli oni powiedzieć ani słowa i po przejściu kilku kroków znów odzyskiwali dar
mowy. Wiedzący ludzie opowiadali, że śpiew jest potrzebny bagnom, by zaciągnąć
w nie ludzi, przyciągając je czarodziejskimi dźwiękami. Tak czy nie, powiedzieć
trudno, ale zgodnie z danymi – w XVII – XVIII wieku na drodze przebiegającej
obok bagien zginęło niemało kupców, jadących do miasta na jarmark. A do tego
ich wozy z towarami znajdowano nieopodal bagna w stanie nienaruszonym, co
oczywiście wykluczało napad rabunkowy.
Interesującym jest fakt, że po latach 40. XX wieku
Czerepowieckie bagno nieoczekiwanie „zamilkło”. Być może ono rozproszyło swoją
złą siłę albo po prostu przyczaiło się w oczekiwaniu na kolejne ofiary.
Za drugą zagadkę trzęsawisk przez długi czas
uważano błędne ogniki – ogniki bagienne. Błękitnawe, niebieskawe iskierki
mrugające nad toniami bagien zrodziły niemało hipotez o swym pochodzeniu.
Według jednej z nich, były to dusze nieochrzczonych młodzieńców i ludzi, którzy
się utopili, którzy wpadli w szpony Błotnika. Wykonując rozkazy swego pana,
miotają się one nad bagnami, przyciągając w ich tonie nowe ofiary. Inne podania
nazywają błędne ogniki duszami zabitych wojowników pilnujących skarbów ukrytych
w złowrogich trzęsawiskach.
Jednakże wszystkie te legendy upadły w starciu
z postępem nauki, który udowodnił, że ogniki na bagnach to nic innego, jak
samozapłon fosforku wodoru (fosforowodoru – PH3 – gaz silnie trujący,
którego śmiertelne stężenie wynosi 10 ppm i łatwopalny – przyp. tłum.), który wydzielają
zwłoki ludzi i zwierząt rozkładające się w trzęsawiskach. (Wraz z fosforowodorem
w powietrzu spalają się także metan – CH4 i siarkowodór – H2S
będące produktami rozkładu materii organicznej w bagnie, które także są gazami
toksycznymi i halucynogennymi – co może wytłumaczyć niektóre osobliwości
zaobserwowane przez ludzi na bagnach, ich lęki i dezorientację prowadzącą ich
do zguby. NB, gazy te mogą być również odpowiedzialne za masowe samobójstwa
ssaków morskich, które usiłują ujść przed zatruciem na plaże… - uwaga tłum.)
Wasiuganskije Bołota - największe bagno świata w dorzeczu rzeki Ob
„Spiżarnia słońca”
Nie wykluczone, że z biegiem czasu bagna pokażą
swe wszystkie sekrety przed nauką. Ale tymczasem zdarza się, że spowodują
śmierć ze strachu jakichś zabłąkanych tam wędrowców. Wszak są jeszcze żywe
podania o tym, że jak lubią zbierać się na bagnach wszelkiego rodzaju siły
nieczyste, żeby odetchnąć od trudów czynienia Zła i raczyć się niewiarygodnie
dobrym piwem, które potrafią uwarzyć tylko Błotnice.
Ale wszystkie legendy o mieszkańcach bagien nie
zmniejszyły liczby mieszkańców błotnych przestrzeni. Przecież ich bogate w
pokłady torfu, wspaniałe naturalne plantacje smacznych jagód i leczniczych ziół
na wieki zrobiły z bagien sojuszników człowieka – rzeczywistą „spiżarnię
słońca”.
Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr
14/2015, ss. 34-35
Przekład z j. rosyjskiego – Robert K.
Leśniakiewicz ©