Powered By Blogger

sobota, 17 października 2015

Tajemniczy mieszkańcy bagien

Bagna - tajemnicza i straszna kraina, w której wszystko jest możliwe...


Jelena Łjakina


Największe bagno w świecie to rosyjskie Bolszoje Wasiugańskoje Bołoto. Jego powierzchnia sięga 55.000 km². Ale za najbardziej błotnisty kraj uważa się Finlandię. Jej nazwa – Suomi – w przekładzie oznacza „kraj błot”.

Przez całe wieki ludzie nie lubili błot. I chociaż one mamiły człowieka smacznymi i zdrowymi jagodami, służyły schronieniem w przypadku napaści wroga, to jednak ich niebezpieczne topiele zawsze czatowały na miłośnika jagód, by go wciągnąć tam na zawsze. A do tego ich rzadka i śliska masa skrywa ogromna ilość zagadek. Nie na darmo podania wielu narodów „zasiedlały” bagna siłą nieczystą, a ludzie starali się trzymać od nich z daleka…


Powstanie topieli


Najdawniejsze bagna, ich zdradliwe topiele, zapach stojącej zgniłej wody, szare i wyschłe drzewa, dryfujące drewno, powodowały u człowieka strach i obrzydzenie. Nie jest wykluczone, że nieprzyjemny widok i niebezpieczeństwo czające się w tych miejscach odegrały swoją rolę w żartobliwych opowieściach o ich powstaniu.

Tak więc jedna z legend opowiada o tym, że dawno temu na naszej całej planecie przelewały się fale ogromnego oceanu i nie było ani skrawka lądu. No i kiedy Bogu znudziło się patrzeć na „morski pejzaż”, zdecydował On stworzyć ziemię. Ale pracę Stwórcy pilnie śledził Czart, i kiedy się odwrócił, to Nieczysty ukradł niewielki kawałek ziemi i schował go w ustach. Zakończywszy tworzyć ziemską twardziznę, Wszechmogący postanowił upiększyć swe dzieło i po chwili ląd porosły trawy, kwiaty i drzewa. Zieleń zaczęła także rosnąc w ustach diabła i zatykać i przerastać jego gardło, policzki i podniebienie. Czart zaczął kichać i ziemia z jego ust rozleciała się w różne strony. Jednakże zmoczona śliną Szatana ziemia była nieczystą i tam, gdzie ona upadła pojawiły się błota. Od tego czasu stwórca bagien wziął je pod swe panowanie i zasiedlił je wszechmogącym Złem.

Drugie podanie opowiada nam o tym, że starodawnych czasach bagien na Ziemi w ogóle nie było. Na twardej ziemi znajdowały się zielone lasy i łąki przeglądały się w oczach jezior, wypełnionych czystą i krystaliczna wodą. W tych czasach, w pewnej wsi mieszkała wszechmogąca wiedźma, która miała jedynego syna. I pewnego razu syn czarownicy gdzieś przepadł. Długo szukała go zrozpaczona matka, póki nie znalazła jego ciała na brzegu jeziora. Okazało się, że ten młodzieniec dzięki swej nieroztropności utopił się w tym jeziorze, a ono w odpowiedzi na rozpacz matki wyniosło jego ciało na brzeg. Ten gest nie zmniejszył gniewu czarownicy, opłakując syna rzuciła przekleństwo na jeziora, które topiły ludzi i od tej pory ich krystaliczne wody stały się zgniłe, a ich równe powierzchnie zaciągnęły się różnymi paskudztwami. Ale bogowie widząc co się dzieje ukarali także przybitą bólem matkę. Zgodnie z legendą, czarownica zamieniła się w kamień i stała przez kilka wieków na skraju błot, które kiedyś było jeziorem, w którym utonął jej syn.

Jednakże nie wszystkie narody odnoszą się do bagien negatywnie. Tak więc dawni Chantowie i Mansyjczycy uważali, że onegdaj cała Ziemia była ogromnym bagnem – „ciekłą wodą”. I to właśnie ono zrodziło twardą ziemię, rośliny, zwierzęta i człowieka.

Jakby to nie było, błotne topiele do dziś dnia wzbudzają w ludziach uczucie strachu i zabobonnego lęku, wciąż są uznawane za miejsca przebywania sił nieczystych.


Nikt nie chce dobrowolnie udać się w głąb bagien...


Czur mienia!


Jeżeli wierzyć starym przekazom, to do błot i bagien ciągną wszelkie siły nieczyste bez wyjątku. Jednakże niektórzy przedstawiciele sił nieczystych mają w trzęsawiskach swe „szczególne miejsce”.

„Szefuje” wszelkim mieszkańcom bagien Bołotnik (Błotnik, Błotniak, Bołotniak), który jest pełnoprawnym właścicielem trzęsawisk. Nieszczęśni podróżni, którzy zabłądzili na bagna ukazuje się on jako nagi starzec z nalaną twarzą, ogromnym brzuchem i żabimi łapami. Ostro odróżnia się on od swych „kolegów” z bagien – Leśnych, Wodników i Banników – co objawia się jego szczególnym „poczuciem humoru”, przy pomocy którego drwi z ludzi, którzy nieopatrznie weszli do jego królestwa. Niejednokrotnie przykrywa plecy bagienną trawą i nadstawia ją idącemu człowiekowi. Jak tylko człowiek nastąpi na tą kępę, opór ustępuje i człowiek wali się w bagno, zaś Błotnik łapie ofiarę za nogi i wciąga w błoto.

Jest jeszcze druga metoda działania Błotniaka – jego zdolność do reinkarnacji. W dawnych czasach on wychodził do ludzi, którzy przychodzili do lasu na grzyby i jagody, w postaci błogosławionego starca-pustelnika obwieszonego łańcuchami. Starzec prowadził z grzybiarzami zbawiające duszę rozmowy i zapraszał niczego nie podejrzewających ludzi do swej leśnej chatki-pustelni. W takim przypadku ludzie musieli dobrze się wsłuchać w to, co on mówił, bowiem Bołotnik nigdy nie może wypowiedzieć imienia Najwyższego. Wychwyciwszy tą okoliczność, ofiara powinna głośno krzyknąć czur mienia! (zaklęcie ochronne przed nieczystymi siłami, odpowiednik łacińskiego noli me tangere!nie dotykaj mnie! – uwaga tłum.) albo uczynić ręką znak krzyża, a wtedy dziwny mnich bez śladu rozpływał się w powietrzu. Człowiek, który nie był spostrzegawczy, szedł ochoczo za staruszkiem i szybko znalazł się w samym środku topieli, zaś zamiast dobrodusznego staruszka ukazywało mu się ohydne, błotniste monstrum i zarykiwało się przeraźliwym rechotem.


Bagienne boginki


Niemniej niebezpieczną jest Wiedźma Błotnica – pierwsza piękność pośród żeńskich sił nieczystych. Trzeba powiedzieć, że realne zagrożenie Błotnica – piękna dziewczyna z gęstymi, brązowymi włosami i wielkimi niebieskimi oczami – stanowi dla mężczyzn lubiących płeć przeciwną i niewiernych jej. Błotnica spędza dni siedząc pośrodku bagien na wielkim kwiecie lilii wodnej w oczekiwaniu na swą ofiarę i prężąc pod długą szatką swe płetwonogie łapki – jedyny niedostatek swej cudnej urody. (To taka jakby Świtezianka z ballady wieszcza Adama, która też mami mężczyzn swym wyglądem – przyp. tłum.)

Na wiarołomnych mężczyzn Bołotnica ma wiele pułapek. Może ona zaśpiewać swym chwytającym za serce głosem, który słysząc grzybiarze i myśliwi jak zauroczeni idą za mamiącym głosem nie widząc okrążającej ich coraz bardziej topieli. Może się zdarzyć Błotnica jako nieszczęśliwa dziewczyna, która zabłądziła na trzęsawiskach i proszącej o pomoc silniejszego mężczyzny…

Kiedy ofiara jest już w jej mocy, wtedy przybiera ona swą prawdziwą postać. W jednej chwili zmienia się ona z błękitnookiej pięknej kobiety w kościstą ohydną babę z wielkim pyskiem wypełnionym ostrymi zębami. Ogląda ona krytycznie otumanionego jej czarami mężczyznę, i jeżeli się jej podoba, to będzie on żyć w jej siedzibie na samym dnia trzęsawiska. Ten, który się jej nie spodoba, zostaje zamieniony w pień drzewa i gnije on potem przez długie lata leżąc pośrodku bagna.

Najbardziej znaną błotną istotą nieczystą od wieki wieków jest Kikimora – wątła i bezczelna damulka mająca donośny głos. Zgodnie z przekazami, Kikimorami stają się dziewczynki przeklęte przez swe matki do chwili narodzin, albo umarłe przed chrzcinami. Nieczysta siła unosi te dzieci w błotne tonie, gdzie podlegają złowrogiej przemianie. Przez pewien czas, młodzieńcze Kikimory wybierają sobie małżonka. Jeżeli dziewczynie trafi się domator, to ona przenosi się do ludzkiego domu, w którym po cichu wprowadza swoje porządki. Kikimora, która „przeszła się” za mąż za „leśnego” (w rosyjskiej mitologii bajkowa człekopodobna istota zamieszkująca w lesie, duch lasu, jego gospodarz – uwaga tłum.) pozostaje mieszkać w bagnie. Tam ona wałęsa się po mokradłach i moczarach, strasząc podróżnych głośnym krzykiem i demonicznym chichotem, albo też ozdabiając siebie futrami zwierząt utopionych w bagnie, futrem albo wodorostami. Czasami Kikimora zabawia się kosztem zbłądzonego w lesie podróżnego, któremu skacze na plecy z wysokiej jodły i przez całą noc każe się mu nosić. Można się uratować od takiego niespodziewanego „podarunku” wykonawszy prawą ręką znak krzyża i/albo poprzez odmówienie jakiejkolwiek modlitwy.

Tajemnicze ogniki na bagnach okazały się być samozapalnym gazem...


Śpiew i światła na bagnach


Szczególnym strachem napawają ludzi od stuleci „śpiewające” błota. Przez długi czas jednym z takich „muzykalnych” bagien były błota rozpościerające się wokół miasta Czerepowiec (N 59°08’ – E 037°55’). Jeszcze w XIX wieku było tam niemało świadków, którzy odchodzili od zmysłów od ciężkich, przeciągłych dźwięków, które dochodziły ze strony bagien. Przekazy głoszą:

Bagna „śpiewają” dlatego, że ich duchy „kradną” głosy ludzi zbierających na bagnach torf i jagody. Nieopatrzni jagodziarze opowiadali, że idąc po bagnistych ścieżkach nie mogli oni powiedzieć ani słowa i po przejściu kilku kroków znów odzyskiwali dar mowy. Wiedzący ludzie opowiadali, że śpiew jest potrzebny bagnom, by zaciągnąć w nie ludzi, przyciągając je czarodziejskimi dźwiękami. Tak czy nie, powiedzieć trudno, ale zgodnie z danymi – w XVII – XVIII wieku na drodze przebiegającej obok bagien zginęło niemało kupców, jadących do miasta na jarmark. A do tego ich wozy z towarami znajdowano nieopodal bagna w stanie nienaruszonym, co oczywiście wykluczało napad rabunkowy.

Interesującym jest fakt, że po latach 40. XX wieku Czerepowieckie bagno nieoczekiwanie „zamilkło”. Być może ono rozproszyło swoją złą siłę albo po prostu przyczaiło się w oczekiwaniu na kolejne ofiary.

Za drugą zagadkę trzęsawisk przez długi czas uważano błędne ogniki – ogniki bagienne. Błękitnawe, niebieskawe iskierki mrugające nad toniami bagien zrodziły niemało hipotez o swym pochodzeniu. Według jednej z nich, były to dusze nieochrzczonych młodzieńców i ludzi, którzy się utopili, którzy wpadli w szpony Błotnika. Wykonując rozkazy swego pana, miotają się one nad bagnami, przyciągając w ich tonie nowe ofiary. Inne podania nazywają błędne ogniki duszami zabitych wojowników pilnujących skarbów ukrytych w złowrogich trzęsawiskach.

Jednakże wszystkie te legendy upadły w starciu z postępem nauki, który udowodnił, że ogniki na bagnach to nic innego, jak samozapłon fosforku wodoru (fosforowodoru – PH3 – gaz silnie trujący, którego śmiertelne stężenie wynosi 10 ppm i łatwopalny – przyp. tłum.), który wydzielają zwłoki ludzi i zwierząt rozkładające się w trzęsawiskach. (Wraz z fosforowodorem w powietrzu spalają się także metan – CH4 i siarkowodór – H2S będące produktami rozkładu materii organicznej w bagnie, które także są gazami toksycznymi i halucynogennymi – co może wytłumaczyć niektóre osobliwości zaobserwowane przez ludzi na bagnach, ich lęki i dezorientację prowadzącą ich do zguby. NB, gazy te mogą być również odpowiedzialne za masowe samobójstwa ssaków morskich, które usiłują ujść przed zatruciem na plaże… - uwaga tłum.)


Wasiuganskije Bołota - największe bagno świata w dorzeczu rzeki Ob


„Spiżarnia słońca”


Nie wykluczone, że z biegiem czasu bagna pokażą swe wszystkie sekrety przed nauką. Ale tymczasem zdarza się, że spowodują śmierć ze strachu jakichś zabłąkanych tam wędrowców. Wszak są jeszcze żywe podania o tym, że jak lubią zbierać się na bagnach wszelkiego rodzaju siły nieczyste, żeby odetchnąć od trudów czynienia Zła i raczyć się niewiarygodnie dobrym piwem, które potrafią uwarzyć tylko Błotnice.

Ale wszystkie legendy o mieszkańcach bagien nie zmniejszyły liczby mieszkańców błotnych przestrzeni. Przecież ich bogate w pokłady torfu, wspaniałe naturalne plantacje smacznych jagód i leczniczych ziół na wieki zrobiły z bagien sojuszników człowieka – rzeczywistą „spiżarnię słońca”.


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 14/2015, ss. 34-35

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©