Lot MH-370: człowiek, który nie odpuścił
Wydawałoby się,
że sprawa tajemniczego zaginięcia malezyjskiego Boeinga-777 z lotu MH-370
zniknie z mediów zepchnięta przez coraz to nowsze wiadomości. A jednak nie.
Kilka dni temu otrzymałem email od mojego znajomego Francuza z Singapuru – Pana
Patricka Monceleta, który napisał do
mnie o niezwykłym człowieku, który wciąż szuka śladów katastrofy:
Oto niecodzienny człowiek: Blaine
Gibson – pisze on w swym emailu – słyszałeś zapewne o nim. Jest on amerykańskim prokuratorem,
który wciąż poszukuje szczątków samolotu z lotu MH-370 wyrzuconych na brzeg w
kilku krajach Wschodniej Afryki, Reunion, Madagaskaru, itd., który znalazł ich
cały zbiór, a z których wiele zidentyfikowano pozytywnie jako pochodzących od
tego Boeinga-777 i innych, które są
teraz pilnie badane jak sądzę.
„Oficjalne” poszukiwania na powierzchni 120.000 km2
południowego Oceanu Indyjskiego zostały zakończone wcześnie i zmniejszyło to
szanse na odnalezienie wraku. Wyglądałoby na to, że samolot spadł na północny
tzw. „łuku” – o ile dane z satelity Imarsat
są prawidłowe, ponieważ musimy pamiętać o tym, że na atolach Malediwów widziano
coś przypominającego ten samolot – sądzę, że znasz tą historię.
W tej całej sadze, jaką znalazłem najbardziej skandaliczne jest
odniesienie się do tego rządu Malezji: mało ich obchodziło, czy samolot
zostanie znaleziony czy nie, a premier nawet nie zaoferował Gibsonowi pomocy
finansowej, a który musi kontynuować swe poszukiwania za swe własne pieniądze –
to niewiarygodne…!
Czytając ten wstęp o Panu Gibsonie dowiedziałem się także, iż
jest on znajomym Petera Davenporta –
tak! – faceta, który prowadzi National UFO Reporting w Waszyngtonie. A tak w
ogóle, to Pan Gibson także interesuje się UFO oraz wybuchem, który wydarzył się
jak wiesz w 1908 roku w rejonie Tunguski na Syberii – nawet był tam to zbadać
in situ! (Ja robiłem też długie badania tego samego wydarzenia.) Tak więc mamy
dzielnego Pana Gibsona, który obiecuje, że nie przerwie swych poszukiwań, póki
nie wyjaśni losów tego samolotu. Pozdrawiam go!
Tak już nawiasem mówiąc, najwidoczniej doszło do eksplozji na
jego pokładzie – najprawdopodobniej spowodowanej przez 200-kilogramowe baterie
litowe, wskutek czego kapitan spanikował, usiłował zawrócić, ale ustawił
autopilota na kurs na… Malediwy czy gdzieś na Oceanie Indyjskim – kto wie? To,
co najbardziej zdumiewa, to brak jakichkolwiek szczątków maszyny w tzw. „łuku”
pomimo intensywnych poszukiwań. Ale wiele z nich znaleziono na wyspach Oceanu
Indyjskiego i Wschodniej Afryce. Znalezienie kilku z nich można wytłumaczyć
działaniem wiatrów i prądów morskich, ale w takim razie dlaczego nie widziano
ich na otwartym oceanie? Przecież tam powinno być ich wiele.
Pozdrawiam!
Patrick Moncelet
No właśnie – i
to jest właśnie najbardziej zastanawiające z tego wszystkiego. A oto artykuł ze
strony Yahoo Finance na temat Pana Gibsona:
Canberra, Australia, AP – Kapelusz Fedora, skórzana kurtka
pilota bombowca i sposób bycia upodabnia go do Indiany Jonesa. Blaine Gibson
który nie odniósł takiego tryumfu jak filmowy bohater poszukujący legendarnej
skrzyni z tablicami zawierającymi Dziesięć Przykazań. I nawet tego nie próbuje.
- Arka Przymierza, nie
odnalazłem jej. Jednakże wierzę w to, że ona jest gdzieś w Etiopii – powiedział ostatnio Gibson
dziennikarzowi z AP. Ten amatorski poszukiwacz chce rozwiązać najnowszą
tajemnicę – zniknięcia malezyjskiego samolotu z lotu MH-370. Jest on pierwszą
osobą poszukującą tego samolotu, która aktualnie znalazła jakieś jego ślady i
mówi, że nie odpuści, póki nie znajdzie rozwiązania tej tajemnicy.
- Zawsze lubiłem
podróżować, ale zawsze lubiłem podróżować w jakimś celu, i teraz rozwiązanie
zagadki lotu MH-370 stało się takim celem… - póki ja albo ktoś inny nie dowie
się, co stało się z tym samolotem i ludźmi na jego pokładzie – powiedział on w czasie swej wizyty w kwaterze głównej
poszukiwań w Canberze, w Australii.
Boeing-777 mający 227 pasażerów i 12 załogantów jak się uważa wpadł do
południowego Oceanu Indyjskiego po nieprzerwanym i niezrealizowanym locie z
Kuala Lumpur w Malezji do Pekinu w Chinach, w dniu 8.III.2014 roku.
Pierwsze doniesienia o tym, że Gibson znalazł szczątki
samolotu spotkały się ze sceptycyzmem. Inne kawałki fragmentów samolotu zostały
znalezione całkowicie przez przypadek. Ale jak to się stało, że jeden „prywatny
obywatel” znalazł szczątki samolotu, a nie zastępy ratowników w czasie
kosztownych i wielonarodowych poszukiwań? Odpowiedź: nie przeprowadzono żadnych
oficjalnych poszukiwań poza akwenem o powierzchni 46.000 sq. mi/120.000 km² dna
oceanicznego na SW od Australii, który uznano za miejsce katastrofy.
Ale trójkątny panel, który Gibson znalazł w dniu 27 lutego,
został potwierdzony jako niemal oczywisty poziomy stabilizator ze skrzydła
samolotu z lotu MH-370.
Gibson powiedział, że znalazł się w Mozambiku po części
dlatego, że oceanografowie powiedzieli mu, że tam mogły być zaniesione szczątki
samolotu, po części dlatego, że nigdy nie był w tym kraju. (58-letni urodzony w
Kalifornii Gibson był już w 177 krajach, a chciałby zwiedzić
wszystkie.)Poznawszy krewnych zaginionych zakończył on szanse na znalezienie
czegokolwiek w czasie swych poszukiwań.
- To było dobre
zarządzanie, ale także dużo szczęścia – powiedział Gibson. – To, czego nie
widzieliście wcześniej, że przeszukano wiele plaż na Reunion i Mauritiusie oraz
innych częściach świata i nie znaleziono niczego.
Gibson odnalazł 13 części możliwych szczątków na
Madagaskarze, za pomocą miejscowych mieszkańców, z którymi się zaprzyjaźnił. On
i rodziny ofiar był sfrustrowany przez niechęć Malezyjczyków do poszukiwań i
zbieranie szczątków samolotu oraz badaniu ich. Gibson dostarczył 5 fragmentów
samolotu na spotkanie z rodzinami ofiar lotu MH-370 w dniu 12 września w
Canberze z oficjelami z Australijskiego Biura Bezpieczeństwa Transportu, które
prowadzi głębokościowy sondaż sonarowy dna oceanu w imieniu Malezji.
Warren Truss – były vice-premier, który nadzorował
poszukiwania zanim wycofał się z polityki w lutym br., spodziewa się tego, że
więcej znalezisk Gibsona będzie potwierdzonych.
- On oczywiście zrobił
doskonałą robotę dla tych poszukiwań – powiedział Truss.
Australijski oceanograf David Griffin – jeden z dwóch,
którego wskazówki naprowadziły Gibsona na właściwy kierunek zauważył, że
Amerykanin jest sfrustrowany tym, że odpowiedzialność spadła w szczelinę, która
przedzieliła agencje je koordynujące.
- On widzi, że jeden
człowiek może podjąć się tej roboty. Sądzę, że jest to przerażające, że ktoś
kto posiada możliwości i zasoby może się po prostu za to zabrać – powiedział Griffin.
Gibson był także archeologiem-wolontariuszem w Belize i
Gwatemali badającym losy cywilizacji Majów. Jego stary przyjaciel Peter
Davenport powiedział, że nie jest zdziwiony ten awanturnik wdał się tak
kompletnie w tą lotniczą tajemnicę. Davenport, który jest dyrektorem NUFORC w
stanie Waszyngton powiedział, że kiedyś zainteresował Gibsona wydarzeniem w
Tungusce: gigantyczną eksplozją w okolicy rzeki Podkamiennej Tunguskiej na
Syberii, która spustoszyła ogromne obszary leśne w 1908 roku.
- Następną rzeczą jak
mi wiadomo, to on chciał zaprzyjaźnić się z ludźmi, którzy wiedzieli coś na
temat tego wydarzenia, i dotrzeć do serca tej tajemnicy, która według mnie
wciąż pozostaje tajemnicą. To jasne, że nie był to żaden meteor – powiedział Davenport. (Gibson doszedł
do wniosku, że był to meteor, który odparował w atmosferze.)
Davenport powiedział o swym przyjacielu, że od co najmniej
dwóch dekad ma możliwości rozwiązać te zagadki i tajemnice czego bardzo
pragnie.
- On jest w to bardzo
zaangażowany, dobrze mu się idzie wraz z wieloma ludźmi, on jest
niekonfrontacyjny, mógłbym powiedzieć, że ma takie zdolności, że ludzie pragną
z nim pracować i mu pomagać – mówi Davenport.
Gibson powiedział, że on zawsze pracował na swe podróże i
nawet sprzedał dom swych zmarłych rodziców w Carmelu, CA, za nieco więcej niż
milion dolarów w 2014 roku, co stanowi kapitał na jego poszukiwania samolotu z
lotu MH-370.
Ale on i rodziny ofiar życzyłyby sobie, by rządy
koordynowały wysiłki w zbieraniu fragmentów samolotu wyrzucane na brzegi w
zachodniej części Oceanu Indyjskiego. Badania szczątków mogłyby wyjaśnić katastrofę
i modelować ich dryfowanie, co z kolei ułatwiłoby tym samym znalezienie miejsce
położenia głównej masy wraku. Poszukiwania podwodne skończą się koło grudnia,
jeżeli nie zostaną znalezione nowe przesłanki do określenia miejsca katastrofy.
Gibson nie wie, gdzie będzie dalej szukać, ale Seszele i
Komory są wciąż niezbadane. On nie ma jakiejś wyróżnionej teorii na temat tego,
co się stało i przestrzega przed publicznym zaakceptowaniem najpopularniejszej
hipotezy, że kapitan Zaharie Ahmad Shah
porwał samolot.
- Ludzie rzucają się na
tą hipotezę, ponieważ nie ma innego wyjaśnienia, jest czymś bardzo łatwym
doczepić to do pilota, który nie może się bronić, napisać o tajemnicy i zamknąć
poszukiwania: to jest nie do przyjęcia – powiedział on.
On powiedział także, że zaginiony samolot jest światowym
problemem, który może rozwikłać praca wielu narodów.
- Musimy wiedzieć
wsiadając do samolotu, że on nam z nami nie zniknie – dodał on.
Źródło – Yahoo Finance - http://finance.yahoo.com/news/mh370-wreckage-hunter-wont-until-mystery-solved-025900469.html
Przekład z angielskiego
- ©Robert K. Leśniakiewicz