Czy to jest Ich prawdziwa twarz...?
Dina Kuncewa
Kto ich rozpoznać zdoła?
Kto zdoła ich zrozumieć?
Niepoznawalni zgoła,
zmieszani z nami w tłumie…
To jeźdźcy znikąd jadą -
różowo śnieg się pali -
i długą kawalkadą
znikają w mroźnej dali…
S. Abramow – „Jeźdźcy
znikąd”
W lipcu 1967 roku,
mieszkaniec Toledo, OH, Robert
Richardson jadąc w nocy omal nie werżnął się samochodem w przyziemionego
NOL-a. Po tym wydarzeniu odwiedzili go „Ludzie w Czerni” – MiB i poprosili go,
by nikomu nie opowiadał o tym wydarzeniu.
Od czasu do czasu w
Internecie i innych mediach pojawiają się relacje o tajemniczych Nieznajomych.
Na pierwszy rzut oka Oni wydają się być całkiem normalnymi ludźmi, ale niektóre
cechy Ich powierzchowności i zachowania przywodzą na myśl to, że są to Istoty z
Innych Światów. Jak na razie żadna wersja i hipoteza nie została potwierdzona…
W relacjach o obserwacjach i Bliskich Spotkaniach z UFO przewija się motyw Ich zainteresowania naszymi instalacjami militarnymi...
Znikający donikąd
Niemało tego rodzaju
historii miało miejsce w mieście Togliatti, które – prawdę mówiąc – uważa się
za jedno z najbardziej anomalnych miast w Rosji. A oto zdarzenie, które miało
miejsce pod koniec lat 70. Do autobusu jadącego z Żigulewska do Togliatti wsiadło
pięciu pasażerów, ubranych w skórzaną odzież. Płaszcze, garnitury, krawaty,
koszule, czapki – wszystko mieli jednakowe. Twarze mężczyzn także były
jednakowe, wąskie z bródkami i pozbawione wyrazu, tylko w oczach świeciła jakaś
niepojęta siła. Ach prawda – jedną z tej piątki była kobietą, też ubrana w
skórzane ubranie i z kolorową chustkę na głowę zamiast szalika. Do tego Oni
wcale nie wchodzili przez drzwi, ale niewiadomym sposobem materializowali się
wewnątrz autobusu. Stanęli na pomoście kręgiem, plecy w plecy. Nie rozmawiali
ze sobą, tylko patrzyli na siebie wymieniając spojrzenia. Pasażerce, która
opisała tą całą historię wydawało się, że Oni porozumiewają się telepatycznie.
W momencie pojawienia się Obcych, rozmowy w autobusie umilkły… Nieznajomi wyszli
z autobusu na przystanku koło portu rzecznego. Widok Ich zasłonił
przejeżdżający właśnie autobus, a kiedy przejechał, Ich już nie było…
Mieszkaniec Togliatti, o
imieniu Wadim pewnego letniego dnia jechał
trolejbusem. W rejonie Prospektu Stiepana Riazina do trolejbusu wsiadł młody
człowiek. Był to blondyn, ubrany w jasne ubranie, nowiutkie, jakby prosto ze
sklepu. Usiadł naprzeciwko Wadima i siedząc przed nim lekko się uśmiechał.
Wadim na sekundę zwrócił uwagę na to, co się działo za oknem, a kiedy znów spojrzał
przed siebie – zagadkowego Pasażera już nie było. W ogóle było tylko kilku
pasażerów, a trolejbus jeszcze nie dojechał do przystanku. Gdzież się podział
ten Nieznajomy?
„Mechanik statku kosmicznego”
W lutym 1981 roku, w
jednym z leningradzkich hoteli miało miejsce zagadkowe zdarzenie. W hotelowym
hallu, na oczach trzech pracownic pojawił się mężczyzna. Do tego nikt nie
widział, jak ten Gość wchodził przez drzwi albo wychodził z windy – On po
prostu pojawił się niewiadomo skąd przy jednej z kolumn na środku sali. Wygląd
Gościa był całkiem normalny, tylko na Nim nie było wierzchniej odzieży. W ręce
dzierżył On walizeczkę, na oko dość ciężką, chyba z metalu.
Nieznajomy poprosił o
możliwość skorzystania z telefonu. Mówił przy tym jakimś niezwykłym, głośnym
głosem, jakby mówił do mikrofonu. Świadkowie potem wspominali, że jego głos był
monotonny, pozbawiony niemal intonacji, dokładnie tak jakby mówił robot. Pomiędzy
poszczególnymi słowami robił równe pauzy. Pracownice pozwoliły mu skorzystać ze
służbowego telefonu, jednocześnie uprzedzając Go, że jest to wbrew przepisom.
Na to Gość zaczął wyjaśniać, że jest to sprawa najwyższej wagi.
- Jestem mechanikiem
statku kosmicznego – powiedział On. – Mamy awarię. Jak ja nie znajdę swego
pomocnika, to nie będziemy mogli odlecieć.
Mężczyzna wyjął jakąś
kartkę, wykręcił numer i zaczął mówić do słuchawki:
- To ja. Musimy się
spotkać jak najszybciej. Inaczej nie zdążymy odremontować… Inaczej my nie
odlecimy…
Ta rozmowa telefoniczna
trwała jakieś 3-4 minuty. A potem Gość nie odkładając słuchawki zwrócił się do
kobiet przy stoliku.
- Dziewczyny, a gdzie ja
się znajduję? – zainteresował się On.
- A jak się pan tutaj
znalazł, skoro pan nie wie, gdzie się znajduje? – zdziwiła się jedna z
pracownic.
Na to Nieznajomy w ogóle
nie odpowiedział, ale powtórzył swe pytanie. Odpowiedzieli mu. Usłyszawszy
nazwę hotelu, Gość poprosił o jego adres i zapytał, czy jest w pobliżu stacja
metro. Wyjaśniwszy, że najbliższą stacją metro jest Plac Aleksandra Newskiego, dziwny facet natychmiast wyznaczył swemu
telefonicznemu rozmówcy spotkanie na tej stacji, podziękował kobietom, wziął
swoją walizeczkę i zapytał, gdzie jest wyjście, poczym skierował się w stronę
drzwi i… znikł.
Rozmów o tym epizodzie
potem było dużo. Pracownice doszły do wniosku, że dziwny Gość na pewno nie był
wariatem czy pijanym. Ale kim właściwie był? Choć z drugiej strony przecież się
im przedstawił – mechanik statku kosmicznego!
Atomowe laboratoria Los Alamos, NM
Fantomowi szpiedzy
Odnotowano niemało
wypadków pojawienia się UFO i dziwnych Nieznajomych w obiektach o znaczeniu
obronnym.
I tak w połowie
ubiegłego stulecia, niezrozumiałe rzeczy działy się w KB-11, znajdującym się w
tajnym radzieckim mieście Arzamas-16. Wspomniane Biuro Konstrukcyjne
projektowało bronie jądrowe. I oto w krótkim czasie zmieniła się w nim duża
ilość szefów ochrony i zabezpieczenia obiektu. Dopiero w czasach głasnosti zostało podane wyjaśnienie
tego faktu. Jeden z dawnych pracowników ochrony opowiedział dziennikarzom o
tym, że na terenie obiektu niejednokrotnie pokazywały się nieznane osoby, które
przenikały tam w niepojęty sposób, szczególnie w czasie nocy. Elementy służby
na posterunkach ich nie widziały. A jeżeli nawet ktoś zwrócił na nie uwagę i
zwracał się do nich, to ci ludzie zamiast odpowiedzi z miejsca próbowali się
oddalić.
Kilkukrotnie ochroniarze
usiłowali ująć tajemniczych Nieznajomych, ale ci wchodzili do pokojów i
znikali. Przy czym w pokojach tych nie było okien, i można się było do nich
dostać tylko przez drzwi, zablokowane przez ochronę.
I dowódców zabezpieczenia
i zwykłych ochroniarzy karano za to, że dopuścili do przeniknięcia
niepowołanych osób na teren Biura i nie potrafili ich zatrzymać. Ktoś kiedyś
powiedział, że naruszyciela ujęto – ale w rzeczywistości była to jeno pogłoska,
która miała na celu uspokojenie nastrojów pracowników i wyższego naczalstwa.
W 1958 roku, w budynku National Atomic Laboratory w Los Alamos,
NM, został odkryty nieznany nikomu mężczyzna, który chodził po pokojach. I
chociaż wszystkie drzwi miały zamki, Nieznajomemu w jakiś sposób udało się je
otworzyć. Ochraniający budynek żołnierze z MP zaczęli do niego strzelać, ale
wydawało się, że tego człowieka kule się nie imają. Potem on po prostu znikł.
Przeszukanie budynku nie dało rezultatu, a na zamkach nie stwierdzono żadnego
śladu włamania.
W Szwecji dyżurny
ochroniarz biura kompanii zajmującej się opracowywaniem uzbrojenia, zauważył na
monitorze trzech Nieznajomych, którzy szybkim krokiem szli korytarzem
zaglądając do wszystkich gabinetów pod rząd. Ich zachowanie wydało się
ochroniarzowi tak dziwne, a poza tym ta trójca wyglądała niezwykle: wszyscy Oni
byli identycznego wzrostu i w ciemnych ubraniach. Interesującym było to, że
pracownicy, którzy Ich napotykali zachowywali się tak, jakby Ich nie widzieli.
Połączywszy się z ochroną na poszczególnych piętrach, dyżurny dowiedział się,
że Ich nikt tam nie widział! Otrzymali polecenie zatrzymania Nieznajomych. Ale
na monitorach widać było, jak ochroniarze zderzają się z tajemniczymi
postaciami nie widząc Ich!!! Potem nieznajomi wypadli z pola widzenia kamer.
Nie udało się ich odnaleźć.
Niektórzy eksperci od
zjawisk paranormalnych sądzą, że mogą to być jedynie projekt je, fantomy. Tak
więc obok miejsc lądowania UFO nierzadko obserwowano człekopodobne sylwetki,
które jakoby mogły przenikać na wylot przez różne przedmioty, a także nagle
pojawiać się i znikać.
W wielu przypadkach zaobserwowano obecność człekokształtnych istot towarzyszących UFO
Zombies, którzy utopili się w stawie
Oto jeszcze jedno
tajemnicze wydarzenie. W 1990 roku, w rejonie podmoskiewskiej miejscowości
letniskowej pojawiła się grupa składająca się z 11 mężczyzn jednakowego
wzrostu. Przybysze byli odziani w jednakowe jasne kombinezony. Poruszali się
bardzo dziwnie, wykonując synchronicznie wysokie podskoki. Widzieli ich
miejscowi oraz wojskowi. Do tego później wszyscy świadkowie przyznali, że
zbliżając się do Nieznajomych w kombinezonach odczuwali nieuzasadniony strach.
W 2008 roku, w mieście
Avviano we Włoszech, gdzie znajduje się jedna z baz rakietowych NATO, policja
usiłowała zatrzymać samochód za przekroczenie prędkości. Na nakaz zatrzymania
się, kierowca w ogóle nie reagował. Patrol ruszył za nim w pogoń. Na oczach
policjantów gonione auto wbiło się w trailer i eksplodowało… Chociaż nie było
żadnych szans na uratowanie pasażerów samochodu, drzwi samochodu się otwarły i
wyszło stamtąd dwóch ludzi w płonącej odzieży. Oni szybko pobiegli w kierunku
najbliższego gaju i skryli się za drzewami. Próba pościgu za nimi była
bezowocna.
Później jeden z
miejscowych mieszkańców twierdził, że spotkał tych Nieznajomych. Według jego
słów przypominali Oni bardziej… zombie, którzy wstali z grobu, niż ludzi. Na
jego oczach Nieznajomi doszli do stawu i znikli w wodzie. Nie jest wykluczone,
że były to bioroboty – tak nie po człowieczemu Oni/One się zachowywali…
Amerykański ufolog Robert Duffin twierdzi, że rzecz idzie o Pozaziemianach, którzy starają
się zbierać informacje. I tak np. interesują ich współczesne prace nad
uzbrojeniem. Ale to tylko hipoteza. Także nie wolno na pewno twierdzić, że
„fantomy” i „mechanicy statków kosmicznych” są Pozaziemianami, Kosmitami. Albo
jak ich zwiemy Przybyszami z równoległych światów. A co, jeżeli Oni są związani
z jakimiś to tajnymi pracami naukowymi, np. z teleportacją? Zagadek jest
dostatecznie dużo w naszym świecie.
Moje 3 grosze
Idea eksploracji
Ziemi przez Obcych przy pomocy automatów ma sens. Przecież lepiej narażać
maszyny – nawet cyborgów, neuromaty – niż żywe istoty. Dałem temu wyraz w
artykule pt. „Obcy z Kosmosu – żywi czy martwi” opublikowanego na łamach „Wizji
Peryferyjnych” gdzieś w połowie lat 90. ubiegłego stulecia, a który można
znaleźć w Internecie na - http://wszechocean.blogspot.com/2011/11/obcy-z-kosmosu-zywi-czy-martwi.html , gdzie przyjąłem
założenie iż odwiedzają nas nie tyle Obce Istoty, ale ich mechaniczne czy
neuromechaniczne kopie.
Ale nie koniecznie
musza to być Obcy, ale maszyny należące do naszych dalekich przodków albo
potomków, Wodnych Ludzi czy mieszkańców Agharty którzy sami nie mogą – z tych
czy innych względów – operować w naszym świecie i naszym Czasie. Dlaczego? –
odpowiedź znajduje się w moim opracowaniu pt. „UFO i Czas”, do którego odsyłam
zainteresowanych.
Tekst i ilustracje –
„Tajny XX wieka” nr 36/2014, ss.32-33
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©