Mogilny Przylądek otaczają bagna j jeziora
Siergiej Kożuszko
Jezioro Erco
położone w Górnej Osetii na wysokości 2000 m n.p.m. nazywają jeziorem-widmem. Co
3-5 lat jezioro ucieka pod ziemię – proces ten trwa jakiś miesiąc – a po tym
okresie pojawia się ponownie…
W Czajskim
Rejonie Tomskiej Obłasti, pomiędzy wsiami Wargatier a Wostocznoje jest miejsce,
które miejscowi zwą przeklętym. Nosi ono przerażającą nazwę Mogilnego
Przylądka.
Mapki Tomskiej Obłasti - jak widać, większość jej powierzchni pokrywają bagna i lasy, w których może ukrywać się wszystko - od gnomów po atomowe mogilniki...
Tu nawet ptaki nie śpiewają…
Czajska Strefa
Anomalna (CzSA) została odkryta w 1984 roku przez swierdłowskiego dziennikarza Michaiła Głuchowa, który przyjechał
tutaj w podróży służbowej do Tomskiej Obłasti. To właśnie wtedy mieszkańcy
Wostocznego opowiedzieli mu o trzystumetrowym odcinku lądu, porośniętego
wiekowymi cedrami, położonym pośród tutejszych bagien. Ludzie opowiadali: na
Mogilnym Przylądku dzieją się dziwne i straszne rzeczy. Jest on z daleka
omijany przez ludzi i zwierzęta. Tylko ryby w małych jeziorkach przyległych do
przylądka żyją tam w wielkich ilościach. Ale rybacy z okolicznych wiosek i
osiedli nie zajmują się ich łowieniem, uznawszy mieszkańców CzSA za „nieczyste”.
W swoim
pamiętniku Michaił Głuchow pisał: w sierpniu
tego roku postanowił on przedsięwziąć wyprawę do Mogilnego Przylądka, który
podobny jest w swym kształcie do wydłużonego żelazka. Panowała tam absolutna
cisza nie zakłócona nawet szelestem cedrowych gałęzi ni śpiewem ptaków. Zimny cień
padał od szerokich koron gigantycznych drzew zasłaniających jaskrawe światło słoneczne.
Im dalej szedł dziennikarz w głąb Przylądka, tym bardziej narastało w nim
poczucie strachu i smutku, które zmusiło go do rychłego powrotu…
Niestety, poza
zapisami Głuchowa, nie ma żadnych innych relacji od tej pory, zaś sam autor w
trzy lata później zmarł na chorobę nowotworową.
Niewiarygodne historie
Cały szereg ekspedycji
badawczych Przylądka w ostatnim dziesięcioleciu – w tej liczbie
przedsięwziętych przez znaną organizację Kosmopoisk – zdołały zebrać bardzo
ciekawy materiał o niezwykłych właściwościach CzSA. Bardzo interesującymi są
opowiadania miejscowych mieszkańców – w tym przede wszystkim staruszków – które
byłoby błędem zaszeregować do jakichś fantastycznych urojeń. Emerytka Maria Jefimowa Szabasznikowa z wsi
Wargatier wspomina: w roku 1947 jej
matka, ojciec i wujek poszli na grzyby na złowrogi przylądek. Według opowiadania
matki, koło południa weszli oni na niewielką polankę na środku której leżało
stare, powalone drzewo. Wujek Marii Jefimownej usiadł na spróchniałym pniu, a
Szabasznikowie rozścielili na trawie chustę i zaczęli rozkładać na niej
znalezione grzyby. Kiedy matka Marii Jefimowej odwróciła się, żeby wezwać brata
do grzybowego pokotu, spojrzała na drzewo, a tam nikogo nie było… Przez całą resztę
dnia jej rodzice przeczesali Przylądek w poszukiwaniu wujka i nie znaleźli po
nim żadnego śladu.
Iwan Andriejewicz Troickij z
Wostocznego na początku lat 50. jako dwunastolatek pracował w kołchozie jako
pasterz. Pewnego razu jedna z krów uciekła na Mogilny Przylądek. Chłopiec szybko
ją odnalazł. Ale jakież to było przerażenie małego pastuszka, kiedy jego palce dotknęły
stojącej nieruchomo krowy i poczuł pod palcami martwą i zimną skórę i sierść
zwierzęcia. Ze strachu stanęły mu włosy na głowie i krzyknął z całych sił. Jego
krzyk dosłownie ożywił zwierzę. Krowa poruszyła się i sapnęła, jakby coś znów
wtłoczyło w nią życie i głośno zamuczała, jakby z bólu, a potem łamiąc stojące
jej na drodze krzaki ruszyła w stronę wsi.
Czy to ślad po lądowaniu UFO?
Zagadkowi mieszkańcy
Niemało historii
miejscowych ludzi jest związanych z tajemniczymi stworzeniami, które
zamieszkują Przylądek. Staruszkowie twierdzą, że niekiedy – osobliwie wieczorami
i w księżycowe noce – na Przylądku można zobaczyć małych ludzi, które miejscowa
młodzież nazywa gnomami. Gnomy te zamieszkują albo w korzeniach wiekowych drzew
albo w głębokich norach, a żywią się dużymi rybami, które zamieszkują okoliczne
jeziora – karasiami o wadze 7-10 kg. Natomiast staruszkowie z bliżej leżących
osiedli wręcz odwrotnie – twierdzą, że nie ma żadnych gnomów na Mogilnym Przylądku
nie ma, a pokazujące się tam małe figurki ludzkie uważają za widma ludzi
wychodzące z dawnych mogił…
W rzeczywistości –
według poglądów archeologów z Tomskiego Uniwersytetu Państwowego – na terenie
Przylądka znajduje się wiele dawnych grobów należących do wymarłej jeszcze
przed naszą erą tzw. kultury kułajskiej. Wielu parapsychologów przebywających w
CzSA, a w szczególności krasnojarski badacz Siergiej Pustojarow jest przekonanych, że groby znajdujące się
nawet pod wielometrową warstwą ziemi stanowią źródła „energii wektora necro”. Tak
właśnie współcześni ezoterycy nazywają promieniowania, które przenikają do
naszego świata ze świata umarłych. Takimi portalami dla takich energii są dawne
grobowce, które budowało się wedle specjalnych reguł znanych tylko kapłanom. Takie
właśnie wiązki promieniowania wywołują w ludziach uczucie strachu związanego z ludzkim
i zwierzęcym instynktem przetrwania i strachem przed śmiercią.
Dla mieszkańców CzSA takie widoki są na porządku dziennym...
Goście z nieba
W roku 1985,
zaraz po pierwszych publikacjach w prasie M. Głuchowa na temat CzSA, do strefy
tej przybyła ekspedycja zorganizowana przez dziennik „Komsomolskaja Prawca”. Pewnej
nocy, jednemu z uczestników ekspedycji
udało się zaobserwować trzy świecące mlecznobiałym światłem kule, które
tworzyły w powietrzu trójkąt równoboczny. Obiekty te wynurzyły się zza cienkich
obłoków i powoli się poruszając leciały ku ziemi. Wkrótce ukryły się w
gęstwinie cedrów.
Miejscowi nieraz
opowiadali przybyłym badaczom o tym, że regularnie pojawiały się tutaj NLO. Niektórzy
nawet sobie żartują – gdzieś tam pod Przylądkiem znajduje się baza UFO. Niekiedy
od strony CzSA dobiegają dźwięki przypominające huk pioruna albo grzmot pracującego
silnika odrzutowego. Staruszkowie twierdzą, że w połowie lat 80. XX wieku na
terenie Przylądka miała miejsce katastrofa NOL-a i jego świecące się szczątki
spadły na ziemię ze znacznym rozrzutem.
I rzeczywiście –
w dniu 26 lutego 1984 roku, nad terytorium Tomskiej Obłasti odnotowano wybuch
jaskrawego obiektu ciągnącego za sobą ogon koloru pomarańczowego, który wkrótce
otrzymał nazwę Bolidu Tomskiego. Latem tegoż roku na poszukiwanie szczątków
tego bolidu udała się w rejon rzeki Czułym ekspedycja Instytutu Geologii i Geografii
Syberyjskiego Oddziału AN ZSRR. Ekspedycja nie znalazła żadnych szczątków tego
ciała kosmicznego. A i owszem, mieszkańcy wsi Wargatier i Wostocznoje unisono twierdzą, że uczeni szukali śladów „gości”
nie tam, gdzie trzeba.
Dzieło rąk ludzkich
Według poglądów
niektórych sceptyków i badaczy, niecodzienne zjawiska zachodzące na Przylądku mają
swą najzupełniej ziemską naturę i pochodzenie. Nowosybirscy geolodzy twierdzą,
że pod Przylądkiem znajdują się bogate pokłady rudy żelaznej, znajdujące się
jedynie 10 m od powierzchni! To właśnie one powodują lokalne zmiany pola
magnetycznego, co właśnie generuje niezwykłe zjawiska. Fenomeny te nasilają się
dzięki dużemu uskokowi tektonicznemu, który przebiega pod tym rejonem.
Niektórzy ze staruszków
twierdzą, że przyczyną istnienia CzSA jest istniejące tutaj zrzutowisko zużytych
stopni rakiet kosmicznych. Jednakowoż uczeni oświadczają: NIE MA żadnych śladów
zanieczyszczenia hematytem w rejonie CzSA, zaś szczątki rakietowych boosterów owszem
spadają, ale w sąsiednim – Kołpaszewskim Rejonie.
Stosunkowo niedawno,
w połowie lat 90. ubiegłego wieku, stał się wiadomym jeszcze jeden ciekawy
fakt, a mianowicie – w latach 60-70. XX wieku, w rejonie Mogilnego Przylądka
zorganizowano mogilnik, do którego wywożono radioaktywne odpady z Syberyjskiego
Kombinatu Chemicznego. Prace na tym niebezpiecznym obiekcie jakoby prowadzili aresztanci
i więźniowie z długoterminowymi wyrokami za szczególnie ciężkie przestępstwa. Być
może te tajemnicze „gnomy”, które widziano na anomalnym Przylądku, byli to
zekowie, którzy pod długoletnim wpływem promieniowania upodobnili się do
dziwnych stworzeń.
Jakby to tam nie
było, zagadek tej CzSA nie rozwiązano do dziś dnia. Mogilny Przylądek wciąż
czeka na badaczy, którzy wreszcie odkryja jego tajemnice…
* * *
Brzmi to wszystko niewiarygodnie, ale z doświadczenia wiem,
ze takie strefy istnieją także i u nas. Opisałem kilka z nich w pracy „Projekt
Tatry” (Kraków 2002), więc powiem tylko tyle, że rzeczywiście – istnieją takie
obszary i występują na nich takie zjawiska.
Czy wyjaśnieniem mogą być tylko pokłady rud żelaza? Owszem
– zmiany lokalnego pola magnetycznego Ziemi powodują różne dziwne zjawiska i
zgodnie z teoriami Krzysztofa Piechoty,
mogą one ściągać np. cząstki plazmy słonecznej, które w dużym zagęszczeniu mogą
przypominać UFO. Podobnie rzecz się ma w przypadku mogilnika. Promieniowanie jonizuje
nieruchome, nocne powietrze, które zaczyna świecić. Taka zimna plazma może tworzyć
różne ufopodobne skupiska gazu w atmosferze. Ale na ile jest to możliwe, tego
nie wiem.
Sprawa kolejna – Bolid Tomski został opisany w jednym z
artykułów zamieszczonych w „Czasie UFO”, gdzie sugeruje się wprost, że było to
nic innego tylko UFO, które uległo katastrofie. Ale rzeczywiście – tylko bezpośrednie,
długofalowe i wszechstronne badania CzSA będą w stanie odpowiedzieć na wszystkie
zadane tutaj pytania i potwierdzić lub zanegować postawione tu hipotezy.
I nie wcześniej.
Tekst i
ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 40/2012, ss. 30-31
Przekład z j.
rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©