Władimir Grakow
W nocy po wystrzeleniu
sztucznego satelity Ziemi, tysiące ludzi obserwowali na niebie poruszająca się
gwiazdę. Ale nikt nie wiedział o tym, że nie był to Sputnik-1, ale drugi
stopień rakiety nośnej, który wskutek pomyłki wszedł na tą orbitę.
56 lat temu, 4 października
1957 roku, Ziemia zyskała sztucznego satelitę, a Ludzkość weszła w nową erę –
erę kosmiczną.
Oświadczenie,
którego nikt nie dostrzegł
W ramach Międzynarodowego Roku
Geofizycznego (1.VII.1957 – 31.XII.1958 r.) 67 krajów świata prowadziło badania
według jednego programu. USA donośnie anonsowały wystrzelenie kilku sztucznych
satelitów Ziemi (SSZ) dając do zrozumienia, że to Ameryka będzie w Kosmosie
pierwsza. Związek Radziecki opublikował jedynie krótkie oświadczenie o planach
wysłania w Kosmos SSZ, i tego właśnie oświadczenia nikt nie zauważył. We
wrześniu na zebraniu poświęconemu 100-leciu urodzin K. E. Ciołkowskiego, w Sali Kolumnowej Domu Związków wystąpił
członek-korespondent AN ZSRR Siergiej
Pawłowicz Korolow. Powiedział on: W
najbliższym czasie celem tak ZSRR jak i USA będzie przeprowadzenie wystrzelenia
sztucznych satelitów Ziemi.
O wystrzeleniu Sputnika-1
powiadomiono świat po dokonaniu przez niego pierwszego oblotu kuli ziemskiej,
ale przygotowania do tego lotu nie były tajemnicą. W czasopiśmie „Radio” nr
6/1957 – to znaczy jeszcze przed startem zostały opublikowane dane na temat
częstotliwości radiowych i formatu sygnałów z pokładu przyszłego radzieckiego
SSZ. Obawiano się meteorytów – czy nie uszkodzą one konstrukcji? Martwili się:
przejdą sygnały radiowe przez atmosferę ziemską z wysokości setek kilometrów,
czy nie? Czy dojdzie do nas radiosygnał z orbity?
Dlaczego
PS-1?
Na początku planowano, że
pierwszy SSZ będzie dużym laboratorium naukowym o masie co najmniej tony. Ale
po piętach deptali nam Amerykańcy, jak nazywał ich Korolow, gotowi wyprzedzić
ZSRR w tym wyścigu. A potrzebna aparatura nie chciała się zmieścić w kadłubie
satelity. I dlatego właśnie, by być pierwszymi, zdecydowano się na wystrzelenie
lżejszego satelity. W dokumentacji technicznej widniała nazwa PS-1
– od słów Prostszy Sputnik Pierwszy. Głównym konstruktorem rakiety był
Siergiej Pawłowicz Korolow. Prowadzącym konstruktorem był Oleg Gienrikowicz Iwanowskij.
Wypolerowana do lustrzanej
powierzchni kula miała grubość ścian korpusu równą 2 mm, 58 cm średnicy i masę
83,6 kg. SSZ miał cztery anteny: dwie o długości 2,4 m i dwie o długości 2,9 m.
Dokładność
przewyższa trudności
Pracowali w szalonym tempie.
Główną trudnością było hermetyczne dopasowanie półkul, rozmieszczenie w nich
aparatury i zaspawanie korpusu i jego odpolerowanie. Trzeba było skontrolować
rentgenem prawidłowość spoin, rozmieszczenie przyrządów i kontrola działania w
imitacji warunków panujących w Kosmosie, kontrola hermetyczności. W maju 1957
roku sprawdzono nadajniki Prostszego Sputnika podwiesiwszy go na 200-metrowej
linie pod helikopterem, zaś latem w fabryce w Podlipkach zestawiono pierwsze
moduły rakiety.
Złożoność
„prostszego”
Anteny sputnika były wyważone tak, żeby na
orbicie nie kołysał się, a leciał w sposób zorientowany. PS to dwie półsfery
spojone 36 nitami. Jego wnętrze było wypełnione suchym azotem. Szczelinę
pomiędzy półkulami uszczelniono gumową uszczelką. Temperatura była regulowana
przez wentylator, który włączał się przy temperaturze +30°C. Cyrkulujący w
środku sputnika azot przekazywał ciepło chłodniejszej półkuli, która
wypromieniowywała je w kosmos. Po obniżeniu temperatury do +23°C, wentylator
wyłączał się. Wewnątrz SSZ znajdowały się: nadajniki radiowe o mocy 1 W, blok
zasilania (3 akumulatory Ag-Zn), odległościowy przełącznik, długość fal
radiowych emitowanych przez nadajniki wynosiły 15 m (20,005 MHz) i 7,5 m
(40,002 MHz). Nadajniki te pracowały naprzemiennie emitując 3 sygnały na
sekundę. Przy włączaniu i wyłączaniu nadajników zmieniały się parametry
sygnałów zgodnie ze zmianami temperatury i ciśnienia wewnątrz SSZ. (Bardzo
dokładnie pokazano to w serialu popularno-naukowym „Wyścig w Kosmos” odc. 1
pokazanym niedawno przez National Geographic Channel – przyp. tłum.)
Niemy
sputnik
A oto, co na temat
przedstartowej kontroli baterii PS-1 pisał prowadzący konstruktor
Oleg Iwanowskij: Napięcie na biegunach
baterii – zero! Powołano komisję złożoną ze specjalistów. Wymontowali baterie. Zdjęli
wypolerowane do błysku półkule korpusu i […] po pewnym czasie montażysta rzucił
na stół przerwany kabel i krzyknął: „Bandyci jesteście czy co? Co to za
«bezobrazie»!”
Całe urządzenie zmontowali od
nowa – dobrze, ze zauważyli uszkodzenie przed startem. W przeciwnym przypadku
pierwszy w świecie sputnik stałby się niemą metaliczna kula na orbicie.
Lot
do legendy
Rakieta R-7/Sputnik-1 (masa 267
ton, długość 29 m) wystartowała o godzinie 22:28 MDT. Nie wszystko szło gładko.
W 16. sekundzie lotu zawiesiła się dystrybucja paliwa i zadanej prędkości nie
udało się osiągnąć. W ciągu pięciu minut po starcie SSZ i Blok A (II stopień)
znalazły się na orbicie. Silnik II stopnia wyłączył się w sekundę wcześniej – z
powodu skokowego zwiększenia się obrotów turbiny. Dlatego orbita Bloku
A i SSZ była poniżej założonej. W czasie odłączenia się Sputnika
-1 od Bloku A rozłożyły się anteny satelity i w eter nad planetą
poleciały sławetne „bip-bip-bip”. Pierwsze radiosygnały przyjął ppor. inż. W. G. Borisow z Punktu Pomiarowego nr 1
w Bajkonurze. Przyjmowanie sygnału trwało 2 minuty, po których SSZ skrył się za
horyzontem. Jego sygnały przyjmowali wszyscy radioamatorzy świata. PS-1 dokonał
1440 obrotów i spłonął w gęstych warstwach atmosfery 4 stycznia 1958 roku.
Nadajniki radiowe pracowały przez trzy tygodnie.
Błyszcząca, wąsata kulka. Jak
cudowne ziarno rzucone w żyzna glebę dało wiele odrośli – inne SSZ, stacje
międzyplanetarne, i oczywiście lot Jurija
Gagarina.
Odgłosy
planety
Społeczno-polityczny rezonans
wywołany lotem Sputnika-1 był oszałamiającym.
Agencja UPI pisała: 99% rozmów o satelicie mówiło o porażce USA.
100% o sukcesie Związku Radzickiego. Prezydent USA Dwight Eisenhower wzruszył
ramionami: «Nie rozumiem o co taki szum wokół jakiegoś kawałka żelaza w niebie?»
Dobra mina do złej gry: Amerykanie nie byli w stanie czegokolwiek
przeciwstawić naszemu sukcesowi. Swojego pierwszego SSZ Amerykanie wystrzelili
1 lutego 1958 roku. Tymczasem sylwetka Sputnika-1 pojawiła się na
znaczkach, karkach pocztowych, etykietkach towarów w różnych krajach, a
rosyjskie słowo „sputnik” weszło do obiegu w wielu językach planety. Kobiety z
całego świata robiły sobie fryzury à la
sputnik – włosy układało się w wysoką wieżę, a wokół niej na srebrnej
obręczy mocowano srebrzystą kulkę z antenkami. Inżynier-rakietowiec Siergiej Nikiticz Chruszczow – syn Nikity Siergiejewicza Chruszczowa wspominał:
Korolow był pierwszym, któremu udało się
wypuścić satelitę. Teraz nastał czas jego anonimowego światowego przewodnictwa
– on jest pierwszym na naszej planecie. N. S. Chruszczow przyznał się do
tego, jak dokładnie przypatrywał się jak oceniająca
ciekawość krajów Zachodu zamienia się w niedowierzanie pomieszane z zawiścią.
Slogan Socjalizm to jest ten plac
startowy, z którego ZSRR wystrzeliwuje swe statki kosmiczne – na długi czas
stał się dowodem przewagi na arenie międzynarodowej. Nie było na niej
spokojnie, świat kipiał od konfliktów i w każdej chwili Zimna Wojna mogła się
przekształcić w „gorącą”. W Stanach uznano start pierwszego SSZ za cios w ich
potęgę i prestiż. Sekretarz obrony USA przyznał: Pełne zwycięstwo w wojnie z ZSRR jest niemożliwe. Analitycy z CIA
ocenili rozmiary stopni, które wyszły na orbitę (a były one doskonale widoczne,
bowiem Sputnik-1 świecił jak słaba gwiazda o +6 mag., zaś II stopień
był widoczny jako jasna gwiazda o nawet +1 mag. – uwaga tłum.) i z przerażeniem
zrozumieli, że nie dysponują tak silną rakietą nośną. Ameryka przeżyła histerię
„rakietowej porażki”.
Rezultaty
lotu
Inżynieryjno-naukowe zadania
lotu zostały wypełnione całkowicie. Długość fal radiowych i moc nadajników
(pracujące na fali o długości 15 m radiostacje odbierały je z odległości 10-12
tys. km) pozwoliły przeprowadzić badania nad ich propagacja w jonosferze.
Nadajniki Sputnika-1 pozwalały na obserwacje z Ziemi jego orbity. Mierząc
efekt hamowania SSZ i Bloku A w górnych warstwach
atmosfery wyliczono dokładnie ich gęstość. Utrzymano temperaturę wewnątrz
korpusu satelity, co potwierdziło słuszność założeń jego konstrukcji.
Jeżeli idzie o znaczenie, to
ten krok nie ma sobie równych z historii naszej cywilizacji, a dokonali go
inżynierowie i uczeni z naszego kraju.
Źródło – „Tajny XX wieka” nr
41/2012, ss.4-5
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©