Przygotowanie rakiety R-12 do odpalenia
Wiaczesław Szpakowskij
Amerykański ICBM Minuteman
miał kodowy mechanizm zabezpieczający przed niekontrolowanym odpaleniem. Od
1960 do 1977 toku, kod startowy ponad 1000 rakiet był 00000000 – osiem zer pod rząd… -
tym niemniej dawało to 10.000.000
możliwych wariantów kodu startowego – od 00000000 do 99999999.
Dokładnie 50 lat temu Ludzkość
znalazła się na granicy zagłady w totalnej wojnie nuklearnej. Tragedii udało
się zapobiec i to literalnie w ostatnim momencie.
Zagrożenie
z Turcji
Ówczesnemu radzieckiemu
przywódcy N. S. Chruszczowowi
doniesiono o tym, że na terytorium Turcji znajdują się amerykańskie rakiety z
głowicami jądrowymi, które w czasie 1 minuty mogły osiągnąć cele na terytorium
ZSRR. Rzecz jasna, Chruszczowowi się to bardzo nie spodobało, i zaczął myśleć o
tym, jak odparować to zagrożenie. Podobne rakiety znajdowały się w Anglii i
Włoszech, a nasze z wzajemnością były wycelowane w miasta amerykańskich
sojuszników w NATO. W przypadku wojny, USA nie było zagrożone bezpośrednim
atakiem czy kontratakiem rakietowym.
Postanowiono zatem rozmieścić
analogiczne radzieckie rakiety na Kubie, której w tych czasach udzielaliśmy
wszechstronnej pomocy, a tym bardziej że Amerykanie grozili wysadzeniem w
każdej chwili desantu na tą wyspę. Zdecydowano przeprowadzenie odpowiedniej
operacji pod kodowym nazwaniem „Anadyr” polegającej na tym, żeby w odpowiedzi
na amerykańskie rakiety w Turcji rozmieścić takie na Kubie. Decyzje tą uznano
za optymalną, bowiem ustrzelono zarazem dwa zające: po pierwsze – była to
ochrona przed amerykańskimi rakietami rozmieszczonymi w Europie Zachodniej i
Turcji, a po drugie – w ten sposób zapewniono bezpieczeństwo Kubie.
Potężne
zgrupowanie
Zgodnie z planami radzieckiego
dowództwa, na Kubie oprócz rakiet średniego zasięgu (MRBM) rozmieszczono
następująco: 42 bombowce strategiczne IŁ-28, 40 myśliwców MiG-21,
34 skrzydlate rakiety Kometa, nabrzeżny system pocisków
klasy ziemia – woda Sopka,
skrzydlate rakiety przeciwokrętowe, sześć stanowisk rakiet taktycznych Łuna,
a także kompleksy rakiet klasy ziemia –
powietrze S-75. Dla grupy naszych wojsk przewidziano głowice jądrowe o
dużej mocy dla skrzydlatych rakiet z kompleksów Łuna i bomby atomowe dla
bombowców IŁ-28. Grupa naszych wojsk miała liczyć 44.000 ludzi. Do
przewozu tego wszystkiego planowano użycie 80 statków i okrętów Floty Wojennej
ZSRR.
Planowano rozmieszczenie na
Klubie trzech pułków uzbrojone w rakiety R-12 (24 stanowiska startowe) i
jeszcze dwa pułki uzbrojone w rakiety R-14 (16 stanowisk) – razem 40
stacjonarnych stanowisk rakietowych. Zasięg rakiet zapewniał uderzenia we
wszystkie najważniejsze cele na terytorium USA. Ale rakiety przed startem
należało zatankować paliwem i utleniaczem, a zbudowano je na bazie niemieckich
rakiet V-2 i były to jej udoskonalone warianty. Nie wiadomo dlaczego
uważano, że zza ukrycia kubańskich palm nasze rakiety będą niedostrzegalne, ale
taki wniosek mogli wyciągnąć tylko kompletnie niekompetentni ludzie.
Mapka zasięgów radzieckich pocisków rakietowych odpalanych z Kuby
Niezbyt
proste zadanie
Aby przewieźć to wszystko na
Kubę należało zabezpieczyć 86 statków, które wykonały w sumie 180 rejsów.
Operacja ta wymagała zaangażowania na terytorium ZSRR aż 21.000 wagonów
kolejowych. W sumie na Kubę dostarczono 164 ładunki jądrowe i przerzucono około
43.000 ludzi z ich sprzętem.
Na samej Kubie też było
niełatwo. Upał, komary, wysoka wilgotność powietrza, no i oczywiście luz
zarówno wśród oficerów jak i szeregowców, np. w czasie zajęć szkoleniowych z
zakresu przygotowania rakiet do wystrzelenia niektórzy z nich zdejmowali maski
p.gaz i odzież ochronną, a kiedy dochodziło do ulotu utleniacza, ten padał
bezpośrednio na skórę z czego poszkodowani z silnymi oparzeniami trzeba było
odsyłać do szpitala, a potem zwalniać z wojska. Były przypadki śmierci
żołnierzy na ogrodzeniowej siatce, która była podłączona do wysokiego napięcia
– nasi chłopcy chcieli wyskoczyć sobie na samowolkę.
Tajemnica
Poliszynela
Oczywiście, amerykański wywiad
szybko zorientował się o tym, że na Kubie pełną parą idą przygotowania do
odpalania radzieckich rakiet, ba! – same rakiety już tu są dostarczone! No i
rzecz jasna, rządowi amerykańskiemu się to bardzo nie podobało. W odpowiedzi zdecydował
on o blokadzie Kuby, przy czym powołano się na przynależność do OPA –
Organizacji Państw Amerykańskich i opierając się o Pakt Rio (TIAR) z 1947 roku.
(A także na Pakt Bogotański – przyp. tłum.) OPA jednogłośnie poparła wniesienie
sankcji wobec Kuby. Akcja ta została nazwana nie blokadą a kwarantanną, co
oznaczało niepełne przerwanie ruchu morskiego, a przerwanie dostarczania na
wyspę broni. Radzieckie media nie wdawały się w zawiłości prawa
międzynarodowego i od razu oskarżyły USA o piractwo i agresję. Ale
najważniejszego ludzie radzieccy nie wiedzieli, że w tym czasie cały świat
stanął na krawędzi nuklearnej zagłady.
Reakcja
USA
22.X.1962 roku, o godzinie
19:00 EST, prezydent John F. Kennedy
wystąpił w radio i TV z orędziem do narodu amerykańskiego, w którym wskazał on
na niebezpieczeństwo związane z rozmieszczeniem radzieckich rakiet na Kubie. Na
zakończenie prezydent powiedział, że będzie traktować każde odpalenie rakiety z
głowicą jądrową w stronę jakiegokolwiek kraju z Kuby jako atak ZSRR na USA, po
którym nastąpi odwetowe uderzenie jądrowe.
W tym samym czasie z 36 naszych
rakiet R-12, niemal połowa była do zatankowania paliwem i utleniaczem
oraz załadowania nuklearnymi głowicami bojowymi, które zmagazynowano w
odpowiedniej odległości i znajdowały się pod wzmocnioną ochroną.
Siły
stron
Jak modlitwę radzieckie media
powtarzały, że w razie czego odpowiemy na
atak potężnym przeciwuderzeniem. Poza tym obywatele ZSRR nie wiedzieli, że
przeprowadzić to odwetowe uderzenie na dobrą sprawę nie było czym, i to nie
Amerykanie powinni drżeć ze strachu przed jądrową potęgą Związku Radzieckiego,
a właśnie im przed potęgą Ameryki. W 1962 roku USA posiadały w swym arsenale
206 ICBM na swoim terytorium, taktyczne rakiety w Europie i ogromny park
strategicznych bombowców. Bazy USAF w Północnej Kanadzie i na Grenlandii
pozwalały na przeprowadzenie ataków na głębokie tyły i zaplecze wojsk
radzieckich poprzez Biegun Północny i to przy minimalnym przeciwdziałaniu z
naszej strony. I wreszcie US Navy miała w morzu atomowe rakietowe okręty
podwodne mające na pokładzie po 16 rakiet Polaris A-1 o zasięgu 2220 km i 11
[grup] uderzeniowych lotniskowców – w tym atomowy USS Enterprise z taktyczną
bronią jądrową na pokładzie.
Radziecki arsenał jądrowy był o
wiele skromniejszy. Jego podstawa były rakiety R-7 – też
międzykontynentalnymi, ale nieporównywalnymi, z długim okresem przygotowań
przedstartowych i niskim współczynnikiem celności i mocy rażenia – CEP. Przy
czym mieliśmy tylko cztery stanowiska startowe w Pliesiecku przystosowane do
startów bojowych. Bardziej nowoczesnymi rakietami były R-16, których było
zaledwie 25 i nie miały one bazowania w silosach. We Wschodniej Europie
znajdowało się tylko 40 MRBM wycelowane w centra przemysłowe i porty Wielkiej
Brytanii i Francji, ale USA one już nie zagrażały. Strategiczne lotnictwo ZSRR
były także o wiele słabsze. Nasze okręty podwodne wydzielały za wiele hałasu i
start rakiet odbywał się z pozycji nawodnej, co powodowało ich natychmiastowe
wykrycie. Nawet z naszymi 36 rakietami na Kubie balans sił właściwie był
niezmieniony, a zagrożenie wojną nuklearną niepomiernie wzrosło. I ma się
rozumieć, dla ludzi radzieckich to wszystko było wielka tajemnicą!
Przezwyciężenie
kryzysu
W rezultacie wymiany not
dyplomatycznych w dnia 27-28.X kryzys został przezwyciężony. N. S. Chruszczow
przez radio – na wymianę telegramów zwykłymi kanałami już nie było czasu –
powiadomił prezydenta USA, że rząd radziecki jest gotowy zabrać rakiety z Kuby,
a w zamian Amerykanie zabiorą swoje z Turcji. Ewakuacja rakiet przebiegała od
1.XI do 12.XII – ale oczywiście pierwsze zostały wywiezione nasze pociski. ZSRR
zgodził się na inspekcję na morzu. Dowództwo powiadamiało Amerykanów ile i
jakie rakiety jakimi statkami będą wywiezione. Na pełnym morzu do naszych
statków podpływały amerykańskie okręty z helikopterami. Rakiety przejrzano i
policzono, poczym statek ruszał w dalszą drogę. Oczywiście to było upokarzające,
ale skoro miało to zapewnić pokój na całym świecie… A po jakimś czasie
Amerykanie wywieźli swe rakiety z Turcji jak
ustalono. Natomiast w Anglii rakiety pozostały.
Moje
3 grosze
Kryzys Kubański był jednym z najbardziej
niebezpiecznych kryzysów Zimnej Wojny, którego możliwe skutki proroczo opisał Nevil Shute w swej powieści „Ostatni brzeg” (1957) i którą
sfilmowali Stanley Kramer (1959) i
ostatnio Russel Mulcahy (2000). Kto
wie, może ta powieść uratowała ten świat przed nuklearnym piekłem…?
Przypomina mi się coś innego – Kryzys
Kubański a sprawa istnienia UFO. Otóż los zetknął mnie z nieżyjącym już
Polonusem, ppłk USAF M. D. (imię i
nazwisko zastrzeżone przez jego rodzinę), który stacjonował w jednej z baz USAF
w Wenezueli nad jeziorem Maracaibo. W latach 60. były tam bazy amerykańskie w
ramach Paktu TIAR i Paktu Bogotańskiego, których celem było powstrzymywanie
komunizmu w Mezoameryce i Ameryce Łacińskiej. Otóż ppłk M. D. kilkukrotnie
obserwował przeloty UFO nad Wenezuelą i Morzem Karaibskim, zaś po którymś z
kolei wszystkie jednostki armii, floty i lotnictwa USA otrzymały rozkaz
obserwowania, dokumentowania i w miarę możliwości strącania UFO i meldowania
przełożonym wszelkich tego rodzaju incydentów. Oczywiście meldunki zapewne szły
do odpowiednich ogniw dowodzenia i wywiadu. Być może chodziło o sławetne
rozkazy zawarte w dyrektywach AFR i JANAP – albo jeszcze inne, o których
jeszcze nie wiemy.
I jeszcze jedna intrygująca informacja,
jaka wypsnęła się autorowi, cytuję:
W
rezultacie wymiany not dyplomatycznych w dnia 27-28.X kryzys został
przezwyciężony. N. S. Chruszczow przez radio – na wymianę telegramów zwykłymi kanałami już nie było czasu – powiadomił prezydenta USA, że rząd
radziecki jest gotowe zabrać rakiety z Kuby, a w zamian Amerykanie zabiorą
swoje z Turcji.
Zagadkowe – nieprawdaż? Czyżby atak
jądrowy był kwestią już tylko minut? Być może wreszcie komuś przyszło do głowy,
że do atomowego Armageddonu pozostały tylko minuty i postanowił ustąpić? Myślę,
że to jest kolejna tajemnica Zimnej Wojny.
Tekst
i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 43/2012, ss.8-9
Przekład
z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©